Dzień 44
- Nie, nic - zapewniła. - Dziękuję za prezent, na wypadek gdyby Lees jednak ci nie powtórzył.
Przez króciutką chwilę wyraźnie się wahała.
- Słuchaj, nie wiem co dokładnie cię wiąże z tym Derekiem, ale byli z Ryu kiedy chłopcy przyjechali. Chwalili twoje pomidory.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 44
- Powtórzył - zapewnił Isaku. - Nie przejmuj się tym. To nic takiego.
Potem wzruszył ramionami.
- Zamordowałem jego rodzinę i mdleje na mój widok, bo ma napady paniki - powtórzył doskonałą diagnozę Larkina. - Próbował mnie też uderzyć po pijaku, ale złamał sobie przy tym rękę. Syrus już wrócił?
- Powtórzył - zapewnił Isaku. - Nie przejmuj się tym. To nic takiego.
Potem wzruszył ramionami.
- Zamordowałem jego rodzinę i mdleje na mój widok, bo ma napady paniki - powtórzył doskonałą diagnozę Larkina. - Próbował mnie też uderzyć po pijaku, ale złamał sobie przy tym rękę. Syrus już wrócił?
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 44
Uniosła lekko brwi.
- Naprawdę? Po sprawie z chusteczką aż się trochę skłaniałam ku drugiej opcji - przyznała szczerze i wzruszyła lekko ramionami. - W każdym razie pomyślałam, że to coś o czym może chciałeś usłyszeć. Nie, nie wrócił - dodała. - Sokoliczka stanęła w sztormie i ta dwójka uprosiła pozwolenie na wypad do portu. Jak nastrój Leesa? - odwdzięczyła się pytaniem. - Derek starał się być miły ale chyba dotknął wrażliwego punktu.
Uniosła lekko brwi.
- Naprawdę? Po sprawie z chusteczką aż się trochę skłaniałam ku drugiej opcji - przyznała szczerze i wzruszyła lekko ramionami. - W każdym razie pomyślałam, że to coś o czym może chciałeś usłyszeć. Nie, nie wrócił - dodała. - Sokoliczka stanęła w sztormie i ta dwójka uprosiła pozwolenie na wypad do portu. Jak nastrój Leesa? - odwdzięczyła się pytaniem. - Derek starał się być miły ale chyba dotknął wrażliwego punktu.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 44
- Drugiej opcji? - prychnął Isaku z rozbawieniem. - Och, na litość... u Leesa w porządku. Nie skarżył się i był zadowolony z wypadu. Derek musiał mu czymś nadepnąć na odcisk. Nic nie wspominał.
- Drugiej opcji? - prychnął Isaku z rozbawieniem. - Och, na litość... u Leesa w porządku. Nie skarżył się i był zadowolony z wypadu. Derek musiał mu czymś nadepnąć na odcisk. Nic nie wspominał.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 44
Adhara wyszczerzyła się do niego i łobuzersko puściła mu oko.
- To dobrze. To znaczy że raczej wszystko w porządku - uznała. - Lees przyznał się że nie bardzo schodzą z Fabią z waszej wyspy bo to niebezpieczne. Derek uznał że to niesprawiedliwe i że ludzie czasem są wredni. I tyle, w zasadzie - wyjaśniła. - W pierwszej chwili w ogóle nie skojarzyli kim jest ani że mieszka z tobą. Temat rozmowy trochę zjechał, kiedy się połapali.
Adhara wyszczerzyła się do niego i łobuzersko puściła mu oko.
- To dobrze. To znaczy że raczej wszystko w porządku - uznała. - Lees przyznał się że nie bardzo schodzą z Fabią z waszej wyspy bo to niebezpieczne. Derek uznał że to niesprawiedliwe i że ludzie czasem są wredni. I tyle, w zasadzie - wyjaśniła. - W pierwszej chwili w ogóle nie skojarzyli kim jest ani że mieszka z tobą. Temat rozmowy trochę zjechał, kiedy się połapali.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 44
Isaku pokiwał głową. Domyślał się już, o co poszło. Ostrożnie odstawił lustro i wrócił do grzebania w ziemi.
- Lees nie lubi mojego tematu, szczególnie ostatnio, bo mieliśmy trochę kłopotów przez reparacje. To prawda, że on i Fabia nie opuszczają wyspy, bo nienawiść do mnie jest ciągle bardzo żywa. Ale on jej nie rozumie - wyjaśnił. - I nie akceptuje. Pamiętaj, że Lees nie był z nami na tamtej pustyni. Siedział w domu, osłonięty od wszystkich okrucieństw wojny. Nie zdaje sobie sprawy i przypuszczam, że nie jest sobie nawet w stanie wyobrazić, skali moich zbrodni.
Isaku pokiwał głową. Domyślał się już, o co poszło. Ostrożnie odstawił lustro i wrócił do grzebania w ziemi.
- Lees nie lubi mojego tematu, szczególnie ostatnio, bo mieliśmy trochę kłopotów przez reparacje. To prawda, że on i Fabia nie opuszczają wyspy, bo nienawiść do mnie jest ciągle bardzo żywa. Ale on jej nie rozumie - wyjaśnił. - I nie akceptuje. Pamiętaj, że Lees nie był z nami na tamtej pustyni. Siedział w domu, osłonięty od wszystkich okrucieństw wojny. Nie zdaje sobie sprawy i przypuszczam, że nie jest sobie nawet w stanie wyobrazić, skali moich zbrodni.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 44
- Pamiętam - zapewniła go łagodnie. - To zrozumiałe. Nie mam mu niczego za złe, tamci zresztą chyba też nie. Szczerze mówiąc nie wyrażali żadnych opinii na twój temat - przyznała. - Mówię ci o sytuacji, bo się nim opiekujesz.
- Pamiętam - zapewniła go łagodnie. - To zrozumiałe. Nie mam mu niczego za złe, tamci zresztą chyba też nie. Szczerze mówiąc nie wyrażali żadnych opinii na twój temat - przyznała. - Mówię ci o sytuacji, bo się nim opiekujesz.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 44
- Aha. Dziękuję - zapewnił Isaku. - Lees i Floki pewnie w przyszłości chętnie skorzystają z waszej gościnności, żeby pojeździć wokół jeziora. Na razie - rzucił i rozłączyli się.
Dzień 51
Następujący po sztormie tydzień rejsu przebiegał bardzo spokojnie dla "Szarego Sokoła". Szary krajobraz ustąpił miejsca bardziej naturalnemu, zielonemu, pełnemu rozsianych skał mieniących się różnymi kolorami, a po kilku dniach ponownie wpłynęli w las, tak samo imponujący, gęsty i uciążliwy dla masztów jak pierwszy. Rzeka była już dosyć wąska i wyglądało na to, że ich przygoda skończy się najpóźniej za kilka tygodni. I dobrze, bo zrobiło się paskudnie zimno. W cieniu drzew leżały śnieżne zaspy, przy brzegach zbierał się lód, a poranki i wieczory były wręcz nieznośne.
Dzienna wachta już się kończyła i Ryu z Derekiem walczyli prawdopodobnie z ostatnią kolczastą gałęzią, która zaczepiła się o jakąś linę i nie chciała puścić. W koronach drzew wrzeszczały jakieś stworzenia i rzesza ptaków poderwała się do góry. Gałąź w końcu puściła, odskakując i niemal zrzucając Ryu z masztu. Kunoichi westchnęła, dmuchając w zziębnięte dłonie.
Liście nad ich głowami zaszeleściły i na statek runęła cała horda jaszczurek.
Zeskoczyły z drzew z ogromnym wrzaskiem - wielkie jaszczurki o czerwonych łuskach, sięgające dorosłemu człowiekowi może do pasa, owinięte w jakieś skrawki materiałów i skóry, w prostych pancerzach z drobnych kości, uzbrojone w prymitywne skórzane tarcze, kościane włócznie i łuki. Spadając, chwytały się żagli, lin, belek lub po prostu lądowały twardo na pokładzie, przez cały czas czyniąc potworny rwetest. Za nimi na gałęziach pojawiły się podobnie ubrane i uzbrojone, zbliżone rozmiarem stwory, które wyglądały jak paskudne, zielone małpy, z płaskimi twarzami, żółtymi ślepiami i krzywo sterczącymi spomiędzy warg zębami. Wrzeszczały, podskakiwały i ciskały w statek - albo jaszczurki - kamieniami, a nawet posłały kilka strzał. Wyraźnie jednak bały się skoczyć na nich, w przeciwieństwie do jaszczurek.
- Aha. Dziękuję - zapewnił Isaku. - Lees i Floki pewnie w przyszłości chętnie skorzystają z waszej gościnności, żeby pojeździć wokół jeziora. Na razie - rzucił i rozłączyli się.
Dzień 51
Następujący po sztormie tydzień rejsu przebiegał bardzo spokojnie dla "Szarego Sokoła". Szary krajobraz ustąpił miejsca bardziej naturalnemu, zielonemu, pełnemu rozsianych skał mieniących się różnymi kolorami, a po kilku dniach ponownie wpłynęli w las, tak samo imponujący, gęsty i uciążliwy dla masztów jak pierwszy. Rzeka była już dosyć wąska i wyglądało na to, że ich przygoda skończy się najpóźniej za kilka tygodni. I dobrze, bo zrobiło się paskudnie zimno. W cieniu drzew leżały śnieżne zaspy, przy brzegach zbierał się lód, a poranki i wieczory były wręcz nieznośne.
Dzienna wachta już się kończyła i Ryu z Derekiem walczyli prawdopodobnie z ostatnią kolczastą gałęzią, która zaczepiła się o jakąś linę i nie chciała puścić. W koronach drzew wrzeszczały jakieś stworzenia i rzesza ptaków poderwała się do góry. Gałąź w końcu puściła, odskakując i niemal zrzucając Ryu z masztu. Kunoichi westchnęła, dmuchając w zziębnięte dłonie.
Liście nad ich głowami zaszeleściły i na statek runęła cała horda jaszczurek.
Zeskoczyły z drzew z ogromnym wrzaskiem - wielkie jaszczurki o czerwonych łuskach, sięgające dorosłemu człowiekowi może do pasa, owinięte w jakieś skrawki materiałów i skóry, w prostych pancerzach z drobnych kości, uzbrojone w prymitywne skórzane tarcze, kościane włócznie i łuki. Spadając, chwytały się żagli, lin, belek lub po prostu lądowały twardo na pokładzie, przez cały czas czyniąc potworny rwetest. Za nimi na gałęziach pojawiły się podobnie ubrane i uzbrojone, zbliżone rozmiarem stwory, które wyglądały jak paskudne, zielone małpy, z płaskimi twarzami, żółtymi ślepiami i krzywo sterczącymi spomiędzy warg zębami. Wrzeszczały, podskakiwały i ciskały w statek - albo jaszczurki - kamieniami, a nawet posłały kilka strzał. Wyraźnie jednak bały się skoczyć na nich, w przeciwieństwie do jaszczurek.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 51
Spod pokładu wylały się wampiry, syczące i z obnażoną bronią.
- Nie zabijać! - rozkazał Syrus, który także pojawił się na pokładzie. - Tafu, Nimathe!
Smoki rozwinęły się z kłębków i zerwały na cztery łapy, prężąc cielska, rozchylając skrzydła, absolutnie dominując nad jaszczurkami rozmiarem. Odgięły głowy po wężowemu i wydały z siebie wspólny, potężny ryk, absolutnie zagłuszający okrzyki wydawane przez jaszczurczych wojów.
Wampiry, w międzyczasie, po cichu otoczyły cały pokład, w razie potrzeby w pełni gotowe zaatakować i ogłuszyć każdą z jaszczurek. Gdyby plan Syrusa jednak nie wypalił.
Spod pokładu wylały się wampiry, syczące i z obnażoną bronią.
- Nie zabijać! - rozkazał Syrus, który także pojawił się na pokładzie. - Tafu, Nimathe!
Smoki rozwinęły się z kłębków i zerwały na cztery łapy, prężąc cielska, rozchylając skrzydła, absolutnie dominując nad jaszczurkami rozmiarem. Odgięły głowy po wężowemu i wydały z siebie wspólny, potężny ryk, absolutnie zagłuszający okrzyki wydawane przez jaszczurczych wojów.
Wampiry, w międzyczasie, po cichu otoczyły cały pokład, w razie potrzeby w pełni gotowe zaatakować i ogłuszyć każdą z jaszczurek. Gdyby plan Syrusa jednak nie wypalił.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 51
Jaszczurki wrzasnęły jednym głosem i padły na twarze. A potem wywróciły się do góry łuskowatymi brzuszkami. Jak wielka banda oposów.
- Łau - sapnęła Ryu ze swojego stanowiska.
Ryk spłoszył zielone małpy, więc chwilowo nic nie leciało z góry.
Tymczasem jaszczurki pozbierały się po chwili i zaczęły wznosić jakiś okrzyk:
- Nar-Kha-Erbu!
- Nar-Kha-Erbu!
- Nar-Kha-Erbu!
I przed oblicze Nimathe oraz Tafu została wypchnięta jedna z jaszczurek, ubrana w opończę z jakiegoś futrzastego zwierzątka, zaciskająca ręce na śmiesznie małym kijku oraz wyraźnie drżąca.
- Erm... - zająknęła się i wygłosiła do Nimathe jakieś zupełnie niezrozumiałe zdanie złożone z syków i okrzyków. Wobec braku reakcji inna jaszczurka, większa, zasyczała na nią groźnie. - Ahum... ludzki? - spytała rozpaczliwie w języku północy, strzelając wokół żółtymi ślepiami.
Jaszczurki wrzasnęły jednym głosem i padły na twarze. A potem wywróciły się do góry łuskowatymi brzuszkami. Jak wielka banda oposów.
- Łau - sapnęła Ryu ze swojego stanowiska.
Ryk spłoszył zielone małpy, więc chwilowo nic nie leciało z góry.
Tymczasem jaszczurki pozbierały się po chwili i zaczęły wznosić jakiś okrzyk:
- Nar-Kha-Erbu!
- Nar-Kha-Erbu!
- Nar-Kha-Erbu!
I przed oblicze Nimathe oraz Tafu została wypchnięta jedna z jaszczurek, ubrana w opończę z jakiegoś futrzastego zwierzątka, zaciskająca ręce na śmiesznie małym kijku oraz wyraźnie drżąca.
- Erm... - zająknęła się i wygłosiła do Nimathe jakieś zupełnie niezrozumiałe zdanie złożone z syków i okrzyków. Wobec braku reakcji inna jaszczurka, większa, zasyczała na nią groźnie. - Ahum... ludzki? - spytała rozpaczliwie w języku północy, strzelając wokół żółtymi ślepiami.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości