Dzień 18
- Och, to? - roześmiał się Derek, czerwieniejąc trochę z zażenowania. - Dziękuję, ale to naprawdę nic takiego. Trzymam się przepisów tylko i tak czasem dla przyjemności między rejsami w porcie... w ogóle przez cztery lata wojny zupełnie wyszedłem z wprawy...
- Nie wierz mu - syknął Syrus do Ryu tonem który był równie konspiracyjny, co słyszalny dla Dereka. - Przepis jest rodzinny po babce. Mówiłem mu że powinien otworzyć cukiernię, ale nie chce mnie słuchać.
Derek chrząknął.
- Bez przesady. Naprawdę nie jestem aż tak dobry - zapewnił. - U hakkaich to jest nienormalne? Żeby mężczyźni gotowali?
- Z zasady, tak - przyznał Syrus. - Ja dbałem żeby nasi chłopcy potrafili chociaż trochę, ale to raczej było odstępstwo od normy. Poza tym, zmieniasz temat - zwrócił mu uwagę.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 18
- Nie wyszedłeś - powiedziała Ryu, biorąc sobie trzecie ciastko, pomimo świadomości ile razy będzie musiała wejść na maszt i z powrotem, żeby nie zacząć na takiej diecie wyglądać jak kluska. - I pomimo tego, że zmieniasz temat, powiem ci że owszem - potwierdziła słowa Syrusa. - Nawet nie chodzi o to, że nie umieją, bo przecież pomagają jako dzieci. Po prostu tego nie robią. To kobiecy obowiązek. Dotknięcie garnka kruszy ich delikatne ego.
Rozmowę przerwał im wąż. Do tej pory leniwy i powolny, nabrał nagle prędkości, wynurzając się tuż przy statku - i jego ogromny łeb oraz kawałek szyi wystrzeliły z wody, powodując wielką falę, która cisnęła makietą z ogromną siłą o stromy brzeg, solidnie ją uszkadzając.
Wąż był ciemnoniebieski jak toń jeziora. Rozłożył biegnącą wzdłuż grzbietu płetwę i delikatne wachlarze wokół wielkiego łba, który szczerze mówiąc bardziej przypominał smoczy. Przez patrzałkę Syrus mógł dostrzec, jak rozchyla pysk, obnażając gigantyczne zęby i zaczyna węszyć nad powierzchnią pokładu. Rozwalił jednym machnięciem ogromnego łba nadbudówkę, w której mieściła się kapitańska kajuta. Jeszcze chwilę przesuwał głową nad tonącą powoli makietą, nim najwyraźniej doszedł do wniosku, że nic jadalnego tam nie znajdzie i powoli osunął się z powrotem pod wodę. Jego zwoje przesuwały się jeszcze ponad powierzchnią wody przez kilkanaście minut, kiedy zawracał, by zanurkować znowu w głębiny.
- Zupełnie jak węże morskie w polarnym oceanie - stwierdziła Ryu, kiedy bestia chlapnęła końcem ogona i znikła im całkowicie z oczu. - Tylko one są jaśniejsze i słonowodne. Nie myślałabym, że istnieją niemal od początków świata i to w wielu wymiarach.
- Węże morskie nie istnieją - zakrakał wielki gawron, który wylądował na szczycie masztu nie wiadomo kiedy.
- Istnieją - powiedziała Ryu.
- Nie.
- Widziałam je nieraz. Żyją w polarnym oceanie, na głębinach przy biegunie. Nie są bardzo groźne, wystarczy im kogoś rzucić, żeby się odczepiły. Znaczy, podobno. My tak nie robimy.
- Nie wyszedłeś - powiedziała Ryu, biorąc sobie trzecie ciastko, pomimo świadomości ile razy będzie musiała wejść na maszt i z powrotem, żeby nie zacząć na takiej diecie wyglądać jak kluska. - I pomimo tego, że zmieniasz temat, powiem ci że owszem - potwierdziła słowa Syrusa. - Nawet nie chodzi o to, że nie umieją, bo przecież pomagają jako dzieci. Po prostu tego nie robią. To kobiecy obowiązek. Dotknięcie garnka kruszy ich delikatne ego.
Rozmowę przerwał im wąż. Do tej pory leniwy i powolny, nabrał nagle prędkości, wynurzając się tuż przy statku - i jego ogromny łeb oraz kawałek szyi wystrzeliły z wody, powodując wielką falę, która cisnęła makietą z ogromną siłą o stromy brzeg, solidnie ją uszkadzając.
Wąż był ciemnoniebieski jak toń jeziora. Rozłożył biegnącą wzdłuż grzbietu płetwę i delikatne wachlarze wokół wielkiego łba, który szczerze mówiąc bardziej przypominał smoczy. Przez patrzałkę Syrus mógł dostrzec, jak rozchyla pysk, obnażając gigantyczne zęby i zaczyna węszyć nad powierzchnią pokładu. Rozwalił jednym machnięciem ogromnego łba nadbudówkę, w której mieściła się kapitańska kajuta. Jeszcze chwilę przesuwał głową nad tonącą powoli makietą, nim najwyraźniej doszedł do wniosku, że nic jadalnego tam nie znajdzie i powoli osunął się z powrotem pod wodę. Jego zwoje przesuwały się jeszcze ponad powierzchnią wody przez kilkanaście minut, kiedy zawracał, by zanurkować znowu w głębiny.
- Zupełnie jak węże morskie w polarnym oceanie - stwierdziła Ryu, kiedy bestia chlapnęła końcem ogona i znikła im całkowicie z oczu. - Tylko one są jaśniejsze i słonowodne. Nie myślałabym, że istnieją niemal od początków świata i to w wielu wymiarach.
- Węże morskie nie istnieją - zakrakał wielki gawron, który wylądował na szczycie masztu nie wiadomo kiedy.
- Istnieją - powiedziała Ryu.
- Nie.
- Widziałam je nieraz. Żyją w polarnym oceanie, na głębinach przy biegunie. Nie są bardzo groźne, wystarczy im kogoś rzucić, żeby się odczepiły. Znaczy, podobno. My tak nie robimy.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 18
- Pewnie po prostu nie występują dalej na południe - mruknął Syrus, ani myśląc podawać słów Ryu w wątpliwość. - Lub namnożyło się ich więcej po zniknięciu magii. Ciekawe jak ten tu tutaj trafił - dodał. - Spłynął skądś rzeką kiedy był mały i urósł w jeziorze? Nie wiem gdzie w górze rzeki byłoby dość miejsca i zwierzyny na dwie bestie tej wielkości - przyznał. - Węże morskie które widziałaś też były takie duże, czy raczej większe albo mniejsze? - zapytał Ryu.
- Pewnie po prostu nie występują dalej na południe - mruknął Syrus, ani myśląc podawać słów Ryu w wątpliwość. - Lub namnożyło się ich więcej po zniknięciu magii. Ciekawe jak ten tu tutaj trafił - dodał. - Spłynął skądś rzeką kiedy był mały i urósł w jeziorze? Nie wiem gdzie w górze rzeki byłoby dość miejsca i zwierzyny na dwie bestie tej wielkości - przyznał. - Węże morskie które widziałaś też były takie duże, czy raczej większe albo mniejsze? - zapytał Ryu.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 18
- Różne - powiedziała Ryu. - Raz widzieliśmy dużo, dużo większego. Przewrócił łbem galeon. Jego czaszka została w porcie na biegunie. Był monstrualny.
- Mieliście czaszkę legendarnego potwora i zostawiliście ją w Starym Świecie? - upewnił się Neatan.
- To był tylko duży wąż - odpowiedziała kunoichi, prowokując Czarnoksiężnika do mnięcia pod dziobem przekleństw.
- Różne - powiedziała Ryu. - Raz widzieliśmy dużo, dużo większego. Przewrócił łbem galeon. Jego czaszka została w porcie na biegunie. Był monstrualny.
- Mieliście czaszkę legendarnego potwora i zostawiliście ją w Starym Świecie? - upewnił się Neatan.
- To był tylko duży wąż - odpowiedziała kunoichi, prowokując Czarnoksiężnika do mnięcia pod dziobem przekleństw.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 18
- Fascynujące - stwierdził Syrus. - Chcesz się bliżej przyjrzeć temu tutaj? - zaoferował gawronowi w ramach pocieszenia. - Możemy poczekać parę dni.
- Fascynujące - stwierdził Syrus. - Chcesz się bliżej przyjrzeć temu tutaj? - zaoferował gawronowi w ramach pocieszenia. - Możemy poczekać parę dni.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 18
- Nie musicie - zapewnił Neatan.
Wzbił się jednak w powietrze i poleciał nad jezioro, gdzie złożył skrzydła i zaczął spadać w dół. Po raptem metrze zmienił się w jastrzębia, wyginając skrzydła, by nabrać prędkości, a tuż nad wodą stał się pingwinem. Zanurkował tak gładko, że prawie nie wzburzył wody.
- Nie musicie - zapewnił Neatan.
Wzbił się jednak w powietrze i poleciał nad jezioro, gdzie złożył skrzydła i zaczął spadać w dół. Po raptem metrze zmienił się w jastrzębia, wyginając skrzydła, by nabrać prędkości, a tuż nad wodą stał się pingwinem. Zanurkował tak gładko, że prawie nie wzburzył wody.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 18
Syrus złożył i schował patrzałkę. Nie sądził by mieli zobaczyć węża ponownie.
- A swoją drogą - dodał do Ryu. - Nie miałem wcześniej okazji. Gratuluję sukcesu - zapewnił ją ciepło.
Syrus złożył i schował patrzałkę. Nie sądził by mieli zobaczyć węża ponownie.
- A swoją drogą - dodał do Ryu. - Nie miałem wcześniej okazji. Gratuluję sukcesu - zapewnił ją ciepło.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 18
- Och... dziękuję - powiedziała Ryu i rozpromieniła się natychmiast na samą wzmiankę. - Chociaż do pełnego sukcesu jeszcze kawałek. Książę nie pozwolił mi na zbyt długie beztroskie szczęście. Jestem już najwyraźniej bardzo stara - wyjaśniła ze śmiechem. Troszkę gorzkim.
- Och... dziękuję - powiedziała Ryu i rozpromieniła się natychmiast na samą wzmiankę. - Chociaż do pełnego sukcesu jeszcze kawałek. Książę nie pozwolił mi na zbyt długie beztroskie szczęście. Jestem już najwyraźniej bardzo stara - wyjaśniła ze śmiechem. Troszkę gorzkim.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 18
- Nie bierz tego co mówi aż tak bardzo do siebie - poradził łagodnie Syrus. - Lubi być wredny. Aczkolwiek pewnie rzeczywiście warto nadzorować i trochę wspomagać przebieg ciąży - przyznał. - Dopilnuję żeby Lena się o ciebie zatroszczyła. I koniecznie mów gdybyś się źle czuła.
- Nie bierz tego co mówi aż tak bardzo do siebie - poradził łagodnie Syrus. - Lubi być wredny. Aczkolwiek pewnie rzeczywiście warto nadzorować i trochę wspomagać przebieg ciąży - przyznał. - Dopilnuję żeby Lena się o ciebie zatroszczyła. I koniecznie mów gdybyś się źle czuła.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 18
- Tak, mam też już podejrzane, wypełnione czarną mocą kulki od Czarnoksiężnika i jak jakąś połykam to Derek zawsze się trochę wzdraga - powiedziała pogodnie Ryu i potrząsnęła woreczkiem z kulkami, wyjętym z bezpiecznej zapinanej kieszeni spodni. - Ale pomoc Leny też będzie bezcenna. Dziękuję, Syrus-sama.
- Tak, mam też już podejrzane, wypełnione czarną mocą kulki od Czarnoksiężnika i jak jakąś połykam to Derek zawsze się trochę wzdraga - powiedziała pogodnie Ryu i potrząsnęła woreczkiem z kulkami, wyjętym z bezpiecznej zapinanej kieszeni spodni. - Ale pomoc Leny też będzie bezcenna. Dziękuję, Syrus-sama.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości