- Ciekawe czy będzie śnieg? - rzuciła dziewczyna jakby czytając jej w myślach.
- Słyszałem, że są miesiąc lub dwa ma być, na jakiś czas - potaknął jej towarzysz. - Ale pewnie niedużo.
- W Meselerinie rzadko kiedy jest więcej niż po kolana, a klimat jest chyba podobny - przyznał im Lukas. - Chodź, za chwilę wysiadamy - dodał, podając Julii ramię, bo ich przystanek się zbliżał.
*
Podszedł do nich Jon z nieco zarumienioną Liwią, bo taniec właśnie się skończył. Dygnęła grzecznie.
- Wspaniała ceremonia, wasza wysokość - powiedziała, wpatrując się w Isaku jak w obrazek.
- Cieszę się, że tak uważasz, pani - zapewnił Isaku. - Słyszeliśmy, że ty też masz wielkie plany odnośnie swojego ślubu.
- To wszystko będzie niespodzianka, wasza wysokość.
- Mogę wam zdradzić, że będzie na nim Saorin - rzekł Jon. - Jak mogłeś nie sprowadzić go tutaj, wasza wysokość?
- Porwałeś go do Imperium, wasza cesarska mość i chyba nie zamierza wracać - zaśmiał się Isaku.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Julia potaknęła i przyjęła podaną jej rękę, żeby się podnieść.
- Dziękuję państwu - dodała ciepło do tamtej dwójki. - Bardzo miło się rozmawiało.
*
Fabia zachichotała.
- Nie wiem, czy mi się wydaje, czy widziałam ich gdzieś w tłumie w czasie ceremonii w Świątyni - dodała. - Sympatyczny człowiek, zawsze go lubiłam.
- Dziękuję państwu - dodała ciepło do tamtej dwójki. - Bardzo miło się rozmawiało.
*
Fabia zachichotała.
- Nie wiem, czy mi się wydaje, czy widziałam ich gdzieś w tłumie w czasie ceremonii w Świątyni - dodała. - Sympatyczny człowiek, zawsze go lubiłam.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Miło było poznać - zapewnili ją oboje.
Wysiedli wraz z Lukasem i tłumem innych pasażerów na rynku. Był jasno oświetlony lampionami, a w każdej ozdobionej kawiarni i jadłodajni tłoczyły się tłumy klientów. Przez oszklone ściany lokali wylewało się ciepłe światło świec i palenisk, a w środku przy stolikach grzali się i rozmawiali ludzie. Nad wszystkim wznosiła się katedra, jakoś mniej mroczna, gdy zwieszały się z niej girlandy światełek i magicznie zamrożonych w środku rozkwitu kwiatów. Z drugiej strony stateczny gmach ratusza, również oświetlony z zewnątrz i ciemny w środku, domykał kompozycję rozległego placu.
*
- Ja również - potaknął Isaku. - Jeżeli jest w mieście, to może nawet złoży nam wizytę jutro, zobaczymy.
Wysiedli wraz z Lukasem i tłumem innych pasażerów na rynku. Był jasno oświetlony lampionami, a w każdej ozdobionej kawiarni i jadłodajni tłoczyły się tłumy klientów. Przez oszklone ściany lokali wylewało się ciepłe światło świec i palenisk, a w środku przy stolikach grzali się i rozmawiali ludzie. Nad wszystkim wznosiła się katedra, jakoś mniej mroczna, gdy zwieszały się z niej girlandy światełek i magicznie zamrożonych w środku rozkwitu kwiatów. Z drugiej strony stateczny gmach ratusza, również oświetlony z zewnątrz i ciemny w środku, domykał kompozycję rozległego placu.
*
- Ja również - potaknął Isaku. - Jeżeli jest w mieście, to może nawet złoży nam wizytę jutro, zobaczymy.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Julia rozglądała się wokół, z lekko rozdziawioną buzią
Łau. No po prostu... łau.
- To miasto jest niesamowite - sapnęła.
*
Fabia pokiwała głową na potwierdzenie. Znając go, pewnie tak właśnie zrobi. No bo chyba nie przepuściłby okazji, prawda?
- Jak ci się podoba miasto, pani? - zwróciła do Liwii. W końcu ostatnim razem jak się widziały, rozmawiały o jej wizycie w Królestwie.
Łau. No po prostu... łau.
- To miasto jest niesamowite - sapnęła.
*
Fabia pokiwała głową na potwierdzenie. Znając go, pewnie tak właśnie zrobi. No bo chyba nie przepuściłby okazji, prawda?
- Jak ci się podoba miasto, pani? - zwróciła do Liwii. W końcu ostatnim razem jak się widziały, rozmawiały o jej wizycie w Królestwie.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Aha - powiedział Lukas, ustawiając się w kolejce po czekoladę z rumem dla biednej marznącej Julii. - Jest całkiem imponujące.
Zapłacił i podał jej papierowy kubek z płynem, a potem ramię i ruszyli bez pośpiechu do parku. Ostatnio go tu nie było.
*
- Jest bardzo... robi wrażenie - zapewniła Liwia. - Nie spodziewałam się, że...
- ...nie mieszkamy w ziemiankach - dokończył Jon uprzejmie.
Isaku był wdzięczny losowi, że akurat nie pije, bo chyba by ich opluł ze śmiechu.
Liwia zaczerwieniła się z miejsca.
- Jak możesz mi to robić! - zawołała. - Znaczy... wasza cesarska mość...
Jon zaśmiał się i przytulił ją mocno, na pocieszenie. Uspokoiła się wyraźnie.
- Pomimo tego, że słyszałam opowieści, nie spodziewałam się że miasto jest tak ogromne i nowoczesne - powiedziała całkiem składnie, gdy Jon ją puścił.
Zapłacił i podał jej papierowy kubek z płynem, a potem ramię i ruszyli bez pośpiechu do parku. Ostatnio go tu nie było.
*
- Jest bardzo... robi wrażenie - zapewniła Liwia. - Nie spodziewałam się, że...
- ...nie mieszkamy w ziemiankach - dokończył Jon uprzejmie.
Isaku był wdzięczny losowi, że akurat nie pije, bo chyba by ich opluł ze śmiechu.
Liwia zaczerwieniła się z miejsca.
- Jak możesz mi to robić! - zawołała. - Znaczy... wasza cesarska mość...
Jon zaśmiał się i przytulił ją mocno, na pocieszenie. Uspokoiła się wyraźnie.
- Pomimo tego, że słyszałam opowieści, nie spodziewałam się że miasto jest tak ogromne i nowoczesne - powiedziała całkiem składnie, gdy Jon ją puścił.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Dziękuję - sapnęła Julia, popijając. Cóż za dziwny napój! Smakował czekoladą i czymś jeszcze... może to było coś lokalnego. Za to od razu zrobiło się jej cieplej. - Ogromne, przede wszystkim - dodała po chwili popijania w milczeniu. - Myślałam, że Semiramida jest duża, ale to miasto jest wiele większe.
*
Fabię kosztowało wiele wysiłku, by się nie roześmiać. Uśmiechnęła się tylko z rozbawieniem i pokiwała głową.
- Rozumiem - zapewniła. - To dlatego, że jest zupełnie nowe - dodała. - Ta inkarnacja Królestwa nie kształtowała się przez stulecia, tak jak normalnie miałoby to miejsce, a zamiast tego wystawiono kilka miast dość dużych, by pomieścić wszystkich naszych obywateli. Nie mamy małych miasteczek i wiosek. Dlatego są takie wielkie - wyjaśniła.
*
Fabię kosztowało wiele wysiłku, by się nie roześmiać. Uśmiechnęła się tylko z rozbawieniem i pokiwała głową.
- Rozumiem - zapewniła. - To dlatego, że jest zupełnie nowe - dodała. - Ta inkarnacja Królestwa nie kształtowała się przez stulecia, tak jak normalnie miałoby to miejsce, a zamiast tego wystawiono kilka miast dość dużych, by pomieścić wszystkich naszych obywateli. Nie mamy małych miasteczek i wiosek. Dlatego są takie wielkie - wyjaśniła.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Jest ogromne - przyznał Lukas. - Ale przy tym ciągle żyje się tu przyjemnie. Z czasem pewnie powstanie kolejne miasto, bo te nie bardzo mogą się spontanicznie rozbudowywać. Wszystko tu jest z góry zaplanowane.
Za parkiem - nie był duży - ciągnęła się nocna dzielnica. Teraz tętniła muzyką, życiem, wyzwoloną młodzieżą, z każdej piwnicy, każdej potańcówki, wokół każdej budki z jedzeniem przewalał się barwny tłum. Dziewczyny w krótkich sukienkach, niedbale eleganccy panowie, wampiry szukające chętnej zdobyczy... a wśród nich ubrani tradycyjnie, bogaci mieszczanie, z wynajętych powozów wędrujący do otwartych szeroko drzwi galerii sztuki i jubilerów, którzy doskonalili swoją sztukę przez tysiąclecia.
Lukas zamilkł. Zastanawiał się, czy naprawdę zaszli tu przypadkiem i z jego własnej woli. Aura Kellama tylko pozornie wydawała się nienachalna.
*
- Och... rozumiem - powiedziała Liwia.
- A technologia pochodzi z czasów poprzednich władców - dodał Isaku. - Jest ściśle powiązana z magią, więc w czasie wojny czteroletnie wszystko podupadło, ale tutaj udało się przywrócić przynajmniej część jej zdobyczy.
Za parkiem - nie był duży - ciągnęła się nocna dzielnica. Teraz tętniła muzyką, życiem, wyzwoloną młodzieżą, z każdej piwnicy, każdej potańcówki, wokół każdej budki z jedzeniem przewalał się barwny tłum. Dziewczyny w krótkich sukienkach, niedbale eleganccy panowie, wampiry szukające chętnej zdobyczy... a wśród nich ubrani tradycyjnie, bogaci mieszczanie, z wynajętych powozów wędrujący do otwartych szeroko drzwi galerii sztuki i jubilerów, którzy doskonalili swoją sztukę przez tysiąclecia.
Lukas zamilkł. Zastanawiał się, czy naprawdę zaszli tu przypadkiem i z jego własnej woli. Aura Kellama tylko pozornie wydawała się nienachalna.
*
- Och... rozumiem - powiedziała Liwia.
- A technologia pochodzi z czasów poprzednich władców - dodał Isaku. - Jest ściśle powiązana z magią, więc w czasie wojny czteroletnie wszystko podupadło, ale tutaj udało się przywrócić przynajmniej część jej zdobyczy.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Julia uniosła na niego spojrzenie, jakby wyczuwając jego zmianę nastroju.
- Lukas? Wszystko w porządku? - zmartwiła się.
*
Fabia pokiwała głową.
- Przywieźli ją imigranci z Ziemi Królowej - dodała dla uzupełnienia.
- Lukas? Wszystko w porządku? - zmartwiła się.
*
Fabia pokiwała głową.
- Przywieźli ją imigranci z Ziemi Królowej - dodała dla uzupełnienia.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Taaak - powiedział powoli, usłyszawszy już zza trzech przecznic zaproszenie, które kazało mu jeszcze bardziej wątpić w jego wolną wolę. - Chodź. Ktoś chce cię poznać.
Nie musieli się przeciskać ani obijać w tłoku, bo jakikolwiek wampir wyczuwał Lukasa i jego teraz cokolwiek zaniepokojoną aurę, umykał na bok, ciągnąc za sobą ewentualnych ludzkich towarzyszy. Dosyć swobodnie dotarli więc do głośnej, eleganckiej kafejki na piętrze któregoś z budynków. Wjechali tam kryształową windą, z której usłużnie wyskoczył im jakiś wampir, woląc poczekać niż jechać z Lukasem.
W środku, w ogrodzie zimowym na balkonie, siedział Kellam i popijał z filiżanki gorącą krew. Towarzyszyli mu, jak zawsze: Brunhilda, jej kapłanka, kilka czarnych puchatych kotów i wijący się wężowo dym z porozstawianych świec i kadzideł. Lukas zamknął drzwi, gdy weszli do środka. Nie żeby wierzył, że ktoś chciałby siedzieć tak blisko Kellama.
- Poznajcie Julię - powiedział zamiast powitania, a potem przedstawił jej towarzystwo i odsunął krzesło.
- Usiądź, Lukas - rzekł Kellam. - Jesteś jakiś spięty. Zupełnie jakby polowanie pod moim nosem nie było takim dobrym pomysłem.
- Spotykamy się z Julią - wyjaśnił Lukas, siadając. - Ze wszystkich wampirów, ty powinieneś to rozumieć najlepiej.
- Rozumiem bardzo dobrze, że spotykanie się jest jedną z twoich taktyk polowania - zapewnił Kellam.
- Nie chodzi o polowanie - zapewnił Lukas tylko trochę łamiącym się głosem.
- Jakbyś umiał rozdzielić je od czegokolwiek. - Kellam przeniósł spojrzenie na Julię. - Pił twoją krew?
*
- Zaadaptował ją na szerszą skalę i zaprojektował samo miasto mój... oficjalnie ojczy... adopcyjny ojciec - wysłowił się Isaku.
Mówienie o Nithaelu w ten sposób było... nie sądził, że kiedykolwiek przyzwyczai się i naprawdę zaakceptuje tamtą adopcję. Nawet jeśli finalnie, Svarianin i tak był lepszy od jego prawdziwego ojca. Trochę.
Chociaż pewnie zdzieliłby go laską, gdyby Isaku kiedyś powiedział mu per "tato". Nie żeby miał ochotę.
*
Mamoru obserwował Isaku z drugiego końca sali, huśtając bezwiednie dawno śpiącego Ridę.
- Z tym osłabianiem jego władzy, możesz nie mieć po dzisiejszym popisie zbyt wielu argumentów na poparcie pomysłu - mruknął do Hatszepsut.
Nie musieli się przeciskać ani obijać w tłoku, bo jakikolwiek wampir wyczuwał Lukasa i jego teraz cokolwiek zaniepokojoną aurę, umykał na bok, ciągnąc za sobą ewentualnych ludzkich towarzyszy. Dosyć swobodnie dotarli więc do głośnej, eleganckiej kafejki na piętrze któregoś z budynków. Wjechali tam kryształową windą, z której usłużnie wyskoczył im jakiś wampir, woląc poczekać niż jechać z Lukasem.
W środku, w ogrodzie zimowym na balkonie, siedział Kellam i popijał z filiżanki gorącą krew. Towarzyszyli mu, jak zawsze: Brunhilda, jej kapłanka, kilka czarnych puchatych kotów i wijący się wężowo dym z porozstawianych świec i kadzideł. Lukas zamknął drzwi, gdy weszli do środka. Nie żeby wierzył, że ktoś chciałby siedzieć tak blisko Kellama.
- Poznajcie Julię - powiedział zamiast powitania, a potem przedstawił jej towarzystwo i odsunął krzesło.
- Usiądź, Lukas - rzekł Kellam. - Jesteś jakiś spięty. Zupełnie jakby polowanie pod moim nosem nie było takim dobrym pomysłem.
- Spotykamy się z Julią - wyjaśnił Lukas, siadając. - Ze wszystkich wampirów, ty powinieneś to rozumieć najlepiej.
- Rozumiem bardzo dobrze, że spotykanie się jest jedną z twoich taktyk polowania - zapewnił Kellam.
- Nie chodzi o polowanie - zapewnił Lukas tylko trochę łamiącym się głosem.
- Jakbyś umiał rozdzielić je od czegokolwiek. - Kellam przeniósł spojrzenie na Julię. - Pił twoją krew?
*
- Zaadaptował ją na szerszą skalę i zaprojektował samo miasto mój... oficjalnie ojczy... adopcyjny ojciec - wysłowił się Isaku.
Mówienie o Nithaelu w ten sposób było... nie sądził, że kiedykolwiek przyzwyczai się i naprawdę zaakceptuje tamtą adopcję. Nawet jeśli finalnie, Svarianin i tak był lepszy od jego prawdziwego ojca. Trochę.
Chociaż pewnie zdzieliłby go laską, gdyby Isaku kiedyś powiedział mu per "tato". Nie żeby miał ochotę.
*
Mamoru obserwował Isaku z drugiego końca sali, huśtając bezwiednie dawno śpiącego Ridę.
- Z tym osłabianiem jego władzy, możesz nie mieć po dzisiejszym popisie zbyt wielu argumentów na poparcie pomysłu - mruknął do Hatszepsut.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Julia skuliła się troszkę pod spojrzeniem Kellama. Skoro Lukas, ze wszystkich osób właśnie Lukas, był taki niespokojny i rozbity w towarzystwie Kellama, ona bała się go tym bardziej.
- Tak - odrzekła cicho. - Parę kropel. Poprosił. Pozwoliłam. - Zawahała się chwilę. - Nie zrobi mi krzywdy - ośmieliła się dodać.
Na litość bogów, jaka ona się zrobiła bezczelna przy tych piratach!
*
Fabia zerknęła na niego przelotnie, cień współczucia odbił się na jej twarzy.
- Tak, on... zawsze dążył ku nowoczesności - uzupełniła. - Ale teraz go już tu nie ma. Był nieumarłym.
*
Hatsze mruknęła twierdząco.
- Nawet gdybym miała, wydaje mi się że teraz twardo by się bronił - odrzekła równie cicho. - Personalnie się cieszę, że mu lepiej - zaznaczyła. Okrutnie byłoby nie, wiedząc w jakim stanie do nich wrócił. - Daj, odsapnij chwilę - dodała, wyciągając ręce po Ridę. Mamoru huśtał go już chwilę, a zgodzili się wcześniej że będą się zmieniać.
- Tak - odrzekła cicho. - Parę kropel. Poprosił. Pozwoliłam. - Zawahała się chwilę. - Nie zrobi mi krzywdy - ośmieliła się dodać.
Na litość bogów, jaka ona się zrobiła bezczelna przy tych piratach!
*
Fabia zerknęła na niego przelotnie, cień współczucia odbił się na jej twarzy.
- Tak, on... zawsze dążył ku nowoczesności - uzupełniła. - Ale teraz go już tu nie ma. Był nieumarłym.
*
Hatsze mruknęła twierdząco.
- Nawet gdybym miała, wydaje mi się że teraz twardo by się bronił - odrzekła równie cicho. - Personalnie się cieszę, że mu lepiej - zaznaczyła. Okrutnie byłoby nie, wiedząc w jakim stanie do nich wrócił. - Daj, odsapnij chwilę - dodała, wyciągając ręce po Ridę. Mamoru huśtał go już chwilę, a zgodzili się wcześniej że będą się zmieniać.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości