18. Magia nie istnieje!
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Dziękuję, Oświecony - mruknął Elra, bo gest Karaiego był jednak przejawem troski. Szorstkiej, ale troski. - Przedtem też nie był w najlepszej - stwierdził, zerkając na Isaku. - Pozbiera się.
- Cerro
- Takeshi
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Tak, gdzieś za dwa miesiące - potaknął Karai kpiąco. - Lekarz pewnie mówił, ale pamiętaj żeby mierzyć mu temperaturę, jeśli dostanie zakażenia, to już po wszystkim.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Elra przytaknął.
- Dziękuję, pamiętam - zapewnił. - Doceniam - dodał jeszcze.
- Dziękuję, pamiętam - zapewnił. - Doceniam - dodał jeszcze.
- Cerro
- Takeshi
Re: 18. Magia nie istnieje!
Karai mruknął potakująco i wyszedł.
Isaku jednak nie dostał w nadchodzących tygodniach gorączki. Po dwóch tygodniach był już w stanie w miarę spokojnie oddychać, chociaż wciąż najmniejsza aktywność sprawiała, że brakowało mu tchu i od czasu do czasu doznawał gwałtownych napadów duszności. Załoga zgłupiała natomiast zupełnie i gdzie Elra nie poszedł, tam natykał się na rozmaite plotki. W międzyczasie zapanował ogólny konsensus, że zrzucił Isaku ze smoka specjalnie; marynarze nie mogli tylko się zgodzić, czy po to, żeby go zabić, czy też chciał mieć wymówkę, żeby siedzieć w jego kajucie.
Neb natomiast był z siebie bardzo zadowolony i na wszelkie ewentualne wymówki reagował gardłowym śmiechem i szczerzeniem wielkich kłów aż po dziąsła.
W końcu, gdy mimo dodatkowych racji wioślarze byli już wycieńczeni i wychudzeni, a kilka ciał zostało po drodze wrzuconych do wody, gdy racje wody stały się tak małe, że wszyscy chodzili wiecznie spragnieni, dotarli do portu.
Garat i Myrkrinu wyłoniło się nagle z mgły, otulającej zimne, szare morze i przez jakiś czas zdawało się, że nic tutaj nie uległo zmianie - oblepiony śniegiem i lodem szkielet smoka był tak samo niewiarygodny, pomysł zbudowania w nim miasta tak samo szalony, Północ tak samo skuta lodem... słowem, wszystko tu było ja dawniej. Nad smoczą czaszką powiewały szafirowe flagi z białym wilkiem Freyów.
Drakkary zacumowały w porcie. Załoga powiązała liny, rzuciła trap i zaczęła wynosić z ładowni resztki zapasów. Kapitan, drapiąc się po głowie, zastanawiał się, co ma do cholery zrobić z wampirzą rybą. Ktoś pobiegł obudzić faraona i Oświeconego, bo było jeszcze bardzo wcześnie.
Nie dane im się było rozgościć, bo na pokładach drakkarów wylądowały revety, niosąc na grzbietach Nieśmiertelnych.
- Nie spodziewaliśmy się was tak wcześnie, kapitanie - powiedział ich oficer, który wylądował na królewskim drakkarze.
Jego smok jednocześnie zbliżył wielki łeb do zmartwiałego marynarza, szczerząc wielkie kły i wiejąc mu w twarz zapachem siarki.
Isaku jednak nie dostał w nadchodzących tygodniach gorączki. Po dwóch tygodniach był już w stanie w miarę spokojnie oddychać, chociaż wciąż najmniejsza aktywność sprawiała, że brakowało mu tchu i od czasu do czasu doznawał gwałtownych napadów duszności. Załoga zgłupiała natomiast zupełnie i gdzie Elra nie poszedł, tam natykał się na rozmaite plotki. W międzyczasie zapanował ogólny konsensus, że zrzucił Isaku ze smoka specjalnie; marynarze nie mogli tylko się zgodzić, czy po to, żeby go zabić, czy też chciał mieć wymówkę, żeby siedzieć w jego kajucie.
Neb natomiast był z siebie bardzo zadowolony i na wszelkie ewentualne wymówki reagował gardłowym śmiechem i szczerzeniem wielkich kłów aż po dziąsła.
W końcu, gdy mimo dodatkowych racji wioślarze byli już wycieńczeni i wychudzeni, a kilka ciał zostało po drodze wrzuconych do wody, gdy racje wody stały się tak małe, że wszyscy chodzili wiecznie spragnieni, dotarli do portu.
Garat i Myrkrinu wyłoniło się nagle z mgły, otulającej zimne, szare morze i przez jakiś czas zdawało się, że nic tutaj nie uległo zmianie - oblepiony śniegiem i lodem szkielet smoka był tak samo niewiarygodny, pomysł zbudowania w nim miasta tak samo szalony, Północ tak samo skuta lodem... słowem, wszystko tu było ja dawniej. Nad smoczą czaszką powiewały szafirowe flagi z białym wilkiem Freyów.
Drakkary zacumowały w porcie. Załoga powiązała liny, rzuciła trap i zaczęła wynosić z ładowni resztki zapasów. Kapitan, drapiąc się po głowie, zastanawiał się, co ma do cholery zrobić z wampirzą rybą. Ktoś pobiegł obudzić faraona i Oświeconego, bo było jeszcze bardzo wcześnie.
Nie dane im się było rozgościć, bo na pokładach drakkarów wylądowały revety, niosąc na grzbietach Nieśmiertelnych.
- Nie spodziewaliśmy się was tak wcześnie, kapitanie - powiedział ich oficer, który wylądował na królewskim drakkarze.
Jego smok jednocześnie zbliżył wielki łeb do zmartwiałego marynarza, szczerząc wielkie kły i wiejąc mu w twarz zapachem siarki.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Elra, mając szczerą nadzieję że Neb nie zrobi w międzyczasie czegoś głupiego, obudził Isaku.
- Chodź, musisz wyjść ze mną na pokład - powiedział księciu, kiedy ten się ocknął. - Jesteśmy na miejscu i chyba słyszę już twoich Nieśmiertelnych.
Podał Isaku rękę, żeby pomóc mu się pozbierać. Nie było szans żeby Isaku mógł wyjść o własnych siłach i jeszcze potem mówić, Elra zamierzał więc go podeprzeć.
- Chodź, musisz wyjść ze mną na pokład - powiedział księciu, kiedy ten się ocknął. - Jesteśmy na miejscu i chyba słyszę już twoich Nieśmiertelnych.
Podał Isaku rękę, żeby pomóc mu się pozbierać. Nie było szans żeby Isaku mógł wyjść o własnych siłach i jeszcze potem mówić, Elra zamierzał więc go podeprzeć.
- Cerro
- Takeshi
Re: 18. Magia nie istnieje!
Isaku jęknął. Chętnie by wyszedł na pokład, po prochach, ale bez nich ich podejście składało się głównie z jego bolesnych jęków, stęknięć i bezgłośnego wyklinania na zmianę Czerwonych, za złamanie mu żebra w pierwszej kolejności, i Neba, za złamanie go gorzej.
Ledwie wyszli, w ich stronę skierowały się groty i smoki, i w ogóle cały dostępny arsenał.
- Popieprzyło cię, do kurwy nędzy? - wyświszczał Isaku do oficera, grożącego kapitanowi, który kompletnie się zmieszał i zeskoczył ze smoka, i skłonił się, i wybałuszył oczy na faraona. - Co? - przywrócił go warknięciem do rzeczywistości Isaku.
- Nie... książę. Nie, my tylko... nie spodziewaliśmy się... kontrola.
- Zamknijcie port i podstawcie powóz - wysapał Isaku. - I przyślijcie Czarne Skrzydło do pałacu. Już! - szczeknął, bo Nieśmiertelny dalej stał i się gapił.
- Tak jest, książę - ocknął się oficer i ruszył wreszcie.
Ledwie wyszli, w ich stronę skierowały się groty i smoki, i w ogóle cały dostępny arsenał.
- Popieprzyło cię, do kurwy nędzy? - wyświszczał Isaku do oficera, grożącego kapitanowi, który kompletnie się zmieszał i zeskoczył ze smoka, i skłonił się, i wybałuszył oczy na faraona. - Co? - przywrócił go warknięciem do rzeczywistości Isaku.
- Nie... książę. Nie, my tylko... nie spodziewaliśmy się... kontrola.
- Zamknijcie port i podstawcie powóz - wysapał Isaku. - I przyślijcie Czarne Skrzydło do pałacu. Już! - szczeknął, bo Nieśmiertelny dalej stał i się gapił.
- Tak jest, książę - ocknął się oficer i ruszył wreszcie.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Elra, który tak po prawdzie był troszkę spłoszony przez całe to spotkanie, odetchnął cicho. Zawrócił, ale tylko kilka kroków, żeby delikatnie posadzić Isaku na stopniu.
- Przyniosę ci twoje proszki - powiedział łagodnie i znikł na chwilę. Kiedy już napoił księcia lekami, usiadł obok. Nie widział sensu wlec go z powrotem do kajuty, skoro czekali na jego powóz. - Co robimy w związku z armią Południa? - zapytał. - Mówiłeś że szanse na obronę są nikłe? Możemy ich zatopić u bram portu?
- Przyniosę ci twoje proszki - powiedział łagodnie i znikł na chwilę. Kiedy już napoił księcia lekami, usiadł obok. Nie widział sensu wlec go z powrotem do kajuty, skoro czekali na jego powóz. - Co robimy w związku z armią Południa? - zapytał. - Mówiłeś że szanse na obronę są nikłe? Możemy ich zatopić u bram portu?
- Cerro
- Takeshi
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Nie mają armii. Tylko statki - powiedział Isaku. - Zamkniemy port łańcuchami. Przy odrobinie szczęścia, pierwsze galery zatoną.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
- W porządku - odrzekł Elra.
Nie miał pojęcia, skąd Isaku wiedział że Augustus nie postanowił załadować swoich legionów na galery, skoro wyraźnie wyszedł ze swoich portów z wyprzedzeniem i wiedział, że większość Nieśmiertelnych jest w kraju. Był jednak świadom że to nie jest dobry moment żeby naciskać na Isaku.
Na pokładzie za ich plecami wylądował smok, z dobrze acz prosto ubranym, ciemnowłosym mężczyzną na grzbiecie. Zeskoczył ze smoka i natychmiast ruszył w ich kierunku.
- Isaku? Na litość, co się stało? - sapnął Ver, a potem wybałuszył oczy na Elrę. - Erm, dzień dobry.
Nie miał pojęcia, skąd Isaku wiedział że Augustus nie postanowił załadować swoich legionów na galery, skoro wyraźnie wyszedł ze swoich portów z wyprzedzeniem i wiedział, że większość Nieśmiertelnych jest w kraju. Był jednak świadom że to nie jest dobry moment żeby naciskać na Isaku.
Na pokładzie za ich plecami wylądował smok, z dobrze acz prosto ubranym, ciemnowłosym mężczyzną na grzbiecie. Zeskoczył ze smoka i natychmiast ruszył w ich kierunku.
- Isaku? Na litość, co się stało? - sapnął Ver, a potem wybałuszył oczy na Elrę. - Erm, dzień dobry.
- Cerro
- Takeshi
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Może nie zauważyłeś, re, ale jestem śmiertelnie chory od kilku lat - odpowiedział Isaku, odwracając się. Wyciągnął rękę, żeby uścisnąć jego prawicę. - Dostałem się też do niewoli. Złamałem parę kości. I mam przebite płuco. Poza tym, wszystko dobrze, a co tutaj? Zresztą, nieważne. Płyną tu galery z Południa - powiedział. - Chyba nie mieli czasu zebrać armii, ale przygotuj obronę.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość