20.2: Przygody Kruka żeglarza
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
- Pewnie - powiedziała Yuki. - Jedyne, czego nie rozumiem, to dlaczego odwiedzamy te ciekawe miejsca teraz, kiedy wydaje się, że prawdopodobieństwo wojny w domu jest wysokie.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
- Może zakłada, że możemy skoczyć z powrotem na zawołanie? - mruknął Tau. - Nie wiem. Należałoby chyba pytać jego.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
Yuki mruknęła. Nie brzmiała jakby zamierzała pytać albo w ogóle wypowiadać pół zdania, które mogłoby zabrzmieć jak kwestionowanie Syrusa. Przynajmniej nie w zasięgu jego słuchu.
- Pewnie tak - przyznała i zadarła głowę, żeby popatrzeć na niebo. - Użyczyłbyś mi papieru? Nakreślę mapę nieba.
- Pewnie tak - przyznała i zadarła głowę, żeby popatrzeć na niebo. - Użyczyłbyś mi papieru? Nakreślę mapę nieba.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
- Jasne - potaknął wampir i wyrwał jej ostrożnie czystą kartkę. - Chcesz pisadło?
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
- Mam - zapewniła, wyjmując takowe z jednej z nieskończonych kieszeni.
Spojrzała znowu w górę i wzięła się za szkicowanie.
Spojrzała znowu w górę i wzięła się za szkicowanie.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
Dzień 4
Przed świtem, ziemia zadrżała.
Tau poderwał się na nogi jak spłoszony kot, wśród obłoczków solnej kurzawy, burej w porannej szarówce. Grunt drgał, unosił się i opadał, jak gdyby sama ziemia oddychała w konwulsjach.
I'wai zaskrzeczał bardzo ptasio i z trzepotem skrzydeł uniósł się nad ziemię. Tafu rozglądał się, powarkując, jakby spodziewał się, że coś ich zaraz zaatakuje. Jedynie Pies zachowała spokój i patrzyła na nich tylko z uprzejmym zainteresowaniem swoimi, chwilowo jeszcze czerwonymi, ślepiami.
Przed świtem, ziemia zadrżała.
Tau poderwał się na nogi jak spłoszony kot, wśród obłoczków solnej kurzawy, burej w porannej szarówce. Grunt drgał, unosił się i opadał, jak gdyby sama ziemia oddychała w konwulsjach.
I'wai zaskrzeczał bardzo ptasio i z trzepotem skrzydeł uniósł się nad ziemię. Tafu rozglądał się, powarkując, jakby spodziewał się, że coś ich zaraz zaatakuje. Jedynie Pies zachowała spokój i patrzyła na nich tylko z uprzejmym zainteresowaniem swoimi, chwilowo jeszcze czerwonymi, ślepiami.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
Yuki obejrzała się na Pies i również zachowała spokój, wstała tylko na nogi. W końcu ostatnio wyrosło spod niej drzewo, ale nie spodziewała się, żeby zjawisko było groźne.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
Tau, widząc reakcję Yuki, również się uspokoił. Także i I'wai, po chwili, opadł na ziemię.
- Zwijamy się? - zapytał Skrzydlaty.
- Skoro już nie śpimy, to chyba nie jest zła pora - przyznał Tau. - Ale najpierw coś zjedz - dodał, przypomniawszy sobie, że śmiertelnicy potrzebują śniadań.
I'wai wyszczerzył się do niego i poszedł dobrać się do zapasów.
Żadne drzewo spod nich tym razem nie wyrosło, gdy zajmowali się zwijaniem ich małego obozowiska. Gdzieś z boku, w oddali, przeczłapała niewielka grupa jakichś tutejszych zwierząt - długonogich, szczupłych, z krótkimi szyjami i wielkimi, obłymi pęcherzami na grzbietach. Nie wydawały się zainteresowane ich obecnością.
Gdy zniknęły, w ostatniej konwulsji, z gruntu dobrze za plecami grupki Yuki, wysunął się kawałek skały, pod kątem, jak kość ze złamania. Ziemia zadrżała po raz ostatni, a potem wszystko ucichło.
- Nie było tak źle - przyznał Tau, przywiązując ostatni pakunek do smoczej uprzęży.
- Zwijamy się? - zapytał Skrzydlaty.
- Skoro już nie śpimy, to chyba nie jest zła pora - przyznał Tau. - Ale najpierw coś zjedz - dodał, przypomniawszy sobie, że śmiertelnicy potrzebują śniadań.
I'wai wyszczerzył się do niego i poszedł dobrać się do zapasów.
Żadne drzewo spod nich tym razem nie wyrosło, gdy zajmowali się zwijaniem ich małego obozowiska. Gdzieś z boku, w oddali, przeczłapała niewielka grupa jakichś tutejszych zwierząt - długonogich, szczupłych, z krótkimi szyjami i wielkimi, obłymi pęcherzami na grzbietach. Nie wydawały się zainteresowane ich obecnością.
Gdy zniknęły, w ostatniej konwulsji, z gruntu dobrze za plecami grupki Yuki, wysunął się kawałek skały, pod kątem, jak kość ze złamania. Ziemia zadrżała po raz ostatni, a potem wszystko ucichło.
- Nie było tak źle - przyznał Tau, przywiązując ostatni pakunek do smoczej uprzęży.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
- To miejsce jest szalone, ale tylko trochę - przyznała Yuki z rozbawieniem. - W drogę - podsumowała i wkrótce byli już na niebie.
Tym razem znacznie częściej oglądając się na Pies, żeby jej nie zamęczyć.
Tym razem znacznie częściej oglądając się na Pies, żeby jej nie zamęczyć.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
Lecieli przez nieco ponad godzinę, gdy, sądząc po unoszących się obłokach kurzawy, ziemia pod nimi znów zaczęła drżeć. Uspokoiło się ponownie po kolejnej półgodzinie.
Zatrzymali się na krótki postój po czwartej godzinie lotu, by napoić Pies i dać jej moment na wypoczynek. Potem wzbili się ponownie.
- Albus nie żartował - odezwał się nagle I'wai, zapatrzony w ziemię pod nimi. Było już koło południa. - Tam się wprost roi od robactwa.
Tau spojrzał w dół. Rzeczywiście, w powietrzu pod nimi wisiało coś jakby kurz - jednak zbyt ciemny, by mogła to być podniesiona wstrząsami sól. Wampir zauważył jednak coś jeszcze.
- A zobacz tę szramę w gruncie.
Wszędzie indziej było płasko, ale tu, sól tworzyła płytki, wygięty w łagodny łuk rów. Rów pogłębiał się w kierunku ich lotu.
- Widzę - przyznał Skrzydlaty. - Tam, w oddali, są jeszcze dwie, zbiegają się w kierunku pierwszej - dodał, wskazując ręką. - Wygląda jak ramiona gigantycznej ośmiornicy. Albo wiru.
Zatrzymali się na krótki postój po czwartej godzinie lotu, by napoić Pies i dać jej moment na wypoczynek. Potem wzbili się ponownie.
- Albus nie żartował - odezwał się nagle I'wai, zapatrzony w ziemię pod nimi. Było już koło południa. - Tam się wprost roi od robactwa.
Tau spojrzał w dół. Rzeczywiście, w powietrzu pod nimi wisiało coś jakby kurz - jednak zbyt ciemny, by mogła to być podniesiona wstrząsami sól. Wampir zauważył jednak coś jeszcze.
- A zobacz tę szramę w gruncie.
Wszędzie indziej było płasko, ale tu, sól tworzyła płytki, wygięty w łagodny łuk rów. Rów pogłębiał się w kierunku ich lotu.
- Widzę - przyznał Skrzydlaty. - Tam, w oddali, są jeszcze dwie, zbiegają się w kierunku pierwszej - dodał, wskazując ręką. - Wygląda jak ramiona gigantycznej ośmiornicy. Albo wiru.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości