Twierdza - Stary Świat
Isaku potaknął.
- Oczywiście - zapewnił.
Jak szła ta piosenka?
"Lea nie jest miłą dziewczyną,
Jej język jest plugawy jak wąż,
Ale żart ma cięty i szybki
Jak strzała posłana w twe serce."
Ale co dalej? Teraz bardzo chciał sobie przypomnieć.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Twierdza - Stary Świat
- Ty naprawdę wierzysz w to, co mówiłeś przedtem, czy jesteś po prostu znakomitym kłamcą?
- Ty naprawdę wierzysz w to, co mówiłeś przedtem, czy jesteś po prostu znakomitym kłamcą?
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Twierdza - Stary Świat
Isaku milczał chwilę. Rozluźnił ramiona, zerwał jakiś nieszczęsny kwiatek i zaczął obrywać mu płatki.
Nie był pewien, w co wierzył.
- Nie mogłem uciec - powiedział. - Nie... technicznie. Po prostu. Ktoś musiał go powstrzymać. Chociaż na chwilę.
Usiadł w końcu prosto.
- I jestem dobrym kłamcą - przyznał. - Musiałem. On też ma wampiry. Ćwiczyłem z Nysarą. Mam też talent.
Isaku milczał chwilę. Rozluźnił ramiona, zerwał jakiś nieszczęsny kwiatek i zaczął obrywać mu płatki.
Nie był pewien, w co wierzył.
- Nie mogłem uciec - powiedział. - Nie... technicznie. Po prostu. Ktoś musiał go powstrzymać. Chociaż na chwilę.
Usiadł w końcu prosto.
- I jestem dobrym kłamcą - przyznał. - Musiałem. On też ma wampiry. Ćwiczyłem z Nysarą. Mam też talent.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Twierdza - Stary Świat
Pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Zasługujesz na szacunek - stwierdziła po prostu. - Chcesz, żebym jednak przyniosła tę gitarę?
Miała wrażenie, że piosenka o prostytutce jednak chodzi mu po głowie. Mogłaby spróbować zagrać, jakby jej zanucił.
Pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Zasługujesz na szacunek - stwierdziła po prostu. - Chcesz, żebym jednak przyniosła tę gitarę?
Miała wrażenie, że piosenka o prostytutce jednak chodzi mu po głowie. Mogłaby spróbować zagrać, jakby jej zanucił.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Twierdza - Stary Świat
Isaku zawahał się, bo piosenka chodziła mu po głowie, a potem zaprzeczył powoli. Naprawdę powinien się przespać. Wątpił, czy zdoła dobrze wypocząć w wojennym obozie, w swoim stanie.
- Kiedy wrócę - obiecał. - Może przypomnę sobie całą.
Isaku zawahał się, bo piosenka chodziła mu po głowie, a potem zaprzeczył powoli. Naprawdę powinien się przespać. Wątpił, czy zdoła dobrze wypocząć w wojennym obozie, w swoim stanie.
- Kiedy wrócę - obiecał. - Może przypomnę sobie całą.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Twierdza - Stary Świat
- W porządku - zgodziła się. - W takim razie... powodzenia. I wróć do nas, Isaku - poprosiła miękko.
- W porządku - zgodziła się. - W takim razie... powodzenia. I wróć do nas, Isaku - poprosiła miękko.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Twierdza - Stary Świat
Isaku uśmiechnął się.
- Spróbuję - obiecał.
Obóz niewolników - Stary Świat
Berg tymczasem poznawał życie niewolnika daleko na Szarej Pustyni, które zdawało się nieuchronnie prowadzić do śmierci. Ktoś mógłby pomyśleć, że skoro Imperium zależało na budowie drogi, powinno chociaż trochę dbać o siłę roboczą - ale najwyraźniej miało jej nadmiar. Z rozmów, toczonych z rzadka, bo brakowało na nie sił, Berg mógł się zorientować, że niewolnicy to głównie polityczni więźniowie - do których sam się chyba zaliczał - oraz biedota, albo sprzedana, albo aresztowana z ulicy. W pięknym mieście Augustusa żebranie i bezdomność karano śmiercią na pustyni.
Praca była ponad siły, a warunki więcej niż nędzne. Jeść dawano tylko rano, o świcie słońca i wieczorem, o jego zachodzie. Głównie były to zupy - z różnych składników, rozgotowanych do formy papki. Chociaż zważywszy ich świeżość i jakość, robotnicy za to ostatnie powinni być kucharzowi wdzięczni. Jedyną zaletą było to, że z miską można było podchodzić, dopóki gary z zupą nie były opróżnione lub nie padło hasło, by ruszyć do pracy.
Tam natomiast nikt niczego nie tłumaczył, ani nie uczył. Sypano piasek, noszono kamienie, przywożone już zbudowanym fragmentem drogi, układano krawężniki... jeżeli coś było źle, strażnik dawał znać batem. Albo za wolno. Albo akurat strażnikowi się nudziło.
Najbardziej brakowało wody, tę bowiem wlewano co kilka godzin do wielkiego koryta, przy którym natychmiast zaczynała się wojna między niewolnikami. Do wody trzeba było się dopchać. Co chwilę wybuchały bójki i awantury, które strażnicy rozganiali batogami i kamieniami. Po zakończeniu pracy, wody nie było w ogóle. Spano na ziemi, pod gołym niebem.
Wydawało się, że nikt ich specjalnie nie pilnował - strażnicy mieli warty, ale snuli się w trakcie nich tu i tam bez wielkich ambicji, albo otwarcie pili i grali w karty. Mimo to, nikt nie uciekał.
Drugiego dnia niewoli Berg mógł pojąć, dlaczego. Rano, z pustyni nadszedł wychudły, brudny, obszarpany chłopak. Strażnicy natychmiast zorganizowali pospieszną szubienicę z dwóch kawałków drewna, na której powieszono go ostrożnie, żeby nie skrócić mąk złamaniem kręgosłupa. Uciekł trzy dni wcześniej, tak powiedziano Bergowi. Najwyraźniej wrócił, albo zabłądziwszy zupełnie na pustyni, albo poddając się, bo nigdzie w pobliżu nie było osad ani zdatnej wody.
Szczególnie przyglądał się wartownikom i porządkom nowy mieszkaniec obozu. Był nieduży, czarno-szary, porośnięty letnim futrem, które dobrze sprawdzało się na Wyspie Isaku oraz tutaj. Ukrywał się w norach wykopanych w piasku i czasem przemykał przez obóz jak nocny duch, ale nawet jeśli ktoś go wtedy usłyszał lub ujrzał biegnący szybko kształt, nie był jedynym nocnym zwierzęciem na tej pustyni.
Dziś jednak zamierzał złamać kilka zasad.
Zajrzał najpierw do namiotu kowala, który skuwał więźniów. Ten spał smacznie.
Potem odwiedził wartowników, którzy przy ognisku grali w karty, gadali i śmiali się w głos.
Wreszcie tanecznym krokiem przemknął między śpiącymi, odszukał Berga i usiadł mu na piersi, a potem zaczął trącać delikatnie łapą w nos.
Isaku uśmiechnął się.
- Spróbuję - obiecał.
Obóz niewolników - Stary Świat
Berg tymczasem poznawał życie niewolnika daleko na Szarej Pustyni, które zdawało się nieuchronnie prowadzić do śmierci. Ktoś mógłby pomyśleć, że skoro Imperium zależało na budowie drogi, powinno chociaż trochę dbać o siłę roboczą - ale najwyraźniej miało jej nadmiar. Z rozmów, toczonych z rzadka, bo brakowało na nie sił, Berg mógł się zorientować, że niewolnicy to głównie polityczni więźniowie - do których sam się chyba zaliczał - oraz biedota, albo sprzedana, albo aresztowana z ulicy. W pięknym mieście Augustusa żebranie i bezdomność karano śmiercią na pustyni.
Praca była ponad siły, a warunki więcej niż nędzne. Jeść dawano tylko rano, o świcie słońca i wieczorem, o jego zachodzie. Głównie były to zupy - z różnych składników, rozgotowanych do formy papki. Chociaż zważywszy ich świeżość i jakość, robotnicy za to ostatnie powinni być kucharzowi wdzięczni. Jedyną zaletą było to, że z miską można było podchodzić, dopóki gary z zupą nie były opróżnione lub nie padło hasło, by ruszyć do pracy.
Tam natomiast nikt niczego nie tłumaczył, ani nie uczył. Sypano piasek, noszono kamienie, przywożone już zbudowanym fragmentem drogi, układano krawężniki... jeżeli coś było źle, strażnik dawał znać batem. Albo za wolno. Albo akurat strażnikowi się nudziło.
Najbardziej brakowało wody, tę bowiem wlewano co kilka godzin do wielkiego koryta, przy którym natychmiast zaczynała się wojna między niewolnikami. Do wody trzeba było się dopchać. Co chwilę wybuchały bójki i awantury, które strażnicy rozganiali batogami i kamieniami. Po zakończeniu pracy, wody nie było w ogóle. Spano na ziemi, pod gołym niebem.
Wydawało się, że nikt ich specjalnie nie pilnował - strażnicy mieli warty, ale snuli się w trakcie nich tu i tam bez wielkich ambicji, albo otwarcie pili i grali w karty. Mimo to, nikt nie uciekał.
Drugiego dnia niewoli Berg mógł pojąć, dlaczego. Rano, z pustyni nadszedł wychudły, brudny, obszarpany chłopak. Strażnicy natychmiast zorganizowali pospieszną szubienicę z dwóch kawałków drewna, na której powieszono go ostrożnie, żeby nie skrócić mąk złamaniem kręgosłupa. Uciekł trzy dni wcześniej, tak powiedziano Bergowi. Najwyraźniej wrócił, albo zabłądziwszy zupełnie na pustyni, albo poddając się, bo nigdzie w pobliżu nie było osad ani zdatnej wody.
Szczególnie przyglądał się wartownikom i porządkom nowy mieszkaniec obozu. Był nieduży, czarno-szary, porośnięty letnim futrem, które dobrze sprawdzało się na Wyspie Isaku oraz tutaj. Ukrywał się w norach wykopanych w piasku i czasem przemykał przez obóz jak nocny duch, ale nawet jeśli ktoś go wtedy usłyszał lub ujrzał biegnący szybko kształt, nie był jedynym nocnym zwierzęciem na tej pustyni.
Dziś jednak zamierzał złamać kilka zasad.
Zajrzał najpierw do namiotu kowala, który skuwał więźniów. Ten spał smacznie.
Potem odwiedził wartowników, którzy przy ognisku grali w karty, gadali i śmiali się w głos.
Wreszcie tanecznym krokiem przemknął między śpiącymi, odszukał Berga i usiadł mu na piersi, a potem zaczął trącać delikatnie łapą w nos.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Obóz niewolników - Stary Świat
Berg ocknął się. Już po tych dwóch dniach, do tego po wcześniejszej niewoli w lochu, czuł się okropnie. Codziennie bał się, że osiągnie granice swojej wytrzymałości i nie zobaczy już jutra, a jego kaci go przerażali. Kiedy więc obudził się i zobaczył nad sobą lisią mordę, w pierwszej chwili pomyślał, że kompletnie oszalał.
Potem bardzo ostrożnie wyciągnął rękę, podrapać futrzaka za uchem. I przede wszystkim sprawdzić, czy w ogóle jest prawdziwy.
Berg ocknął się. Już po tych dwóch dniach, do tego po wcześniejszej niewoli w lochu, czuł się okropnie. Codziennie bał się, że osiągnie granice swojej wytrzymałości i nie zobaczy już jutra, a jego kaci go przerażali. Kiedy więc obudził się i zobaczył nad sobą lisią mordę, w pierwszej chwili pomyślał, że kompletnie oszalał.
Potem bardzo ostrożnie wyciągnął rękę, podrapać futrzaka za uchem. I przede wszystkim sprawdzić, czy w ogóle jest prawdziwy.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Obóz niewolników - Stary Świat
Lis zamerdał ogonem, dając się drapać. Wiedział, że to nie będzie szczególnie łatwe zadanie - Berg raczej nie znał narzecza Kitsune, a on nie miał aparatu mowy do jakiegokolwiek innego języka.
Zeskoczył z piersi Berga i zaczął ciągnąć go za nogawkę, z nadzieją że wystarczająco jasno wyraża, iż należy się ruszyć.
Lis zamerdał ogonem, dając się drapać. Wiedział, że to nie będzie szczególnie łatwe zadanie - Berg raczej nie znał narzecza Kitsune, a on nie miał aparatu mowy do jakiegokolwiek innego języka.
Zeskoczył z piersi Berga i zaczął ciągnąć go za nogawkę, z nadzieją że wystarczająco jasno wyraża, iż należy się ruszyć.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Obóz niewolników - Stary Świat
Berg zamrugał i usiadł powoli.
- Czego chcesz, mały? - szepnął. Sytuacja była bardzo dziwna, co najmniej jak z jakiejś baśni.
Matka czytała mu takie, kiedy był mały. O gadających zwierzątkach. Tęsknił za nią. Szkoda, że już jej nie zobaczy.
Wobec uporczywego szarpania wahał się przez dłuższą chwilę, a potem jednak wstał. Zresztą, co miał do stracenia, łażąc za jakimś lisem, wyimaginowanym czy nie? I tak czeka go tu tylko śmierć.
Berg zamrugał i usiadł powoli.
- Czego chcesz, mały? - szepnął. Sytuacja była bardzo dziwna, co najmniej jak z jakiejś baśni.
Matka czytała mu takie, kiedy był mały. O gadających zwierzątkach. Tęsknił za nią. Szkoda, że już jej nie zobaczy.
Wobec uporczywego szarpania wahał się przez dłuższą chwilę, a potem jednak wstał. Zresztą, co miał do stracenia, łażąc za jakimś lisem, wyimaginowanym czy nie? I tak czeka go tu tylko śmierć.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość