- Brzmi niebezpiecznie - powiedziała N'gaya. - Ale kto wie, może się odważę - przyznała.
Pochyliła się, żeby go pocałować i osunęła się z powrotem w balii, zanurzając się prawie po szyję. Spać jej się chciało.
*
Lis miał ochotę odgryźć obleśną łapę Rufusa, ale tylko grzecznie i bezwładnie zwisał. Przynajmniej idiota docenił jakość futra.
*
Isaku uśmiechnął się, chociaż w gardle mu zaschło. Chciał dziś w nocy czegoś spróbować, a teraz nadszedł lęk przed porażką. Chociaż wiedział, że Fabiana porażkę wybaczy.
W talerzu trochę grzebał. Cały dzień tego nie robił, zaprzątnięty czym innym, ale paradoksalnie gdy się trochę rozluźnił, zły nawyk powrócił. Jego myśli krążyły wokół Dany, raz gniewne i raz spokojne, i jedyny konkret jaki uchwycił, to że powinien pójść do Bena. W końcu. Po tych wszystkich latach.
Na razie jednak oddał służbie talerze i poszedł, najpierw rozebrać się do garderoby, a potem wslizgnąć pod kołdrę.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Ver uśmiechnął się do niej miękko. Też był zmęczony.
Przez długą chwilę moczyli się po prostu w ciepłej wodzie. Potem zaczęła wyczuwalnie stygnąć.
- Idziemy spać?
*
- Słyszałeś ostatnio coś ciekawego? - zagadnął Brutus, gdy Rufus wrócił po podaniu napojów do któregoś ze stołów. Gdzieś w sali za nimi wybuchł gromki śmiech.
- Mnóstwo rzeczy, jak zwykle - przyznał Rufus. - Co cię interesuje?
- Pamiętasz tych ludzi... te upiory od "rozwiązywania problemów"? Tych co pomagali Leoni?
Rufus spochmurniał.
- Nie pchaj się w to, Brutus. Nie wiem, co próbujesz zrobić, ale muszą być lepsze metody - burknął. Umilkł na chwilę i strzelił oczyma na boki, a potem nachylili się z Brutusem ku sobie. - Leoni nikt nie widział od trzech lat. Nachodzili ją o długi. Pewnego dnia po prostu zniknęła.
- Nie mów - sapnął Brutus. - Myślisz, że...?
Rufus ponuro skinął głową.
- Zabrali ją. - Zaczął nerwowo pocierać szklankę. - Dlatego dobrze ci radzę, nie pchaj się w to. Jeszcze skończysz jak ona.
- Co z jej dziećmi?
- Sąsiedzi przygarnęli.
- Chociaż tyle - odetchnął Brutus. - Nie wiedziałem, że te typy zajmowały się też niewolnictwem.
- A powinieneś się domyślić - burknął Rufus. - Na litość, największym handlarzem w mieście był upiór, naprawdę myślisz, że to nie byli jego ludzie?
- Nie było mnie tu od lat - przypomniał Brutus, upijając łyk wody. - Nie słyszałem o nim. Ale zmiana władzy musiała go dobrze udupić, nie? Należało mu się, sukinsynowi.
- Właśnie podobno nawet nie - odrzekł Rufus cierpko. - Przerzucił się na coś innego, czy coś, i dalej jest tam gdzie był, z patrycjuszami.
- Nie! - sapnął Brutus.
Rufus ponuro pokiwał głową. Rozejrzał się znów i nachylił się z powrotem, szeptać do Brutusa.
- Mówią, że on nigdy nie przestał łapać ludzi. Tylko teraz zamiast sprzedawać ich, sprzedaje ich krew, wampirom.
Brutus spojrzał na niego wielkimi oczami. Rufus był bardzo blady na twarzy.
- Rufus? Czego mi nie mówisz, Rufus?
- Słyszałem jak jakiś wampir się przechwalał, że udało mu się kupić gdzieś niemowlęcą.
Brutus poczuł, że przewraca mu się w żołądku. Rufus odsunął się.
- Trzymaj się od nich z dala - podsumował, trochę szorstko.
- Dzięki za poradę - odrzekł cicho Brutus.
Jakoś niemrawo dopił swoją wodę.
- Wpadniesz jutro? - zapytał Rufus, oglądając się przez ramię.
- Nie wiem, zobaczę - mruknął Brutus. - Dzięki za gościnę, Rufus. Do zobaczenia.
Karczmarz machnął tylko ręką i Brutus zawrócił do wyjścia.
*
Fabia leżała już przebrana do snu, pod okryciami. Dopiero co skończyła sobie rozczesywać włosy. Uśmiechnęła się do niego czule, kiedy wślizgnął się pod kołdrę i przewróciła na bok, żeby leżeć twarzą do niego.
Przez długą chwilę moczyli się po prostu w ciepłej wodzie. Potem zaczęła wyczuwalnie stygnąć.
- Idziemy spać?
*
- Słyszałeś ostatnio coś ciekawego? - zagadnął Brutus, gdy Rufus wrócił po podaniu napojów do któregoś ze stołów. Gdzieś w sali za nimi wybuchł gromki śmiech.
- Mnóstwo rzeczy, jak zwykle - przyznał Rufus. - Co cię interesuje?
- Pamiętasz tych ludzi... te upiory od "rozwiązywania problemów"? Tych co pomagali Leoni?
Rufus spochmurniał.
- Nie pchaj się w to, Brutus. Nie wiem, co próbujesz zrobić, ale muszą być lepsze metody - burknął. Umilkł na chwilę i strzelił oczyma na boki, a potem nachylili się z Brutusem ku sobie. - Leoni nikt nie widział od trzech lat. Nachodzili ją o długi. Pewnego dnia po prostu zniknęła.
- Nie mów - sapnął Brutus. - Myślisz, że...?
Rufus ponuro skinął głową.
- Zabrali ją. - Zaczął nerwowo pocierać szklankę. - Dlatego dobrze ci radzę, nie pchaj się w to. Jeszcze skończysz jak ona.
- Co z jej dziećmi?
- Sąsiedzi przygarnęli.
- Chociaż tyle - odetchnął Brutus. - Nie wiedziałem, że te typy zajmowały się też niewolnictwem.
- A powinieneś się domyślić - burknął Rufus. - Na litość, największym handlarzem w mieście był upiór, naprawdę myślisz, że to nie byli jego ludzie?
- Nie było mnie tu od lat - przypomniał Brutus, upijając łyk wody. - Nie słyszałem o nim. Ale zmiana władzy musiała go dobrze udupić, nie? Należało mu się, sukinsynowi.
- Właśnie podobno nawet nie - odrzekł Rufus cierpko. - Przerzucił się na coś innego, czy coś, i dalej jest tam gdzie był, z patrycjuszami.
- Nie! - sapnął Brutus.
Rufus ponuro pokiwał głową. Rozejrzał się znów i nachylił się z powrotem, szeptać do Brutusa.
- Mówią, że on nigdy nie przestał łapać ludzi. Tylko teraz zamiast sprzedawać ich, sprzedaje ich krew, wampirom.
Brutus spojrzał na niego wielkimi oczami. Rufus był bardzo blady na twarzy.
- Rufus? Czego mi nie mówisz, Rufus?
- Słyszałem jak jakiś wampir się przechwalał, że udało mu się kupić gdzieś niemowlęcą.
Brutus poczuł, że przewraca mu się w żołądku. Rufus odsunął się.
- Trzymaj się od nich z dala - podsumował, trochę szorstko.
- Dzięki za poradę - odrzekł cicho Brutus.
Jakoś niemrawo dopił swoją wodę.
- Wpadniesz jutro? - zapytał Rufus, oglądając się przez ramię.
- Nie wiem, zobaczę - mruknął Brutus. - Dzięki za gościnę, Rufus. Do zobaczenia.
Karczmarz machnął tylko ręką i Brutus zawrócił do wyjścia.
*
Fabia leżała już przebrana do snu, pod okryciami. Dopiero co skończyła sobie rozczesywać włosy. Uśmiechnęła się do niego czule, kiedy wślizgnął się pod kołdrę i przewróciła na bok, żeby leżeć twarzą do niego.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
N'gaya potaknęła. Wyszła pierwsza, zawinęła się w ręcznik i podała jeden jemu.
- Wylejesz? - poprosiła. Balia była ciężka.
Zanim się z tym uporał, ona była już przebrana.
*
Gdy wyszli, Lis poprawił się, żeby leżeć z jakimś podparciem pod głową. Zamyślił się.
Nielegalną krwią musiał się zająć Kellam, to pewne.
Upiora mogliby wyśledzić.
Pytanie, w ilu miastach działy się podobne rzeczy. Całość wyglądała na grubą sprawę. Nie rozpracowywali tylko bandy terrorystów, ale wielką i starą sieć.
To było na swój sposób ekscytujące. Przypominało mu lata względnej młodości na Północy, gdy walczyli z innymi klanami.
*
Isaku uśmiechnął się niepewnie. Czuł się tak głupio jak kiedy miał dziesięć lat i kunoichi uczyły go jak się całować.
- Chcesz się... Przytulić? - zaproponował ostrożnie.
- Wylejesz? - poprosiła. Balia była ciężka.
Zanim się z tym uporał, ona była już przebrana.
*
Gdy wyszli, Lis poprawił się, żeby leżeć z jakimś podparciem pod głową. Zamyślił się.
Nielegalną krwią musiał się zająć Kellam, to pewne.
Upiora mogliby wyśledzić.
Pytanie, w ilu miastach działy się podobne rzeczy. Całość wyglądała na grubą sprawę. Nie rozpracowywali tylko bandy terrorystów, ale wielką i starą sieć.
To było na swój sposób ekscytujące. Przypominało mu lata względnej młodości na Północy, gdy walczyli z innymi klanami.
*
Isaku uśmiechnął się niepewnie. Czuł się tak głupio jak kiedy miał dziesięć lat i kunoichi uczyły go jak się całować.
- Chcesz się... Przytulić? - zaproponował ostrożnie.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Brutus zerknął na niego z ukosa. Naprawdę nie chciał się pchać między wampiry, pytać o zakup krwi. Więc nawet nie pytał Lisa o zdanie, zamiast tego po prostu poszedł dalej, wywiedzieć się o tego cholernego upiora-handlarza.
Znalazł więc najbliższą plotkującą grupkę upiorów i jakby nigdy nic włączył się do ich rozmowy.
Początkowo sceptyczni, ośmielili się jednak wobec Brutusa dosyć szybko i już wkrótce wymieniali z nim lokalne ploteczki. Większość była mało interesująca, ale Brutusowi, po dłuższej chwili wysiłku, udało się sprowadzić temat rozmowy na handlarzy niewolników.
- Wszyscy mieli nadzieję, że ten dupek wyleci z dzielnicy - przyznał Kornelius.
- Ale gdzie to on siedział? Jestem tu nowy - przypomniał Brutus.
- Na Aureliusza - wyjaśnił inny upiór. - Wielki dom ze złotymi rzeźbami lwów. Lepiej się tam nie plącz, Straż się czepia o byle co jak tylko widzą tam kogoś stąd, nawet bardziej niż zwykle - dodał tonem porady.
- Dzięki, zapamiętam - zapewnił Brutus.
- No - sapnął Kornelius. - Więc nie wyleciał. Słyszałem, że ten. Że teraz handluje jakimiś zwierzętami czy czymś takim. Przebudował, co tam miał do trzymania ludzi i teraz ma tam kury. Przedsiembiorczość, tak to nazywają - prychnął wzgardliwie. - Tak to jest z tą Strażą, psia krew. Wejdziesz na niewłaściwą ulicę i już gotowi cię wlec do aresztu, ale taki typ co to sprzedawał ludzi, nie, on jest w porządeczku i może se siedzieć w tym swoim pałacyku na podusiach do zasranej śmierci.
Pokręcił głową z niesmakiem.
Brutus dyskutował z nimi jeszcze chwilę, zanim pożegnał się z towarzystwem.
Oddalił się od ruchliwych ulic i znalazł sobie jakiś zaułek.
- Chcesz iść obejrzeć ten dom? - szepnął do Lisa.
*
Fabie spojrzała na niego z niemałym zaskoczeniem. Potem kiwnęła głową twierdząco.
- Uhum - zapewniła i zachęcająco wyciągnęła ręce. Miała wrażenie, że Isaku będzie łatwiej, jeśli to on zainicjuje kontakt. Przynajmniej z trzymaniem się za ręce tak było.
Znalazł więc najbliższą plotkującą grupkę upiorów i jakby nigdy nic włączył się do ich rozmowy.
Początkowo sceptyczni, ośmielili się jednak wobec Brutusa dosyć szybko i już wkrótce wymieniali z nim lokalne ploteczki. Większość była mało interesująca, ale Brutusowi, po dłuższej chwili wysiłku, udało się sprowadzić temat rozmowy na handlarzy niewolników.
- Wszyscy mieli nadzieję, że ten dupek wyleci z dzielnicy - przyznał Kornelius.
- Ale gdzie to on siedział? Jestem tu nowy - przypomniał Brutus.
- Na Aureliusza - wyjaśnił inny upiór. - Wielki dom ze złotymi rzeźbami lwów. Lepiej się tam nie plącz, Straż się czepia o byle co jak tylko widzą tam kogoś stąd, nawet bardziej niż zwykle - dodał tonem porady.
- Dzięki, zapamiętam - zapewnił Brutus.
- No - sapnął Kornelius. - Więc nie wyleciał. Słyszałem, że ten. Że teraz handluje jakimiś zwierzętami czy czymś takim. Przebudował, co tam miał do trzymania ludzi i teraz ma tam kury. Przedsiembiorczość, tak to nazywają - prychnął wzgardliwie. - Tak to jest z tą Strażą, psia krew. Wejdziesz na niewłaściwą ulicę i już gotowi cię wlec do aresztu, ale taki typ co to sprzedawał ludzi, nie, on jest w porządeczku i może se siedzieć w tym swoim pałacyku na podusiach do zasranej śmierci.
Pokręcił głową z niesmakiem.
Brutus dyskutował z nimi jeszcze chwilę, zanim pożegnał się z towarzystwem.
Oddalił się od ruchliwych ulic i znalazł sobie jakiś zaułek.
- Chcesz iść obejrzeć ten dom? - szepnął do Lisa.
*
Fabie spojrzała na niego z niemałym zaskoczeniem. Potem kiwnęła głową twierdząco.
- Uhum - zapewniła i zachęcająco wyciągnęła ręce. Miała wrażenie, że Isaku będzie łatwiej, jeśli to on zainicjuje kontakt. Przynajmniej z trzymaniem się za ręce tak było.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Lis kiwnął głową na potwierdzenie. Oczywiście że chciał zobaczyć, włącznie z jego wnętrzem, jeśli tylko im się uda.
*
Rzeczywiście, tak było Isaku łatwiej, o wiele łatwiej. Przysunął się, objął Fabianę i trochę niezgrabnie przytulił. Niezgrabne, bo był sztywny jak kłoda i nie oddychał.
Po chwili gwałtownie wypuścił powietrze i dla odmiany rozluźnił się zupełnie. Było w porządku. Przyjemnie. Żadne okrutne wspomnienie nie zalało mu umysłu, może ponieważ w Semiramidzie nikt go nie przytulał.
*
Rzeczywiście, tak było Isaku łatwiej, o wiele łatwiej. Przysunął się, objął Fabianę i trochę niezgrabnie przytulił. Niezgrabne, bo był sztywny jak kłoda i nie oddychał.
Po chwili gwałtownie wypuścił powietrze i dla odmiany rozluźnił się zupełnie. Było w porządku. Przyjemnie. Żadne okrutne wspomnienie nie zalało mu umysłu, może ponieważ w Semiramidzie nikt go nie przytulał.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Brutus poszedł więc, odnaleźć odpowiedni budynek.
Przez chwilę łaził bez sensu, usiłując zlokalizować ulicę - nie znał bogatej części miasta aż tak dobrze - aż w końcu się udało. Spacerowali jeszcze chwilę nim zobaczyli otoczoną murem villę z podwórkiem i dwoma złotymi rzeźbami lwów przed drzwiami.
*
Fabia pomału zamknęła wokół niego ramiona - trochę się bała, że Isaku wystraszy gwałtowniejszy ruch, był taki sztywny... potem jednak rozluźnił się i Fabia miała wrażenie, że zaraz się rozpłacze.
Ścisnęła go nieco mocniej, przylgnęła do niego blizutko i oparła głowę o zagłębienie między jego ramieniem a obojczykiem.
Strasznie jej tego brakowało.
Przez chwilę łaził bez sensu, usiłując zlokalizować ulicę - nie znał bogatej części miasta aż tak dobrze - aż w końcu się udało. Spacerowali jeszcze chwilę nim zobaczyli otoczoną murem villę z podwórkiem i dwoma złotymi rzeźbami lwów przed drzwiami.
*
Fabia pomału zamknęła wokół niego ramiona - trochę się bała, że Isaku wystraszy gwałtowniejszy ruch, był taki sztywny... potem jednak rozluźnił się i Fabia miała wrażenie, że zaraz się rozpłacze.
Ścisnęła go nieco mocniej, przylgnęła do niego blizutko i oparła głowę o zagłębienie między jego ramieniem a obojczykiem.
Strasznie jej tego brakowało.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Lis rozejrzał się czujnie. Musiał się dostać do kurnika. Jak to lis. Zeskoczył z ramienia Brutusa i wcisnął się w rynnę jednego z domów naprzeciwko villi. Po chwili z trudem wydostał się na dach i spojrzał z góry w kierunku podwórza. Przydałoby mu się jakieś drzewo, żeby dostać się do środka.
*
- Kocham cię - powiedział cicho Isaku. - Dobranoc.
*
- Kocham cię - powiedział cicho Isaku. - Dobranoc.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Brutus spojrzał za nim, a potem poszedł się jednak schować w ciasnej szczelinie między murem villi a ścianą. Nie chciał zostać przydybany przez strażnika, stojący jak kołek na środku ulicy.
Drzewa nie było, przynajmniej nie z frontu. Podwórze było gołe, wybrukowane.
Za to za domem, na ile Lis widział ze swojego dachu, był ogród.
*
- Ja ciebie też - zapewniła Fabia, tylko trochę wilgotno. - Dobranoc.
Drzewa nie było, przynajmniej nie z frontu. Podwórze było gołe, wybrukowane.
Za to za domem, na ile Lis widział ze swojego dachu, był ogród.
*
- Ja ciebie też - zapewniła Fabia, tylko trochę wilgotno. - Dobranoc.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Lis wahał się chwilę, a potem skoczył na tyły domu, ale ciągle na zewnątrz muru. Zaczął węszyć, zarówno za magią, jak i za zwykłymi zapachami, dostępnymi lisiemu nosowi.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Cały dom śmierdział magią. Był całkiem wyraźnie zabezpieczony przed włamaniami. Czuć też było zaklęcia wokół piwnic... i dobiegającą również stamtąd nikłą woń kur. Poza tym dało się wyłapać również pojedyncze magiczne przedmioty i urządzenia, tak w piwnicy, jak i wewnątrz budynku.
Czuć też było zapach ludzkiego upiora, jakiejś wyperfumowanej kobiety i niedużej grupki innych dorosłych ludzi obu płci. Właściciele najwyraźniej byli w domu.
Czuć też było zapach ludzkiego upiora, jakiejś wyperfumowanej kobiety i niedużej grupki innych dorosłych ludzi obu płci. Właściciele najwyraźniej byli w domu.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: TurnitinBot [Bot] i 0 gości