Śniadanie upłynęło im miło. Rozsiedli się wraz z wampirami wokół łóżka Leesa i gadali. Znaczy, głównie Lees gadał. O koniach.
Koło południa, Isaku i Fabia zaczęli się pomału zbierać do wyjazdu do Elry.
Znaczy, wyjścia. Do wyjścia. Bo zniknęły im konie.
- Myślisz, że to daleko? - zapytała.
Podczas poprzednich wizyt odnosiła zawsze wrażenie, że pałac faraonów stoi mocno na uboczu. I w zupełnie innym klimacie, na dokładkę.
W zasadzie, to gdzie on w ogóle stał?
20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Za miastem - powiedział Isaku. - Chyba. - Teraz to już raczej na pewno. - Możemy spróbować wziąć Neba - dodał ostrożnie.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Jeśli pozwoli się dosiąść - odrzekła Fabia niepewnie. - Może bezpieczniej byłoby jednak grzecznie poprosić Draumura?
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Racja, on też tutaj jest - przyznał Isaku i poszukał myślami smoka.
Gdy zeszli przed pałac, ubrani i pozawijani, czekał na nich Draumur, stojąc na placu jak srebrna figura. I Neb, krążąc i dymiąc, jakby założone siodło go działo. I Marran, łapiąc na ogromny jęzor płatki śniegu.
Isaku westchnął cicho.
- Robisz to, żeby dopiec Elrze, cerendi? - spytał Neba.
- Nie - burknął Neb.
- Chodź - rzekł Isaku i pomógł wsiąść Fabianie na Draumura. - Latałaś kiedyś sama?
Gdy zeszli przed pałac, ubrani i pozawijani, czekał na nich Draumur, stojąc na placu jak srebrna figura. I Neb, krążąc i dymiąc, jakby założone siodło go działo. I Marran, łapiąc na ogromny jęzor płatki śniegu.
Isaku westchnął cicho.
- Robisz to, żeby dopiec Elrze, cerendi? - spytał Neba.
- Nie - burknął Neb.
- Chodź - rzekł Isaku i pomógł wsiąść Fabianie na Draumura. - Latałaś kiedyś sama?
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Nie - przyznała Fabia, sadowiąc się. - Dziękuję, cerendi - dodała grzecznie do smoka i podrapała go przyjacielsko po boku szyi.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Uważaj na nią, cerendi - powiedział Isaku, kładąc dłonie Fabii na łęku siodła. - Do zobaczenia w pałacu - rzucił.
Odsunął się. Draumur zawinął się, wziął rozbieg i wyrwał w górę pod łagodnym kątem, więc jedyną niedogodnością był niemal zmiatający z miejsca podmuch. Smok aż zaryczał radośnie.
Marran wybiła się za nim. Jej start był zdecydowanie mniej dynamiczny i kosztował kilka dachówek, które zerwała, wybijając się po drodze jeszcze z dachu stajni. Wkrótce jej wzloty będą niesamowicie skomplikowane logistycznie. Jak wszystko w temacie Marran.
Isaku wskoczył na Neba, który wystrzelił w niebo jakby uczyniło mu krzywdę, okręcił się w powietrzu i pogonił za szybszym z natury Draumurem, dymiąc niczym broń ognista jakby w czyms to pomagało.
Z nieba odległości nie wydawały się już takie wielkie. Widzieli wyraźnie drogę przez zagajnik, kawałek dalej podobne do śmietnika miasto, a za nim równe, acz zarosniwte drogi, biegnące do pałaców. Bo były dwa. Bliźniaczo do siebie podobne, z takimi samymi wielkimi ogrodami, nawet dzieliły jeden żywopłot. Miasto zdawało się sercem nowego, logicznego kompleksu Pamięci - leżało pośrodku, na zachód od niego ich pałacyk, na wschód te dwa wielkie południowe gmachy, na południe świątynne wzgórze, na północy gęsty sosnowy las z wioską hakkaich. Bardzo proste. Bardzo logiczne.
Odsunął się. Draumur zawinął się, wziął rozbieg i wyrwał w górę pod łagodnym kątem, więc jedyną niedogodnością był niemal zmiatający z miejsca podmuch. Smok aż zaryczał radośnie.
Marran wybiła się za nim. Jej start był zdecydowanie mniej dynamiczny i kosztował kilka dachówek, które zerwała, wybijając się po drodze jeszcze z dachu stajni. Wkrótce jej wzloty będą niesamowicie skomplikowane logistycznie. Jak wszystko w temacie Marran.
Isaku wskoczył na Neba, który wystrzelił w niebo jakby uczyniło mu krzywdę, okręcił się w powietrzu i pogonił za szybszym z natury Draumurem, dymiąc niczym broń ognista jakby w czyms to pomagało.
Z nieba odległości nie wydawały się już takie wielkie. Widzieli wyraźnie drogę przez zagajnik, kawałek dalej podobne do śmietnika miasto, a za nim równe, acz zarosniwte drogi, biegnące do pałaców. Bo były dwa. Bliźniaczo do siebie podobne, z takimi samymi wielkimi ogrodami, nawet dzieliły jeden żywopłot. Miasto zdawało się sercem nowego, logicznego kompleksu Pamięci - leżało pośrodku, na zachód od niego ich pałacyk, na wschód te dwa wielkie południowe gmachy, na południe świątynne wzgórze, na północy gęsty sosnowy las z wioską hakkaich. Bardzo proste. Bardzo logiczne.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
A zatem Hra miała rację. Naprawdę mieszkali osobno.
- Wiem, że zawsze się kłócili, ale to ciągle nienormalne - mruknęła Fabia do Isaku. Telepatycznie, żeby nie musieć przekrzykiwać lodowatego wiatru.
- Wiem, że zawsze się kłócili, ale to ciągle nienormalne - mruknęła Fabia do Isaku. Telepatycznie, żeby nie musieć przekrzykiwać lodowatego wiatru.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Byli zakochani na zabój. - Isaku był, dla odmiany, w szoku. - Prawie spalili świat dla tej miłości.
Smoki zniżyły lot. Marran usiadła ciężko, potknęła się i ustała. Draumur osiadł miękko na pierzynie śniegu. Neb walnął w ziemię, prawie katapultując Isaku z siodła. Dobrze, że był nawykły do zrywnych koni - Neb był jak one, tylko silniejszy. I ział ogniem
Isaku rozejrzał się. Miejsce było kompletnie wymarłe. Ani cienia służby, ludzi, żadnego ruchu. Zeskoczył z Neba, żeby już go nie denerwować.
Smoki zniżyły lot. Marran usiadła ciężko, potknęła się i ustała. Draumur osiadł miękko na pierzynie śniegu. Neb walnął w ziemię, prawie katapultując Isaku z siodła. Dobrze, że był nawykły do zrywnych koni - Neb był jak one, tylko silniejszy. I ział ogniem
Isaku rozejrzał się. Miejsce było kompletnie wymarłe. Ani cienia służby, ludzi, żadnego ruchu. Zeskoczył z Neba, żeby już go nie denerwować.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Fabia ześlizgnęła się z Draumura i podrapała go czule pod brodą w podzięce za lot. Potem wsunęła rękę pod ramię Isaku, rozglądając się dookoła czujnie.
- Trochę tu strasznie. To miejsce wygląda jak nawiedzone - mruknęła cicho, kiedy ruszyli przez zaśnieżone ogrody, wypełnione zamrożonymi roślinami które zdecydowanie nie były przystosowane do panujących obecnie temperatur. Nawet bez Marran tuż obok.
- Trochę tu strasznie. To miejsce wygląda jak nawiedzone - mruknęła cicho, kiedy ruszyli przez zaśnieżone ogrody, wypełnione zamrożonymi roślinami które zdecydowanie nie były przystosowane do panujących obecnie temperatur. Nawet bez Marran tuż obok.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- W pewnym sensie trochę jest - powiedział Isaku.
Przeszli korytarzami. Pchnął drzwi, wiodące do dawnej sypialni Leesa według tego, co opowiadał im chłopak. Nie było jednak za nimi rajskich pastwisk. Tylko wielka, zakurzona komnata.
I za każdymi kolejnymi też, aż dotarli do drzwi na końcu korytarza.
Przeszli korytarzami. Pchnął drzwi, wiodące do dawnej sypialni Leesa według tego, co opowiadał im chłopak. Nie było jednak za nimi rajskich pastwisk. Tylko wielka, zakurzona komnata.
I za każdymi kolejnymi też, aż dotarli do drzwi na końcu korytarza.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości