- Niezdara - poprawiła Fariha, zrzucając wobec tego szczątki talerza do kosza. Strzepnęła ręce i zamiast tego wzięła się za kończenie mycia garów. - Trudno się dziwić, jeśli ten ich raj rzeczywiście funkcjonuje jak Pamięć to pewnie nic nigdy nie zrobił własnymi rękami. W sumie tłumaczyłoby te absurdalne rękawy - przyznała, unosząc na chwilę pokryte pianą ręce z luźnymi nadgarstkami, tak że dłonie zwisały.
*
- Może powiedziała Bergowi prawdę? Może blefowała bo założyła, że odmówisz? - mruknęła Fabia. - To by znaczyło że po prostu kategorycznie nie chce takiego układu, więc wyszła z czymś nieakceptowalnym. Pokrywałoby się z jej niechęcią do przystąpienia do Unii.
20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Ty potrafisz zrobić sporo rzeczy, moja droga - stwierdził Al, opierając się o blat obok i sięgając po ścierkę, żeby na bieżąco przecierać naczynia.
*
- Może - westchnął Isaku. - Doprowadza mnie do szaleństwa i momentami mam wrażenie, że o to jej chodziło.
Umilkł i nasłuchiwał chwilę, bo zrobiło się jakby ciszej. Dopiero za moment zrozumiał, że to Mamoru przestał mamrotać zaklęcia.
Po chwili rozległ się głośny, przeszywający trzask, jakby pękła gigantyczna kostka lodu w równie gigantycznym napoju. Zawtórował jej podekscytowany pisk Leesa. Isaku uśmiechnął się i wstał, podając rękę Fabianie. Połączył się też z Marran, aby upewnić się, że wszystko na pewno w porządku.
*
- Może - westchnął Isaku. - Doprowadza mnie do szaleństwa i momentami mam wrażenie, że o to jej chodziło.
Umilkł i nasłuchiwał chwilę, bo zrobiło się jakby ciszej. Dopiero za moment zrozumiał, że to Mamoru przestał mamrotać zaklęcia.
Po chwili rozległ się głośny, przeszywający trzask, jakby pękła gigantyczna kostka lodu w równie gigantycznym napoju. Zawtórował jej podekscytowany pisk Leesa. Isaku uśmiechnął się i wstał, podając rękę Fabianie. Połączył się też z Marran, aby upewnić się, że wszystko na pewno w porządku.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Fariha wyszczerzyła kliska w uśmiechu.
- Ponieważ Czerwoni cenią sobie sprawność fizyczną i manualną, również u kobiet. Ten rygor zaczął się tam rozłazić dopiero po kilku latach. Poza tym, przedtem trochę mieszkałam też w normalnym świecie i normalnie pomagałam przy różnych pracach. I uczyłam się chodzić po linach - zaśmiała się cicho i pokręciła lekko głową do wspomnienia.
*
Fabia wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu, przyjęła podaną jej dłoń i wstała. Ona także połączyła się z Marran, zupełnie nie kryjąc swojej ekscytacji.
- Ponieważ Czerwoni cenią sobie sprawność fizyczną i manualną, również u kobiet. Ten rygor zaczął się tam rozłazić dopiero po kilku latach. Poza tym, przedtem trochę mieszkałam też w normalnym świecie i normalnie pomagałam przy różnych pracach. I uczyłam się chodzić po linach - zaśmiała się cicho i pokręciła lekko głową do wspomnienia.
*
Fabia wyszczerzyła się w szerokim uśmiechu, przyjęła podaną jej dłoń i wstała. Ona także połączyła się z Marran, zupełnie nie kryjąc swojej ekscytacji.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Hm. Idziemy potańczyć dziś wieczorem, moja droga? - spytał Al. - Dawno nie byliśmy.
*
Marran się cieszyła. Ale tak raczej spokojnie.
Podeszli do wejścia do budynku do wtóru powtarzających się trzasków. Isaku przez futro uchylił drzwi i w samą porę, żeby zobaczyli smoczą głowę, wypychającą kawałek skorupki.
Marran była wielka. Jej łeb był wielki.
Był też absolutnie słodki, z wielkimi białymi oczętami pisklaka bez widocznej źrenicy, jak u revetów. W przyszłości zapewne miał być mocny i kanciasty, ale na razie miał jeszcze gładkie linie. Sterczały z niego zaczątki licznych kolców i rogów, podobne do małych sopli. Marran była tak śnieżnobiała, że wnętrze jej paszczy wydawało się na pierwszy rzut oka ciemną jamą. Poza tym pokrywał ją szron i otaczała lodowa mgiełka, przez co smoczyca połyskiwała jakby sama była wykuta z lodowca.
Zakwiliła radośnie na ich widok i przewaliła się z łomotem wraz z jajem. Zdołała wydostać ze skorupy wilgotne skrzydła - wilgoć od razu zamarzła - i rozprostowała je, wybijając oszronione okna. W końcu przyczołgała się do nich wraz z lodowatym powiewem, po drodze oswabadzając z jaja tylne łapy. Przywitała się grzecznie w mowie Pradawnych; chwilę później łupnięcie jej ogona z resztkami jaja wybiło w pokrytym lodem tynku wgłębienie.
Isaku wyciągnął dłoń i dotknął czoła smoczycy. Przymknęła z zadowoleniem oczy.
- Włóż rękawiczkę - powiedział do Leesa, który też wyciągnął łapę.
Oderwał po chwili od smoczycy dłoń sczerniałą od odmrożenia. Spojrzał na nią i również włożył skórzane rękawice.
- Chodź, ostrożnie - powiedział. - Złóż skrzydła. Chodź - dodał w mowie Pradawnych i po chwili smok zdołał wydostać się z budynku.
Przyleciał Neb, ostentacyjnie lądując na granicy zlodowacenia, tworzonego przez obecność Marran. Ale przynajmniej przyleciał.
*
Marran się cieszyła. Ale tak raczej spokojnie.
Podeszli do wejścia do budynku do wtóru powtarzających się trzasków. Isaku przez futro uchylił drzwi i w samą porę, żeby zobaczyli smoczą głowę, wypychającą kawałek skorupki.
Marran była wielka. Jej łeb był wielki.
Był też absolutnie słodki, z wielkimi białymi oczętami pisklaka bez widocznej źrenicy, jak u revetów. W przyszłości zapewne miał być mocny i kanciasty, ale na razie miał jeszcze gładkie linie. Sterczały z niego zaczątki licznych kolców i rogów, podobne do małych sopli. Marran była tak śnieżnobiała, że wnętrze jej paszczy wydawało się na pierwszy rzut oka ciemną jamą. Poza tym pokrywał ją szron i otaczała lodowa mgiełka, przez co smoczyca połyskiwała jakby sama była wykuta z lodowca.
Zakwiliła radośnie na ich widok i przewaliła się z łomotem wraz z jajem. Zdołała wydostać ze skorupy wilgotne skrzydła - wilgoć od razu zamarzła - i rozprostowała je, wybijając oszronione okna. W końcu przyczołgała się do nich wraz z lodowatym powiewem, po drodze oswabadzając z jaja tylne łapy. Przywitała się grzecznie w mowie Pradawnych; chwilę później łupnięcie jej ogona z resztkami jaja wybiło w pokrytym lodem tynku wgłębienie.
Isaku wyciągnął dłoń i dotknął czoła smoczycy. Przymknęła z zadowoleniem oczy.
- Włóż rękawiczkę - powiedział do Leesa, który też wyciągnął łapę.
Oderwał po chwili od smoczycy dłoń sczerniałą od odmrożenia. Spojrzał na nią i również włożył skórzane rękawice.
- Chodź, ostrożnie - powiedział. - Złóż skrzydła. Chodź - dodał w mowie Pradawnych i po chwili smok zdołał wydostać się z budynku.
Przyleciał Neb, ostentacyjnie lądując na granicy zlodowacenia, tworzonego przez obecność Marran. Ale przynajmniej przyleciał.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- W zasadzie to chętnie - zgodziła się. To będzie miłe.
Wampir z następnej zmiany powinien się pojawić do tego czasu, więc nawet nie będzie musiała się za bardzo martwić o Gabriela. Albo sobie zostaną w domu, albo pójdą z nimi.
- Myślisz że w niebie umieją tańczyć? - zapytała, wyraźnie rozbawiona pomysłem. Spodziewała się, że raczej nie, ale kto ich tam wie. Al ją zaskakiwał, Gabriel też mógł.
*
- Ojejku, jaka ty jesteś słodziutka - sapnęła Fabia, głosem przechodzącym nieomal w pisk zachwytu. Miała rękawiczki na dłoniach już kiedy przyszła, więc teraz od razu wyciągnęła ręce, z miłością podrapać małą pod brodą.
Rema obserwowała pisklę paciorkowatymi ślepkami z ramienia Isaku, a potem trąciła go łebkiem w policzek, domagając się atencji. Mogła być ciutkę zazdrosna. Ale tak ociupinkę. Mała zazdrość małego smoka.
Wampir z następnej zmiany powinien się pojawić do tego czasu, więc nawet nie będzie musiała się za bardzo martwić o Gabriela. Albo sobie zostaną w domu, albo pójdą z nimi.
- Myślisz że w niebie umieją tańczyć? - zapytała, wyraźnie rozbawiona pomysłem. Spodziewała się, że raczej nie, ale kto ich tam wie. Al ją zaskakiwał, Gabriel też mógł.
*
- Ojejku, jaka ty jesteś słodziutka - sapnęła Fabia, głosem przechodzącym nieomal w pisk zachwytu. Miała rękawiczki na dłoniach już kiedy przyszła, więc teraz od razu wyciągnęła ręce, z miłością podrapać małą pod brodą.
Rema obserwowała pisklę paciorkowatymi ślepkami z ramienia Isaku, a potem trąciła go łebkiem w policzek, domagając się atencji. Mogła być ciutkę zazdrosna. Ale tak ociupinkę. Mała zazdrość małego smoka.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Bałbym się, że ten kurczak zapląta się w szatę i rozbije sobie nos, moja droga - rzekł Al.
*
Isaku spojrzał na nią i podrapał ją przyjacielsko pod brodą, podczas gdy Marran przytulała łeb do Fabiany. Łypnęła białym okiem na Isaku. Zauważył.
- Przestańcie - powiedział, trochę przytłoczony smoczą miłością. - Przecież znajdzie się miejsce dla was obu - rzekł. Najpierw do jednej, potem do drugiej. Marran trzeba było nauczyć północnego i to jak najszybciej. - To nie tak, że ze sobą bezpośrednio konkurujecie.
No bo jedna za nic nie byłaby w stanie owijać się wokół szyi, a druga zamrażać oceanów.
- Możemy już polatać? - spytał Lees. - Czy trzeba poczekać?
- Myślę, że powinniśmy poczekać, aż Marran podrośnie - powiedział Isaku, niepewien czy Marran umie latać.
Ona chyba też nie była pewna. Albo nie umiała. Na razie w każdym razie chyba nie zamierzała.
Odsunęła głowę od Fabiany i podeszła przywitać chłopców.
Isaku przypomniał sobie o istnieniu Mamoru. Obejrzał się za nim. Przez chwilę myślał, że Czerwony zniknął, ale po chwili dostrzegł, że po prostu leży na plecach w trawie z rękami na twarzy. A że i on, i trawa byli oszronieni, to no cóż.
- Głodna - powiedziała do niego Marran.
- Zaraz coś znajdziemy - obiecał Isaku i rozejrzał się za służącym. - Przynieście tuszę z kuchni - polecił. - Coś powinno być gotowe.
Bashar, którego nie widział cały dzień, pewnie coś przygotował. Oby.
*
Isaku spojrzał na nią i podrapał ją przyjacielsko pod brodą, podczas gdy Marran przytulała łeb do Fabiany. Łypnęła białym okiem na Isaku. Zauważył.
- Przestańcie - powiedział, trochę przytłoczony smoczą miłością. - Przecież znajdzie się miejsce dla was obu - rzekł. Najpierw do jednej, potem do drugiej. Marran trzeba było nauczyć północnego i to jak najszybciej. - To nie tak, że ze sobą bezpośrednio konkurujecie.
No bo jedna za nic nie byłaby w stanie owijać się wokół szyi, a druga zamrażać oceanów.
- Możemy już polatać? - spytał Lees. - Czy trzeba poczekać?
- Myślę, że powinniśmy poczekać, aż Marran podrośnie - powiedział Isaku, niepewien czy Marran umie latać.
Ona chyba też nie była pewna. Albo nie umiała. Na razie w każdym razie chyba nie zamierzała.
Odsunęła głowę od Fabiany i podeszła przywitać chłopców.
Isaku przypomniał sobie o istnieniu Mamoru. Obejrzał się za nim. Przez chwilę myślał, że Czerwony zniknął, ale po chwili dostrzegł, że po prostu leży na plecach w trawie z rękami na twarzy. A że i on, i trawa byli oszronieni, to no cóż.
- Głodna - powiedziała do niego Marran.
- Zaraz coś znajdziemy - obiecał Isaku i rozejrzał się za służącym. - Przynieście tuszę z kuchni - polecił. - Coś powinno być gotowe.
Bashar, którego nie widział cały dzień, pewnie coś przygotował. Oby.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Może nie byłoby tak źle. Dostał już spodnie - mruknęła Fariha.
Skończyła zmywać i wytarła ręce.
- On ogólnie nie jest taki zły, tak mi się wydaje. Spędzi z tobą trochę czasu i wyjdzie na ludzi - stwierdziła z rozbawieniem.
*
Rema mruknęła, udobruchana. Po chwili wahania jednak zeskoczyła Isaku z ramienia i podreptała w strefę mrozu, pospiesznie przebierając łapkami, nawiązać pokój z młodą smoczycą.
Fabia, skoro przywitała się już z najmłodszym członkiem rodziny, także rozejrzała się za Mamoru. Kiedy go dostrzegła, natychmiast pospieszyła w jego kierunku, wołając na służącego. Przykucnęła przy półprzytomnym Czerwonym.
- Przenieście go do środka, porządnie rozgrzejcie i połóżcie spać - nakazała.
Nie zamierzała go stąd puścić, dopóki się nie upewnią, że jest wypoczęty i wszystko z nim w porządku. Chłopak sobie na to zasłużył za dokonywanie cudów wytrzymałości.
Skończyła zmywać i wytarła ręce.
- On ogólnie nie jest taki zły, tak mi się wydaje. Spędzi z tobą trochę czasu i wyjdzie na ludzi - stwierdziła z rozbawieniem.
*
Rema mruknęła, udobruchana. Po chwili wahania jednak zeskoczyła Isaku z ramienia i podreptała w strefę mrozu, pospiesznie przebierając łapkami, nawiązać pokój z młodą smoczycą.
Fabia, skoro przywitała się już z najmłodszym członkiem rodziny, także rozejrzała się za Mamoru. Kiedy go dostrzegła, natychmiast pospieszyła w jego kierunku, wołając na służącego. Przykucnęła przy półprzytomnym Czerwonym.
- Przenieście go do środka, porządnie rozgrzejcie i połóżcie spać - nakazała.
Nie zamierzała go stąd puścić, dopóki się nie upewnią, że jest wypoczęty i wszystko z nim w porządku. Chłopak sobie na to zasłużył za dokonywanie cudów wytrzymałości.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Marran zresztą, wobec dorosłego smoka, natychmiast przypadła brzuchem do ziemi, kołysząc ogonem i składając przyjacielsko skrzydła. Słowem, zachowywała się jak mały pisklak wobec potężnej bestii. Co przy proporcjach było śmieszne.
Mamoru zerknął na Fabianę przez palce i spróbował wstać. Isaku podszedł i popchnął go nogą w pierś z powrotem na plecy. Dla jego dobra. Żeby już nie próbował.
- Daj spokój - powiedział. - Pomóż im - rzucił krótko do kusznika, bo służący mogli mieć kłopot samodzielnie dźwignąć mimo wszystko niezbyt wątłego Mamoru.
Nieśmiertelny pozbierał Czerwonego bez większych problemów. Nawet tak, żeby ten mógł myśleć, że się sam pozbierał z drobną pomocą. Isaku patrzył jak mały pochód oddala się w stronę rezydencji.
- Myślisz, że już żałuje, że do nas przyszedł? - zagadnął Fabianę.
Mamoru zerknął na Fabianę przez palce i spróbował wstać. Isaku podszedł i popchnął go nogą w pierś z powrotem na plecy. Dla jego dobra. Żeby już nie próbował.
- Daj spokój - powiedział. - Pomóż im - rzucił krótko do kusznika, bo służący mogli mieć kłopot samodzielnie dźwignąć mimo wszystko niezbyt wątłego Mamoru.
Nieśmiertelny pozbierał Czerwonego bez większych problemów. Nawet tak, żeby ten mógł myśleć, że się sam pozbierał z drobną pomocą. Isaku patrzył jak mały pochód oddala się w stronę rezydencji.
- Myślisz, że już żałuje, że do nas przyszedł? - zagadnął Fabianę.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Rema zamrugała, ale potem jednak odpowiedziała podobnym gestem i wyskoczyła w powietrze, polatać wokół Marran, w ramach przyjacielskiej zabawy.
Miała nadzieję że w nagrodę nie skończy połknięta w całości albo przecięta na pół.
*
Fabia przez chwilę patrzyła w milczeniu w ślad za ich Czerwonym.
- Możliwe - powiedziała wreszcie. - Niedługo pewnie się dowiemy, czy potrzeba zadośćuczynienia jest silniejsza czy nie. Jeśli jest... może być nam potem łatwiej na nim polegać.
Milczała chwilę.
- Wiesz co mnie szokuje? - powiedziała cicho, podnosząc się wreszcie z kucek. - Że przy całej gadce Karaiego o rodzinie i wszystkim, nawet własna matka zerwała z nim kontakt. To jest... wstrętne, po prostu wstrętne.
Miała nadzieję że w nagrodę nie skończy połknięta w całości albo przecięta na pół.
*
Fabia przez chwilę patrzyła w milczeniu w ślad za ich Czerwonym.
- Możliwe - powiedziała wreszcie. - Niedługo pewnie się dowiemy, czy potrzeba zadośćuczynienia jest silniejsza czy nie. Jeśli jest... może być nam potem łatwiej na nim polegać.
Milczała chwilę.
- Wiesz co mnie szokuje? - powiedziała cicho, podnosząc się wreszcie z kucek. - Że przy całej gadce Karaiego o rodzinie i wszystkim, nawet własna matka zerwała z nim kontakt. To jest... wstrętne, po prostu wstrętne.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Raczej jej to nie groziło. Marran była co prawda niezgrabna (Lees i Floki musieli salwować się ucieczką, gdy podskoczyła za Remą), ale też poruszała się... statecznie.
*
- To właśnie się dzieje w tej rodzinie, gdy zawiedziesz pokładane w tobie nadzieje - powiedział Isaku. - Co z oczu, to z serca.
*
- To właśnie się dzieje w tej rodzinie, gdy zawiedziesz pokładane w tobie nadzieje - powiedział Isaku. - Co z oczu, to z serca.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości