Obudził ich zatem dopiero woźnica, stukając cicho w okno.
Powóz zaparkował na podjeździe niewielkiego nadmorskiego kurortu. Właściwie to nie był kurort, ale otoczone płotem, małe zgrupowanie kolorowych domków letniskowych z werandami, oddzielonych tylko brukowanym placykiem z kręgiem ogniskowym i altanką od wielkiej, szerokiej plaży i morza. Miejsce albo leżało na południu, albo magicznie za płotem panowała zdecydowanie przyjemniejsza temperatura niż w mieście. Wbity w plażę znak wskazywał z jakiegoś powodu kierunek do klifu. Znaczy, z takiego powodu, że się na ten klif wspinano.
- To tania miejscówka, byłam tu raz czy dwa... pomyślałam że w sam raz na odetchnięcie - powiedziała N'gaya tonem mocno tłumaczącym się, jakby naprawdę spodziewała się po Verze umiłowania piernatów i luksusu.
Miejscówka wyglądała trochę jak sen Nieśmiertelnego, nawet domki kojarzyły się ze starymi północnymi koszarami i w istocie kilku Nieśmiertelnych w cywilu, siedzących sobie przy rozpalonym ognisku opluło się na widok Vera tym, co akurat pili.
*
- Nie aż tak - zapewnił Lis. - Skoczyłem sobie normalnie - rzekł tonem skargi - akurat prosto pod nogi wracającego Roara i wyobraź sobie, podniósł mnie za ogon, więc naturalnie zacząłem się wydzierać i miałem wielkie szczęście, że Rei właśnie szła odwiedzić siostrę z tym swoim fagasem Ryutsuke... gotów był mnie zamordować, ten śmierdzący, pustynny zbir - podsumował.
*
- Mhm - powiedział Isaku. - Chłopcy śpią?
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Ver przyglądający się domkom, zobaczył zapluwających się przy ognisku ludzi. Nie rozpoznał żadnego z nich z twarzy, ale się domyślił. Uśmiechnął się z rozbawieniem.
- Wygląda cudownie, kochanie - zapewnił ją miękko i ucałował czule w czubek głowy. - Chodź, znajdziemy nasz domek, rozpakujemy się i pójdziemy spać - zaproponował.
*
- To straszne - przyznał Syrus, już w czasie opowieści Lisa zajęty przygładzaniem jego futerka.
*
- Tak, położyli się chwilę temu - potaknęła Fabia i trochę spochmurniała. - Dobrze, że nie puściliśmy ich samych do tej dwójki... boję się sobie wyobrazić, jak by to wyglądało, gdyby nie było nas w pobliżu.
- Wygląda cudownie, kochanie - zapewnił ją miękko i ucałował czule w czubek głowy. - Chodź, znajdziemy nasz domek, rozpakujemy się i pójdziemy spać - zaproponował.
*
- To straszne - przyznał Syrus, już w czasie opowieści Lisa zajęty przygładzaniem jego futerka.
*
- Tak, położyli się chwilę temu - potaknęła Fabia i trochę spochmurniała. - Dobrze, że nie puściliśmy ich samych do tej dwójki... boję się sobie wyobrazić, jak by to wyglądało, gdyby nie było nas w pobliżu.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Mhm... musimy odebrać klucz - powiedziała N'gaya i po chwili ruszyła w kierunku niewielkiej budki, gdzie siedział domniemany właściciel bądź pracownik przybytku.
Wróciła z kluczykiem i wkrótce już ładowali się do domku, ulokowanego w dość cichym rogu całego terenu. Daleko od morza, ale przynajmniej nie było tutaj słychać krzyków z ogniska. Tylko poszum. Zarówno głaskanych wiatrem drzew jak i dosyć odległego morza.
Domek był maleńki. Na werandzie stał nieduży stół, a w środku mieścił się drugi, podobny; do tego kanapa i dwa łóżka, które mogli sobie zsunąć razem oraz symboliczna kuchnia. Obok tej pojedynczej izby znajdowało się wydzielone na łaźnię pomieszczenie. Znajdywały się tam natryski z ciepłą wodą, umieszczone nad sporą, drewnianą balią, którą wystarczyło przechylić, by woda wylała się wprost do odpływu. Obok, za przesuwanymi drzwiami, znajdowała się malutka, magicznie samoczyszcząca toaleta.
*
- Wiem - mruknął Lis, trochę sfochany. - Cholerni Ryutsuke.
*
Isaku milczał.
- Są okropni - powiedział w końcu. - Tak po ludzku. Ale przynajmniej się postarali, nawet jeśli z niewłaściwych powodów. Trochę - mruknął. - Ale nie, nie można tam Leesa puszczać samego - przyznał. - Bałbym się, że zrobią mu krzywdę. Nie fizycznie, ale tak... no, emocjonalnie - zakończył kulawo.
Wróciła z kluczykiem i wkrótce już ładowali się do domku, ulokowanego w dość cichym rogu całego terenu. Daleko od morza, ale przynajmniej nie było tutaj słychać krzyków z ogniska. Tylko poszum. Zarówno głaskanych wiatrem drzew jak i dosyć odległego morza.
Domek był maleńki. Na werandzie stał nieduży stół, a w środku mieścił się drugi, podobny; do tego kanapa i dwa łóżka, które mogli sobie zsunąć razem oraz symboliczna kuchnia. Obok tej pojedynczej izby znajdowało się wydzielone na łaźnię pomieszczenie. Znajdywały się tam natryski z ciepłą wodą, umieszczone nad sporą, drewnianą balią, którą wystarczyło przechylić, by woda wylała się wprost do odpływu. Obok, za przesuwanymi drzwiami, znajdowała się malutka, magicznie samoczyszcząca toaleta.
*
- Wiem - mruknął Lis, trochę sfochany. - Cholerni Ryutsuke.
*
Isaku milczał.
- Są okropni - powiedział w końcu. - Tak po ludzku. Ale przynajmniej się postarali, nawet jeśli z niewłaściwych powodów. Trochę - mruknął. - Ale nie, nie można tam Leesa puszczać samego - przyznał. - Bałbym się, że zrobią mu krzywdę. Nie fizycznie, ale tak... no, emocjonalnie - zakończył kulawo.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Ver wniósł wszystko, a kiedy skończył, od razu zsunął łóżka. Potem dołączył do N'gayi w rozpakowywaniu ich bagaży.
- Myjemy się razem? - zaproponował, kiedy skończyli. Głównie żeby żadne nie musiało czekać, w końcu oboje byli zmęczeni.
*
Syrus skończył układać mu futerko, a potem chwilę jeszcze go głaskał, mrucząc miękko. Potem odezwał się znów do ich trochę zapomnianego towarzysza, aktualnie zajętego kreśleniem czegoś w ziemi znalezionym nieopodal patykiem.
- Zabiorę ciebie i Lisa do Sparpolis. Rozejrzycie się po okolicy. Nie pchaj się w kłopoty, nie zawieraj żadnych układów i ogólnie postaraj się nie zwracać na siebie uwagi. Dowiedz się, czego możesz. Rano widzimy się w gospodzie "pod Szczęśliwą Gwiazdą".
Upiór skinął głową i wyrzucił na bok patyczek.
- Zrozumiałem - zapewnił.
*
Fabia pokiwała głową.
- Zgadzam się z tobą - zapewniła. - Nie trzeba wiele, żeby skrzywdzić w ten sposób, zwłaszcza dziecko.
Milczała chwilę.
- Dana pieprzyła też coś o "konsekwencjach" tego, że musieli czekać - dodała. - Nie wiem, co konkretnie miała na myśli i nie wiem, czy chcę wiedzieć.
- Myjemy się razem? - zaproponował, kiedy skończyli. Głównie żeby żadne nie musiało czekać, w końcu oboje byli zmęczeni.
*
Syrus skończył układać mu futerko, a potem chwilę jeszcze go głaskał, mrucząc miękko. Potem odezwał się znów do ich trochę zapomnianego towarzysza, aktualnie zajętego kreśleniem czegoś w ziemi znalezionym nieopodal patykiem.
- Zabiorę ciebie i Lisa do Sparpolis. Rozejrzycie się po okolicy. Nie pchaj się w kłopoty, nie zawieraj żadnych układów i ogólnie postaraj się nie zwracać na siebie uwagi. Dowiedz się, czego możesz. Rano widzimy się w gospodzie "pod Szczęśliwą Gwiazdą".
Upiór skinął głową i wyrzucił na bok patyczek.
- Zrozumiałem - zapewnił.
*
Fabia pokiwała głową.
- Zgadzam się z tobą - zapewniła. - Nie trzeba wiele, żeby skrzywdzić w ten sposób, zwłaszcza dziecko.
Milczała chwilę.
- Dana pieprzyła też coś o "konsekwencjach" tego, że musieli czekać - dodała. - Nie wiem, co konkretnie miała na myśli i nie wiem, czy chcę wiedzieć.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Potaknęła.
- Pójdę w zasadzie przygotować kąpiel - zasugerowała i po chwili rozległ się szum nalewanej wody, a po nim rozszedł kojący zapach olejków.
*
Lis wskoczył mu wobec tego na ramiona i owinął się wokół jego szyi jak szal.
- W drogę - rzekł pogodnie.
*
Isaku milczał. Jego twarz stężała nieco.
- Myślisz, że mogliby zrobić mu FIZYCZNĄ krzywdę? - spytał.
- Pójdę w zasadzie przygotować kąpiel - zasugerowała i po chwili rozległ się szum nalewanej wody, a po nim rozszedł kojący zapach olejków.
*
Lis wskoczył mu wobec tego na ramiona i owinął się wokół jego szyi jak szal.
- W drogę - rzekł pogodnie.
*
Isaku milczał. Jego twarz stężała nieco.
- Myślisz, że mogliby zrobić mu FIZYCZNĄ krzywdę? - spytał.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Ver wobec tego skorzystał z chwili i zrzucił z siebie odzież. Poskładał wszystko i schował zanim wszedł do łazieneczki za N'gayą. Dobrze zresztą zrobił, malutka była.
*
Syrus potaknął i wyciągnął rękę do upiora. Ten podał mu dłoń nawet bez wielkiego wahania - w sumie to zaczynał lubić tę dwójkę.
Chwilę później znaleźli się w jakimś ciemnym, obcym zaułku odległego miasta. Z pobliskiej sterty śmieci z cichym tupotem nóżek umknął szczur.
- No, to powodzenia.
*
Fabia milczała chwilę.
- Myślę, że tak - powiedziała wreszcie. - O czym innym mogła mówić? Z wysokości, kurwa, tronu?
*
Syrus potaknął i wyciągnął rękę do upiora. Ten podał mu dłoń nawet bez wielkiego wahania - w sumie to zaczynał lubić tę dwójkę.
Chwilę później znaleźli się w jakimś ciemnym, obcym zaułku odległego miasta. Z pobliskiej sterty śmieci z cichym tupotem nóżek umknął szczur.
- No, to powodzenia.
*
Fabia milczała chwilę.
- Myślę, że tak - powiedziała wreszcie. - O czym innym mogła mówić? Z wysokości, kurwa, tronu?
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Rzeczy N'gai po prostu leżały rzucone na środku wejścia, a ona sama siedziała w balii. Przesunęła się trochę, zrobić Verowi miejsce.
*
Lis kiwnął mu głową.
- Cóż, czas na spacer, mój nie rozumiejący ani słowa towarzyszu - podsumował.
*
Isaku skrzywił się paskudnie. Trudno mu było w to uwierzyć. Nie, w zasadzie po prostu nie chciał w to wierzyć, a Fabiana miała rację.
- Niech tylko spróbują, to nauczę ich, że nieśmiertelność niekoniecznie jest błogosławieństwem - powiedział jednak z zimnym spokojem.
*
Lis kiwnął mu głową.
- Cóż, czas na spacer, mój nie rozumiejący ani słowa towarzyszu - podsumował.
*
Isaku skrzywił się paskudnie. Trudno mu było w to uwierzyć. Nie, w zasadzie po prostu nie chciał w to wierzyć, a Fabiana miała rację.
- Niech tylko spróbują, to nauczę ich, że nieśmiertelność niekoniecznie jest błogosławieństwem - powiedział jednak z zimnym spokojem.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Ver się wobec tego władował. Jakoś się zmieścili.
- Z ciekawości - odezwał się po chwili wzajemnego mydlenia się w ciszy - w czasie swoich poprzednich pobytów tutaj... łaziłaś po tym klifie?
*
Syrus pomachał im i zniknął. Upiór spojrzał na szczekającego Lisa.
- Nie rozumiem ani słowa - zapewnił solennie i przyjacielsko podrapał go za uchem. - Chodź, zobaczymy co się dzieje w podłej części miasta.
Po prawdzie, tylko on miał gdziekolwiek iść. Ale mu to nie przeszkadzało. Wcisnął ręce w kieszenie i udał się w kierunku dzielnicy biedoty.
*
Fabia miała głębokie poczucie, że Dana kompletnie zamierzała spróbować. I że nie zrobiła tego tylko ponieważ Elra uległ. Wiedźma.
Kiwnęła jednak tylko głową.
Przez chwilę siedziała w bezruchu, a potem jednak zamknęła i odłożyła książkę. Jakoś przeszła jej ochota na czytanie.
- Z ciekawości - odezwał się po chwili wzajemnego mydlenia się w ciszy - w czasie swoich poprzednich pobytów tutaj... łaziłaś po tym klifie?
*
Syrus pomachał im i zniknął. Upiór spojrzał na szczekającego Lisa.
- Nie rozumiem ani słowa - zapewnił solennie i przyjacielsko podrapał go za uchem. - Chodź, zobaczymy co się dzieje w podłej części miasta.
Po prawdzie, tylko on miał gdziekolwiek iść. Ale mu to nie przeszkadzało. Wcisnął ręce w kieszenie i udał się w kierunku dzielnicy biedoty.
*
Fabia miała głębokie poczucie, że Dana kompletnie zamierzała spróbować. I że nie zrobiła tego tylko ponieważ Elra uległ. Wiedźma.
Kiwnęła jednak tylko głową.
Przez chwilę siedziała w bezruchu, a potem jednak zamknęła i odłożyła książkę. Jakoś przeszła jej ochota na czytanie.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Nie no co ty - powiedziała N'gaya. - Jeszcze bym spadła. Głównie to piliśmy przy ognisku do białego rana i Oda grał na takiej dziwnej wschodniej gitarze. No a potem szliśmy na plażę.
*
Lis westchnął w duchu, skulił przymilnie uszy i zamerdał kitą na zgodę. Najwyraźniej musieli komunikować się w ten sposób, kiedy nie udawał szalika.
*
- Może idź się położyć? - zaproponował Isaku. - Ja tylko zjem i też przyjdę. Jestem wykończony. Jutro porozmawiam z Leesem, żeby nigdy nie wybierał się do Pamięci bez nas.
*
Lis westchnął w duchu, skulił przymilnie uszy i zamerdał kitą na zgodę. Najwyraźniej musieli komunikować się w ten sposób, kiedy nie udawał szalika.
*
- Może idź się położyć? - zaproponował Isaku. - Ja tylko zjem i też przyjdę. Jestem wykończony. Jutro porozmawiam z Leesem, żeby nigdy nie wybierał się do Pamięci bez nas.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Ver zachichotał i pokiwał głową ze zrozumieniem.
- W takim razie moją osobistą misją na tę wycieczkę będzie namówić cię do spróbowania - stwierdził pogodnie.
*
Upiór zerknął na niego, ale nie mówił już więcej. Przeszli się dobry kawałek - Syrus zostawił ich raczej w trochę lepszej dzielnicy - nim w końcu dotarli do slumsu.
Podobnie jak w reszcie miasta, ludzka aktywność przygasała pomału o tej porze. Wciąż jednak nie brakowało kręcących się po okolicy upiorów i wampirów. Większość była zajęta uprawianiem hazardu i mało ożywionymi dyskusjami, inni pracowali w różnych podłych gospodach i innych przybytkach. Upiór uśmiechnął się uprzejmie do wampirzej prostytutki, która posłała mu całusa spod wejścia do domu uciech.
Szedł w pewnym celu i osiągnął go wreszcie, gdy dotarli do jednej z gospód. Rudera, w której mieścił się przybytek, wyglądała jakby mogła runąć w każdej chwili, ale gościom najwyraźniej to nie przeszkadzało, bo na sali było sporo osób.
Upiór wyminął ich wszystkich i skierował się do kontuaru.
- Macie wody dla bezdomnego, Rufus?
Gospodarz, do tej pory zajęty wycieraniem szklanek, kubków i kufli brudną szmatą, zamarł i obejrzał się.
- Ja nie mogę! Brutus! Myślałem, że coś cię zeżarło - przyznał, biorąc jednak szklankę i nalewając wody. - Znów bez grosza przy duszy, co? Ale, och, sprawiłeś sobie piękny szalik.
- Mhm, tak wyszło. Wybacz - odrzekł Brutus, kiwając głową w ramach podziękowania, kiedy przyjmował napój. - Ach, to? Pamiątka z Meselerinu. Nocny chłód mniej dokucza - wyjaśnił.
- Wspaniały - zapewnił Rufus, macając Lisa. - Bardzo przyjemne futro. Mógłbyś sporo za niego dostać, jakbyś go sprzedał.
Brutus uśmiechnął się lekko.
- Pewnie tak - przyznał. - Ale na razie nie potrzebuję.
- Wolny duch. Meselerin, co? Daleko zawędrowałeś.
- Nawet nie masz pojęcia.
*
Fabia mruknęła.
- Może to i dobry pomysł - zgodziła się i dźwignęła się z fotela. Uśmiechnęła się do niego miękko. - To do zobaczenia w łóżku.
- W takim razie moją osobistą misją na tę wycieczkę będzie namówić cię do spróbowania - stwierdził pogodnie.
*
Upiór zerknął na niego, ale nie mówił już więcej. Przeszli się dobry kawałek - Syrus zostawił ich raczej w trochę lepszej dzielnicy - nim w końcu dotarli do slumsu.
Podobnie jak w reszcie miasta, ludzka aktywność przygasała pomału o tej porze. Wciąż jednak nie brakowało kręcących się po okolicy upiorów i wampirów. Większość była zajęta uprawianiem hazardu i mało ożywionymi dyskusjami, inni pracowali w różnych podłych gospodach i innych przybytkach. Upiór uśmiechnął się uprzejmie do wampirzej prostytutki, która posłała mu całusa spod wejścia do domu uciech.
Szedł w pewnym celu i osiągnął go wreszcie, gdy dotarli do jednej z gospód. Rudera, w której mieścił się przybytek, wyglądała jakby mogła runąć w każdej chwili, ale gościom najwyraźniej to nie przeszkadzało, bo na sali było sporo osób.
Upiór wyminął ich wszystkich i skierował się do kontuaru.
- Macie wody dla bezdomnego, Rufus?
Gospodarz, do tej pory zajęty wycieraniem szklanek, kubków i kufli brudną szmatą, zamarł i obejrzał się.
- Ja nie mogę! Brutus! Myślałem, że coś cię zeżarło - przyznał, biorąc jednak szklankę i nalewając wody. - Znów bez grosza przy duszy, co? Ale, och, sprawiłeś sobie piękny szalik.
- Mhm, tak wyszło. Wybacz - odrzekł Brutus, kiwając głową w ramach podziękowania, kiedy przyjmował napój. - Ach, to? Pamiątka z Meselerinu. Nocny chłód mniej dokucza - wyjaśnił.
- Wspaniały - zapewnił Rufus, macając Lisa. - Bardzo przyjemne futro. Mógłbyś sporo za niego dostać, jakbyś go sprzedał.
Brutus uśmiechnął się lekko.
- Pewnie tak - przyznał. - Ale na razie nie potrzebuję.
- Wolny duch. Meselerin, co? Daleko zawędrowałeś.
- Nawet nie masz pojęcia.
*
Fabia mruknęła.
- Może to i dobry pomysł - zgodziła się i dźwignęła się z fotela. Uśmiechnęła się do niego miękko. - To do zobaczenia w łóżku.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości