Mamoru wzruszył ramionami i dał się skuć oraz zabrać bez dalszego oporu. Zdecydowanie opuściła go dalsza wola walki, wyglądał raczej na przybitego. Chociaż nie aż tak jak Karai, który był niemal szary na twarzy.
Kiedy Mamoru został zabrany, odwrócił się do Hatszepsut:
- Może chcesz przenieść się na chwilę do Świątyni? Albo żeby ktoś wprowadził się na chwilę tutaj? Nie powinnaś zostawać sama.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Hatsze unikała wzroku ich obojga. Miała ochotę zaszyć się w kącie i rozpłakać jak mała dziewczynka.
- Ja... - zająknęła się. - Chyba pójdę z tobą - przyznała wreszcie cicho. - Tylko wezmę Ruvę.
Odeszła, powłócząc nogami, rzeczywiście jak dziecko.
W międzyczasie do środka wślizgnęła się Ravhona. Poczekała w milczeniu, z boku, aż Hatsze wróci z Pradawnym na ramieniu. Wtedy odchrząknęła cicho.
- Kompletnie was udupiłam - wyjaśniła ze skruchą. - Przepraszam. Ani przez moment mi przez myśl nie przeszło... gdybym wiedziała, postąpiłabym inaczej - zakończyła kulawo, bo Hatsze uniosła na nią wzrok.
- Ja... - zająknęła się. - Chyba pójdę z tobą - przyznała wreszcie cicho. - Tylko wezmę Ruvę.
Odeszła, powłócząc nogami, rzeczywiście jak dziecko.
W międzyczasie do środka wślizgnęła się Ravhona. Poczekała w milczeniu, z boku, aż Hatsze wróci z Pradawnym na ramieniu. Wtedy odchrząknęła cicho.
- Kompletnie was udupiłam - wyjaśniła ze skruchą. - Przepraszam. Ani przez moment mi przez myśl nie przeszło... gdybym wiedziała, postąpiłabym inaczej - zakończyła kulawo, bo Hatsze uniosła na nią wzrok.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- To ty zgłosiłaś sprawę? - zdziwił się Karai, jednocześnie kiwając lekko Pradawnemu, który leniwie otworzył i zamknął oczy.
Jakoś nie uderzyło go przedtem, że Ravhona może aż tak przejmować się Isaku. Szkoda, że z nim tego nie uzgodniła. Zresztą...
- To i tak by wyszło, prędzej czy później - stwierdził. - Przecież już po oświadczeniu Isaku zaszłoby podejrzenie, że sfałszowano tamte wiadomości i prokuratura zaczęłaby badać sprawę.
Może by nie zaczęła, może nie chciałoby się jej ruszyć... może tamci ludzie, których Isaku w końcu nie wymienił na stanowiskach, nie byli mu całkiem przychylni... ale to było takie gdybanie.
Jakoś nie uderzyło go przedtem, że Ravhona może aż tak przejmować się Isaku. Szkoda, że z nim tego nie uzgodniła. Zresztą...
- To i tak by wyszło, prędzej czy później - stwierdził. - Przecież już po oświadczeniu Isaku zaszłoby podejrzenie, że sfałszowano tamte wiadomości i prokuratura zaczęłaby badać sprawę.
Może by nie zaczęła, może nie chciałoby się jej ruszyć... może tamci ludzie, których Isaku w końcu nie wymienił na stanowiskach, nie byli mu całkiem przychylni... ale to było takie gdybanie.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Upiorzyca skinęła głową twierdząco, potem westchnęła cicho.
- Nie wiem. Może. W każdym razie... przykro mi z powodu twojego syna. Bardzo. - Urwała. - Już wam nie przeszkadzam. Do zobaczenia.
Kiwnęła im głową i zawróciła do wyjścia.
Hatsze odprowadziła ją wzrokiem. Potem głęboko westchnęła w duchu i obejrzała się na kuszników.
- Dołączcie do nas w Świątyni - poprosiła swoją grupę. Pustawo tam było, to może Karai użyje wsparcia Nieśmiertelnych. Potem obejrzała się na obstawę Mamoru. - Wy możecie iść do domów.
- Nie wiem. Może. W każdym razie... przykro mi z powodu twojego syna. Bardzo. - Urwała. - Już wam nie przeszkadzam. Do zobaczenia.
Kiwnęła im głową i zawróciła do wyjścia.
Hatsze odprowadziła ją wzrokiem. Potem głęboko westchnęła w duchu i obejrzała się na kuszników.
- Dołączcie do nas w Świątyni - poprosiła swoją grupę. Pustawo tam było, to może Karai użyje wsparcia Nieśmiertelnych. Potem obejrzała się na obstawę Mamoru. - Wy możecie iść do domów.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Karai połączył się z Dudim.
- Dziękuję, cerendi. Mamy go. Wracam do Świątyni.
Wsiedli do powozu i ruszyli. Na skrzyżowaniu ulic przed Świątynią musieli jeszcze się zatrzymać - przejeżdżał tam jakiś powóz, oblegany przez rzeszę dziennikarzy, którzy na chwilę oderwali się od pikietujących. Potem jakoś przebrnęli przez ciągle rozeźlony tłum i wreszcie znaleźli się w wyniosłych korytarzach Świątyni.
- Chodź, Kaede-chan może wciąż na nas czeka - powiedział łagodnie Karai do Hatszepsut i przeszli w pierwszej kolejności do jego komnat.
- Dziękuję, cerendi. Mamy go. Wracam do Świątyni.
Wsiedli do powozu i ruszyli. Na skrzyżowaniu ulic przed Świątynią musieli jeszcze się zatrzymać - przejeżdżał tam jakiś powóz, oblegany przez rzeszę dziennikarzy, którzy na chwilę oderwali się od pikietujących. Potem jakoś przebrnęli przez ciągle rozeźlony tłum i wreszcie znaleźli się w wyniosłych korytarzach Świątyni.
- Chodź, Kaede-chan może wciąż na nas czeka - powiedział łagodnie Karai do Hatszepsut i przeszli w pierwszej kolejności do jego komnat.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Czekała, z kubeczkiem ledwie nadpitej herbaty. Na ich widok poszarzała na twarzy.
Potem jednak zmusiła się do ruchu, wstała i przytuliła ich oboje w milczeniu.
*
Ver z Farihą byli dopiero w połowie noszenia, kiedy gar z warzywami się w końcu dogotował.
- Chyba powinniśmy im przerwać tę zabawę, hm? - mruknął Ver, zerkając w kierunku salonu, skąd wciąż dobiegały łomoty.
Pomimo pokusy, wypadało jednak tę bandę nakarmić.
Potem jednak zmusiła się do ruchu, wstała i przytuliła ich oboje w milczeniu.
*
Ver z Farihą byli dopiero w połowie noszenia, kiedy gar z warzywami się w końcu dogotował.
- Chyba powinniśmy im przerwać tę zabawę, hm? - mruknął Ver, zerkając w kierunku salonu, skąd wciąż dobiegały łomoty.
Pomimo pokusy, wypadało jednak tę bandę nakarmić.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Tak, to on - powiedział Karai, obejmując ją mocno jednym ramieniem. - W dodatku zabrał Ridę i próbował uciekać. Nie dogoniliśmy go, póki nie dobiegł do Mauli. Szczęście lub nie, tego jeszcze nie wiem, ale oddała go nawet bez jakichkolwiek dyskusji. Zabrali go do aresztu. Nie powiedział ani słowa. Nie wiem, Kaede-chan. Czy się pomyliłem, czy coś zrobiłem źle, czy... Nie wiem.
*
- Oni dalej tam łomoczą? - zdumiała się N'gaya. - Muszą być ledwo żywi. Chodźmy do nich.
*
- Oni dalej tam łomoczą? - zdumiała się N'gaya. - Muszą być ledwo żywi. Chodźmy do nich.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Keade tylko jęknęła cicho, wtulając się w niego, a drugą ręką przygarniając do siebie biedną Hatsze i, siłą rzeczy, jej dwóch pasażerów.
- Nie wiem, Karai-sama - odrzekła cicho. - Nie mam pojęcia. Nie rozumiem... przecież on nie jest taki.
*
- Jest nadzieja, że będą mniej brykać potem - zauważył Ver z rozbawieniem, i poszli.
- Nie wiem, Karai-sama - odrzekła cicho. - Nie mam pojęcia. Nie rozumiem... przecież on nie jest taki.
*
- Jest nadzieja, że będą mniej brykać potem - zauważył Ver z rozbawieniem, i poszli.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Naprawdę, szczerze, mam nadzieję, że po prostu w gniewie zrobił coś absurdalnie głupiego i utracił zdolność mowy z powodu czystego zażenowania - powiedział Karai ponuro.
*
Brykali, ale już raczej chaotycznie i nieskoordynowanie. Al radośnie obsługiwał gadające pudełko. To jemu najwyraźniej zawdzięczali nieustanny strumień muzyki, bo skakał z audycji na audycję, ilekroć ktoś zaczynał gadać o jakiś nudnych skandalach. Obok Ala siedział Nicolas i próbował poskładać do kupy roztrzaskany na malutkie kawałki wazonik z użyciem siły woli oraz rozmaczanej w ustach bibułki do skrętów.
- Łuuu! - zawołał Oda na widok Vera i N'gai i padł wycieńczony na dywan, podcinając nogi Elanii, co poskutkowało tym, że wszyscy zwalili się na siebie jak domino. - Co za ruchy! Kocie! Mrau!
- Jest jedzenie - poinformowała N'gaya morderczym tonem.
- Jesteś jak moja matka - stwierdziła Sif. - Trzeba było jednak iść na studia.
N'gaya posłała jej spojrzenie. Spojrzenie matki, która zaraz zdzieli kogoś chochlą.
- Idźcie się umyć i chodźcie do kuchni - powiedziała jednak tylko.
*
Brykali, ale już raczej chaotycznie i nieskoordynowanie. Al radośnie obsługiwał gadające pudełko. To jemu najwyraźniej zawdzięczali nieustanny strumień muzyki, bo skakał z audycji na audycję, ilekroć ktoś zaczynał gadać o jakiś nudnych skandalach. Obok Ala siedział Nicolas i próbował poskładać do kupy roztrzaskany na malutkie kawałki wazonik z użyciem siły woli oraz rozmaczanej w ustach bibułki do skrętów.
- Łuuu! - zawołał Oda na widok Vera i N'gai i padł wycieńczony na dywan, podcinając nogi Elanii, co poskutkowało tym, że wszyscy zwalili się na siebie jak domino. - Co za ruchy! Kocie! Mrau!
- Jest jedzenie - poinformowała N'gaya morderczym tonem.
- Jesteś jak moja matka - stwierdziła Sif. - Trzeba było jednak iść na studia.
N'gaya posłała jej spojrzenie. Spojrzenie matki, która zaraz zdzieli kogoś chochlą.
- Idźcie się umyć i chodźcie do kuchni - powiedziała jednak tylko.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Kaede milczała długą chwilę.
- Ale o co on się aż tak zezłościł? Aż tak? - zapytała ze słyszalnym rozżaleniem. - Czy to nie była pierdoła? - Urwała gwałtownie. - Mam nadzieję, że mu przejdzie i zacznie znów z nami rozmawiać, ale... co zrobi następnym razem, kiedy coś go zdenerwuje?
Hatsze wczepiła się kurczowo w szaty na boku Karaiego i zaczęła płakać po cichu.
*
- Łazienka jest za drugimi drzwiami po lewej - dodał Ver tonem tyleż uprzejmym, co nie znoszącym sprzeciwu. Dla podparcia autorytetu N'gayi.
Naprawdę, ta trzódka wcale nie różniła się aż tak od grupki rozwydrzonych rekrutów. Nie żeby miał z nimi wiele styczności.
- Ale o co on się aż tak zezłościł? Aż tak? - zapytała ze słyszalnym rozżaleniem. - Czy to nie była pierdoła? - Urwała gwałtownie. - Mam nadzieję, że mu przejdzie i zacznie znów z nami rozmawiać, ale... co zrobi następnym razem, kiedy coś go zdenerwuje?
Hatsze wczepiła się kurczowo w szaty na boku Karaiego i zaczęła płakać po cichu.
*
- Łazienka jest za drugimi drzwiami po lewej - dodał Ver tonem tyleż uprzejmym, co nie znoszącym sprzeciwu. Dla podparcia autorytetu N'gayi.
Naprawdę, ta trzódka wcale nie różniła się aż tak od grupki rozwydrzonych rekrutów. Nie żeby miał z nimi wiele styczności.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość