Dzień 6
Następny dzień wstał pochmurny (chyba), ale przynajmniej nie padało, ku zdecydowanej uldze Larkina, wciąż utkniętego na maszcie. Dzień przebiegł bez przesadnych rewelacji - daleko przed sobą mieli okazję zobaczyć kilka różnych gatunków zwierzyny, która przyszła do rzeki do wodopoju, jednak wszystkie z nich czmychnęły czym prędzej kiedy dostrzegły zbliżający się okręt. Potem, koło południa, brzegi rzeki podniosły się i zaczęli płynąć przez podtrzymywany korzeniami drzew wąwóz z podmytej ziemi. Choć ograniczyło to widoczność na dziką zwierzynę, ten stan rzeczy miał też tę zdecydowaną zaletę, że teraz większość gałęzi była zbyt wysoko by stanowić zagrożenie dla masztów.
Derek, będąc duszą towarzystwa, wykorzystał ten czas aktywnie, na opuszczaniu się po linach w różnych miejscach pokładu, żeby krótko zagadywać pracujących poniżej kolegów i koleżanki. Dopiero po pewnym czasie takiej aktywności wylazł z powrotem do Ryu.
- Masz ochotę zejść i obejść statek? - zaoferował. Było na tyle leniwie że był to dobry moment.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 6
Ryu spojrzała na niego. Bardzo powoli przewróciła stronę szkicownika, z którym siedziała.
- Jestem zakładnikiem - powiedziała, wskazując ruchem głowy bardzo nietutejszego nietoperza, który zwieszał się z liny i oglądał rysunki wielkimi, purpurowymi oczami.
Które teraz zwróciły się na Dereka.
- Dzielimy się wiedzą. Już kończymy - objaśnił Neatan.
- Jest zafascynowany każdym aspektem naszej podróży, co najmniej jakby nie miał w życiu nic do roboty - dodała cierpko Ryu, przewracając kolejną stronę.
- Wręcz przeciwnie, mam więcej roboty niż wy, śmiertelnicy, potraficie pojąć. Po prostu to dla mnie nie problem, być w kilku miejscach i robić kilka rzeczy.
- Jak to w ogóle działa? - mruknęła Ryu. - Myślisz w kilku miejscach jednocześnie?
- Nie. Nie jestem świadom, co robię w innych miejscach. Czasami nawet w nich ginę, jak ostatnio w Starym Świecie - przyznał Neatan. - Dobra robota. Mam kopie. Zgodnie z umową - dodał, wyszczerzył zaskakująco nieprzyjazne zęby i wypluł na dłoń Ryu coś, co wyglądało jak duża landrynka z czarnoksięskim światłem w środku.
Potem rozłożył skrzydła i puścił się, żeby ociężale odlecieć między korony drzew.
Ryu westchnęła i zatrzasnęła szkicownik. Zdjęła na chwilę talizman od Mauli i połknęła landrynkę, ku zgrozie każdego myślącego logicznie człowieka.
- Chodźmy - rzuciła pogodnie do Dereka.
Ryu spojrzała na niego. Bardzo powoli przewróciła stronę szkicownika, z którym siedziała.
- Jestem zakładnikiem - powiedziała, wskazując ruchem głowy bardzo nietutejszego nietoperza, który zwieszał się z liny i oglądał rysunki wielkimi, purpurowymi oczami.
Które teraz zwróciły się na Dereka.
- Dzielimy się wiedzą. Już kończymy - objaśnił Neatan.
- Jest zafascynowany każdym aspektem naszej podróży, co najmniej jakby nie miał w życiu nic do roboty - dodała cierpko Ryu, przewracając kolejną stronę.
- Wręcz przeciwnie, mam więcej roboty niż wy, śmiertelnicy, potraficie pojąć. Po prostu to dla mnie nie problem, być w kilku miejscach i robić kilka rzeczy.
- Jak to w ogóle działa? - mruknęła Ryu. - Myślisz w kilku miejscach jednocześnie?
- Nie. Nie jestem świadom, co robię w innych miejscach. Czasami nawet w nich ginę, jak ostatnio w Starym Świecie - przyznał Neatan. - Dobra robota. Mam kopie. Zgodnie z umową - dodał, wyszczerzył zaskakująco nieprzyjazne zęby i wypluł na dłoń Ryu coś, co wyglądało jak duża landrynka z czarnoksięskim światłem w środku.
Potem rozłożył skrzydła i puścił się, żeby ociężale odlecieć między korony drzew.
Ryu westchnęła i zatrzasnęła szkicownik. Zdjęła na chwilę talizman od Mauli i połknęła landrynkę, ku zgrozie każdego myślącego logicznie człowieka.
- Chodźmy - rzuciła pogodnie do Dereka.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 6
Derek patrzył sceptycznie na landrynkę, dopóki Ryu jej nie połknęła.
- Miejmy nadzieję, że nie było w niej nic poza tym co obiecał - mruknął, a potem złapał za linę i zaczął zjeżdżać na dół.
Derek patrzył sceptycznie na landrynkę, dopóki Ryu jej nie połknęła.
- Miejmy nadzieję, że nie było w niej nic poza tym co obiecał - mruknął, a potem złapał za linę i zaczął zjeżdżać na dół.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 6
- Tak, ja też - powiedziała Ryu. - Ale nie widzę jaki miałby motyw w próbie uśmiercenia mnie.
Zjechała za nim zręcznie po linie.
- Chodźmy - poprosiła wesoło jakby wybierali się do parku rozrywek.
- Tak, ja też - powiedziała Ryu. - Ale nie widzę jaki miałby motyw w próbie uśmiercenia mnie.
Zjechała za nim zręcznie po linie.
- Chodźmy - poprosiła wesoło jakby wybierali się do parku rozrywek.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 6
Derek wyszczerzył się pogodnie i ruszyli wzdłuż pokładu. Zatrzymali się niemal natychmiast, zamienić parę słów z dwójką szorujących deski marynarzy - Derek uznał za swój koleżeński obowiązek żeby ich przedstawić - a potem kawałek dalej, przy cokolwiek znudzonych smokach. Nimathe uniosła łeb z zaciekawieniem i strzygnęła miękkimi uszami na ich widok.
- Cześć - przywitała się miękko.
- Cześć, cerendi Nimathe - odrzekł Derek pogodnie.
Derek wyszczerzył się pogodnie i ruszyli wzdłuż pokładu. Zatrzymali się niemal natychmiast, zamienić parę słów z dwójką szorujących deski marynarzy - Derek uznał za swój koleżeński obowiązek żeby ich przedstawić - a potem kawałek dalej, przy cokolwiek znudzonych smokach. Nimathe uniosła łeb z zaciekawieniem i strzygnęła miękkimi uszami na ich widok.
- Cześć - przywitała się miękko.
- Cześć, cerendi Nimathe - odrzekł Derek pogodnie.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 6
- Cześć - przywitała się Ryu, również przyglądając się jej z zainteresowaniem. - Jesteś smokiem Zatrutej Wody? - upewniła się, bo po prawdzie sporo o Nimathe słyszała - a może nawet kiedyś ją widziała, nie była pewna - więc co najwyżej zaskoczyło ją, że smoczyca nie jest niewidzialna.
A jeśli chodzi o nazywanie Syrusa Syrusem, to najwyraźniej mógł sobie prosić. Ryu nie zamierzała sprzeciwiać się, kiedy był krok obok, ale dla niej, jak i dla wszystkich hakkaich, pozostawał Dokusui.
Służył zresztą pani Mauli, więc było tylko kwestią czasu, zanim znowu wytruje jakieś miasto.
- Cześć - przywitała się Ryu, również przyglądając się jej z zainteresowaniem. - Jesteś smokiem Zatrutej Wody? - upewniła się, bo po prawdzie sporo o Nimathe słyszała - a może nawet kiedyś ją widziała, nie była pewna - więc co najwyżej zaskoczyło ją, że smoczyca nie jest niewidzialna.
A jeśli chodzi o nazywanie Syrusa Syrusem, to najwyraźniej mógł sobie prosić. Ryu nie zamierzała sprzeciwiać się, kiedy był krok obok, ale dla niej, jak i dla wszystkich hakkaich, pozostawał Dokusui.
Służył zresztą pani Mauli, więc było tylko kwestią czasu, zanim znowu wytruje jakieś miasto.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 6
Smoczyca przytaknęła.
- Ja i Tafu - wyjaśniła, ruchem łba wskazując drzemiącego obok syna. - Ty musisz być Ryu? Miło mi cię poznać.
- Podrapać cię? - zaoferował Derek. Smoczyca przytaknęła ochoczo i nadstawiła łeb, więc mężczyzna sięgnął i zaczął miziać ją wokół uszu i po podgardlu, tak jak lubiła.
Smoczyca przytaknęła.
- Ja i Tafu - wyjaśniła, ruchem łba wskazując drzemiącego obok syna. - Ty musisz być Ryu? Miło mi cię poznać.
- Podrapać cię? - zaoferował Derek. Smoczyca przytaknęła ochoczo i nadstawiła łeb, więc mężczyzna sięgnął i zaczął miziać ją wokół uszu i po podgardlu, tak jak lubiła.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 6
- Zgadza się - potaknęła Ryu, kłaniając się uprzejmie najpierw Nimathe, skoro już się poznały, a potem Tafu, którego nie chciała budzić.
- Zgadza się - potaknęła Ryu, kłaniając się uprzejmie najpierw Nimathe, skoro już się poznały, a potem Tafu, którego nie chciała budzić.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 6
- Śmiało - zachęcił Derek Ryu. - Ona to lubi.
Nimathe zamruczała na potwierdzenie, z zadowoleniem przymykając ślepia, jak wielki kocur.
- Śmiało - zachęcił Derek Ryu. - Ona to lubi.
Nimathe zamruczała na potwierdzenie, z zadowoleniem przymykając ślepia, jak wielki kocur.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 6
- Jeśli to nie jest niegrzeczne - przełamała się Ryu i podeszła, żeby również podrapać Nimathe.
Na galeonach oczywiście były smoki, ale zdecydowanie nie takie, które lubiły gdy obcy ludzie dotykały ich łusek. Gotowe byłyby zmiażdżyć za to rękę, i pewnie każdy uznałby, że słusznie.
- Jeśli to nie jest niegrzeczne - przełamała się Ryu i podeszła, żeby również podrapać Nimathe.
Na galeonach oczywiście były smoki, ale zdecydowanie nie takie, które lubiły gdy obcy ludzie dotykały ich łusek. Gotowe byłyby zmiażdżyć za to rękę, i pewnie każdy uznałby, że słusznie.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości