- Mhm. Mam nadzieję, że wkrótce znowu się spotkamy - zapewnił Isaku.
Pożegnali w podobnym tonie Hisame, a potem Maulę, tak jakby, bo rzuciła tylko:
- Tak, tak, oszczędźcie uprzejmości. Na razie.
Lukas w ogóle się z nimi nie pożegnał, bo zajęty był żegnaniem Julii tak długo jak mógł, czyli dopóki Maula nie przekroczyła progu. Potem pognał za nią. Jeszcze ktoś ją ustrzeli na ulicy, dopiero byłaby drama.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Fabia powiodła wzrokiem za wampirem, leciutko unosząc brwi. Słodcy byli, on i Julia.
Potem spojrzała niechętnie w kierunku pozostałych na sali gości. Faraonowi coś długo schodziło na pójściu precz.
- Idziemy posiedzieć przy Verze? Albo Bergu? - zaproponowała potem Isakowi, bo chwilowo nikt z pozostałych nie wyglądał jakby kierował się do drzwi.
Potem spojrzała niechętnie w kierunku pozostałych na sali gości. Faraonowi coś długo schodziło na pójściu precz.
- Idziemy posiedzieć przy Verze? Albo Bergu? - zaproponowała potem Isakowi, bo chwilowo nikt z pozostałych nie wyglądał jakby kierował się do drzwi.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Mhm, możemy - potwierdził Isaku. - Chodźmy na chwilę do Berga, a potem możemy usiąść z Verem - zdecydował.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Fabia potaknęła i poszli.
Berg uśmiechnął się do nich już z daleka.
- Teraz pewnie będziemy mieć mniej okazji do prania się po łbach, hmm? - zagadnął pogodnie, kiedy się zbliżyli.
Berg uśmiechnął się do nich już z daleka.
- Teraz pewnie będziemy mieć mniej okazji do prania się po łbach, hmm? - zagadnął pogodnie, kiedy się zbliżyli.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Czy ja wiem? Nie jestem prawdziwym królem, tylko proporczykiem, którym Czerwoni mogą majtać, kiedy im wygodnie - powiedział Isaku.
Mówił żartobliwie. Był pewien, że Berg o tym wie, ale chciał aby wryło mu się to mocno w świadomość, na wypadek gdyby ten dalej spotykał się z Maulą. Na przyjęciu nie widać było cienia zażyłości między nimi, ale może pod publikę. Zresztą, Isaku nie wątpił, że gdyby Maula planowała wykonać jakiś ruch, to nagle zachciałoby się jej z Bergiem spotykać.
- Pewnie będzie nam ciężej dograć harmonogramy - przyznał już poważniejszym tonem. - Ale nie sądzę, żebyśmy mieli większe kłopoty.
Mówił żartobliwie. Był pewien, że Berg o tym wie, ale chciał aby wryło mu się to mocno w świadomość, na wypadek gdyby ten dalej spotykał się z Maulą. Na przyjęciu nie widać było cienia zażyłości między nimi, ale może pod publikę. Zresztą, Isaku nie wątpił, że gdyby Maula planowała wykonać jakiś ruch, to nagle zachciałoby się jej z Bergiem spotykać.
- Pewnie będzie nam ciężej dograć harmonogramy - przyznał już poważniejszym tonem. - Ale nie sądzę, żebyśmy mieli większe kłopoty.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Berg zachichotał i uśmiechnął się pogodnie.
- To dobrze. Lubię te nasze ćwiczenia. Przynajmniej dopóki noże nie idą w ruch - zażartował.
Sevi spojrzała na męża i westchnęła cichutko. Trochę jakby z rozczarowaniem. Może rezygnacją.
- To dobrze. Lubię te nasze ćwiczenia. Przynajmniej dopóki noże nie idą w ruch - zażartował.
Sevi spojrzała na męża i westchnęła cichutko. Trochę jakby z rozczarowaniem. Może rezygnacją.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Jest mi naprawdę bardzo przykro za tamten incydent - przeprosił Isaku, bardziej Sevi niż Berga. Berga już się w końcu naprzepraszał. - Nie wiem, co we mnie wstąpiło. Teraz jestem znacznie bardziej... przewidywalny - zapewnił.
Nie był pewien, czy to kłamstwo, ale tak mu się wydawało. Dobrze to się miał jeszcze rano, w Świątyni. W tej chwili czuł się już jak kupka odłamków, zlepionych razem na ślinę i galaretkę.
*
- Mogę powiedzieć coś raczej niemiłego? - spytała N'gaya Vera szeptem znad deseru, którym się właśnie częstowali przy stole. - Jesteś o wiele przystojniejszy od brata.
Nie był pewien, czy to kłamstwo, ale tak mu się wydawało. Dobrze to się miał jeszcze rano, w Świątyni. W tej chwili czuł się już jak kupka odłamków, zlepionych razem na ślinę i galaretkę.
*
- Mogę powiedzieć coś raczej niemiłego? - spytała N'gaya Vera szeptem znad deseru, którym się właśnie częstowali przy stole. - Jesteś o wiele przystojniejszy od brata.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Wypadki się zdarzają - zapewniła elfka uprzejmie. Berg tylko machnął ręką.
- Daj spokój, nie mam ci za złe - zapewnił. - Droczę się tylko.
*
Ver zerknął na nią i roześmiał się ciepło.
- Dziękuję, miło mi, że tak myślisz - zapewnił miękko, również szeptem. - Nie brakuje dwórek gotowych mdleć na jego widok, więc to odświeżające.
- Daj spokój, nie mam ci za złe - zapewnił. - Droczę się tylko.
*
Ver zerknął na nią i roześmiał się ciepło.
- Dziękuję, miło mi, że tak myślisz - zapewnił miękko, również szeptem. - Nie brakuje dwórek gotowych mdleć na jego widok, więc to odświeżające.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Isaku nie uważał, żeby wsadzenie komuś noża w plecy dało się sklasyfikować jako "wypadek", ale nie wiedział, ile właściwie Berg powiedział Sevi.
- Wiem - zapewnił. - Wciąż trochę mi głupio - wytłumaczył się. - Jak idzie u was Leesowi? - zainteresował się.
Lees co prawda trajkotał bez przerwy o koniach i wszyscy w pałacyku wiedzieli o każdym jego upadku, potknięciu każdego ogiera, któremu koniowi poluzowała się kiedy podkowa oraz która klacz miała kolkę w zeszły piątek, znali też wynik każdego nieoficjalnego i treningowego wyścigu. Ale Isaku był zainteresowany subiektywną oceną Berga.
*
- W tych włosach wygląda dosłownie jakby wyszedł z malowidła sprzed dwustu lat - powiedziała N'gaya i skrzywiła się.
No może dwórki miały taki gust. Dla niej Isaku był teraz bardzo sztuczny. Wydawało jej się, że znacznie prawdziwszy - i przystojniejszy - był tamten, który siedząc na krawężniku poprosił ją o bucha.
- Poszłabym zapalić - dodała.
- Wiem - zapewnił. - Wciąż trochę mi głupio - wytłumaczył się. - Jak idzie u was Leesowi? - zainteresował się.
Lees co prawda trajkotał bez przerwy o koniach i wszyscy w pałacyku wiedzieli o każdym jego upadku, potknięciu każdego ogiera, któremu koniowi poluzowała się kiedy podkowa oraz która klacz miała kolkę w zeszły piątek, znali też wynik każdego nieoficjalnego i treningowego wyścigu. Ale Isaku był zainteresowany subiektywną oceną Berga.
*
- W tych włosach wygląda dosłownie jakby wyszedł z malowidła sprzed dwustu lat - powiedziała N'gaya i skrzywiła się.
No może dwórki miały taki gust. Dla niej Isaku był teraz bardzo sztuczny. Wydawało jej się, że znacznie prawdziwszy - i przystojniejszy - był tamten, który siedząc na krawężniku poprosił ją o bucha.
- Poszłabym zapalić - dodała.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Ma do tego talent i bardzo się przykłada - stwierdził Berg. - Będzie z niego znakomity wyścigowiec. Nie zdziwię się, jeśli stajnie zaczną się o niego zabijać, kiedy podrośnie.
*
Ver uśmiechnął się z rozbawieniem. Kochana N'gaya.
- Jasne - potaknął. - Chodź, wyjdziemy na wewnętrzny dziedziniec.
Niedługo później pomagał się jej już opatulić w płaszcz i wyszli na zewnątrz, w późno-jesienny chłód. Drobny śnieżek wciąż prószył z zaciągniętego nieba.
Ver zamyślił się. Po przyjęciu, będzie trzeba zorganizować przeprowadzkę N'gayi. Pewnie lepiej prędzej niż później, ale też nie chciał na nią naciskać. Jej rozmowę z rodzicami też trzeba będzie ogarnąć... to będzie mało przyjemne. I Ver szczerze nie był przekonany, czy powinien tam być, po ostatniej awanturze którą zrobił.
Chociaż tak po prawdzie, to miał ochotę. Choćby po to, żeby zobaczyć minę tych drani kiedy się zorientują, że wygrał.
*
Ver uśmiechnął się z rozbawieniem. Kochana N'gaya.
- Jasne - potaknął. - Chodź, wyjdziemy na wewnętrzny dziedziniec.
Niedługo później pomagał się jej już opatulić w płaszcz i wyszli na zewnątrz, w późno-jesienny chłód. Drobny śnieżek wciąż prószył z zaciągniętego nieba.
Ver zamyślił się. Po przyjęciu, będzie trzeba zorganizować przeprowadzkę N'gayi. Pewnie lepiej prędzej niż później, ale też nie chciał na nią naciskać. Jej rozmowę z rodzicami też trzeba będzie ogarnąć... to będzie mało przyjemne. I Ver szczerze nie był przekonany, czy powinien tam być, po ostatniej awanturze którą zrobił.
Chociaż tak po prawdzie, to miał ochotę. Choćby po to, żeby zobaczyć minę tych drani kiedy się zorientują, że wygrał.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość