Dzień 6
Derek zignorował Neatana i uśmiechnął się blado do Ryu.
- Tylko do Białego Wilka - zapewnił ją. - Ja... byłem tkaczem, Ryu. W Meselerinie. Ktoś złożył donos, mój warsztat został zniszczony, moja rodzina zamordowana, a ja uszedłem z życiem bo akurat byłem gdzie indziej. Uciekałem przed nim dopóki nie trafiłem tu.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 6
Ryu zaniemówiła. Nie myślała przedtem, że rany Dereka są tak świeże.
- Przykro mi - powiedziała wreszcie. - Nie sądziłam, że poza pustynią ktoś ucierpiał z jego ręki... Tak bezpośrednio.
Ryu zaniemówiła. Nie myślała przedtem, że rany Dereka są tak świeże.
- Przykro mi - powiedziała wreszcie. - Nie sądziłam, że poza pustynią ktoś ucierpiał z jego ręki... Tak bezpośrednio.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 6
Skrzywił się lekko i pokiwał głową.
- Dziękuję, Ryu. Poza pustynią był mniej... krzykliwy - przyznał. - Uderzał od czasu do czasu w pojedyncze rodziny, tam gdzie jego właściciel mu kazał.
Skrzywił się lekko i pokiwał głową.
- Dziękuję, Ryu. Poza pustynią był mniej... krzykliwy - przyznał. - Uderzał od czasu do czasu w pojedyncze rodziny, tam gdzie jego właściciel mu kazał.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 6
- Pójdę po coś do picia - powiedziała cicho kunoichi po chwili nieco niezręcznej ciszy, mąconej dodatkowo przez szanty.
- Alkohol jest wszędzie, więc nie kłopocz się szukaniem! - zawołał za nią Neatan i wyciągnął się wygodnie na plecach, żeby popatrzeć na dwa księżyce w nowiu, które słabo świeciły na niebie.
Ryu wróciła po jakimś czasie, niosąc wcale nie mały zapas owego picia dla siebie i pozostałych. Rozmowa jednak umarła na temacie rodziny Dereka, więc spokój mąciły głównie głosy śpiewających piratów. Noc robiła się coraz późniejsza.
Ryu owinęła się w bluzę, oparła o burtę i nawet przysnęła na chwilę. Wino Neatana było zaskakująco mocne.
*
Dzień 7
Obudził ją przejmujący, hipnotyzujący dźwięk, od którego drżało powietrze. Przyciągał, kusił, fascynował, nieporównywalny z niczym, co słyszała kiedykolwiek. Dzwonił w uszach załogi i nawet leżący na maszcie Neatan poruszył się pod jego wpływem tak nieostrożnie, że spadł, by wylądować twardo na deskach pokładu w pozycji Pradawnego. Jednym długim susem znalazł się na relingu obok Ryu, wciąż pod postacią dziecka, balansując jednak na cienkiej krawędzi w pozycji przyczajonego drapieżnika.
Ryu podniosła się trochę chwiejnie i przewiesiła przez burtę obok niego.
- Dobiega z wody... - szepnęła.
Czuła się absolutnie oczarowana tym niezrozumiałym, nienazwanym dźwiękiem, wibrującym jej w uszach. Coś poruszało się w głębi wody, ale myśl o potencjalnym niebezpieczeństwie zaledwie musnęła powierzchnię jej myśli i zniknęła pod naporem nieposkromionej fascynacji.
- Tak... - powiedział Neatan powoli, również pod głębokim wrażeniem wszechogarniającego dźwięku, tak samo niepomny na jego potencjalną groźbę jak kunoichi.
Ryu przeszło jeszcze przez głowę, że to sen, bo sceneria wokół, w lesie oświetlonym przebijającymi się przez baldachim smugami bladego księżycowego światła, ze statkiem sunącym powoli po gładkiej powierzchni rzeki, do wtóru tej nieludzkiej muzyki, była rzeczywiście godna nocnych mar.
- Pójdę po coś do picia - powiedziała cicho kunoichi po chwili nieco niezręcznej ciszy, mąconej dodatkowo przez szanty.
- Alkohol jest wszędzie, więc nie kłopocz się szukaniem! - zawołał za nią Neatan i wyciągnął się wygodnie na plecach, żeby popatrzeć na dwa księżyce w nowiu, które słabo świeciły na niebie.
Ryu wróciła po jakimś czasie, niosąc wcale nie mały zapas owego picia dla siebie i pozostałych. Rozmowa jednak umarła na temacie rodziny Dereka, więc spokój mąciły głównie głosy śpiewających piratów. Noc robiła się coraz późniejsza.
Ryu owinęła się w bluzę, oparła o burtę i nawet przysnęła na chwilę. Wino Neatana było zaskakująco mocne.
*
Dzień 7
Obudził ją przejmujący, hipnotyzujący dźwięk, od którego drżało powietrze. Przyciągał, kusił, fascynował, nieporównywalny z niczym, co słyszała kiedykolwiek. Dzwonił w uszach załogi i nawet leżący na maszcie Neatan poruszył się pod jego wpływem tak nieostrożnie, że spadł, by wylądować twardo na deskach pokładu w pozycji Pradawnego. Jednym długim susem znalazł się na relingu obok Ryu, wciąż pod postacią dziecka, balansując jednak na cienkiej krawędzi w pozycji przyczajonego drapieżnika.
Ryu podniosła się trochę chwiejnie i przewiesiła przez burtę obok niego.
- Dobiega z wody... - szepnęła.
Czuła się absolutnie oczarowana tym niezrozumiałym, nienazwanym dźwiękiem, wibrującym jej w uszach. Coś poruszało się w głębi wody, ale myśl o potencjalnym niebezpieczeństwie zaledwie musnęła powierzchnię jej myśli i zniknęła pod naporem nieposkromionej fascynacji.
- Tak... - powiedział Neatan powoli, również pod głębokim wrażeniem wszechogarniającego dźwięku, tak samo niepomny na jego potencjalną groźbę jak kunoichi.
Ryu przeszło jeszcze przez głowę, że to sen, bo sceneria wokół, w lesie oświetlonym przebijającymi się przez baldachim smugami bladego księżycowego światła, ze statkiem sunącym powoli po gładkiej powierzchni rzeki, do wtóru tej nieludzkiej muzyki, była rzeczywiście godna nocnych mar.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 7
Wampiry, które zdążyły rozejść się na swoje stanowiska podczas gdy ich ludzie poszli spać i obsługiwały statek do tej pory, także zastygły, nadstawiając uszu. Również Lena, towarzysząca Syrusowi na mostku poszła niebezpiecznie wychylić się przez reling, rozglądając się z zainteresowaniem.
- Co to jest? - zapytał jej wampir, wciąż jeszcze walczący z przemożną ochotą by wypuścić ster i iść wyjrzeć za burtę.
- Nie wiem - przyznała. - Systemy wychwytują ruch. Grupa żywych stworzeń?
Hakkai mruknął, zezując co chwila w kierunku wody za burtą z szybko rosnącą frustracją.
- Nowina - prychnął. - Niech twoje siostry pomogą w analizie, chcę wiedzieć, co to jest. I zatkaj mi uszy, zanim nas rozbiję - sarknął z irytacją, bo śpiew był tak nęcący i rozpraszający, że nie sądził by potrafił się przemóc i zmusić do pozostania na stanowisku wiele dłużej. A wtedy niewiele dzieliłoby ich już od uderzenia w brzeg.
Lena przytaknęła, wzmocniła nieco więź łączącą ją nieustannie z siostrami i wykonała ruch dłonią w jego kierunku, skutecznie tłumiąc dobiegające do Syrusa dźwięki.
*
Derek podążył za Ryu i Neatanem. Wychylił się, żeby spojrzeć w rzeczną toń.
- To... niesamowite. Ciekawe, co to - sapnął.
Wampiry, które zdążyły rozejść się na swoje stanowiska podczas gdy ich ludzie poszli spać i obsługiwały statek do tej pory, także zastygły, nadstawiając uszu. Również Lena, towarzysząca Syrusowi na mostku poszła niebezpiecznie wychylić się przez reling, rozglądając się z zainteresowaniem.
- Co to jest? - zapytał jej wampir, wciąż jeszcze walczący z przemożną ochotą by wypuścić ster i iść wyjrzeć za burtę.
- Nie wiem - przyznała. - Systemy wychwytują ruch. Grupa żywych stworzeń?
Hakkai mruknął, zezując co chwila w kierunku wody za burtą z szybko rosnącą frustracją.
- Nowina - prychnął. - Niech twoje siostry pomogą w analizie, chcę wiedzieć, co to jest. I zatkaj mi uszy, zanim nas rozbiję - sarknął z irytacją, bo śpiew był tak nęcący i rozpraszający, że nie sądził by potrafił się przemóc i zmusić do pozostania na stanowisku wiele dłużej. A wtedy niewiele dzieliłoby ich już od uderzenia w brzeg.
Lena przytaknęła, wzmocniła nieco więź łączącą ją nieustannie z siostrami i wykonała ruch dłonią w jego kierunku, skutecznie tłumiąc dobiegające do Syrusa dźwięki.
*
Derek podążył za Ryu i Neatanem. Wychylił się, żeby spojrzeć w rzeczną toń.
- To... niesamowite. Ciekawe, co to - sapnął.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 7
- Ludzie! - sapnęła Ryu, która jako pierwsza z ich trójki rozpoznała niewyraźne postacie, które podpłynęły bardzo blisko do powierzchni wody.
Wychyliła się jeszcze mocniej i wyciągnęła rękę, chcąc dotknąć rzecznej toni. Pieśń delikatnie zmieniła swój ton. Teraz było w niej więcej niż hipnotyzująca moc. Niosła obietnicę rozkoszy, bardzo przyziemnej, cielesnej, obietnicę rozrodu i przetrwania gatunku.
I właśnie to trochę wybiło Neatana z gapienia się w wodę i ślinienia.
- Widzicie... dziewczynkę? - upewnił się.
Derek widział z całą pewnością dorosłą kobietę. Ryu również zaprzeczyła:
- Przecież to mężczyzna. Czarnooki mężczyzna ze Wschodu...
Wypadła już niemal za burtę, ale w tym momencie Neatan sapnął:
- Szlag.
I odepchnął ich obojga uderzeniem powietrza w tył i sam długim susem oddalił się od relingu. Hipnotyzująca pieśń ucięła się jak nożem, gdy otoczył statek bańką absolutnej, nieprzyjemnej ciszy.
Rzeczne stworzenia natychmiast zrozumiały, że ofiara im się wymyka. Wystrzeliły z wody, skacząc wysoko i próbując kogoś pochwycić ostrymi jak szpilki, drobnymi zębami. W momencie, w którym przecinały powierzchnię wody i znajdowały się na powietrzu, ich iluzje traciły swoją moc. Były wielkości brytanów, cuchnęły rzecznym mułem i poza obłymi, rybimi jakby głowami z wielkimi, przystosowanymi do mroku oczami, przypominały bezładną plątaninę brudnozielonych glonów, dodatkowo obklejoną roślinnością rzeki i pasożytami.
- Ludzie! - sapnęła Ryu, która jako pierwsza z ich trójki rozpoznała niewyraźne postacie, które podpłynęły bardzo blisko do powierzchni wody.
Wychyliła się jeszcze mocniej i wyciągnęła rękę, chcąc dotknąć rzecznej toni. Pieśń delikatnie zmieniła swój ton. Teraz było w niej więcej niż hipnotyzująca moc. Niosła obietnicę rozkoszy, bardzo przyziemnej, cielesnej, obietnicę rozrodu i przetrwania gatunku.
I właśnie to trochę wybiło Neatana z gapienia się w wodę i ślinienia.
- Widzicie... dziewczynkę? - upewnił się.
Derek widział z całą pewnością dorosłą kobietę. Ryu również zaprzeczyła:
- Przecież to mężczyzna. Czarnooki mężczyzna ze Wschodu...
Wypadła już niemal za burtę, ale w tym momencie Neatan sapnął:
- Szlag.
I odepchnął ich obojga uderzeniem powietrza w tył i sam długim susem oddalił się od relingu. Hipnotyzująca pieśń ucięła się jak nożem, gdy otoczył statek bańką absolutnej, nieprzyjemnej ciszy.
Rzeczne stworzenia natychmiast zrozumiały, że ofiara im się wymyka. Wystrzeliły z wody, skacząc wysoko i próbując kogoś pochwycić ostrymi jak szpilki, drobnymi zębami. W momencie, w którym przecinały powierzchnię wody i znajdowały się na powietrzu, ich iluzje traciły swoją moc. Były wielkości brytanów, cuchnęły rzecznym mułem i poza obłymi, rybimi jakby głowami z wielkimi, przystosowanymi do mroku oczami, przypominały bezładną plątaninę brudnozielonych glonów, dodatkowo obklejoną roślinnością rzeki i pasożytami.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 7
Syrus, który dzięki zaklęciu Leny zdążył się już zupełnie otrząsnąć, zareagował natychmiast - statek zniknął potworom tuż sprzed najeżonych kłami paszcz i pojawił się z powrotem o dwie długości dalej. Dzięki temu potwory chlupnęły do wody, nie czyniąc nikomu szkody... ale też fregata opuściła wytworzoną wokół niej bańkę ciszy.
- Lena! - zawołał, w duchu klnąc i wykręcając ster, by wyrobić się na zakręcie. Brzeg znajdował się niebezpiecznie blisko.
Półpradawna usłuchała - najpierw ponownie otoczyła ich ochronną bańką, a potem wystrzeliła pod wodą pociski białej mocy, które pomknęły na spotkanie ścigających ich potworów.
Wtedy, gdy statek przechylił się już mocno, ktoś przeleciał przez reling do wtóru ostrzegawczych smoczych ryków. Kogoś innego Nimathe w ostatniej chwili złapała w zęby i szarpnięciem wciągnęła z powrotem na pokład.
Statek znów został przerzucony, tym razem na mniejszą odległość i w obrębie bańki, bliżej centrum rzeki. Następne uderzenie serca później Syrusa nie było już na mostku. Zjawił się chwilę potem, z odratowanym Henrim u boku - obaj byli mokrzy. Hakkai nie marnował czasu i znów złapał za ster, prostować statek - minęli już zakręt i teraz groziło im raczej że staną w poprzek rzeki.
Syrus, który dzięki zaklęciu Leny zdążył się już zupełnie otrząsnąć, zareagował natychmiast - statek zniknął potworom tuż sprzed najeżonych kłami paszcz i pojawił się z powrotem o dwie długości dalej. Dzięki temu potwory chlupnęły do wody, nie czyniąc nikomu szkody... ale też fregata opuściła wytworzoną wokół niej bańkę ciszy.
- Lena! - zawołał, w duchu klnąc i wykręcając ster, by wyrobić się na zakręcie. Brzeg znajdował się niebezpiecznie blisko.
Półpradawna usłuchała - najpierw ponownie otoczyła ich ochronną bańką, a potem wystrzeliła pod wodą pociski białej mocy, które pomknęły na spotkanie ścigających ich potworów.
Wtedy, gdy statek przechylił się już mocno, ktoś przeleciał przez reling do wtóru ostrzegawczych smoczych ryków. Kogoś innego Nimathe w ostatniej chwili złapała w zęby i szarpnięciem wciągnęła z powrotem na pokład.
Statek znów został przerzucony, tym razem na mniejszą odległość i w obrębie bańki, bliżej centrum rzeki. Następne uderzenie serca później Syrusa nie było już na mostku. Zjawił się chwilę potem, z odratowanym Henrim u boku - obaj byli mokrzy. Hakkai nie marnował czasu i znów złapał za ster, prostować statek - minęli już zakręt i teraz groziło im raczej że staną w poprzek rzeki.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 7
Syrus prawie zdążył, ale jednak nie do końca. Statek znalazł się w poprzek silnego nurtu, który zakołysał nim tak gwałtownie, że sterburta niemal przykryła się wodą. Ryu rozpaczliwie złapała się podstawy masztu, żeby nie plusnąć w wodę, a wolną ręką chwyciła Dereka. Jeżeli on też się czegoś trzymał, mogła tylko na tym skorzystać. Jeśli nie, no cóż... wciąż był jej potrzebny.
Statek odwrócił się nagle, w sposób absolutnie nienaturalny i ustawił się rufą do kierunku ich podróży, ale przynajmniej nie kompletnie w poprzek działających na niego sił natury.
Zbryzgany wodą Neatan znalazł się na mostku i przestał wreszcie skakać po relingach jak dzika bestia tylko stanął jak porządny dziesięciolatek.
- Na pewno umiesz kierować tym czymś? - spytał nieco cierpko Syrusa.
Syrus prawie zdążył, ale jednak nie do końca. Statek znalazł się w poprzek silnego nurtu, który zakołysał nim tak gwałtownie, że sterburta niemal przykryła się wodą. Ryu rozpaczliwie złapała się podstawy masztu, żeby nie plusnąć w wodę, a wolną ręką chwyciła Dereka. Jeżeli on też się czegoś trzymał, mogła tylko na tym skorzystać. Jeśli nie, no cóż... wciąż był jej potrzebny.
Statek odwrócił się nagle, w sposób absolutnie nienaturalny i ustawił się rufą do kierunku ich podróży, ale przynajmniej nie kompletnie w poprzek działających na niego sił natury.
Zbryzgany wodą Neatan znalazł się na mostku i przestał wreszcie skakać po relingach jak dzika bestia tylko stanął jak porządny dziesięciolatek.
- Na pewno umiesz kierować tym czymś? - spytał nieco cierpko Syrusa.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 7
Komentarz absolutnie spłynął po Syrusie, bo po pierwsze nadal nic nie słyszał, a po drugie, był zajęty szybkim liczeniem głów. Wyglądało jednak że pomimo gwałtownych manewrów nikt więcej już nie spadł - prawdopodobnie ponieważ wszystkich którzy nie zdążyli się czegoś chwycić złapały wampiry.
- To stanowczo moja wina - zapewnił Neatana zmokły i cokolwiek skruszony Henri.
Potem statek zniknął znów i w następnej chwili opadł miękko w wodę właściwą stroną do przodu.
- Lena, zdejmij to ze mnie - poprosił Syrus i chwilę później słuch do niego wrócił. - Potwory trafione?
- Tak - potwierdziła. - Kilka zdechło, jednego mam w bańce, reszta uciekła.
- Zabezpiecz go i wyślij do naszego laboratorium.
- Aj, aj.
- Dzięki za pomoc - dodał do Neatana.
*
Derek, trzymający się liny, strzepnął głową, pozbierał się na nogi i podał rękę Ryu.
- Chyba już po wszystkim - mruknął.
Komentarz absolutnie spłynął po Syrusie, bo po pierwsze nadal nic nie słyszał, a po drugie, był zajęty szybkim liczeniem głów. Wyglądało jednak że pomimo gwałtownych manewrów nikt więcej już nie spadł - prawdopodobnie ponieważ wszystkich którzy nie zdążyli się czegoś chwycić złapały wampiry.
- To stanowczo moja wina - zapewnił Neatana zmokły i cokolwiek skruszony Henri.
Potem statek zniknął znów i w następnej chwili opadł miękko w wodę właściwą stroną do przodu.
- Lena, zdejmij to ze mnie - poprosił Syrus i chwilę później słuch do niego wrócił. - Potwory trafione?
- Tak - potwierdziła. - Kilka zdechło, jednego mam w bańce, reszta uciekła.
- Zabezpiecz go i wyślij do naszego laboratorium.
- Aj, aj.
- Dzięki za pomoc - dodał do Neatana.
*
Derek, trzymający się liny, strzepnął głową, pozbierał się na nogi i podał rękę Ryu.
- Chyba już po wszystkim - mruknął.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 7
Neatan sarknął z niezadowoleniem, że jego złośliwości spływają po Syrusie jak po kaczce i zrzucił wodę z siebie na niego w ramach odpowiedzi na podziękowanie. Wampirowi i tak chyba było obojętne, w końcu żył w jakiejś wilgotnej norze. Potem Czarnoksiężnik zniknął, jeszcze zmieniając na powrót wino w wodę. Żeby wampirza część załogi nie padła w czasie jego nieobecności;
*
Ryu kiwnęła głową i przyjęła jego pomoc. Obejrzała się jeszcze, chcąc naocznie sprawdzić, czy jest cała. Była.
- Chyba wpadliśmy w jakiś mocny nurt - powiedziała, jakby incydent sprzed chwili w ogóle nie miał miejsca.. - Podróż powinna teraz iść szybciej.
Neatan sarknął z niezadowoleniem, że jego złośliwości spływają po Syrusie jak po kaczce i zrzucił wodę z siebie na niego w ramach odpowiedzi na podziękowanie. Wampirowi i tak chyba było obojętne, w końcu żył w jakiejś wilgotnej norze. Potem Czarnoksiężnik zniknął, jeszcze zmieniając na powrót wino w wodę. Żeby wampirza część załogi nie padła w czasie jego nieobecności;
*
Ryu kiwnęła głową i przyjęła jego pomoc. Obejrzała się jeszcze, chcąc naocznie sprawdzić, czy jest cała. Była.
- Chyba wpadliśmy w jakiś mocny nurt - powiedziała, jakby incydent sprzed chwili w ogóle nie miał miejsca.. - Podróż powinna teraz iść szybciej.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości