- Szczęśliwą - stwierdziła natychmiast. - I słodką też. Takie są najfajniejsze, a jak są pomieszane ze sobą to już w ogóle.
Wzięła dużego liza i dziabnęła wciąż jeszcze zmrożony kawałek gałki.
18. Magia nie istnieje!
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
- W porządku, będę pamiętał - zapewnił Alim. - Chodźmy - dodał, gdy zjedli i wrócili bez pośpiechu do portalu, a potem do Portu Syrusa.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Adhara odebrała ich na dziedzińcu lokalnej świątyni i uściskała oboje na powitanie.
- W samą porę, kochanie, lekcja zaraz się zacznie - przywitała małą ciepło, bo Fariha regularnie pobierała lekcje religii od przysłanego przez Karaiego misjonarza. - Masz czas? - zwróciła się jeszcze do Alima. - Odprowadzę Faryszkę i moglibyśmy gdzieś pójść.
- W samą porę, kochanie, lekcja zaraz się zacznie - przywitała małą ciepło, bo Fariha regularnie pobierała lekcje religii od przysłanego przez Karaiego misjonarza. - Masz czas? - zwróciła się jeszcze do Alima. - Odprowadzę Faryszkę i moglibyśmy gdzieś pójść.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
Alim pokręcił głową.
- Muszę iść, grzebaliśmy się w drodze powrotnej - przyznał. - W Meselerinie będzie więcej czasu, obiecuję.
- Muszę iść, grzebaliśmy się w drodze powrotnej - przyznał. - W Meselerinie będzie więcej czasu, obiecuję.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
- W porządku, rozumiem - zapewniła go i wobec tego pocałowała go czule i przytuliła się krótko. - W takim razie do zobaczenia.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Do zobaczenia. Cześć, mała - rzucił do Farihy i poczochrał ją. - Odezwę się, gdy dostaniemy zgodę - obiecał i ruszył do portalu.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Pa, tatku! - odrzekła Fariha, machając.
Kiedy Alim zniknął, Adhara mruknęła.
- Chodź, mała. Pewnie już czekają.
*
Odpowiedź króla Berga dotarła do Świątyni następnego dnia późnym popołudniem. Oprócz wyrażenia zgody na przeprowadzenie badań szczodrze zaoferował Czerwonym gościnę, w zamian prosząc jedynie o dzielenie się rezultatami na bieżąco.
Kiedy Alim zniknął, Adhara mruknęła.
- Chodź, mała. Pewnie już czekają.
*
Odpowiedź króla Berga dotarła do Świątyni następnego dnia późnym popołudniem. Oprócz wyrażenia zgody na przeprowadzenie badań szczodrze zaoferował Czerwonym gościnę, w zamian prosząc jedynie o dzielenie się rezultatami na bieżąco.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
Czerwoni potrzebowali jeszcze kilka dni, żeby się zebrać i wkrótce, w dniu kolejnego balu Isaku, Alim zabrał Adharę i Farihę z powrotem do Świątyni.
Tam połączyli się z pozostałą dwójką badaczy, ludźmi w wieku Alima, piątką ich żon i łącznie siódemką dzieci.
I tą wesołą kompanią przeszli przez portal do miasta Berga.
Tam połączyli się z pozostałą dwójką badaczy, ludźmi w wieku Alima, piątką ich żon i łącznie siódemką dzieci.
I tą wesołą kompanią przeszli przez portal do miasta Berga.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Miasto było, podobnie jak miasta ZKP, ewidentnie tworzone planowo. Pałac królewski znajdował się w jego centrum, otoczony pasem parkowej zieleni, w której wysoki mur odgradzał część prywatną od publicznej. Do parku prowadziło kilka szerokich, głównych ulic, stanowiących promienie gigantycznego koła, na którym wznoszono zabudowę. Większość z bloków mieszkalnych, poprzecinanych mniejszymi uliczkami, stanowiły ozdobne, kolorowe kamienice, z których wiele poświęciło partery na przeszklone witryny sklepowe. Monotonię tu i tam przerywały place targowe, na których wciąż jeszcze wznoszono pomniki.
Poszczególne dzielnice miasta miały też ewidentnie bardzo różne charaktery. W przeciwieństwie do Nithaela, Berg najwyraźniej pozwolił swoim ludziom mieszać się w dowolny sposób, tak więc w mieście potworzyły się zbiorowiska obywateli różnych kultur, co z kolei rzutowało na wygląd zabudowy - kamienice i latarnie stylizowano w sposób przypominający mieszkańcom o ich pochodzeniu.
Miasto sprawiało też wrażenie mniej tłocznego niż stolica, z zielonymi wyspami regularnie rozdzielającymi szerokie główne ulice na pół i całkiem sporymi ogródkami i obszarami parkowymi wokół bloków kamieniczek. Przez co, rzecz jasna, miasto zajmowało niemałą powierzchnię. Szczęśliwie, król nakazał budowę sieci małych magicznych pojazdów szynowych dla ludu, już niemal na ukończeniu.
Z portalu wyszli w budynku położonym na jednym z placów. Przejście wyprowadziło ich na podest, podzielony barierkami by ułatwić przejście podróżnym - ich wyjście okazało się być jednym z wielu portali, wzniesionych w równym rzędzie wzdłuż ściany, w połowie rozdzielonych na wejścia i wyjścia.
Przeszli do bramki, w której zostali wylegitymowani przez uprzejmego, śniadego mężczyznę w liberii.
- Witajcie w perle Meselerinu - powiedział, gdy już sprawdził i oddał im dokumenty.
Bramka otwarła się i wyszli na zewnątrz przez jedne z równie licznych, wielkich i ciągle otwierających i zamykających się drzwi. Ledwie znaleźli się na zewnątrz, podekscytowana Fariha wyskoczyła Adharze na ręce.
- Ale tu jest super - sapnęła, z żywym zainteresowaniem chłonąc nowe dźwięki i zapachy.
Plac był spory i nie brakowało na nim przechodniów. Część spieszyła w swoją stronę, zaś niektórzy wyraźnie po prostu spacerowali. W centrum od słońca chroniło gigantyczne, niedorzecznie wręcz wielkie drzewo, obwieszone magicznymi światełkami. Wokół pnia pracowali w pocie czoła artyści na rusztowaniach, mocując do niego rzeźby z białego kamienia.
- Co to za drzewo, mamuś? - zapytała Fariha, wskazując na giganta.
Adhara zmrużyła oczy i patrzyła chwilę.
- Wygląda jak lipa, kochanie.
*
Tymczasem w stolicy Międzygórza, tym razem to Lora naszła Ashorę. W mniej gwałtowny sposób niż Ashora zazwyczaj.
- Królestwo posłało Czerwonych do Berga. Mają prowadzić "historyczne badania" wokół wiedźm. Brzmi jakby Freya nie miała pojęcia co zrobić z medium.
Poszczególne dzielnice miasta miały też ewidentnie bardzo różne charaktery. W przeciwieństwie do Nithaela, Berg najwyraźniej pozwolił swoim ludziom mieszać się w dowolny sposób, tak więc w mieście potworzyły się zbiorowiska obywateli różnych kultur, co z kolei rzutowało na wygląd zabudowy - kamienice i latarnie stylizowano w sposób przypominający mieszkańcom o ich pochodzeniu.
Miasto sprawiało też wrażenie mniej tłocznego niż stolica, z zielonymi wyspami regularnie rozdzielającymi szerokie główne ulice na pół i całkiem sporymi ogródkami i obszarami parkowymi wokół bloków kamieniczek. Przez co, rzecz jasna, miasto zajmowało niemałą powierzchnię. Szczęśliwie, król nakazał budowę sieci małych magicznych pojazdów szynowych dla ludu, już niemal na ukończeniu.
Z portalu wyszli w budynku położonym na jednym z placów. Przejście wyprowadziło ich na podest, podzielony barierkami by ułatwić przejście podróżnym - ich wyjście okazało się być jednym z wielu portali, wzniesionych w równym rzędzie wzdłuż ściany, w połowie rozdzielonych na wejścia i wyjścia.
Przeszli do bramki, w której zostali wylegitymowani przez uprzejmego, śniadego mężczyznę w liberii.
- Witajcie w perle Meselerinu - powiedział, gdy już sprawdził i oddał im dokumenty.
Bramka otwarła się i wyszli na zewnątrz przez jedne z równie licznych, wielkich i ciągle otwierających i zamykających się drzwi. Ledwie znaleźli się na zewnątrz, podekscytowana Fariha wyskoczyła Adharze na ręce.
- Ale tu jest super - sapnęła, z żywym zainteresowaniem chłonąc nowe dźwięki i zapachy.
Plac był spory i nie brakowało na nim przechodniów. Część spieszyła w swoją stronę, zaś niektórzy wyraźnie po prostu spacerowali. W centrum od słońca chroniło gigantyczne, niedorzecznie wręcz wielkie drzewo, obwieszone magicznymi światełkami. Wokół pnia pracowali w pocie czoła artyści na rusztowaniach, mocując do niego rzeźby z białego kamienia.
- Co to za drzewo, mamuś? - zapytała Fariha, wskazując na giganta.
Adhara zmrużyła oczy i patrzyła chwilę.
- Wygląda jak lipa, kochanie.
*
Tymczasem w stolicy Międzygórza, tym razem to Lora naszła Ashorę. W mniej gwałtowny sposób niż Ashora zazwyczaj.
- Królestwo posłało Czerwonych do Berga. Mają prowadzić "historyczne badania" wokół wiedźm. Brzmi jakby Freya nie miała pojęcia co zrobić z medium.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
Alim spojrzał z zaciekawieniem na rzeźba, a pozostali mężczyźnie zrównali się z nim, żeby powymieniać uwagi. O architekturze generalnie. Jeden nawet szkicował już coś w drodze.
- Wcale nie mam ochoty tu być - jęczała jedna z dziewczynek, uczepiona długiej, czarnej spódnicy jej szczelnie pozawijanej matki, która właściwie od wyjścia ze Świątyni była zajęta intensywnymi ploteczkami z drugą z żon swojego męża, z chustą niedbale narzuconą na głowę. Natomiast pozostałe dzieciaki, piątka chłopców, zaczęła się bawić w berka, pozostając zaledwie w promieniu wzroku rodziców i siejąc lekki chaos na ulicy.
*
- Dana zazwyczaj nie wie, co zrobić - przyznała Ashora. - Wciąż nie jestem pewna jak moglibyśmy to wykorzystać - przyznał.
- Wcale nie mam ochoty tu być - jęczała jedna z dziewczynek, uczepiona długiej, czarnej spódnicy jej szczelnie pozawijanej matki, która właściwie od wyjścia ze Świątyni była zajęta intensywnymi ploteczkami z drugą z żon swojego męża, z chustą niedbale narzuconą na głowę. Natomiast pozostałe dzieciaki, piątka chłopców, zaczęła się bawić w berka, pozostając zaledwie w promieniu wzroku rodziców i siejąc lekki chaos na ulicy.
*
- Dana zazwyczaj nie wie, co zrobić - przyznała Ashora. - Wciąż nie jestem pewna jak moglibyśmy to wykorzystać - przyznał.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości