Dzień 7
Derek pokiwał głową.
- Trafne porównanie - przytaknął. Na drugą uwagę mruknął twierdząco. - Kapitan współpracował z mnóstwem różnych wampirów i chyba po prostu odesłał tych którzy nie tolerowali tłoku i bliskości ludzi na statku do innych rzeczy gdzieś z dala - stwierdził. - I pewnie słusznie. To mały statek, nawet jednemu takiemu wampirowi trudno byłoby znaleźć kąt w którym mógłby mieć spokój.
Popił sobie ostatni kęs z miski.
- Nazywają nas swoją trzódką - wyjaśnił z rozbawieniem. - Te nasze wampiry. Czasem rzeczywiście zachowują się trochę jak pasterze. Może to ponieważ pili za dużo naszej krwi, podobno wampiry się przywiązują od tego do karmicieli.
*
- Nie ma za co. To co ty mówisz również jest możliwe - przyznał Syrus. - W każdym razie sprawa na pewno jest skomplikowana i dobrze przyjrzeć się jej od różnych stron.
Na wspomnienie pierwszej miłości Leesa także się ożywił.
- Ojej, to słodkie - sapnął. - Powiedz mi więcej!
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 7
- Tak, podobno tak się dzieje, więc to całkiem sensowna teoria - przyznała Ryu, zbierając ich miski, ponieważ skończyli jeść. - Pójdę odnieść - powiedziała.
Kiedy wracała, rozbrzmiał dzwonek, oznaczający dzienną wachtę. Zrobiła więc krótką wycieczkę, żeby wyjrzeć na chwilę na pokład, zalany szarym światłem świtu. Mnąc pod nosem wschodnie przekleństwa, wróciła do Dereka.
- Powinieneś chyba wiedzieć, że na pokładzie Biały Wilk gawędzi z kapitanem.
*
- Nie wiem, czy nie jesteś zbyt staromodny - zażartował Isaku. No dobrze. To była też forma ostrzeżenia. - Poznali się oczywiście w stajni, bo tamten chłopak pracuje dla mnie przy koniach od... jakiegoś miesiąca? Wysoce przedsiębiorczy dzieciak z wyspy, którą Paskud zrobił dla Nieśmiertelnych w pobliżu mojej, ma może ze trzynaście lat, na imię mu Floki. Jest wnukiem Viriama, więc w zasadzie jest blisko spokrewniony z Adharą, na ile nadążam z genealogią dynastii.
- Tak, podobno tak się dzieje, więc to całkiem sensowna teoria - przyznała Ryu, zbierając ich miski, ponieważ skończyli jeść. - Pójdę odnieść - powiedziała.
Kiedy wracała, rozbrzmiał dzwonek, oznaczający dzienną wachtę. Zrobiła więc krótką wycieczkę, żeby wyjrzeć na chwilę na pokład, zalany szarym światłem świtu. Mnąc pod nosem wschodnie przekleństwa, wróciła do Dereka.
- Powinieneś chyba wiedzieć, że na pokładzie Biały Wilk gawędzi z kapitanem.
*
- Nie wiem, czy nie jesteś zbyt staromodny - zażartował Isaku. No dobrze. To była też forma ostrzeżenia. - Poznali się oczywiście w stajni, bo tamten chłopak pracuje dla mnie przy koniach od... jakiegoś miesiąca? Wysoce przedsiębiorczy dzieciak z wyspy, którą Paskud zrobił dla Nieśmiertelnych w pobliżu mojej, ma może ze trzynaście lat, na imię mu Floki. Jest wnukiem Viriama, więc w zasadzie jest blisko spokrewniony z Adharą, na ile nadążam z genealogią dynastii.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 7
Derek natychmiast pobladł i zlał się zimnym potem.
- A... aha - mruknął. - Dziękuję za ostrzeżenie, Ryu - dodał. Naprawdę wolał się dowiedzieć o obecności Wilka w ten sposób niż dopiero po wyjściu na pokład.
Na chwilę przymknął oczy, wziął kilka głębokich wdechów, wreszcie kiwnął głową.
- Chodźmy.
*
- Jestem świadom twoich własnych upodobań, Isaku-kun, i nigdy nie powiedziałem słowa, więc nie mów mi o staromodności - zwrócił mu uwagę z rozbawieniem.
Rozbrzmiał dzwon i krótko później na mostek wytarabanił się krasnolud.
- Kapitanie - przywitał się, salutując.
- Aldarin.
Syrus oddał salut, a potem przekazał ster. Podszedł bliżej i usiadł sobie na relingu obok Isaku.
- Nadążasz - potwierdził. - Ona też jest jego wnuczką. Co na to wszystko Viriam i rodzice dzieciaka, wiedzą? O ich staromodność martwiłbym się bardziej niż o moją.
Derek natychmiast pobladł i zlał się zimnym potem.
- A... aha - mruknął. - Dziękuję za ostrzeżenie, Ryu - dodał. Naprawdę wolał się dowiedzieć o obecności Wilka w ten sposób niż dopiero po wyjściu na pokład.
Na chwilę przymknął oczy, wziął kilka głębokich wdechów, wreszcie kiwnął głową.
- Chodźmy.
*
- Jestem świadom twoich własnych upodobań, Isaku-kun, i nigdy nie powiedziałem słowa, więc nie mów mi o staromodności - zwrócił mu uwagę z rozbawieniem.
Rozbrzmiał dzwon i krótko później na mostek wytarabanił się krasnolud.
- Kapitanie - przywitał się, salutując.
- Aldarin.
Syrus oddał salut, a potem przekazał ster. Podszedł bliżej i usiadł sobie na relingu obok Isaku.
- Nadążasz - potwierdził. - Ona też jest jego wnuczką. Co na to wszystko Viriam i rodzice dzieciaka, wiedzą? O ich staromodność martwiłbym się bardziej niż o moją.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 7
- Miałam nadzieję, że do dziennej wachty sobie pójdzie - objaśniła swoją zwłokę Ryu, posyłając mu pokrzepiający uśmiech.
Wkrótce już wspinała się zgrabnie po linach na swoje zwykłe miejsce. Wpłynęli we fragment wąwozu, gdzie ze ścian zwieszały się grube, kolczaste pnącza. Wydawało się, że są w bezpiecznej odległości od okrętu, ale gdyby jakiś kolec wielkości ludzkiej ręki zahaczył o żeglarskie płótno, mogłoby się to źle skończyć. Obawiała się, że ich dzień będzie nieco mniej leniwy niż ostatni.
Zatrzymała się w połowie wspinaczki, żeby popatrzeć na Białego Wilka. Nie wydawało jej się, żeby miała kiedyś okazję - jeśli już to lata temu, na Północy.
Nie pojmowała, jakim cudem nikt nie zdjął nigdy tego człowieka solidną bursztynową strzałą. Taka burza białych włosów musiała się rzucać w oczy z drugiego końca pola bitwy.
Poza tym, po tych wszystkich opowieściach o jego miłosnych podbojach, ekscesach i zdradach, nie wspominając o mordach i grabieży, nie spodziewała się kogoś, kogo można by opisać słowem "śliczny" szybciej niż jakimkolwiek przystającym mężczyźnie.
Aczkolwiek podobał jej się jego typ urody, dość charakterystyczny dla ludzi mieszanej rasy, z migdałowymi oczami i wschodnimi rysami zmiękczonymi zachodnią krwią. Jej córka mogłaby mieć podobny. Nawet bez niemal nieludzkiej regularności i szlachetności rysów, która cechowała wszystkich Freyów.
Wreszcie zdała sobie sprawę, że się gapi stanowczo za bardzo i wspięła się jako ostatnia na swoje stanowisko. Biały Wilk nawet przez sekundę nie zaszczycił spojrzeniem nic poza Syrusem, więc nie martwiła się, że wyszła na niegrzeczną.
*
- Nie wiem, nie rozmawiałem z nimi na ten temat, w końcu to dziecinne zakochanie, nie aranżujemy zaręczyn - powiedział Isaku. - Ale sądząc po zachowaniu dzieciaka... nie. Jak być może się domyślasz, Lees nie poświęcił nawet ułamka sekundy na krycie się z czymkolwiek, a Floki jest, mam wrażenie, nieustannie nieco spłoszony. - Zdołał w końcu zatamować krwotok z nosa i ostatnim czystym rogiem chusteczki wytarł starannie twarz z resztek krwi. - Ale zacząłem rozmawiać z Karaim o wystawieniu Nieśmiertelnym świątyni i zamierzam pozostawić zawracanie rzeki kijem jemu, a przyznanie się do całej sprawy Flokiemu. To chyba nie moja odpowiedzialność, co? - spytał dla pewności.
- Miałam nadzieję, że do dziennej wachty sobie pójdzie - objaśniła swoją zwłokę Ryu, posyłając mu pokrzepiający uśmiech.
Wkrótce już wspinała się zgrabnie po linach na swoje zwykłe miejsce. Wpłynęli we fragment wąwozu, gdzie ze ścian zwieszały się grube, kolczaste pnącza. Wydawało się, że są w bezpiecznej odległości od okrętu, ale gdyby jakiś kolec wielkości ludzkiej ręki zahaczył o żeglarskie płótno, mogłoby się to źle skończyć. Obawiała się, że ich dzień będzie nieco mniej leniwy niż ostatni.
Zatrzymała się w połowie wspinaczki, żeby popatrzeć na Białego Wilka. Nie wydawało jej się, żeby miała kiedyś okazję - jeśli już to lata temu, na Północy.
Nie pojmowała, jakim cudem nikt nie zdjął nigdy tego człowieka solidną bursztynową strzałą. Taka burza białych włosów musiała się rzucać w oczy z drugiego końca pola bitwy.
Poza tym, po tych wszystkich opowieściach o jego miłosnych podbojach, ekscesach i zdradach, nie wspominając o mordach i grabieży, nie spodziewała się kogoś, kogo można by opisać słowem "śliczny" szybciej niż jakimkolwiek przystającym mężczyźnie.
Aczkolwiek podobał jej się jego typ urody, dość charakterystyczny dla ludzi mieszanej rasy, z migdałowymi oczami i wschodnimi rysami zmiękczonymi zachodnią krwią. Jej córka mogłaby mieć podobny. Nawet bez niemal nieludzkiej regularności i szlachetności rysów, która cechowała wszystkich Freyów.
Wreszcie zdała sobie sprawę, że się gapi stanowczo za bardzo i wspięła się jako ostatnia na swoje stanowisko. Biały Wilk nawet przez sekundę nie zaszczycił spojrzeniem nic poza Syrusem, więc nie martwiła się, że wyszła na niegrzeczną.
*
- Nie wiem, nie rozmawiałem z nimi na ten temat, w końcu to dziecinne zakochanie, nie aranżujemy zaręczyn - powiedział Isaku. - Ale sądząc po zachowaniu dzieciaka... nie. Jak być może się domyślasz, Lees nie poświęcił nawet ułamka sekundy na krycie się z czymkolwiek, a Floki jest, mam wrażenie, nieustannie nieco spłoszony. - Zdołał w końcu zatamować krwotok z nosa i ostatnim czystym rogiem chusteczki wytarł starannie twarz z resztek krwi. - Ale zacząłem rozmawiać z Karaim o wystawieniu Nieśmiertelnym świątyni i zamierzam pozostawić zawracanie rzeki kijem jemu, a przyznanie się do całej sprawy Flokiemu. To chyba nie moja odpowiedzialność, co? - spytał dla pewności.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 7
Derek, dla odmiany, w ogóle nie patrzył w stronę mostku. Sama myśl że Biały Wilk jest tak blisko wprawiała go w paranoję i miał głębokie poczucie, że gdyby go zobaczył, wpadłby w kompletną panikę.
Dotarł więc na górę sporo przed Ryu i zastał tam czekającą na niego jasnowłosą wampirzycę z nocnej zmiany.
- Zostać za ciebie? - zapytała prosto z mostu.
Derek uśmiechnął się do niej z wdzięcznością, zaprzeczył jednak ruchem głowy.
- Poradzę sobie, Julie. Dziękuję.
Wzruszyła lekko ramionami.
- Gdybyś zmienił zdanie, wiesz gdzie mnie szukać - stwierdziła. - Powodzenia.
I zaczęła złazić na dół, mijając się po drodze z Ryu. Derek tymczasem całkowicie skupił się na kolczastych gałęziach. Cieszył się, że są. Jeśli mógł się skupić na pracy, nie musiał myśleć o siedzącym sobie poniżej Isaku.
*
- Cóż, nie, nie twoja - przyznał Syrus. - Ale być może powinieneś pogadać o tym z Leesem. Nie wiem czy on jest świadomy, że niektórzy ludzie patrzą krzywo na ten rodzaj miłości. Wychował się z wami, to może nie być. To zresztą w ogóle niezła okazja żeby zacząć go uczyć troski o partnera. Nie mówię żeby kazać mu zacząć się ukrywać ze swoim zakochaniem, ale może dobrze żeby delikatnie poruszył z Flokim temat jego obaw - sprecyzował.
Umilkł na chwilę i przetarł oko, zerkając krótko w kierunku masztu. Wyglądało, że Derek sobie radził. To dobrze.
- Inna sprawa że jeśli sytuacja po stronie Flokiego zrobiłaby się kiedykolwiek naprawdę niedobra, może nie mieć śmiałości się do tego przyznać tobie i Leesowi, a trochę głupio go zostawić na lodzie - dodał, znów skupiając się na Isaku. - Dla czystości sumienia możesz spróbować dyskretnie pomóc chłopakowi nawiązać kontakt z Adharą, żeby w razie nagłej potrzeby miał przynajmniej jednego krewnego, do którego mógłby się zwrócić po pomoc.
Derek, dla odmiany, w ogóle nie patrzył w stronę mostku. Sama myśl że Biały Wilk jest tak blisko wprawiała go w paranoję i miał głębokie poczucie, że gdyby go zobaczył, wpadłby w kompletną panikę.
Dotarł więc na górę sporo przed Ryu i zastał tam czekającą na niego jasnowłosą wampirzycę z nocnej zmiany.
- Zostać za ciebie? - zapytała prosto z mostu.
Derek uśmiechnął się do niej z wdzięcznością, zaprzeczył jednak ruchem głowy.
- Poradzę sobie, Julie. Dziękuję.
Wzruszyła lekko ramionami.
- Gdybyś zmienił zdanie, wiesz gdzie mnie szukać - stwierdziła. - Powodzenia.
I zaczęła złazić na dół, mijając się po drodze z Ryu. Derek tymczasem całkowicie skupił się na kolczastych gałęziach. Cieszył się, że są. Jeśli mógł się skupić na pracy, nie musiał myśleć o siedzącym sobie poniżej Isaku.
*
- Cóż, nie, nie twoja - przyznał Syrus. - Ale być może powinieneś pogadać o tym z Leesem. Nie wiem czy on jest świadomy, że niektórzy ludzie patrzą krzywo na ten rodzaj miłości. Wychował się z wami, to może nie być. To zresztą w ogóle niezła okazja żeby zacząć go uczyć troski o partnera. Nie mówię żeby kazać mu zacząć się ukrywać ze swoim zakochaniem, ale może dobrze żeby delikatnie poruszył z Flokim temat jego obaw - sprecyzował.
Umilkł na chwilę i przetarł oko, zerkając krótko w kierunku masztu. Wyglądało, że Derek sobie radził. To dobrze.
- Inna sprawa że jeśli sytuacja po stronie Flokiego zrobiłaby się kiedykolwiek naprawdę niedobra, może nie mieć śmiałości się do tego przyznać tobie i Leesowi, a trochę głupio go zostawić na lodzie - dodał, znów skupiając się na Isaku. - Dla czystości sumienia możesz spróbować dyskretnie pomóc chłopakowi nawiązać kontakt z Adharą, żeby w razie nagłej potrzeby miał przynajmniej jednego krewnego, do którego mógłby się zwrócić po pomoc.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 7
Gałęzie na ich drodze po raptem pięciu minutach dawania im zajęcia opadły jak ucięte nożem. Ryu, która ledwie zdążyła sprawdzić czy jej maczeta jest wystarczająco ostra do pracy, sapnęła z czymś jakby irytacją.
- To pewnie sobie posiedzimy - mruknęła markotnie, klapiąc rzeczywiście na belkę.
*
- Tak, jest to jakiś pomysł, zwłaszcza że pewnie już się znają chociaż trochę - przyznał Isaku. - To znaczy, nie wiem jak moje możliwości kontaktowania kogokolwiek akurat z Adharą, ale... - Roześmiał się i machnął ręką. Zaraz jednak spoważniał, żeby nie powiedzieć, że popadł w dość głęboką melancholię. - Troska o partnera to chyba nie moja specjalizacja. - Uniósł wzrok, kiedy gałęzie po obu stronach okrętu opadły z pluskiem w wodę. - Czyli jesteś tutaj, ojcze? - upewnił się, a nie otrzymawszy odpowiedzi, westchnął głęboko: - Nie wiem, co próbujesz zrobić, ale nie chodzi tu o mnie.
Neatan wyrósł w końcu z podłogi naprzeciwko nich.
- Pobawić się - powiedział. - Pomóc ci uzyskać wyśnione odkupienie poprzez interakcję z twoimi ofiarami.
- Jestem pewien, że atmosferę można kroić nożem z powodu tłumionego entuzjazmu.
- Porozmawiałem z Leesem.
- Dziękuję! - wykrzyknął Isaku. - I co ja mam z nim zrobić?
- Patrzeć, czy je. Jego matka robi niekiedy to samo - odpowiedział obojętnie Neatan. - Jeśli będzie się ścigał, to będzie się i głodził. Wszyscy to robią. Nie daj mu umrzeć i tyle. Wyjaśniłem mu już, że koniec końców, tak kończą się podobne zachowania.
- Jesteś wysoce troskliwy. Ale dziękuję raz jeszcze - zapewnił Isaku.
- Nie mam ochoty ciągnąć interakcji z tobą - oznajmił Czarnoksiężnik i zapadł się ponownie w portal.
- Kocham cię również - wyszeptał Isaku, gdy Neatan zniknął.
Gałęzie na ich drodze po raptem pięciu minutach dawania im zajęcia opadły jak ucięte nożem. Ryu, która ledwie zdążyła sprawdzić czy jej maczeta jest wystarczająco ostra do pracy, sapnęła z czymś jakby irytacją.
- To pewnie sobie posiedzimy - mruknęła markotnie, klapiąc rzeczywiście na belkę.
*
- Tak, jest to jakiś pomysł, zwłaszcza że pewnie już się znają chociaż trochę - przyznał Isaku. - To znaczy, nie wiem jak moje możliwości kontaktowania kogokolwiek akurat z Adharą, ale... - Roześmiał się i machnął ręką. Zaraz jednak spoważniał, żeby nie powiedzieć, że popadł w dość głęboką melancholię. - Troska o partnera to chyba nie moja specjalizacja. - Uniósł wzrok, kiedy gałęzie po obu stronach okrętu opadły z pluskiem w wodę. - Czyli jesteś tutaj, ojcze? - upewnił się, a nie otrzymawszy odpowiedzi, westchnął głęboko: - Nie wiem, co próbujesz zrobić, ale nie chodzi tu o mnie.
Neatan wyrósł w końcu z podłogi naprzeciwko nich.
- Pobawić się - powiedział. - Pomóc ci uzyskać wyśnione odkupienie poprzez interakcję z twoimi ofiarami.
- Jestem pewien, że atmosferę można kroić nożem z powodu tłumionego entuzjazmu.
- Porozmawiałem z Leesem.
- Dziękuję! - wykrzyknął Isaku. - I co ja mam z nim zrobić?
- Patrzeć, czy je. Jego matka robi niekiedy to samo - odpowiedział obojętnie Neatan. - Jeśli będzie się ścigał, to będzie się i głodził. Wszyscy to robią. Nie daj mu umrzeć i tyle. Wyjaśniłem mu już, że koniec końców, tak kończą się podobne zachowania.
- Jesteś wysoce troskliwy. Ale dziękuję raz jeszcze - zapewnił Isaku.
- Nie mam ochoty ciągnąć interakcji z tobą - oznajmił Czarnoksiężnik i zapadł się ponownie w portal.
- Kocham cię również - wyszeptał Isaku, gdy Neatan zniknął.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 7
- Nie wiem, czym takim mu podpadłem - przyznał Derek, siadając sobie obok niej, po drodze jednakże starannie unikając wzrokiem kapitańskiego mostku.
Owinął sobie ramię wokół liny dla równowagi, przymknął oczy i przez chwilę oddychał głęboko na uspokojenie, tak jak go Syrus uczył.
*
Syrus skrzywił się lekko.
- Chodź, siądziemy na chwilę u mnie i napijemy się herbaty - mruknął łagodnie.
- Nie wiem, czym takim mu podpadłem - przyznał Derek, siadając sobie obok niej, po drodze jednakże starannie unikając wzrokiem kapitańskiego mostku.
Owinął sobie ramię wokół liny dla równowagi, przymknął oczy i przez chwilę oddychał głęboko na uspokojenie, tak jak go Syrus uczył.
*
Syrus skrzywił się lekko.
- Chodź, siądziemy na chwilę u mnie i napijemy się herbaty - mruknął łagodnie.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 7
- Swoją irytującą paplaniną. Wziąłem cię za kogoś odważniejszego od jagnięcia wiedzionego na rzeź - odpowiedział mu uprzejmie Neatan, zupełnie nie kryjąc pogardy. Jon przynajmniej wyzwał Isaku na pojedynek, tak słyszał.
*
- Jesteś pewien? - spytał Isaku. - Jak mówiłem, nie zamierzam sprawiać ci kłopotu.
- Swoją irytującą paplaniną. Wziąłem cię za kogoś odważniejszego od jagnięcia wiedzionego na rzeź - odpowiedział mu uprzejmie Neatan, zupełnie nie kryjąc pogardy. Jon przynajmniej wyzwał Isaku na pojedynek, tak słyszał.
*
- Jesteś pewien? - spytał Isaku. - Jak mówiłem, nie zamierzam sprawiać ci kłopotu.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 7
- Przykro mi że zawiodłem twoje oczekiwania - odrzekł cierpko Derek.
Ćwiczenie podziałało i udało mu się wreszcie chociaż trochę odzyskać panowanie nad sobą. Potarł twarz i uśmiechnął się dziarsko do Ryu.
- Przepraszam że się tak rozkleiłem, trochę mi głupio - przyznał.
*
- Nie proponowałbym, gdybym nie był - uspokoił go Syrus, zeskoczył z relingu i gestem zachęcił Isaku by podążył za nim. Zeszli z mostku i poszli pod niego, do kapitańskich kajut.
Pomieszczenie, choć zdecydowanie największe na statku, nie było jednocześnie przesadnie duże i raczej skromnie umeblowane - biurko, łóżko, regały z mapami, siedziska, szafa i stolik nocny. Najbardziej rzucającą się w oczy ozdobą był kaktus, w doniczce solidnie przytwierdzonej do ściany.
Drugą rzucającą się w oczy rzeczą był stojący na biurku, szczelnie zakorkowany czajniczek, który Syrus zaraz podniósł, odkorkował i rozlał z niego ciepłej herbaty do dwóch wyciągniętych kubeczków.
- Jest dość słaba - uprzedził, kiedy już sobie usiedli. - Jak się miewa Fabiana? - zapytał łagodnie.
Przy okazji wyciągnął kawałek papieru i zaczął coś na nim skrobać długopisem.
- Przykro mi że zawiodłem twoje oczekiwania - odrzekł cierpko Derek.
Ćwiczenie podziałało i udało mu się wreszcie chociaż trochę odzyskać panowanie nad sobą. Potarł twarz i uśmiechnął się dziarsko do Ryu.
- Przepraszam że się tak rozkleiłem, trochę mi głupio - przyznał.
*
- Nie proponowałbym, gdybym nie był - uspokoił go Syrus, zeskoczył z relingu i gestem zachęcił Isaku by podążył za nim. Zeszli z mostku i poszli pod niego, do kapitańskich kajut.
Pomieszczenie, choć zdecydowanie największe na statku, nie było jednocześnie przesadnie duże i raczej skromnie umeblowane - biurko, łóżko, regały z mapami, siedziska, szafa i stolik nocny. Najbardziej rzucającą się w oczy ozdobą był kaktus, w doniczce solidnie przytwierdzonej do ściany.
Drugą rzucającą się w oczy rzeczą był stojący na biurku, szczelnie zakorkowany czajniczek, który Syrus zaraz podniósł, odkorkował i rozlał z niego ciepłej herbaty do dwóch wyciągniętych kubeczków.
- Jest dość słaba - uprzedził, kiedy już sobie usiedli. - Jak się miewa Fabiana? - zapytał łagodnie.
Przy okazji wyciągnął kawałek papieru i zaczął coś na nim skrobać długopisem.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 7
- Powinno. To kunoichi, balansująca nieustannie między życiem a śmiercią dzięki swojej odwadze i umiejętnościom. Pewnie teraz tobą gardzi - powiedział Neatan na pożegnanie.
- W porządku - zapewniła jednak Ryu. - Nie rozkleiłeś się aż tak.
*
Isaku oglądał kaktusa w trakcie, kiedy Syrus się krzątał. Potem usiadł wygodnie.
- Dobrze. Znasz ją. Znosi każdy kataklizm ze spokojem i godnością - odpowiedział. - Nasz nowy dom i obecny tryb życia chyba zupełnie jej pasuje. Ma też własne laboratorium chemiczne. Nithael odwiedza nas zaskakująco często i paplają sobie o niezrozumiałych zjawiskach. Nawet zastanawia się, czy nie otworzyć u mnie wydziału uniwersytetu, tylko chwilowo nie ma na to budynku. To dlatego, że Fabiana chciała zacząć studia przed wojną, ale w obecnej sytuacji jest to niemożliwe. Przebywanie w mieście jest... może niekoniecznie niebezpieczne, ale wysoce nieprzyjemne.
- Powinno. To kunoichi, balansująca nieustannie między życiem a śmiercią dzięki swojej odwadze i umiejętnościom. Pewnie teraz tobą gardzi - powiedział Neatan na pożegnanie.
- W porządku - zapewniła jednak Ryu. - Nie rozkleiłeś się aż tak.
*
Isaku oglądał kaktusa w trakcie, kiedy Syrus się krzątał. Potem usiadł wygodnie.
- Dobrze. Znasz ją. Znosi każdy kataklizm ze spokojem i godnością - odpowiedział. - Nasz nowy dom i obecny tryb życia chyba zupełnie jej pasuje. Ma też własne laboratorium chemiczne. Nithael odwiedza nas zaskakująco często i paplają sobie o niezrozumiałych zjawiskach. Nawet zastanawia się, czy nie otworzyć u mnie wydziału uniwersytetu, tylko chwilowo nie ma na to budynku. To dlatego, że Fabiana chciała zacząć studia przed wojną, ale w obecnej sytuacji jest to niemożliwe. Przebywanie w mieście jest... może niekoniecznie niebezpieczne, ale wysoce nieprzyjemne.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości