Elra skrzywił się paskudnie i mruknął twierdząco.
- Gdyby po prostu poddał miasto i się wycofał wobec przewagi Południowych, nawet nie miałbym mu za złe - przyznał. - Ale to wszystko co mówisz... psiakrew, a ja myślałem, że jest przyjacielem. - Powoli pokręcił głową. - Daj łyka - poprosił, bo sam musiał się napić. - A Saorin miał u niego pieprzony dług wdzięczności, to może być to - dodał, pociągnąwszy solidnie z bukłaka. - Isaku wyciągnął go z niewoli ode mnie i tak dalej. Gdzie najokrutniejszym, co im zrobiłem, była sama niewola, ale wiesz jak jest. - Skrzywił się.
18. Magia nie istnieje!
- Cerro
- Takeshi
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Wiesz, mnie nie trzeba przekonywać, że potrafisz być okropny - westchnął Jon. - Ale... no, nieważne. To było w innym świecie. Jeśli chodzi o Isaku, wiem że miałeś go za przyjaciela. Dlatego wolałem wszystko powiedzieć, żebyś no, wiedział.
Po wielu godzinach smoki opadły niżej i zanurkowały do wilgotnej, gorącej dżungli. Wylądowali na peronie.
- Muszę się położyć. Przepraszam - powiedział Jon ze znużeniem, wziął swoje bagaże i powlókł się do porośniętego roślinnością wnętrza, do którego niegdyś teleportowali się członkowie Pajęczyny.
Elra został więc sam z dwoma smokami, małym psem i jedną kobietą, która ledwie zsunęła się z grzbietu Dzikuska, odeszła w kierunku zwalonego pniaka i tam usiadła, roztrzęsiona i zapłakana.
Po wielu godzinach smoki opadły niżej i zanurkowały do wilgotnej, gorącej dżungli. Wylądowali na peronie.
- Muszę się położyć. Przepraszam - powiedział Jon ze znużeniem, wziął swoje bagaże i powlókł się do porośniętego roślinnością wnętrza, do którego niegdyś teleportowali się członkowie Pajęczyny.
Elra został więc sam z dwoma smokami, małym psem i jedną kobietą, która ledwie zsunęła się z grzbietu Dzikuska, odeszła w kierunku zwalonego pniaka i tam usiadła, roztrzęsiona i zapłakana.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Daj spokój - zapewnił go Elra.
Zdjął zawiniętą Danę z grzbietu Neba, położył ją na skraju pawilonu i przez chwilę po prostu stał, zapatrzony w zwłoki. Sam był zmęczony, ale miał co robić. Na początek podszedł do Estrid. Przykucnął przy niej i zachęcająco wyciągnął do niej rękę.
- Ani chybił, zaraz zacznie padać. Tu zawsze pada - powiedział łagodnie. - Chodź, wejdź do środka. Przygotuję ci posłanie.
Zdjął zawiniętą Danę z grzbietu Neba, położył ją na skraju pawilonu i przez chwilę po prostu stał, zapatrzony w zwłoki. Sam był zmęczony, ale miał co robić. Na początek podszedł do Estrid. Przykucnął przy niej i zachęcająco wyciągnął do niej rękę.
- Ani chybił, zaraz zacznie padać. Tu zawsze pada - powiedział łagodnie. - Chodź, wejdź do środka. Przygotuję ci posłanie.
- Cerro
- Takeshi
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Co wy sobie myślicie? - wrzasnęła na niego. - Co wy sobie wszyscy myślice? Co ze mną teraz będzie? Co z moim synem? Na bogów! - wrzasnęła i rozpłakała się znowu, łapiąc go za rękę.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Elra pomógł jej wstać, delikatnie objął ją ramieniem, w geście, miał nadzieję, nienachalnego pocieszenia, i poprowadził do pawilonu. Bo szczerze nie wiedział, co jej powiedzieć. Po części ponieważ aż do tej chwili nie miał pojęcia, że Estrid miała dzieci.
Zostawił ją przy ścianie, poszedł po koce przywiązane jako tako do smoczych grzbietów przed odlotem, rozłożył je i posadził na nich zapłakaną kobietę. Potem poszedł do smoków i psa. Przykucnął przy tym ostatnim.
- Idź pociesz panią - zwrócił się do Ćmy. Nie był pewien, czy suczka zrozumie, ale chyba warto było spróbować.
Zostawił ją przy ścianie, poszedł po koce przywiązane jako tako do smoczych grzbietów przed odlotem, rozłożył je i posadził na nich zapłakaną kobietę. Potem poszedł do smoków i psa. Przykucnął przy tym ostatnim.
- Idź pociesz panią - zwrócił się do Ćmy. Nie był pewien, czy suczka zrozumie, ale chyba warto było spróbować.
- Cerro
- Takeshi
Re: 18. Magia nie istnieje!
Ćma pomerdała ogonem. Tyle w kwestii rozumienia. Chociaż po chwili udała się do pawilonu, chociaż chyba dlatego, że zaczęło padać. Chociaż Estrid już chyba się sama pocieszyła, bo przestała płakać i siedziała pozawijana w koce. Zerkała niespokojnie na mumię Danę, a deszcz coraz głośniej walił w dach.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Elra natomiast poszedł ściągnąć pozostały skromny bagaż, doczyścić smoki z martwych łusek, połamanych piór i sprawdzić, czy nie gniją im któreś kły. Dzikusek i Neb obaj od dawna nie zaznawali takiej troski i Elra czuł, że im się należała. A poza tym, chciał trochę pobyć sam. Smoki uciszone siłą były prawie jak samotność.
Skończył swoje dzieło dobre dwie godziny później, zmoknięty jak kura, kiedy w zasadzie przestawało już padać.
- Czy któryś z was mógłby coś dla nas upolować? - poprosił, a skoro Neb odleciał, Elra zostawił Dzikuska na warcie i poszedł zbierać mokre badyle w okolicznych zaroślach. Wiedział że rozpalenie ognia na tym materiale będzie raczej trudne, ale nie miał nic lepszego.
Kiedy wrócił do pawilonu, rzucił całkiem spore zebrane naręcze gdzieś pod ścianę i usiadł kawałek obok, na nagiej posadzce, żeby ocieknąć i nie zamoczyć koca. Odchylił głowę i przymknął oczy.
Skończył swoje dzieło dobre dwie godziny później, zmoknięty jak kura, kiedy w zasadzie przestawało już padać.
- Czy któryś z was mógłby coś dla nas upolować? - poprosił, a skoro Neb odleciał, Elra zostawił Dzikuska na warcie i poszedł zbierać mokre badyle w okolicznych zaroślach. Wiedział że rozpalenie ognia na tym materiale będzie raczej trudne, ale nie miał nic lepszego.
Kiedy wrócił do pawilonu, rzucił całkiem spore zebrane naręcze gdzieś pod ścianę i usiadł kawałek obok, na nagiej posadzce, żeby ocieknąć i nie zamoczyć koca. Odchylił głowę i przymknął oczy.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
Po długiej chwili, to Estrid zajęła się zorganizowaniem ich schronienia, to znaczy rozpaliła ogień i zaczęła gotować wodę. Na przemian mamrotała, że są głupi. Elra, bo się przeziębi. Jon, bo ją porwał.
Gdy smoki przyniosły mięso, także Estrid upiekła je bardzo porządnie, nim zjedli.
- Pomóż mi go rozebrać - powiedziała do Elry, bo musiała wciąż osłabionemu Jonowi zmienić opatrunki.
Zapadł zmierzch, a potem noc. Jon zasnął, w końcu wolny od gorączki. Estrid też, wyraźnie znużona. A w podtrzymujących sufit belkach coś się poruszyło.
Ćma przestała usilnie zachęcać mumię Dany i ze szczekaniem, które brzmiało bardziej jak przeraźliwy wrzask, uciekła do Elry.
Gdy smoki przyniosły mięso, także Estrid upiekła je bardzo porządnie, nim zjedli.
- Pomóż mi go rozebrać - powiedziała do Elry, bo musiała wciąż osłabionemu Jonowi zmienić opatrunki.
Zapadł zmierzch, a potem noc. Jon zasnął, w końcu wolny od gorączki. Estrid też, wyraźnie znużona. A w podtrzymujących sufit belkach coś się poruszyło.
Ćma przestała usilnie zachęcać mumię Dany i ze szczekaniem, które brzmiało bardziej jak przeraźliwy wrzask, uciekła do Elry.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Elra wciąż siedział oparty o ścianę, tyle że teraz już zawinięty w koce, pogrążony w niespokojnym, płytkim śnie.
Poruszenie i szczekanie przebudziło go gwałtownie.
- Kto tam?! - huknął, na tyle głośno by wypoczywające nieopodal smoki usłyszały, i wstał. Wolał pobudzić wszystkich bez potrzeby niż pozwolić żeby jakiś obcy podkradł się i ich pozabijał. - Pokaż się!
Poruszenie i szczekanie przebudziło go gwałtownie.
- Kto tam?! - huknął, na tyle głośno by wypoczywające nieopodal smoki usłyszały, i wstał. Wolał pobudzić wszystkich bez potrzeby niż pozwolić żeby jakiś obcy podkradł się i ich pozabijał. - Pokaż się!
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
Jon podskoczył i poderwał się, łapiąc za miecz i patrząc z niedowierzaniem na Elrę. Estrid ocknęła się także i usiadła, rozglądając się. Neb natomiast, jak zawsze w gorącej wodzie kąpany, wparował do wnętrza, rozwalając wejście nieco bardziej.
- Och, nie wrzeszcz, chodzący trupie - rozległo się z sufitu. - Nikogo nie nastraszysz. Nie masz już władzy ani magii. A jeszcze przyciągniesz pająki.
- To tylko Sofija - powiedział Jon.
- I nie uznałeś za stosowne wspomnieć, że ktoś tu mieszka pod dachem! - krzyknęła Estrid.
Wampirzyca zachichotała i lekko zeskoczyła z belek. Była śliczna, pyzata, chociaż ubrana raczej wygodnie niż ładnie. Przeciągnęła się jak kot.
- Chyba przydałyby się wam leki, ale ja nic nie mam. Czekam na dostawę.
- Och, nie wrzeszcz, chodzący trupie - rozległo się z sufitu. - Nikogo nie nastraszysz. Nie masz już władzy ani magii. A jeszcze przyciągniesz pająki.
- To tylko Sofija - powiedział Jon.
- I nie uznałeś za stosowne wspomnieć, że ktoś tu mieszka pod dachem! - krzyknęła Estrid.
Wampirzyca zachichotała i lekko zeskoczyła z belek. Była śliczna, pyzata, chociaż ubrana raczej wygodnie niż ładnie. Przeciągnęła się jak kot.
- Chyba przydałyby się wam leki, ale ja nic nie mam. Czekam na dostawę.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości