Luiza przekrzywiła głowę, a potem spojrzała na Mentiana.
- Myślisz że powinniśmy się wrócić do tamtego śmiertelnika czy iść dalej? - zapytała. Jego opinia ewidentnie znaczyła dla niej więcej niż zdanie całej reszty.
20.1: Into the Abyss
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.1: Into the Abyss
- Cóż... - rzekł Mentian powoli. - Troszczę się o śmiertelników - zapewnił. Żeby nie było. Nie wiadomo, kto donosił Wielkiemu, koniec końców. - Ale większość wydaje się oszalała, a śmierć tu im nie grozi. Poza tym, wszyscy bez wyjątku do tej pory byli wrogo nastawieni. Mogą zagrozić naszym śmiertelnikom. Poszedłbym tym korytarzem. Najwyżej tam wrócimy.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.1: Into the Abyss
Luiza pokiwała głową. Też tak uważała, jednak nie chciała podejmować takich decyzji samodzielnie. Jeszcze wygenerowałaby jakiś konflikt czy coś.
- Pójdę przodem - zadeklarowała się wobec tego i weszła do środka, po cichu i ostrożnie, ale raczej dosyć żwawo.
- Pójdę przodem - zadeklarowała się wobec tego i weszła do środka, po cichu i ostrożnie, ale raczej dosyć żwawo.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.1: Into the Abyss
Mentian ponownie puścił śmiertelników przodem, a sam ruszył za nimi. Nie był pewien, czy to w czymś pomaga, ale czuł że takie zabezpieczanie tyłów będzie dobrze brzmiało, gdyby jednak musiał się tłumaczyć ze zgonu jakiegoś członka wyprawy.
Pomieszczenie #1
Korytarz zakręcał w lewo, a potem rozgałęział się w obie strony. Po lewej widzieli tylko litą ścianę, która po kilku krokach w głąb odcinała wejście. Skręcili zatem w prawo, przeszli pod rzeźbionym w sceny kaźni grzesznych łukiem i znaleźli się w kolejnym podłużnym pomieszczeniu. Po lewej leżał stos rozwalonych beczek; cokolwiek z nich wyciekało, cuchnęło ohydnie. Wśród nich, z łbem opartym o jakąś żelazną skrzynię, spał przedziwny stwór.
Miał oślizgłą, czarną skórę, opinającą jego przeraźliwie wychudzone, podłużne cielsko. Cztery długie nogi kończyły się stopami o długich, rozcapierzonych, zbrojnych w potężne szpony palcach. Zębatą, dolną szczękę miał co najmniej dwa razy dłuższą niż górną, przez co nawet gdy miał zamknięty pysk zwieszał się z niego długi jęzor, którego końcówka płonęła dziwnym, purpurowym ogniem. Ten sam ogień pokrywał długi ogon i grzbiet stwora.
Po drugiej stronie pomieszczenia, daleko przed sobą, widzieli kolejny łuk, prowadzący w głąb labiryntu korytarzy. Po prawej natomiast ścianę porastała gęsta warstwa szarego grzyba, który jakimś cudem się tu rozwinął.
Pomieszczenie #1
Korytarz zakręcał w lewo, a potem rozgałęział się w obie strony. Po lewej widzieli tylko litą ścianę, która po kilku krokach w głąb odcinała wejście. Skręcili zatem w prawo, przeszli pod rzeźbionym w sceny kaźni grzesznych łukiem i znaleźli się w kolejnym podłużnym pomieszczeniu. Po lewej leżał stos rozwalonych beczek; cokolwiek z nich wyciekało, cuchnęło ohydnie. Wśród nich, z łbem opartym o jakąś żelazną skrzynię, spał przedziwny stwór.
Miał oślizgłą, czarną skórę, opinającą jego przeraźliwie wychudzone, podłużne cielsko. Cztery długie nogi kończyły się stopami o długich, rozcapierzonych, zbrojnych w potężne szpony palcach. Zębatą, dolną szczękę miał co najmniej dwa razy dłuższą niż górną, przez co nawet gdy miał zamknięty pysk zwieszał się z niego długi jęzor, którego końcówka płonęła dziwnym, purpurowym ogniem. Ten sam ogień pokrywał długi ogon i grzbiet stwora.
Po drugiej stronie pomieszczenia, daleko przed sobą, widzieli kolejny łuk, prowadzący w głąb labiryntu korytarzy. Po prawej natomiast ścianę porastała gęsta warstwa szarego grzyba, który jakimś cudem się tu rozwinął.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.1: Into the Abyss
Luiza zatrzymała się i powstrzymała gestem śmiertelników kroczących za nią pochodem jak kaczuszki. Potem obejrzała się przez ramię.
- Potwór. Śpi. Ucisz Ember - zwróciła się szeptem do Mentiana, bo elfka była prowadzona w zasadzie na samym końcu ich pochodu.
Jeśli się postarają, powinni być w stanie przejść bokiem, niezauważeni i zniknąć w następnym korytarzu bez walki. W końcu szkoda marnować sił i zasobów na takie bestyjki, kiedy nie trzeba.
- Potwór. Śpi. Ucisz Ember - zwróciła się szeptem do Mentiana, bo elfka była prowadzona w zasadzie na samym końcu ich pochodu.
Jeśli się postarają, powinni być w stanie przejść bokiem, niezauważeni i zniknąć w następnym korytarzu bez walki. W końcu szkoda marnować sił i zasobów na takie bestyjki, kiedy nie trzeba.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.1: Into the Abyss
Mentian skinął głową i podszedł do elfki. Wyciągnął ją praktycznie z ramion śmiertelnika i zatkał jej wrzeszczące usta, mimo tego że miotała się i chyba trochę dusiła. Nic jej nie będzie.
Za to w międzyczasie inny śmiertelnik postanowił się zabić.
- Pójdę pierwszy - oznajmił Strzałka i ruszył przez komnatę, nie czekając na pozwolenie od kogokolwiek.
Ruko, która pamiętała jego zmagania z zamkiem, patrzyła na to sceptycznie. Nuri chyba myślał podobnie, bo ze znużeniem potarł twarz. Haav zaczął gryźć nerwowo obdarte palce.
Krasnoludowi szło jednak w miarę dobrze. Jakoś w połowie długości nawet przestał się skradać. Odwrócił się, uśmiechnął do nich szeroko i dalej szedł po cichu dalej, z niezwykłą pewnością siebie podrzucił nawet nóż. Ale złapać go nie zdołał.
Ostrze walnęło o posadzkę z brzękiem, który rozbrzmiał jakby zwalił się cały kredens zastawy.
- Ups - rzekł Strzałka.
Leżący na skrzyni stwór poruszył się leniwie. Otworzył płonące czerwienią oczy, które rozwarły się szeroko na widok Strzałki. Uniósł górną połowę ciała, opierając pazury o strzeżoną skrzynię i ryknął wściekle.
Strzałka zgarnął nóż i biegiem rzucił się do sąsiedniego pomieszczenia. Przypadł do łuku, jakby ten miał go uratować.
- Dalej jest pusto! - wrzasnął, żeby być pomocnym.
Potwór przesunął spojrzeniem w kierunku wejścia gdzie stali.
- Złodzieje! - ryknął, kłapiąc niedopasowanymi szczękami. - Cała gromada żałosnych, smakowitych... ZŁODZIEI!
- Możemy walczyć lub uciekać - powiedział pospiesznie, cicho, Mentian do Luizy. - Albo weź śmiertelników i biegnijcie, a ja go zajmę.
Za to w międzyczasie inny śmiertelnik postanowił się zabić.
- Pójdę pierwszy - oznajmił Strzałka i ruszył przez komnatę, nie czekając na pozwolenie od kogokolwiek.
Ruko, która pamiętała jego zmagania z zamkiem, patrzyła na to sceptycznie. Nuri chyba myślał podobnie, bo ze znużeniem potarł twarz. Haav zaczął gryźć nerwowo obdarte palce.
Krasnoludowi szło jednak w miarę dobrze. Jakoś w połowie długości nawet przestał się skradać. Odwrócił się, uśmiechnął do nich szeroko i dalej szedł po cichu dalej, z niezwykłą pewnością siebie podrzucił nawet nóż. Ale złapać go nie zdołał.
Ostrze walnęło o posadzkę z brzękiem, który rozbrzmiał jakby zwalił się cały kredens zastawy.
- Ups - rzekł Strzałka.
Leżący na skrzyni stwór poruszył się leniwie. Otworzył płonące czerwienią oczy, które rozwarły się szeroko na widok Strzałki. Uniósł górną połowę ciała, opierając pazury o strzeżoną skrzynię i ryknął wściekle.
Strzałka zgarnął nóż i biegiem rzucił się do sąsiedniego pomieszczenia. Przypadł do łuku, jakby ten miał go uratować.
- Dalej jest pusto! - wrzasnął, żeby być pomocnym.
Potwór przesunął spojrzeniem w kierunku wejścia gdzie stali.
- Złodzieje! - ryknął, kłapiąc niedopasowanymi szczękami. - Cała gromada żałosnych, smakowitych... ZŁODZIEI!
- Możemy walczyć lub uciekać - powiedział pospiesznie, cicho, Mentian do Luizy. - Albo weź śmiertelników i biegnijcie, a ja go zajmę.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.1: Into the Abyss
Co. Za. Idiota.
Luiza patrzyła za Strzałką, zacinając usta.
- Biegniemy - zdecydowała w odpowiedzi na propozycję Mentiana. W najgorszym razie potem po niego wróci. Najważniejsze żeby śmiertelnicy przeszli bezpiecznie.
Co też strzeliło tym władcom do głowy żeby dawać im tę bandę pod opiekę? Samo utrapienie z nimi. To powinna była być wampirza misja.
Ale, ach, sami byli śmiertelni, a Kellam był Kellamem. Pewnie dlatego.
- Ruchy! - bez ociągania ryknęła na swoją trzódkę i pobiegła pierwsza.
Morrigan spojrzała za nią trochę bez przekonania, ale usłuchała i popędziła naprzód. Podobnie postąpili także Mbawe i Koji. Pierre wyciągnął ręce do Mentiana. Ktoś musiał przewlec Ember na drugą stronę.
Gdzieś w połowie drogi Luiza zwolniła trochę. Chciała przepuścić śmiertelników przodem i w razie czego osłonić ich z boku przed demonem.
Luiza patrzyła za Strzałką, zacinając usta.
- Biegniemy - zdecydowała w odpowiedzi na propozycję Mentiana. W najgorszym razie potem po niego wróci. Najważniejsze żeby śmiertelnicy przeszli bezpiecznie.
Co też strzeliło tym władcom do głowy żeby dawać im tę bandę pod opiekę? Samo utrapienie z nimi. To powinna była być wampirza misja.
Ale, ach, sami byli śmiertelni, a Kellam był Kellamem. Pewnie dlatego.
- Ruchy! - bez ociągania ryknęła na swoją trzódkę i pobiegła pierwsza.
Morrigan spojrzała za nią trochę bez przekonania, ale usłuchała i popędziła naprzód. Podobnie postąpili także Mbawe i Koji. Pierre wyciągnął ręce do Mentiana. Ktoś musiał przewlec Ember na drugą stronę.
Gdzieś w połowie drogi Luiza zwolniła trochę. Chciała przepuścić śmiertelników przodem i w razie czego osłonić ich z boku przed demonem.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.1: Into the Abyss
Mentian zaklął pod nosem, ale ignorując wrzaski Ember oraz fakt, że wbiła zęby w jego rękę - znaczy, próbowała przez pancerz - pobiegł wraz ze śmiertelnikami.
Demon zaatakował ich, oczywiście, z wściekłym rykiem rzucił się na znajdującą się najbliżej Luizę. Jego długie szpony przecięły powietrze, ale na szczęście nie był aż tak szybki, żeby skutecznie trafić wampira.
Na domiar złego, spod stóp uciekającej grupy wzbił się tuman kurzu. Mentian, ledwie się nim zaciągnął, zrozumiał po dławiącym zapachu, że musieli aktywować jakąś pułapkę. Poczuł jak Ember bezwładnie opada w jego uchwycie, najwyraźniej tracąc przytomność. Pozostali, na szczęście, ustali na nogach, chociaż zarówno Nuri jak i Pierre odczuli okrutne zawroty głowy, a przed oczami zaczęło im ciemnieć.
Dosięgnęli jakoś Strzałki, wszyscy w miarę bezpiecznie. Nuri oparł ręce o kolana i pochylił się w przód walcząc z mdłościami. Mentian zrzucił Ember na ziemię - skaranie z tą dziewczyną - i pochylił się nad nią. Była podejrzanie blada, ale oddychała, to chyba żyła. Na pierwszy rzut oka pomieszczenie było puste, chociaż śmierdziało zgnilizną, więc obejrzał się jak Luzia radzi sobie z demonem.
Demon zaatakował ich, oczywiście, z wściekłym rykiem rzucił się na znajdującą się najbliżej Luizę. Jego długie szpony przecięły powietrze, ale na szczęście nie był aż tak szybki, żeby skutecznie trafić wampira.
Na domiar złego, spod stóp uciekającej grupy wzbił się tuman kurzu. Mentian, ledwie się nim zaciągnął, zrozumiał po dławiącym zapachu, że musieli aktywować jakąś pułapkę. Poczuł jak Ember bezwładnie opada w jego uchwycie, najwyraźniej tracąc przytomność. Pozostali, na szczęście, ustali na nogach, chociaż zarówno Nuri jak i Pierre odczuli okrutne zawroty głowy, a przed oczami zaczęło im ciemnieć.
Dosięgnęli jakoś Strzałki, wszyscy w miarę bezpiecznie. Nuri oparł ręce o kolana i pochylił się w przód walcząc z mdłościami. Mentian zrzucił Ember na ziemię - skaranie z tą dziewczyną - i pochylił się nad nią. Była podejrzanie blada, ale oddychała, to chyba żyła. Na pierwszy rzut oka pomieszczenie było puste, chociaż śmierdziało zgnilizną, więc obejrzał się jak Luzia radzi sobie z demonem.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.1: Into the Abyss
Pierre wsparł się ciężko o ścianę, zaciskając powieki. Pomysł z bieganiem mógł jednak być błędem. Niezgrabnie sięgnął do głowy i podniósł przyłbicę. Jakby miało dojść do najgorszego, głupio byłoby podtopić się we własnych wymiocinach.
*
Luiza uskoczyła zwinnie przed pazurami, dobyła miecza i cięła po łapie zanim ten zdążył ją zabrać. Potem zaczęła wycofywać się powoli - na ile słyszała, reszta towarzystwa dotarła już do bezpieczeństwa, a demon chyba nie mógł się zmieścić w tamtym tunelu. Chyba. Bo ten ogień, którym był pokryty, zdecydowanie się Luizie nie podobał i zupełnie nie chciała z nim mieć nic wspólnego.
*
Luiza uskoczyła zwinnie przed pazurami, dobyła miecza i cięła po łapie zanim ten zdążył ją zabrać. Potem zaczęła wycofywać się powoli - na ile słyszała, reszta towarzystwa dotarła już do bezpieczeństwa, a demon chyba nie mógł się zmieścić w tamtym tunelu. Chyba. Bo ten ogień, którym był pokryty, zdecydowanie się Luizie nie podobał i zupełnie nie chciała z nim mieć nic wspólnego.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.1: Into the Abyss
Miecz Luizy zatonął w ciele demona, a płomienie z jego grzbietu buchnęły natychmiast w kierunku ostrza. Wspięły się po nim i uderzyły w Elizę, by po chwili znowu się wycofać. Na jej przedramieniu został długi pas spalonej skóry, bliźniaczy ze śladem cięcia na odnóżu demona, który podkulił je i zasyczał na nią wściekle, strzelając płonącym jęzorem jak rozsierdzony wąż.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość