Lees i Floki pobiegli za nimi, gdy już odstawili ostatnią parę koni do ich boksów.
Isaku wskazał służbie wałacha do osiodłania. Był to kasztanowy koń Czerwonych, ale nie szlachetny i doskonale zbudowany jak ich reprezentacyjne wierzchowce, lecz zwyczajny człapak mieszanej krwi, który większość życia nosił bagaże. Prowadzony, szedł spokojnie, z opuszczoną głową o cudownym kształcie. Jego grzywa i ogon zwieszały się swobodnie niemal do ziemi. Karai dał Isaku ze dwadzieścia koni, z których pięć Frey wybrał właśnie takich, głównie z myślą o Fabianie. Były wciąż bardzo piękne, spokojem dorównywały utraconym północnym koniom z jego dawnej stajni, mimo niskiego wzrostu były silne jak woły, a grzbiety miały długie i szerokie, w sam raz pod ciężkie damskie siodło. Nikt na nich nie jeździł wierzchem, ale stajenni ułożyli je w kilka tygodni.
- Możesz go pogłaskać - zapewnił z rozbawieniem Isaku, widząc jak N'gaya gapi się nad podprowadzonego konia, którego stajenny cierpliwie trzymał za wodze.
- Och... och... - sapnęła i ostrożnie dotknęła szyi konia.
Ośmielona brakiem jego gwałtownej reakcji, pogłaskała ją nieco pewniej. Był taki... silny. Wielbłądy, ze swoimi cienkimi kończynami i długimi szyjami, sprawiały wrażenie znacznie luźniejszych, mniej muskularnych.
Isaku podszedł.
- Prawa noga na moje ręce, podniosę cię. Prawą nogę przerzucasz nad tym, to kula - powiedział, klepiąc charakterystyczny wypustek na siodle. - Lewa w strzemię. Śmiało.
Stajenny pomógł N'gai wsiąść, praktycznie podnosząc ją dosyć wysoko, żeby mogła się wygodnie usadowić.
- Pięta w dół, palce do góry, żeby strzemię ci nie uciekło - podpowiedział Isaku.
- Co mam z tym zrobić? - sapnęła N'gaya, podnosząc palcat, który wręczył jej stajenny.
- Na razie nic. Ale trzyma się to z drugiej strony konia niż nogi - podpowiedział. - Plecy prosto... prościej. I wodze luźno. Nie trzymaj się ich tak kurczowo.
- W ogóle się nie trzymam! - zaprotestowała.
- Jak będziesz trzymać pozycję, to nie spadniesz - zapewnił Isaku.
Wziął od służącego długi bat, a potem lonżę, którą dopiął do ogłowia konia.
- Dziękuję ci - odprawił chłopaka. - To chodźmy polonżować - zaproponował pogodnie i poprowadził konia w kierunku okrągłej ujeżdżali, wysypanej piaskiem i osłoniętej ogromnym dachem na wysokich palach.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Wiele koni nie lubi, jak się je ciąga za wodze - dodał Ver, w ramach wyjaśnienia. - One są zresztą kiepskie do asekurowania się w ten sposób. Zupełnie nie powinno być z tym problemów, ale gdybyś miała poczucie że lecisz, łap się siodła - poradził.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Ja umrę - powiedziała nieco blada N'gaya.
- Dobrze ci idzie - zapewnił Isaku.
- Czy on może iść z tą głową tak nisko?
- Jest po prostu spokojny, a ty nie trzymasz kontaktu - uspokoił ją Isaku. - Nasz Fatar to leniuch - wyjaśnił i poklepał konia po szyi.
- To kwestia pracy wodzami - wyjaśnił jej Lees. - Ale najważniejsze jest, żeby nauczyć się siedzieć. Na razie możesz je nawet puścić.
- Tak, to dobry pomysł - przyznał Isaku. - No dalej. Zapewniam cię, kopyrtniesz z konia tak samo trzymając je kurczowo, jak i w ogóle.
- No dobrze - szepnęła N'gaya i wypuściła wodze. - Na święte duchy...
Isaku zachichotał.
- Nigdy nie jeździłaś? - upewnił się.
- Tylko na wielbłądzie.
- To tym zabawniejsze, bo to siodło jest znacznie bezpieczniejsze niż cokolwiek na wielbłądzie - zapewnił.
Weszli na ujeżdżalnię. Isaku poluzował lonżę i uniósł bat, trącając nim konia.
- Nie puszczaj go! - zaprotestowała N'gaya, ale jej okrzyki zdecydowanie został zignorowane, bo Isaku już rozpuścił lonżę na pełną długość, a Fatar, po kilku klepnięciach batem, sam z siebie zaczął krążyć po piasku wokół nich.
Pomimo miny N'gai, wskazującej na walkę o życie, koń szedł spokojnym, równym stępem, który pewnie nie zrzuciłby z grzbietu nawet dwulatka (na pewno nie dwulatka Czerwonych). Lees co chwilę przypominał N'gai o poprawieniu postawy. Najbardziej chyba z troski o końskie plecy.
- Dobrze ci idzie - zapewnił Isaku.
- Czy on może iść z tą głową tak nisko?
- Jest po prostu spokojny, a ty nie trzymasz kontaktu - uspokoił ją Isaku. - Nasz Fatar to leniuch - wyjaśnił i poklepał konia po szyi.
- To kwestia pracy wodzami - wyjaśnił jej Lees. - Ale najważniejsze jest, żeby nauczyć się siedzieć. Na razie możesz je nawet puścić.
- Tak, to dobry pomysł - przyznał Isaku. - No dalej. Zapewniam cię, kopyrtniesz z konia tak samo trzymając je kurczowo, jak i w ogóle.
- No dobrze - szepnęła N'gaya i wypuściła wodze. - Na święte duchy...
Isaku zachichotał.
- Nigdy nie jeździłaś? - upewnił się.
- Tylko na wielbłądzie.
- To tym zabawniejsze, bo to siodło jest znacznie bezpieczniejsze niż cokolwiek na wielbłądzie - zapewnił.
Weszli na ujeżdżalnię. Isaku poluzował lonżę i uniósł bat, trącając nim konia.
- Nie puszczaj go! - zaprotestowała N'gaya, ale jej okrzyki zdecydowanie został zignorowane, bo Isaku już rozpuścił lonżę na pełną długość, a Fatar, po kilku klepnięciach batem, sam z siebie zaczął krążyć po piasku wokół nich.
Pomimo miny N'gai, wskazującej na walkę o życie, koń szedł spokojnym, równym stępem, który pewnie nie zrzuciłby z grzbietu nawet dwulatka (na pewno nie dwulatka Czerwonych). Lees co chwilę przypominał N'gai o poprawieniu postawy. Najbardziej chyba z troski o końskie plecy.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Ver obserwował wszystko raczej rozbawiony, bo skala paniki N'gayi nijak nie pasowała do sytuacji.
Za to Fabia się zlitowała.
- Wszystko dobrze. Postaraj się trochę rozluźnić - zachęciła. - On idzie pomału, jest bardzo spokojny, a te siodła dobrze trzymają. Nic ci nie grozi.
Za to Fabia się zlitowała.
- Wszystko dobrze. Postaraj się trochę rozluźnić - zachęciła. - On idzie pomału, jest bardzo spokojny, a te siodła dobrze trzymają. Nic ci nie grozi.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Jak mam się rozluźnić jak muszę siedzieć jakbym kij połknęła? - sapnęła N'gaya.
- Kiedyś damy nie miały problemów z trzymaniem pleców prosto - zauważył Isaku.
- Nie jestem z tej samej ery, co twoja fryzura! - obruszyła się N'gaya.
- Dobrze ci idzie - pochwalił Isaku i pogonił konia do kłusu, tylko trochę w ramach zemsty.
- Kiedyś damy nie miały problemów z trzymaniem pleców prosto - zauważył Isaku.
- Nie jestem z tej samej ery, co twoja fryzura! - obruszyła się N'gaya.
- Dobrze ci idzie - pochwalił Isaku i pogonił konia do kłusu, tylko trochę w ramach zemsty.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Epoka nie ma tu znaczenia - zapewniła ją Fabia solennie. - Podnoś się lekko w siodle, kiedy cię wybija, bo inaczej cię wytrzepie - dodała, przez litość. - Bardzo rytmiczny ruch.
I zaczęła odliczać głośno rytm, żeby było jej łatwiej.
I zaczęła odliczać głośno rytm, żeby było jej łatwiej.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- To jest kompletnie niemożliwe w tej pozycji! - zaprotestowała N'gaya.
- Jest, jest - zapewnił ją Isaku. - Naprawdę dobrze ci idzie.
Wbrew aferze, jaką robisz - dodał w myślach.
N'gaya jednak wyraźnie uspokajała się z każdą chwilę, kiedy koń nie wyrzucał jej z siodła. Chociaż, naturalnie, jej jazda konna wciąż była pełna błędów. Przy perfekcjonizmie Leesa i chęci pomocy Fabiany, żaden nie uchodził uwadze, więc Isaku mógł tylko pilnować, żeby koń trzymał tempo. Bo Fatar był, w istocie, raczej zwolennikiem starania się tylko tyle, ile trzeba, więc czasem trzeba było potrącać go batem w potężny zad.
- Wcale nie idzie ci źle - zapewnił Isaku, zawieszając bat przed koniem, żeby zwolnił znowu do stępa. - Jeszcze ze dwa razy i będziemy mogli pojechać na wycieczkę. A jak będziecie regularnie wpadać, to szybko się nauczysz nawet nim kierować. Otworzysz nam, Floki? - poprosił i wkrótce opuścili wszyscy ujeżdżalnię, wracając w kierunku stajni.
Isaku zostawił koniowi dłuższą linę, bo i tak szedł spokojnie z pochyloną głową i w ten sposób dotarli do stajni. Floki pomógł N'gai zsiąść, zanim jeszcze przybiegł stajenny, któremu Isaku oddał Fatara.
- I jak? - spytał N'gayę.
- Wszystko mnie boli - stwierdziła.
- Poczekaj do jutra - roześmiał się Lees, biorąc sobie pomarszczone jabłko z koszyka przeznaczonego, a jakże, dla koni.
- Jest, jest - zapewnił ją Isaku. - Naprawdę dobrze ci idzie.
Wbrew aferze, jaką robisz - dodał w myślach.
N'gaya jednak wyraźnie uspokajała się z każdą chwilę, kiedy koń nie wyrzucał jej z siodła. Chociaż, naturalnie, jej jazda konna wciąż była pełna błędów. Przy perfekcjonizmie Leesa i chęci pomocy Fabiany, żaden nie uchodził uwadze, więc Isaku mógł tylko pilnować, żeby koń trzymał tempo. Bo Fatar był, w istocie, raczej zwolennikiem starania się tylko tyle, ile trzeba, więc czasem trzeba było potrącać go batem w potężny zad.
- Wcale nie idzie ci źle - zapewnił Isaku, zawieszając bat przed koniem, żeby zwolnił znowu do stępa. - Jeszcze ze dwa razy i będziemy mogli pojechać na wycieczkę. A jak będziecie regularnie wpadać, to szybko się nauczysz nawet nim kierować. Otworzysz nam, Floki? - poprosił i wkrótce opuścili wszyscy ujeżdżalnię, wracając w kierunku stajni.
Isaku zostawił koniowi dłuższą linę, bo i tak szedł spokojnie z pochyloną głową i w ten sposób dotarli do stajni. Floki pomógł N'gai zsiąść, zanim jeszcze przybiegł stajenny, któremu Isaku oddał Fatara.
- I jak? - spytał N'gayę.
- Wszystko mnie boli - stwierdziła.
- Poczekaj do jutra - roześmiał się Lees, biorąc sobie pomarszczone jabłko z koszyka przeznaczonego, a jakże, dla koni.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Prawie na pewno będziesz miała od tego zakwasy - przytaknęła synowi Fabia. - Im więcej praktyki, tym mniej boli po jeździe, a przynajmniej w moim doświadczeniu tak było - dodała.
- Świetnie ci poszło, kochanie - zapewnił ją Ver budująco.
- Świetnie ci poszło, kochanie - zapewnił ją Ver budująco.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
N'gaya uśmiechnęła się i cmoknęła go w policzek.
- I co jest nie tak z moimi włosami? - spytał Isaku.
- Masz fryzurę jak twoje konie i jeszcze pytasz? - sapnęła N'gaya.
- Wydaje mi się, że powinniśmy zacząć jednak od lekcji etykiety - przyznał Isaku, podczas gdy Lees prawie się krztusił jabłkiem.
- I co jest nie tak z moimi włosami? - spytał Isaku.
- Masz fryzurę jak twoje konie i jeszcze pytasz? - sapnęła N'gaya.
- Wydaje mi się, że powinniśmy zacząć jednak od lekcji etykiety - przyznał Isaku, podczas gdy Lees prawie się krztusił jabłkiem.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Ver też zaczął gwałtownie tłumić chichot. Tylko Fabia pozostała solidarna.
- Mnie się bardzo podobają twoje warkocze, misiu - zapewniła Isaku.
- Mnie się bardzo podobają twoje warkocze, misiu - zapewniła Isaku.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości