Dzień 41
- W porządku, Ryu-san, już się zrosłem - uspokoił ją, wyciągając z kieszeni chusteczkę żeby się wytrzeć z krwi. - Cieszę się twoją radością. - Nawet jeśli boli. - Trzeba wydać wszystkim broń i nauczyć ich obsługi - dodał. - Liczę na twoją pomoc.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 41
- Hai - potaknęła, stając się nową, Zadaniową Ryu. - Przepraszam, Syrus-sama - dodała jeszcze raz absolutnie zbolałym tonem. - Mogę zajrzeć? - ożywiła się.
Kiedy jej pozwolił, odbiła wieko skrzyni, w której leżały popakowane bezpiecznie muszkiety. Wzięła jeden i obejrzała uważnie, a potem zajrzała do jednej z ładownic, dołączonych do każdej broni.
- Są na nowszy typ pocisku, łatwiejsze w obsłudze i szybsze. To dobrze. Myślisz, że moglibyśmy urządzić na szybko małą strzelnicę na którymś brzegu wyspy, Syrus-sama? Póki jeszcze tu jesteśmy?
- Hai - potaknęła, stając się nową, Zadaniową Ryu. - Przepraszam, Syrus-sama - dodała jeszcze raz absolutnie zbolałym tonem. - Mogę zajrzeć? - ożywiła się.
Kiedy jej pozwolił, odbiła wieko skrzyni, w której leżały popakowane bezpiecznie muszkiety. Wzięła jeden i obejrzała uważnie, a potem zajrzała do jednej z ładownic, dołączonych do każdej broni.
- Są na nowszy typ pocisku, łatwiejsze w obsłudze i szybsze. To dobrze. Myślisz, że moglibyśmy urządzić na szybko małą strzelnicę na którymś brzegu wyspy, Syrus-sama? Póki jeszcze tu jesteśmy?
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 41
- Bez problemu - uznał. - Lena pójdzie z tobą i przygotuje strzelnicę tak jak ją poinstruujesz. Możecie też od razu wziąć ze sobą skrzynie, wydawać broń na miejscu - dodał, wyciągając z kieszeni kawałek papieru. Podał jej go. - Tu masz rozpisane, komu wydać muszkiet, a komu pistolet. Będę wam przysyłał grupy po kilka osób. Po pięć brzmi dobrze?
- Bez problemu - uznał. - Lena pójdzie z tobą i przygotuje strzelnicę tak jak ją poinstruujesz. Możecie też od razu wziąć ze sobą skrzynie, wydawać broń na miejscu - dodał, wyciągając z kieszeni kawałek papieru. Podał jej go. - Tu masz rozpisane, komu wydać muszkiet, a komu pistolet. Będę wam przysyłał grupy po kilka osób. Po pięć brzmi dobrze?
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 41
- Jak najbardziej - potaknęła Ryu.
Potem razem z Leną zabrały się na wolny brzeg wyspy. Ryu tak naprawdę nie potrzebowała dużo - kawałka w miarę równej ziemi bez trawy i pięciu strzelniczych tarcz. Wkrótce witała już absolutnie pogodnie pierwszą grupę, wydając każdemu odpowiednią broń i powtarzając środki bezpieczeństwa.
Żeby nie patrzyli do środka ani nie zwracali broni w kierunku innych ludzi, bo zawsze może wypalić.
Żeby czyścili, bo może wybuchnąć.
Żeby nie zamokła.
Żeby nosili ją zabezpieczoną i rozładowaną.
Żeby mocno trzymali broń przy strzale, bo jej odrzut nie był porównywalny z żadną inną.
I tak dalej.
Każdy do broni dostał ładownicę i stempel. Nowe pociski były bardzo proste, zawijane w papier, który zawierał pocisk i proch. Papier się rozgryzało, proch wsypywało do lufy i na panewkę, wciskało się papier, wciskało się nabój i dobijało stemplem. Prezentacja zajęła jej jakieś trzy minuty.
- Są celne na około sześćdziesiąt długich kroków, ale pocisk leci o wiele dalej - ostrzegła. - Żeby wycelować, trzeba przyłożyć broń do ramienia, o tak... a potem wyrównać ten wypustek na końcu lufy, tak żeby pokrywał się z tym na początku i żeby oba wypadały pośrodku ramki, czyli tych dwóch pomiędzy... spróbujcie na sucho, a potem załadujemy.
Potem krążyła, pomagając wszystkim i korygując postawy swoich uczniów, aż wreszcie wszyscy z danej grupy byli w stanie wypalić mniej więcej celnie w kierunku przygotowanych tarcz.
- Jak najbardziej - potaknęła Ryu.
Potem razem z Leną zabrały się na wolny brzeg wyspy. Ryu tak naprawdę nie potrzebowała dużo - kawałka w miarę równej ziemi bez trawy i pięciu strzelniczych tarcz. Wkrótce witała już absolutnie pogodnie pierwszą grupę, wydając każdemu odpowiednią broń i powtarzając środki bezpieczeństwa.
Żeby nie patrzyli do środka ani nie zwracali broni w kierunku innych ludzi, bo zawsze może wypalić.
Żeby czyścili, bo może wybuchnąć.
Żeby nie zamokła.
Żeby nosili ją zabezpieczoną i rozładowaną.
Żeby mocno trzymali broń przy strzale, bo jej odrzut nie był porównywalny z żadną inną.
I tak dalej.
Każdy do broni dostał ładownicę i stempel. Nowe pociski były bardzo proste, zawijane w papier, który zawierał pocisk i proch. Papier się rozgryzało, proch wsypywało do lufy i na panewkę, wciskało się papier, wciskało się nabój i dobijało stemplem. Prezentacja zajęła jej jakieś trzy minuty.
- Są celne na około sześćdziesiąt długich kroków, ale pocisk leci o wiele dalej - ostrzegła. - Żeby wycelować, trzeba przyłożyć broń do ramienia, o tak... a potem wyrównać ten wypustek na końcu lufy, tak żeby pokrywał się z tym na początku i żeby oba wypadały pośrodku ramki, czyli tych dwóch pomiędzy... spróbujcie na sucho, a potem załadujemy.
Potem krążyła, pomagając wszystkim i korygując postawy swoich uczniów, aż wreszcie wszyscy z danej grupy byli w stanie wypalić mniej więcej celnie w kierunku przygotowanych tarcz.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 41
Po kilku udanych powtórzeniach grupa podziękowała jej i wróciła do pracy na statku, po drodze mijając się z następną, zmierzającą już na miejsce. Trendem, który Ryu mogła zauważyć, było pewne zaskoczenie, maskowane lepiej lub gorzej, że otrzymują broń, nie złożywszy uprzednio żadnej oficjalnej przysięgi, o której tyle im wcześniej mówiono. Nikt jednak nie zamierzał z tym dyskutować.
Kiedy w końcu cała dzienna wachta przeszła przez jej ręce, przyszła kolej na wampiry.
- Uważaj, będą trudniejsi - uprzedził ją Syrus.
W końcu w czasie swoich pierwszych ćwiczeń ze strzelania sam reagował wstrętem na smród i huk tej broni. Do tej pory nie do końca się do niego przyzwyczaił. Pośledni mieli co prawda odczuć jedno i drugie mniej niż on, ale jednak wciąż mocniej niż ludzie.
Po kilku udanych powtórzeniach grupa podziękowała jej i wróciła do pracy na statku, po drodze mijając się z następną, zmierzającą już na miejsce. Trendem, który Ryu mogła zauważyć, było pewne zaskoczenie, maskowane lepiej lub gorzej, że otrzymują broń, nie złożywszy uprzednio żadnej oficjalnej przysięgi, o której tyle im wcześniej mówiono. Nikt jednak nie zamierzał z tym dyskutować.
Kiedy w końcu cała dzienna wachta przeszła przez jej ręce, przyszła kolej na wampiry.
- Uważaj, będą trudniejsi - uprzedził ją Syrus.
W końcu w czasie swoich pierwszych ćwiczeń ze strzelania sam reagował wstrętem na smród i huk tej broni. Do tej pory nie do końca się do niego przyzwyczaił. Pośledni mieli co prawda odczuć jedno i drugie mniej niż on, ale jednak wciąż mocniej niż ludzie.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 41
Ryu nie do końca zrozumiała, czemu wampiry miałyby być trudniejsze. Nie będą jej słuchać? Ich strata. Głów sobie w końcu nie odstrzelą - znaczy mogą, ale co z tego?
Także powtórzyła te same porady i wszyscy nawet słuchali. A kiedy już każdy trzymał broń jak na jej oko poprawnie, stanęła z boku i pogodnie (bo wszystkim wszystko szło dobrze) rzuciła:
- Pal!
Ryu nie do końca zrozumiała, czemu wampiry miałyby być trudniejsze. Nie będą jej słuchać? Ich strata. Głów sobie w końcu nie odstrzelą - znaczy mogą, ale co z tego?
Także powtórzyła te same porady i wszyscy nawet słuchali. A kiedy już każdy trzymał broń jak na jej oko poprawnie, stanęła z boku i pogodnie (bo wszystkim wszystko szło dobrze) rzuciła:
- Pal!
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 41
Wampiry pociągnęły więc za spusty. Huk salwy nie zdołał do końca zagłuszyć przerażonych pisków i jęków godnych ranionych zwierząt. Zresztą, te okrzyki szoku i bólu trwały bardzo krótko, bo wampiry niemal natychmiast udławiły się unoszącą się wokół nich chmurą prochu.
Ostateczny skutek był taki, że cała piątka odskoczyła od swoich stanowisk, jakby ich parzyły, dwoje upuszczając broń, troje zaciskając uchwyt na niej znacznie mocniej. Za to wszyscy instynktownie przyjęli przykuloną, zjeżoną pozycję spłoszonego kota gotowego do samoobrony. Kilkoro nawet posykiwało.
Dlatego.
Wampiry pociągnęły więc za spusty. Huk salwy nie zdołał do końca zagłuszyć przerażonych pisków i jęków godnych ranionych zwierząt. Zresztą, te okrzyki szoku i bólu trwały bardzo krótko, bo wampiry niemal natychmiast udławiły się unoszącą się wokół nich chmurą prochu.
Ostateczny skutek był taki, że cała piątka odskoczyła od swoich stanowisk, jakby ich parzyły, dwoje upuszczając broń, troje zaciskając uchwyt na niej znacznie mocniej. Za to wszyscy instynktownie przyjęli przykuloną, zjeżoną pozycję spłoszonego kota gotowego do samoobrony. Kilkoro nawet posykiwało.
Dlatego.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 41
Ryu uskoczyła za drzewo i skuliła się z rękami wokół głowy w obawie przed zabłąkaną kulką. Gdy dym opadł, wyjrzała jak spłoszony królik i już nieco pewniej wyszła do swoich drogich studentów.
- Nie było źle! - pochwaliła, bo postanowiła dopatrywać się pozytywów. - Do momentu paniki i rzucania bronią, nie było źle - poprawiła się. - To tylko hałas i dym. Przywykniecie. Obwiązanie sobie czegoś na dole twarzy trochę pomaga. Na stanowiska, już, już! - zachęciła.
Chyba znalazła coś, w czym śmiertelnicy byli wielokrotnie lepsi od wampirów.
Ryu uskoczyła za drzewo i skuliła się z rękami wokół głowy w obawie przed zabłąkaną kulką. Gdy dym opadł, wyjrzała jak spłoszony królik i już nieco pewniej wyszła do swoich drogich studentów.
- Nie było źle! - pochwaliła, bo postanowiła dopatrywać się pozytywów. - Do momentu paniki i rzucania bronią, nie było źle - poprawiła się. - To tylko hałas i dym. Przywykniecie. Obwiązanie sobie czegoś na dole twarzy trochę pomaga. Na stanowiska, już, już! - zachęciła.
Chyba znalazła coś, w czym śmiertelnicy byli wielokrotnie lepsi od wampirów.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 41
- Nie wiem jak kapitan to znosi - wymamrotał pod nosem Quinn, wyraźnie zniechęcony całym tym ćwiczeniem, ale podobnie jak pozostali pozbierał się i posłusznie wrócił na stanowisko. Bez entuzjazmu bo bez entuzjazmu, ale jednak.
Wszyscy dość zgodnie posłuchali rady Ryu przed ponownym przyjęciem pozycji i obwiązali sobie twarze. Kiedy wypalili ponownie, już nie uciekli. Cała sytuacja wciąż była dla nich bardzo wyraźnie niekomfortowa, ale przynajmniej spodziewali się już huku.
- Nie wiem jak kapitan to znosi - wymamrotał pod nosem Quinn, wyraźnie zniechęcony całym tym ćwiczeniem, ale podobnie jak pozostali pozbierał się i posłusznie wrócił na stanowisko. Bez entuzjazmu bo bez entuzjazmu, ale jednak.
Wszyscy dość zgodnie posłuchali rady Ryu przed ponownym przyjęciem pozycji i obwiązali sobie twarze. Kiedy wypalili ponownie, już nie uciekli. Cała sytuacja wciąż była dla nich bardzo wyraźnie niekomfortowa, ale przynajmniej spodziewali się już huku.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 41
- Zapewne przywykł, bo ćwiczył - streściła Quinnowi Ryu, bo nie mówił aż tak znowu cicho. - Bardzo dobrze! - pochwaliła swoją małą wampirczą drużynę. Niewiele brakowało, a dałaby każdemu osobny medal za odwagę. - Jeszcze raz, tylko tym razem w tarcze, a nie mniej więcej w kierunku tarczy!
Dwie kolejne grupy reagowały w sumie podobnie, chociaż tym razem Ryu doradzała zawijanie twarzy od razu i ostrzegała o huku. Najwyraźniej wampiry musiały to przeżyć, by zrozumieć. Zasadniczo przy trzeciej grupie Ryu uskoczyła za drzewo nawet przed wydaniem komendy.
Kiedy ćwiczenia się skończyły, umyła się trochę w jeziorze - nieco ją osmoliło, a jej włosy przesiąkły zapachem prochu, który ona całkiem lubiła, ale Derek może niekoniecznie - a potem poszła poszukać czegoś do jedzenia i swojego partnera.
- Zapewne przywykł, bo ćwiczył - streściła Quinnowi Ryu, bo nie mówił aż tak znowu cicho. - Bardzo dobrze! - pochwaliła swoją małą wampirczą drużynę. Niewiele brakowało, a dałaby każdemu osobny medal za odwagę. - Jeszcze raz, tylko tym razem w tarcze, a nie mniej więcej w kierunku tarczy!
Dwie kolejne grupy reagowały w sumie podobnie, chociaż tym razem Ryu doradzała zawijanie twarzy od razu i ostrzegała o huku. Najwyraźniej wampiry musiały to przeżyć, by zrozumieć. Zasadniczo przy trzeciej grupie Ryu uskoczyła za drzewo nawet przed wydaniem komendy.
Kiedy ćwiczenia się skończyły, umyła się trochę w jeziorze - nieco ją osmoliło, a jej włosy przesiąkły zapachem prochu, który ona całkiem lubiła, ale Derek może niekoniecznie - a potem poszła poszukać czegoś do jedzenia i swojego partnera.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości