Dzień 37
- Cześć! - przywitał się Bior radośnie, szczerze ucieszony na jej widok. - Martwiłem się, że już cię nie zobaczymy - przyznał. - Czy ty już nie dostałeś przydziału? - zapytał na widok Dereka.
- Tak, cóż... - odrzekł z zażenowaniem. - Poleciał w błoto. Jakby.
Kucharz przewrócił oczami.
- No w porządku, na szczęście tego monstrum jest dużo - przyznał, nakładając mu świeżą porcję. I jeszcze jedną dla Ryu.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 39
Ryu przez następne dni co chwilę wpadała na kogoś nowego - to znaczy kogoś, z kim się jeszcze nie witała - ale szybko ponownie wpadła w rutynę, tym razem pracy przy odbudowie biednego poharatanego okrętu. Śnieg w końcu przestał padać, dobę po jej powrocie, za to zrobiło się zimniej i mokra ziemia zamarzła. Teraz nie brodzili już w błocie, tylko ślizgali się co pół kroku. No cóż.
Syrus mógł za to zauważyć, że jego dobry znajomy, czarny wieloryb, wypluwa ją pióropusze zupełnie czystej piany. Najwyraźniej walka z wężem morskim skończyła się szczęśliwie również dla niego.
Ryu przez następne dni co chwilę wpadała na kogoś nowego - to znaczy kogoś, z kim się jeszcze nie witała - ale szybko ponownie wpadła w rutynę, tym razem pracy przy odbudowie biednego poharatanego okrętu. Śnieg w końcu przestał padać, dobę po jej powrocie, za to zrobiło się zimniej i mokra ziemia zamarzła. Teraz nie brodzili już w błocie, tylko ślizgali się co pół kroku. No cóż.
Syrus mógł za to zauważyć, że jego dobry znajomy, czarny wieloryb, wypluwa ją pióropusze zupełnie czystej piany. Najwyraźniej walka z wężem morskim skończyła się szczęśliwie również dla niego.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 39
Syrusa niezmiernie to ucieszyło.
On sam miał pełne ręce roboty, i Adhara w zasadzie też. Skończyła już wprawdzie produkować drewno na potrzeby okrętu - a oni kończyli je przybijać - ale od tego zadania posłał ją prosto do przebudowy portu. Wprawdzie już rozplanowanej, i dla niej raczej drobnej.
Nie zamierzał w końcu wyrzucać z niego Czerwonych - bo obiecał to Karaiemu i cenił sobie utrzymanie dobrych relacji ze Świątynią - ani tych, którzy odmówili zaprzysiężenia u Mauli - bo należało im się coś za dotychczasową wierną służbę. Natomiast absolutnie musiał umieścić ich wszystkich w oddzielonej dzielnicy miasteczka. Do czego wykorzystać zamierzał zewnętrzną część otaczającego port wzgórza i kawałek ziemi położonej za nim.
Zdrajców, którzy dali się przekupić Lisowi, także odnalazł - dołożył w tym względzie najwyższych starań. Im postawił ultimatum - mogli otrzymać surowe baty i odejść do najdalszego, najbardziej wyizolowanego zakamarka nowo tworzonej dzielnicy i żyć tam pod wiecznym nadzorem lub mogli odejść precz. Zdecydowana większość wybrała drugą opcję i wróciła do miast Królestwa, tam skąd przyszli.
Kiedy wreszcie skończył, przed wieczorem, wyciągnął lustro do Mauli, wziął głęboki wdech, i zadzwonił.
Syrusa niezmiernie to ucieszyło.
On sam miał pełne ręce roboty, i Adhara w zasadzie też. Skończyła już wprawdzie produkować drewno na potrzeby okrętu - a oni kończyli je przybijać - ale od tego zadania posłał ją prosto do przebudowy portu. Wprawdzie już rozplanowanej, i dla niej raczej drobnej.
Nie zamierzał w końcu wyrzucać z niego Czerwonych - bo obiecał to Karaiemu i cenił sobie utrzymanie dobrych relacji ze Świątynią - ani tych, którzy odmówili zaprzysiężenia u Mauli - bo należało im się coś za dotychczasową wierną służbę. Natomiast absolutnie musiał umieścić ich wszystkich w oddzielonej dzielnicy miasteczka. Do czego wykorzystać zamierzał zewnętrzną część otaczającego port wzgórza i kawałek ziemi położonej za nim.
Zdrajców, którzy dali się przekupić Lisowi, także odnalazł - dołożył w tym względzie najwyższych starań. Im postawił ultimatum - mogli otrzymać surowe baty i odejść do najdalszego, najbardziej wyizolowanego zakamarka nowo tworzonej dzielnicy i żyć tam pod wiecznym nadzorem lub mogli odejść precz. Zdecydowana większość wybrała drugą opcję i wróciła do miast Królestwa, tam skąd przyszli.
Kiedy wreszcie skończył, przed wieczorem, wyciągnął lustro do Mauli, wziął głęboki wdech, i zadzwonił.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 39
Odebrała po dłużącej się chwili.
- Myślałam, że je zgubiłeś - przywitała się z nim. - Pozwól, że nie będę przerywać - dodała, bo właśnie rozczesywała swoje długie, białe pukle.
Odebrała po dłużącej się chwili.
- Myślałam, że je zgubiłeś - przywitała się z nim. - Pozwól, że nie będę przerywać - dodała, bo właśnie rozczesywała swoje długie, białe pukle.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 39
- Oczywiście, pani - zapewnił, bo naprawdę nie robiło mu to różnicy. - Pozamiatałem u siebie - wyjaśnił. - Moi ludzie są gotowi przysiąc ci wierność, a statki można uczynić częścią armady.
- Oczywiście, pani - zapewnił, bo naprawdę nie robiło mu to różnicy. - Pozamiatałem u siebie - wyjaśnił. - Moi ludzie są gotowi przysiąc ci wierność, a statki można uczynić częścią armady.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 39
- Hm - mruknęła Maula. - Byłoby dla ciebie kłopotem przeskoczyć tu na tę rozmowę?
- Hm - mruknęła Maula. - Byłoby dla ciebie kłopotem przeskoczyć tu na tę rozmowę?
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 39
- Żadnym, pani - zapewnił Syrus. - Za pozwoleniem.
Rozłączył się, kiedy mu przyzwoliła, a potem zabrał się na jej galeon, prosto przed drzwi jej kajuty. Zapukał, wszedł kiedy go wpuściła i ukłonił się uprzejmie.
- Żadnym, pani - zapewnił Syrus. - Za pozwoleniem.
Rozłączył się, kiedy mu przyzwoliła, a potem zabrał się na jej galeon, prosto przed drzwi jej kajuty. Zapukał, wszedł kiedy go wpuściła i ukłonił się uprzejmie.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 39
Maula siedziała w długiej koszuli na łóżku, z niewielkim lustrem i dwoma kudłatymi pieskami, których pełno było w porcie i na okrętach.
- Sekunda - powiedziała. - Wejść - dodała, bo zaraz rozległo się ponowne pukanie.
Do kajuty wszedł szpakowaty krasnolud w roboczym ubraniu poplamionym morską solą i przygotowanym notatnikiem.
- Syrus, Bugnik. Bugnik, Syrus - przedstawiła ich sobie Maula. - Syrus właśnie dołącza swoje jednostki do armady. Bugnik jest szefem doków. Musi sprawdzić czy twoje okręty można uzbroić i na ile.
- Aha - potaknął Bugnik. - Ile statków?
Maula siedziała w długiej koszuli na łóżku, z niewielkim lustrem i dwoma kudłatymi pieskami, których pełno było w porcie i na okrętach.
- Sekunda - powiedziała. - Wejść - dodała, bo zaraz rozległo się ponowne pukanie.
Do kajuty wszedł szpakowaty krasnolud w roboczym ubraniu poplamionym morską solą i przygotowanym notatnikiem.
- Syrus, Bugnik. Bugnik, Syrus - przedstawiła ich sobie Maula. - Syrus właśnie dołącza swoje jednostki do armady. Bugnik jest szefem doków. Musi sprawdzić czy twoje okręty można uzbroić i na ile.
- Aha - potaknął Bugnik. - Ile statków?
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 39
- Miło mi. Trzy fregaty - odrzekł Syrus. - Chcesz je obejrzeć?
- Miło mi. Trzy fregaty - odrzekł Syrus. - Chcesz je obejrzeć?
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 39
- Muszę - potaknął Bugnik. - Musisz je dostarczyć do suchego doku na dzień lub dwa. Zobaczymy ile udźwigną i czy można jeszcze coś w nich poprawić.
Maula odrzuciła szczotkę.
- Zanim się umówicie... czy jesteś absolutnie pewien? Twoi ludzie staną się moimi ludźmi, a twoje okręty moimi okrętami - przypomniała. - Na dzień dzisiejszy, jeżeli komuś z twojej załogi podwinie się noga, sam za to zapłacisz. Jeżeli złożą przysięgę, będą odpowiedzialni sami za siebie. A od ciebie będę wymagać dostarczenia mi głowy ewentualnego zdrajcy. Nie wspominając o tym, że wszyscy możecie zginąć za coś, co jest wam obojętne i w miejscu, które ja wam wybiorę.
- Muszę - potaknął Bugnik. - Musisz je dostarczyć do suchego doku na dzień lub dwa. Zobaczymy ile udźwigną i czy można jeszcze coś w nich poprawić.
Maula odrzuciła szczotkę.
- Zanim się umówicie... czy jesteś absolutnie pewien? Twoi ludzie staną się moimi ludźmi, a twoje okręty moimi okrętami - przypomniała. - Na dzień dzisiejszy, jeżeli komuś z twojej załogi podwinie się noga, sam za to zapłacisz. Jeżeli złożą przysięgę, będą odpowiedzialni sami za siebie. A od ciebie będę wymagać dostarczenia mi głowy ewentualnego zdrajcy. Nie wspominając o tym, że wszyscy możecie zginąć za coś, co jest wam obojętne i w miejscu, które ja wam wybiorę.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość