Strona 102 z 893
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
: czw kwie 08, 2021 9:51 pm
autor: Akayla
Dzień 51
- Dziękuję - odrzekł Syrus, łapiąc runę. Skłonił się jej krótko i wyszedł, po drodze rzucając Lukasowi bardzo krótkie, acz zmartwione spojrzenie.
Wrócił do siebie i dozbroił się szybko. Jego załoga angażowała się już żywo w pomoc Bugnikowi, pod kierunkiem krasnoluda i Finna. Kiedy wyszedł z kajuty, Lena już na niego czekała, uzbrojona nie tylko w swój pistolet, ale również długie noże i ciężką kuszę. Na wszelki wypadek.
Krótko później oboje byli w postaci ptaków, dobrze ponad rzeką, w pobliżu miejsca z którego zniknęła Sokoliczka, i ruszyli przed siebie żwawo, acz czujnie. Syrus, z runą Mauli przy szyi, ani myślał na ślepo skakać do przodu, jeszcze by w coś wpadli.
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
: pt kwie 09, 2021 8:06 am
autor: Cerro
Dzień 51
W międzyczasie zupełnie się ściemniło i znowu zapanował okropny ziąb. Lecieli ponad oszronionym lasem, z którego granicy, jak język wielkiego potwora, wysunął się wreszcie kanion z tęczowych skał - wielka, sięgająca aż po horyzont, kręta rozpadlina, pocięta przez pęknięcia, szczeliny i jaskinie. Wąska kreska niemal całkowicie zmrożonej rzeki płynęła przecinała ten skalisty krajobraz jak wielka rana.
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
: pt kwie 09, 2021 8:23 am
autor: Akayla
Dzień 51
Dotarli do granicy kanionu bez przeszkód i wylądowali na jego szczycie, obok rozpadliny w której zamarzała rzeka. Nie potrzebowali odpoczynku, a Syrus po prawdzie nie czuł jeszcze nic podejrzanego, ale wolał otworzyć otrzymane od Mauli Oko teraz. Na wypadek gdyby później nie było już na to czasu, niezależnie od jego planów by podchodzić ostrożnie.
Kiedy skończył, ruszyli dalej, póki co wciąż podążając za rzeką. Kanion był rozległy, a Syrus miał nadzieję, że uda mu się wyczuć lub usłyszeć "Yuki", albo przynajmniej ślady jej bytności, zanim ona zorientuje się w ich obecności. A nie spodziewał się, żeby przyczaiła się daleko od trasy Sokoliczki.
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
: pt kwie 09, 2021 8:25 am
autor: Cerro
Dzień 51
Może słowo "przyczaiła" nie było najdoskonalsze. W jednej z jaskiń, widocznej z poziomu na którym stali, coś połyskiwało czerwienią - najwyraźniej rozpalono tam ognisko. Chwilę później nałożył się na ten kolor błysk fioletu, runa Syrusa zaczęła lekko drżeć, a on sam mógł wyczuć daleki, ale znajomy zapach Czarnoksiężnika.
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
: pt kwie 09, 2021 8:39 am
autor: Akayla
Dzień 51
Syrus aż na chwilkę przystanął z wrażenia i ukrył twarz w dłoni.
- Idiota - syknął cicho.
Potem jednak ruszył dalej, trochę przyspieszając. Nie czuł zapachu nikogo poza Neatanem i mu się to nie podobało, za to Czarnoksiężnik zdążył już wejść w pułapkę jak ostatni głupi. Syrus nie zamierzał pędzić mu na ratunek nie wiedząc, co czeka go w środku.
Zgięci w pół i przyczajeni, dotarli do miejsca naprzeciw jaskini, z którego można było z bezpiecznej odległości zajrzeć do środka. Przylegli do ziemi, schowani za załomem skały. Syrus wyciągnął niewielką, lekką patrzałkę żeby się przyjrzeć, natomiast Lena zaczęła przygotowywać swoją wielką kuszę. W końcu zbudowali ją do strzelania na duże odległości.
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
: pt kwie 09, 2021 8:58 am
autor: Cerro
Dzień 51
Syrus zresztą już wkrótce poczuł zapach, zagubiony gdzieś w zapachu ogniskowego dymu - i był to bez wątpienia zapach wampira, Starszego, chociaż nie całkiem mu znany. Z drugiej strony, nie widział nigdy tej wersji Yuki, więc trudno żeby wiedział jak pachnie.
Przez patrzałkę niewiele było widać, bo jaskinia była kręta, więc Syrus mógł najwyżej zobaczyć czerwono-pomarańczowe światło ogniska tańczące na jednej ze ścian i wysoki cień, prawdopodobnie Neatana. Za to całkiem wyraźnie słyszał jego głos:
- Yuki-chan... ty jesteś...
- Och. - To był głos Yuki. Akurat on brzmiał tak samo jak tej, którą Syrus znał. - Więc to wersja rzeczywistości, w której jesteśmy na "Yuki-chan"?
Przez chwilę panowała skonsternowana cisza.
- Czyli jesteś z innego wymiaru - odezwał się w końcu Neatan. Wydawało się, że odzyskał spokój. - Ale po co tutaj przybyłaś, jeżeli nie, żeby odszukać mnie?
- Jestem z niejednego wymiaru, Czarnoksiężniku. Zwiedziłam ich przez lata setki, jeśli nie tysiące. Każdy umierał, pożarty przez Nicość i czas tego wymiaru też dobiega końca.
- Bzdura. To młody świat. Wiemy od Kellama...
- Wasz Wielki Wampir się myli - oznajmiła Yuki. - W moim prawdziwym, rodzimym świecie, powiedział to samo. W moim prawdziwym, rodzimym świecie też uciekliśmy do innego wymiaru przed Imperium Świata. A może powinnam powiedzieć, w "mojej rzeczywistości"? Jak wiele wymiarów ma w końcu twoja wymiarowa mapa?
- Nie wiadomo - przyznał cicho Neatan. - Nie wchodziliśmy nigdy w głąb czasu.
- Cóż, ja tak. Freya z mojej prawdziwej rzeczywistości wysłała mnie, żebym odnalazła jakąś, w której Królestwu Północy udało się przetrwać.
- Dlaczego ciebie?
- Bo jestem shoninem Frey-jao, idioto? - fuknęła Yuki. - Och... no tak, są też wersje rzeczywistości, w której jest nim mój brat. - Ciężkie westchnięcie powiedziało Syrusowi, że nie jest jedyną osobą absolutnie rozczarowaną Ainarem. - W każdym razie, niestety, wszystkie światy kończą tak samo. Bez względu na relację między nami, na los Frey-jao, na to kto zasiada na tronie... Imperium Świata znajduje nas, a za nim podąża wygłodniała Nicość i potem nie ma już niczego. Absolutnie niczego.
- Jak... wiele...?
- Nie liczę - przyznała Yuki. - Niektóre światy są tak do siebie podobne, że mam wrażenie, że przeżywam w kółko ten sam sen. Czy tutaj także chihi-ue płynie rzeką?
- Płynie.
- Więc pewnie również się pojawi - powiedziała dość obojętnie. - Przez wszystkie te rzeczywistości, wszystkie wymiary, szukam odpowiedzi na jedno pytanie: co można zrobić, aby Nicość nie przybyła? Kogo uśmiercić, komu dać żyć? Jak Imperium nas odnalazło? Może nie pozwolić istnieć samemu Imperium? Może zabić cesarza, nim w ogóle dorośnie? Może ten Frey, a może tamten? Może należy pozbyć się wampirów? Nie dopuścić do powstania Parysusa? Co można zrobić? Dlaczego zawsze koniec jest tak samo nieunikniony? Ale już wiem. W końcu, po oglądaniu nieuchronnego setki i tysiące razy, wiem który element układanki jest przyczyną apokalipsy.
- Chyba się domyślam.
- To ty. Ponieważ to ty zdradziłeś, przyprowadziłeś tu Imperium Świata i otwarłeś dla niego wymiar, wpuszczając nie tylko legiony Cesarza, ale i Nicość.
Syrus słyszał tylko trzaskanie płonącego drewna w ognisku. Wydawało się, że Yuki i Neatan przestali nawet oddychać.
Potem Czarnoksiężnik się roześmiał. Szczerze jak dziecko i niepohamowanie jak szaleniec.
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
: pt kwie 09, 2021 9:21 am
autor: Akayla
Dzień 51
Syrus obawiał się, że Yuki miała rację. Jak również, że było już za późno.
- Zabierz go stamtąd.
Lena usłuchała. Na płynący z jaskini blask ognia nałożył się błysk białej magii, gdy moc zaklęcia teleportującego otoczyła Neatana.
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
: pt kwie 09, 2021 11:40 am
autor: Cerro
Dzień 51
Biała magia błysnęła, a potem zgasła. Zaklęcie nie zadziałało. Nie było żadnej mocy, która je przełamała - po prostu pękło. Jak napięta lina, która w jednej chwili trzyma na miejscu żagiel, a w następnej staje się bezużytecznym śmieciem.
Neatan przestał się śmiać. Jego cień na ścianie zadrgał i Syrus mógł zobaczyć jak z miejsca, gdzie powinny znajdować się jego usta, wysuwają się długie, uzbrojone w szpony dłonie. Te dłonie rozerwały Czarnoksiężnika na pół, a ze środka wyłoniła się jego własna sylwetka.
- Yuki-chan - powiedział Neatan, ale tym razem nie było w jego głosie ciepłych tonów, tylko szydercze rozbawienie. - Mówisz z taką pasją, że niemal sam uwierzyłem.
- Nie wypowiedziałam nawet jednego kłamstwa - wycedziła Yuki i również jej cień zatańczył na ścianie, gdy zaczęli krążyć wokół siebie jak dwa lwy.
- Tak sądzisz, słońce. Problemem jest to, że ty nie masz żadnych prawdziwych wspomnień. To ja cię stworzyłem. I to ja włożyłem te tysiące światów w twoją biedną głowę. Bo wiedziałem, że kto jak kto, ale ty nie ustaniesz w poszukiwaniu... cóż, głupszego mnie... a ja wpadnę w tę pułapkę jak dziecko. Nie ma żadnej Nicości. Będziecie się wkrótce o nią modlić. A teraz wybacz mi. Mam świat do przeorganizowania.
- Hej! - krzyknęła Yuki i rzuciła się w przód z szybkością pantery... i zamarła nagle na jednej nodze, w absurdalnie dynamicznej pozycji.
- Czarnoksięskie twory - pouczył ją Neatan - niespecjalnie nadają się do walki z czarnoksiężnikami.
Z tymi słowami wszedł w otwarty zawczasu portal i sam przeniósł się do Katedry.
Katedra - Nowy Świat
W głównym holu katedry, Neatan władczo skinął ręką na pobliskiego czarnoksiężnika. Gar podszedł, gapiąc się na niego, jak wszyscy obecni. To bez wątpienia był Neatan - ale fioletowa moc pulsowała już nie tylko w jego tatuażach, ale teraz żyłach - i nie ukrywał swojej okropnej prawdziwej formy. Nosił też koronę. Głęboko wbitą w skórę na głowie, wysoką koronę o ostrych krawędziach, ozdobioną na środku zamiast szlachetnym kamieniem tylko kulą żywej, czarnej mocy.
- Zbierzcie wszystkich - polecił Neatan. - Isaku, Władcę Umarłych, wszystkich. Natychmiast.
- Tak jest - powiedział cicho Gar i odbiegł.
Vesna przeskoczyła jakby nieśmiało do jego głowy.
- Wszystko w porządku?
- Tak, Vesna - odpowiedział Neatan. - Po prostu wstąpiliśmy na kolejny poziom. Nie martwcie się tym.
- Hm - mruknęła Vesna i przeskoczyła z powrotem do Cichej oraz Saby, obserwującej powrót Czarnoksiężnika ze szczytu schodów. - Wygląda, że to on. Znowu coś zrobił, żeby zwiększyć swoją moc. Nie wiem, czy trzeba się martwić - doniosła im uprzejmie.
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
: pt kwie 09, 2021 12:28 pm
autor: Akayla
Dzień 51
Syrus zaklął w duchu i, skoro Neatan się wyniósł, jednak skoczył do wylotu jaskini, z naładowanym rewolwerem. Błyskawicznie i bezszelestnie znalazł się za Yuki, na którą runa oczywiście reagowała tylko dodatkowo potwierdzając słowa Czarnoksiężnika, i wypalił bez ostrzeżenia, tylko raz - raz wystarczył. Złapał bezwładne ciało dziewczyny której głowa zaczynała się już pomału zrastać, wrócił do Leny i w następnej chwili wszyscy troje byli w kajucie Mauli.
- Kukiełka zbuntowanej instancji - wyjaśnił, wypuszczając ciało. Maula widziała pokaz cieni równie dobrze jak on, ale musiał jeszcze wyjaśnić, co słyszał. - Ma sztuczne wspomnienia apokalipsy i bogowie wiedzą, czego jeszcze. Naszego Czarnoksiężnika już nie ma. Ten nowy ma dziwną moc... formę odporności na magię? Albo kontroli. Lena próbowała zabrać stamtąd naszego Neatana, ale zaklęcie nie zadziałało. Trzeba natychmiast przenieść gdzieś Freyę, zanim wezmą ją na zakładnika.
Katedra - Nowy Świat
- Nie mam pojęcia, Vesna - przyznała stojąca nieopodal Cicha. - Jakiś dziwny się zrobił...
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
: pt kwie 09, 2021 1:46 pm
autor: Cerro
Port Mauli - Nowy Świat
Maula potrząsnęła głową. Syrus wyrzucał z siebie szokujące rewelacje jedna za drugą, aż nawet ona poczuła się cokolwiek przytłoczona wszystkimi informacjami - i ich potencjalnymi skutkami.
- Zajmij się tym - powiedziała. - Freyą. Ma być bezpieczna, najlepiej niedostępna dla tego nowego Neatana, czy czymkolwiek jest ta instancja. Lukas - rzuciła, kiwnięciem głowy wskazując Yuki.
- Szokujące podobieństwo - skomentował Lukas, patrząc to na nią, to na Syrusa, a potem przerzucił sobie dziewczynę przez ramię i wyszedł.
Katedra - Nowy Świat
- Zupełnie mi się to nie podoba - przyznała Saba.
Wokół Neatana, a nawet przy niej zaczęły otwierać się portale. Saba wycofała się spiesznie, żeby dołączyć do Cichej, podczas gdy czarnoksiężnicy, wielu wyraźnie oderwanych od jakiś zajęć, zaczęli zbierać się wokół Neatana. Władca Umarłych przybył również, jak zawsze w płaszczu i zbroi. Isaku natomiast miał na sobie luźną koszulę i spodnie, bo właśnie lonżował z Leesem młodego ogiera, kiedy otrzymał wezwanie. A brzmiało pilnie.
- Witajcie, moi uczniowie, podwładni, a wkrótce kapłani - odezwał się Neatan, gdy wszyscy byli już na miejscu. - Jak być może zauważyliście, udało mi się przekroczyć kolejną granicę nieznanego na drodze ku odkryciu ostatecznej prawdy, ostatecznego krańca możliwości nas wszystkich. - Pozwolił im mamrotać przez chwilę, nim ciągnął: - Nadchodzą wielkie zmiany w tym świecie, który nasza moc pozwoliła obłaskawić i którego jest fundamentem. Nasza odpowiedzialność stała się większa niż kiedykolwiek. Wsparcie was wszystkich będzie konieczne. W zamian za nie, otrzymacie jak zawsze przywileje i magię, której łakniecie bardziej niż strawy. Widzicie... podróżując do innego wymiaru, znalazłem nam nowych sojuszników. Sojuszników, którzy lepiej rozumieją naszą potęgę i są zupełnie skłonni oddawać mi to, co należne. Boską cześć. Być może nadszedł czas, by uświadomić w tym również naszych dotychczasowych przyjaciół i nareszcie zjednoczyć ludzkość pod naszym łaskawym przewodnictwem.
Ktoś krzyknął i po chwili podniosły się wiwaty oraz burza oklasków.
Tylko Władca Umarłych odwrócił się i z niesmakiem ruszył do drzwi.
- Dokąd idziesz, Drake? - zawołał za nim Neatan.
- Składam rezygnację, książę! - odkrzyknął mu wampir.
- Próbujesz zatem wynieść z tej Katedry coś, co nie należy do ciebie.
Drake odwrócił się powoli w progu i cisnął w Neatana klątwę, na którą wykorzystał całą moc swoich tatuaży. Czarnoksiężnik zatrzymał ją bez żadnego wysiłku, nim w ogóle go dotknęła i wchłonął do swojego ciała.
- Smacznego - rzucił kwaśno Drake i wyszedł, trzaskając drzwiami.
- Kim oni są? - spytał szeptem Isaku, podchodząc. - Nasi nowi sojusznicy?
- "Nasi" to może tutaj zbyt hojnie powiedziane - przyznał Neatan. - Cesarz Świata chciałby cię widzieć.
- A ja chciałbym widzieć jego - powiedział niewzruszony Isaku. - Puścisz mnie do niego samego?
- Nie, książę - zapewnił Neatan. - Czekajcie na mnie! Będę miał wkrótce zadania dla was wszystkich! - oznajmił swoim ludziom, a potem otworzył portal i zapraszającym gestem wskazał go synowi.
Isaku wcisnął ręce w kieszenie i przeszedł przez niego, a Czarnoksiężnik podążał pół kroku za nim jak stróżujący brytan.