- Możemy zaprosić ich na spotkanie, gdy sprawy troszkę ucichną i wtedy - powiedziała N'gaya.
Rozległ się dzwonek do drzwi. N'gaya ignorowała go chwilę, a potem nagle rzuciła się z wanny do lustra, zdając sobie sprawę, że przecież kogoś się spodziewała.
- Moi rodzice - wyszeptała przerażonym szeptem, rozglądając się za czymkolwiek do zawinięcia z obłędem w oczach.
*
Yuki patrzyła na niego ze współczuciem przez cały ten jego wewnętrzny dialog.
- Kora Yuki! - zawołała Nysara radośnie i pobiegła uściskać dziewczynę.
- Haha-ue - powiedziała Yuki ciepło.
Sae i Haar pomachali Syrusowi, ten drugi tylko z drobną powściągliwością.
- To co zwykle? - spytała Sae, zbierając się, żeby mu zrobić krwawą kawę.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Spokojnie, przeżyją dwie minuty - odszepnął łagodnie, wyłażąc za nią żeby pomóc. Na początek poprzez zabranie najbliższego ręcznika, żeby ją chociaż trochę osuszyć. - Powinienem udawać, że mnie tu nie ma? - zapytał, kiedy ją spiesznie wycierał.
Kiedy mniej więcej skończył, odnalazł wzrokiem szlafrok i narzucił go na jej ramiona.
*
Syrus uśmiechnął się lekko w kierunku Nysary i Yuki. Udał, że nie zauważył subtelnej rezerwy wilkołaka i odmachał im.
- Aha. Dziękuję, Sae-san, jesteś wspaniała - zapewnił ją ciepło.
Kiedy mniej więcej skończył, odnalazł wzrokiem szlafrok i narzucił go na jej ramiona.
*
Syrus uśmiechnął się lekko w kierunku Nysary i Yuki. Udał, że nie zauważył subtelnej rezerwy wilkołaka i odmachał im.
- Aha. Dziękuję, Sae-san, jesteś wspaniała - zapewnił ją ciepło.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Powinieneś coś włożyć - powiedziała N'gaya. - I nie będę jak moja matka jak dorosnę - dodała spiesznie, po czym pobiegła otworzyć.
- Jeszcze w łóżku? - rozległ się tubalny głos jej ojca.
- W kąpieli, papo - poprawiła N'gaya. - Ale widziałam gazety.
- Też widzieliśmy. Taki wstyd! Alkoholizm!
- Mamo, nie jestem alkoholiczką.
- Miałaś wymyślić, co chcesz robić ze swoim życiem, a nie szlajać się noce i dnie z nie wiadomo kim! - krzyknął ojciec.
Był wysoki, muskularnie zbudowany i pokryty kolorowymi tatuażami plemiennymi, a ubrany bardzo po tutejszemu, co tworzyło dziwny kontrast. Matka N'gayi natomiast była niska, przysadzista, o kwadratowej sylwetce. Na głowie miała chustę, długą szatę do kostek i eleganckie buty na obcasach, wszystko w przydymionych kolorach różu i żółci.
*
- Tylko tak mówisz, Syrus-sama - zapewniła Sae, paląc raka.
- Cześć, karm - powiedziała Nysara, gdy w końcu puściła Yuki.
- Wciąż stoicie w tamtym porcie na południu? - spytał Haar, gdy w końcu się rozsiedli.
- Jeszcze w łóżku? - rozległ się tubalny głos jej ojca.
- W kąpieli, papo - poprawiła N'gaya. - Ale widziałam gazety.
- Też widzieliśmy. Taki wstyd! Alkoholizm!
- Mamo, nie jestem alkoholiczką.
- Miałaś wymyślić, co chcesz robić ze swoim życiem, a nie szlajać się noce i dnie z nie wiadomo kim! - krzyknął ojciec.
Był wysoki, muskularnie zbudowany i pokryty kolorowymi tatuażami plemiennymi, a ubrany bardzo po tutejszemu, co tworzyło dziwny kontrast. Matka N'gayi natomiast była niska, przysadzista, o kwadratowej sylwetce. Na głowie miała chustę, długą szatę do kostek i eleganckie buty na obcasach, wszystko w przydymionych kolorach różu i żółci.
*
- Tylko tak mówisz, Syrus-sama - zapewniła Sae, paląc raka.
- Cześć, karm - powiedziała Nysara, gdy w końcu puściła Yuki.
- Wciąż stoicie w tamtym porcie na południu? - spytał Haar, gdy w końcu się rozsiedli.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Ver przez chwilkę obserwował ich przez szparę w drzwiach, a potem podniósł ręcznik i zaczął się wycierać, spokojnie, z namysłem.
Mogliby w sumie spróbować od razu podpytać jej rodziców, prawda? Skoro już przyszli.
Ile czasu minęło...? Fariha chyba powinna być już z powrotem z Pamięci.
Z drugiej strony, może nie powinien jej znów niepokoić. Nie paliło się. A umówili się już na coś z N'gayą, więc.
Skończył się wycierać, odwiesił ręcznik i ubrał się starannie. Nie chciał wyglądać jak ktoś, kto dopiero wyskoczył z kąpieli. Tylko na wilgotne włosy niewiele mógł poradzić. Przez chwilę cichcem przeszukiwał szufladki N'gayi, aż wreszcie znalazł wstążeczkę, żeby chociaż związać je sobie za plecami.
Potem wyślizgnął się na paluszkach z łazienki i przekradł dyskretnie do kuchni, żeby to stamtąd oficjalnie wyjść. Żeby nie było.
Pojawił się więc wkrótce, po drodze poprawiając mankiety.
- Dzień dobry państwu.
*
- Każde słowo to najprawdziwsza prawda, Sae-san - zapewnił Syrus z powagą. - Cześć, karma - odpowiedział ciepło Nysarze. - Tak. W Semiramidzie - przytaknął wilkołakowi. - Ale już niedługo. Po ślubie cesarza przynajmniej część floty wypłynie.
Mogliby w sumie spróbować od razu podpytać jej rodziców, prawda? Skoro już przyszli.
Ile czasu minęło...? Fariha chyba powinna być już z powrotem z Pamięci.
Z drugiej strony, może nie powinien jej znów niepokoić. Nie paliło się. A umówili się już na coś z N'gayą, więc.
Skończył się wycierać, odwiesił ręcznik i ubrał się starannie. Nie chciał wyglądać jak ktoś, kto dopiero wyskoczył z kąpieli. Tylko na wilgotne włosy niewiele mógł poradzić. Przez chwilę cichcem przeszukiwał szufladki N'gayi, aż wreszcie znalazł wstążeczkę, żeby chociaż związać je sobie za plecami.
Potem wyślizgnął się na paluszkach z łazienki i przekradł dyskretnie do kuchni, żeby to stamtąd oficjalnie wyjść. Żeby nie było.
Pojawił się więc wkrótce, po drodze poprawiając mankiety.
- Dzień dobry państwu.
*
- Każde słowo to najprawdziwsza prawda, Sae-san - zapewnił Syrus z powagą. - Cześć, karma - odpowiedział ciepło Nysarze. - Tak. W Semiramidzie - przytaknął wilkołakowi. - Ale już niedługo. Po ślubie cesarza przynajmniej część floty wypłynie.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Rodzice N'gai zdębieli, a potem ojciec zaczął przybierać purpurową barwę.
- Nie macie przyzwoitości! Młodzi! Poganie! Ile jej płacisz, co? - wybuchnął wreszcie.
- Jak możesz tak mówić! - zawołała N'gaya jednocześnie z matką.
- Na tym etapie to by była dobra wiadomość! Przynajmniej znaczyłoby, że znalazła zawód! Cholerne książątko!
- Papo, spotykam się z księciem Verem tak po prostu. Z miłości - powiedziała N'gaya. - Zostaw go w spokoju. Usiądźcie w salonie, zrobię herbatę. Miło że przyszliście, szkoda że jesteście po stronie gazet - burknęła pod nosem.
- Nie jestem po stronie tych pasożytów! Ale gdybyś zachowywała się przyzwoicie jak nakazuje wiara, nie mieliby o czym pisać! - prerował dalej jej ojciec, moszcząc się w salonie.
*
Haar pokiwał głową.
- Strasznie długi bezruch jak na panią Maulę. - Cesarz to wpływowy człowiek.
- Może randkowanie Lukasa też jest wpływowe - burknęła Yuki pod nosem.
- Cooo? - zawołała Sae. - Myślimy o tej samej osobie?
- Nie macie przyzwoitości! Młodzi! Poganie! Ile jej płacisz, co? - wybuchnął wreszcie.
- Jak możesz tak mówić! - zawołała N'gaya jednocześnie z matką.
- Na tym etapie to by była dobra wiadomość! Przynajmniej znaczyłoby, że znalazła zawód! Cholerne książątko!
- Papo, spotykam się z księciem Verem tak po prostu. Z miłości - powiedziała N'gaya. - Zostaw go w spokoju. Usiądźcie w salonie, zrobię herbatę. Miło że przyszliście, szkoda że jesteście po stronie gazet - burknęła pod nosem.
- Nie jestem po stronie tych pasożytów! Ale gdybyś zachowywała się przyzwoicie jak nakazuje wiara, nie mieliby o czym pisać! - prerował dalej jej ojciec, moszcząc się w salonie.
*
Haar pokiwał głową.
- Strasznie długi bezruch jak na panią Maulę. - Cesarz to wpływowy człowiek.
- Może randkowanie Lukasa też jest wpływowe - burknęła Yuki pod nosem.
- Cooo? - zawołała Sae. - Myślimy o tej samej osobie?
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Ver uprzejmie uniósł brwi i wysłuchał ich tyrad z niezmąconym spokojem. Co za czarujący ludzie.
- Pomogę ci - zaoferował się i poszedł za nią do kuchni.
Jeszcze doszłoby do rękoczynów, gdyby został z nimi sam.
*
Syrus skinął głową twierdząco. Przez wzgląd na Yuki nie planował o tym wspominać, pomimo wielkiej ochoty, ale teraz tematu raczej nie dało się już uniknąć.
- Z przyboczną przyszłej cesarzowej.
- Pomogę ci - zaoferował się i poszedł za nią do kuchni.
Jeszcze doszłoby do rękoczynów, gdyby został z nimi sam.
*
Syrus skinął głową twierdząco. Przez wzgląd na Yuki nie planował o tym wspominać, pomimo wielkiej ochoty, ale teraz tematu raczej nie dało się już uniknąć.
- Z przyboczną przyszłej cesarzowej.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
N'gaya uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością, ale i pewnym zmęczeniem i przytuliła, gdy czekali na herbatę.
Niestety robienie jej nie trwało długo i wkrótce musieli wracać do salonu.
- Musisz się stąd wyprowadzić - powiedział już spokojniej ojciec, gdy usiedli. - Napisali przy jakiej ulicy mieszkasz, nie dadzą ci spokoju. Wynajmiemy to mieszkanie, a ty wrócisz do domu.
- No nie, tato! - zawołała N'gaya z oburzeniem. - Jak możesz mi to robić?
- To znajdź pracę i coś wynajmij za własne pieniądze - poradził jej ojciec. - Na studia w końcu papierów nie złożyłaś. Taka była umowa, albo się uczysz albo idziesz do pracy. A teraz jeszcze to.
N'gaya skrzyżowała ramiona na piersi i zacięła usta, rozeźlona.
*
Sae złapała się za głowę.
- Przecież on ją zabije! Królowa na to pozwala?
Haar nie zareagował równie gwałtownie, ale wydawał się również poważnie zmartwiony.
Niestety robienie jej nie trwało długo i wkrótce musieli wracać do salonu.
- Musisz się stąd wyprowadzić - powiedział już spokojniej ojciec, gdy usiedli. - Napisali przy jakiej ulicy mieszkasz, nie dadzą ci spokoju. Wynajmiemy to mieszkanie, a ty wrócisz do domu.
- No nie, tato! - zawołała N'gaya z oburzeniem. - Jak możesz mi to robić?
- To znajdź pracę i coś wynajmij za własne pieniądze - poradził jej ojciec. - Na studia w końcu papierów nie złożyłaś. Taka była umowa, albo się uczysz albo idziesz do pracy. A teraz jeszcze to.
N'gaya skrzyżowała ramiona na piersi i zacięła usta, rozeźlona.
*
Sae złapała się za głowę.
- Przecież on ją zabije! Królowa na to pozwala?
Haar nie zareagował równie gwałtownie, ale wydawał się również poważnie zmartwiony.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Wybór dobrego kierunku to ważna decyzja - zauważył Ver, leniwie niemalże, przyglądając się im w zamyśleniu. - N'gaya aktywnie szuka. Nie należy poganiać. Nie powinniście też państwo wierzyć w każdą kalumnię, którą wypluło to podłe pismo. Duchy pobłogosławiły was miłą, inteligentną, uprzejmą córką. Należy to doceniać.
*
Syrus znów skinął głową.
- Nie widziałem, żeby wyrażała sprzeciw. Mam wrażenie że cała sytuacja trochę ją bawi - przyznał.
*
Syrus znów skinął głową.
- Nie widziałem, żeby wyrażała sprzeciw. Mam wrażenie że cała sytuacja trochę ją bawi - przyznał.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
-Zamknij się, smarkaczu - powiedział ojciec N'gai. - Wiem, że Ci się wydaje, że jak się urodziłeś z nazwiskiem to masz coś do powiedzenia, ale to tylko tobie. Sam ją w to wpakowałeś.
- To że tobie, książę, nie wydaje się nic takiego, nie znaczy że normalni ludzie, na co dzień żyjący z dala od celebryckiego świata, są równie przyzwyczajeni do takiego wstydu - dodała matka N'gai.
- A ty masz tydzień, żeby się stąd zebrać - dodał ojciec N'gai. - Wystarczy ci?
- No pewnie - mruknęła.
*
Sae i Haar spojrzeli po sobie.
- To niezbyt uspokajające - przyznał ten drugi. - Rozmawiałeś z nią może na ten temat?
- To że tobie, książę, nie wydaje się nic takiego, nie znaczy że normalni ludzie, na co dzień żyjący z dala od celebryckiego świata, są równie przyzwyczajeni do takiego wstydu - dodała matka N'gai.
- A ty masz tydzień, żeby się stąd zebrać - dodał ojciec N'gai. - Wystarczy ci?
- No pewnie - mruknęła.
*
Sae i Haar spojrzeli po sobie.
- To niezbyt uspokajające - przyznał ten drugi. - Rozmawiałeś z nią może na ten temat?
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Wiem, że się państwu wydaje, że jak naczytaliście się gazet plotkarskich to macie coś do powiedzenia na mój temat, ale to tylko wam - zapewnił ich Ver z niezmącenie uprzejmym uśmiechem. - Czy to już wszystko, co od niej chcieliście? Jeśli tak, byłbym zobowiązany, gdybyście zrezygnowali z dalszego mieszania jej z błotem i zajęli się czymś bardziej produktywnym.
*
- Nie. Nie wtrącałem się - przyznał. - Nie jestem do końca przekonany czy naprawdę potrzeba. Przede wszystkim ponieważ pił już z niej i nic jej nie jest.
Tak po prawdzie to po tym jak Lukas rozerwał mu tętnicę sam się martwił o Julię, ale jednocześnie widział i słyszał, że wampir na każdym kroku bardzo się stara nie ukrzywdzić jej w żaden sposób - traktował ją tak, jak Syrus chciał żeby traktował Yuki kiedy kręcił się wokół niej. A sama Julia zdawała się świadoma ryzyka. Uważał więc próby interweniowania za niesłuszne.
*
- Nie. Nie wtrącałem się - przyznał. - Nie jestem do końca przekonany czy naprawdę potrzeba. Przede wszystkim ponieważ pił już z niej i nic jej nie jest.
Tak po prawdzie to po tym jak Lukas rozerwał mu tętnicę sam się martwił o Julię, ale jednocześnie widział i słyszał, że wampir na każdym kroku bardzo się stara nie ukrzywdzić jej w żaden sposób - traktował ją tak, jak Syrus chciał żeby traktował Yuki kiedy kręcił się wokół niej. A sama Julia zdawała się świadoma ryzyka. Uważał więc próby interweniowania za niesłuszne.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości