18. Magia nie istnieje!

[Akayla]

- Mhm - odrzekł Berg. Potem westchnął. - W porządku. Macie konkretny plan czy na razie tylko szukacie partnerów do koalicji?

Ravhona subtelnie zmarszczyła brwi. Nie podobało jej się jak łatwo Berg ustąpił. Nie w tych czasach.

[Los]

- Czas na plany przyjdzie, gdy będziemy wiedzieli, czym możemy dysponować - powiedział Isaku swobodnie. - Cieszę się, że jesteś taki chętny.

[Akayla]

- Przyjemność po mojej stronie - odrzekł kurtuazyjnie Berg, zachowując niezmącony spokój.

[Los]

- Więc... - powiedział Isaku, sięgając po notes. - Czym możemy dysponować? Wybacz, że nie znam rozmiarów twojej armii.

[Akayla]

- Dwadzieścia parę tysięcy ludzi i smoków w formacjach lotniczych, około piętnaście tysięcy w formacjach naziemnych, dziesięć tysięcy kawalerii, dwadzieścia parę tysięcy piechoty. To regularne wojsko. Jeśli wezwę pospolite ruszenie, z samych klanów powinniśmy uzyskać przynajmniej drugie tyle ludzi i smoków, być może więcej, ale ci mają znacznie mniejszą wartość. - Pochylił się i nalał sobie trochę wina do kielicha. Pociągnął łyk. - A wy? Ile wy macie?

[Los]

- Licząc ze Wschodem... To może pięćdziesiąt tysięcy wszystkiego - powiedział Isaku, notując.

Nie mieli co prawda Wschodu, a on sam miał trzydzieści tysięcy, ale w tej chwili niezbyt ufał rozmówcy.

[Akayla]

Berg przez chwilę mierzył Isaku nieprzeniknionym spojrzeniem.

- Aha - odrzekł wreszcie. - To wszystko ciągle blednie w porównaniu do dziesięciu tysięcy legionów Augustusa. O ile rzeczywiście tyle ma.

[Los]

- Zapewne. Jeśli zreformował armię i teraz nazywa centurie legionami - rzekł Isaku.-Zresztą, spodziewam się tam wkrótce chaosu. W obozie wroga. Augustus umiera.

[Akayla]

- Och? - sapnął Berg, unosząc lekko brwi i nachylił się nieco. - Teraz mnie zainteresowałeś. Rozwiniesz myśl?

[Los]

- Cóż, wszystko wskazuje, że cierpi na chorobę sodomitów, o której być może słyszałeś - rzekł Isaku. - I panikuje. Zdążył już roztrzaskać swoje galery o północne klify.