Elra uśmiechnął się i poszedł za nim, głośno pozachwycać się Krajką, którą zresztą też pogłaskał i nakarmił jakąś marchewką, bo była sympatyczna.
- Przejedziemy się razem po posiadłości? - zaproponował, kiedy już poznał także źrebię.
18. Magia nie istnieje!
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
Lees skinął głową.
- Chcesz klacz, wałacha? - W jego oku błysnęło coś jakby lekka złośliwość, nim dodał trzecią opcję: - Ogiera?
Kiedy Elra wybrał, Lees kazał osiodłać odpowiedniego konia, a sam poszedł po Biszkopt, niewysoką, gniadą klacz swojej ulubionej rasy. Na Bucu jeździł niedawno i koń musiał odpocząć. Ledwie zobaczył Elrę, ruszył stępa przez monotonny krajobraz.
- Chcesz klacz, wałacha? - W jego oku błysnęło coś jakby lekka złośliwość, nim dodał trzecią opcję: - Ogiera?
Kiedy Elra wybrał, Lees kazał osiodłać odpowiedniego konia, a sam poszedł po Biszkopt, niewysoką, gniadą klacz swojej ulubionej rasy. Na Bucu jeździł niedawno i koń musiał odpocząć. Ledwie zobaczył Elrę, ruszył stępa przez monotonny krajobraz.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Elra zdecydował się na ogiera. Nie podzielał miłości Isaku do koni, zresztą za smokami też raczej średnio przepadał, ale akurat jeździć umiał, nie było więc żadnego powodu by nie podjąć rzuconego mu wyzwania. Pojechał więc obok syna, prowadząc zwierzę może nie po mistrzowsku, ale wprawnie.
- Jon i, mam nadzieję, Brunhilda płyną do nas - odezwał się po dłuższej chwili spokojnej jazdy w ciszy. - Chociaż nie wiem, kiedy dopłyną.
- Jon i, mam nadzieję, Brunhilda płyną do nas - odezwał się po dłuższej chwili spokojnej jazdy w ciszy. - Chociaż nie wiem, kiedy dopłyną.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
- To dobrze - powiedział Lees. - Głównie, że są cali.
Pognał wreszcie klacz do lekkiego kłusa. Ogier Elry wykorzystał ten moment, by opuścić łeb i bryknąć złośliwie, w ułamku chwili zmieniając się z miłego konia w żywą katapultę.
Pognał wreszcie klacz do lekkiego kłusa. Ogier Elry wykorzystał ten moment, by opuścić łeb i bryknąć złośliwie, w ułamku chwili zmieniając się z miłego konia w żywą katapultę.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Elra sapnął, ale utrzymał się w siodle, opanował konia i chwili dogonił syna.
- Tak, też mnie to cieszy - przyznał. - Nie do końca wiem o Brunhildzie - przyznał. - Uciekła ze stolicy przed planowanym ślubem z uzurpatorem. Rozdzieliliśmy się z Jonem i on po nią pojechał. Mam nadzieję że zdążył zanim coś jej się stało.
- Tak, też mnie to cieszy - przyznał. - Nie do końca wiem o Brunhildzie - przyznał. - Uciekła ze stolicy przed planowanym ślubem z uzurpatorem. Rozdzieliliśmy się z Jonem i on po nią pojechał. Mam nadzieję że zdążył zanim coś jej się stało.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
Koń dla odmiany spróbował ugryźć go w nogę i zakręcił się w efekcie w miejscu. Lees delikatnie poruszył się w siodle i zaczął okrążać ojca, walczącego z wierzchowcem. Nie chciał, żeby Biszkopt mu wystygła.
- Tak - powiedział spokojnie. - Wujek mówił mi o Brunhildzie. Bardziej martwiłem się o Jona. Nie było wiadomo, co z nim.
- Tak - powiedział spokojnie. - Wujek mówił mi o Brunhildzie. Bardziej martwiłem się o Jona. Nie było wiadomo, co z nim.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Wiem - przyznał Elra. - Jego ludzie powtórzyli mi opowieść o jego zaginięciu zanim się z nim spotkałem. Ma swoją niewielką bandę, którą Isaku trochę przetrzebił kiedy uciekaliśmy. Zostali mu elf z Pajęczyny, dwoje królewskich kuszników i jeden osiłek na którego trafił po drodze. Dobrzy, lojalni ludzie. I trochę się chyba zakochał w jednej kobiecie z wioski nad oazą.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
- To chyba dobrze - przyznał Lees i odsunął klacz bokiem o kilka kroków, bo ogier spróbował go ugryźć, zaraz po tym jak bryknął znowu.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Elra westchnął w duchu, ściągnął wodze mocniej, zmuszając wierzchowca do stanięcia dęba, a potem pogonił go z powrotem do kłusa. Jeśli chciał brykać, w porządku, ale niech przynajmniej posuwa się naprzód.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
Koń ruszył wreszcie kłusem, tańcząc co prawda od jednej strony ścieżki do drugiej, ale przynajmniej do przodu. Jechali w milczeniu.
- Chcesz się pościgać? - zaproponował Lees, gdy dotarli do długiej prostej z przodu domu.
- Chcesz się pościgać? - zaproponował Lees, gdy dotarli do długiej prostej z przodu domu.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość