Królestwo Północy
Pałac
- Masz rację, oczywiście - przyznała Dana. - Po prostu... oni wszyscy, no wiesz, Freyowie, nie mają większego wyjścia, niż zaakceptować obecny stan rzeczy. I im szybciej przestaniecie się nawzajem nienawidzić, tym lepiej. Dla nas przede wszystkim.
***
Twierdza Czerwonych
Tego ranka Maru zaprowadziła dziewczęta do innej niż zwykle sali, gdzie następnie milczący jak grób Czerwony rozdał im ich testy i poszedł sobie. Maru usiadła w kąciku, podczas gdy dziewczynki z napięciem oglądały swoje papiery. Siedząca obok Hatszepsut, śliczna dziewczyna rozpłakała się na widok swojego dokładnie tak samo gwałtownie, jak kiedy go pisała. Inne jednak wydawały się cokolwiek pogodniejsze, wymieniając głośno uwagi i marudząc na trudne swoim zdaniem pytania.
13.2: Foch na puna
- Akayla
- Kruk
Re: 13.2: Foch na puna
Królestwo Północy
Pałac
Elra mruknął i pocałował żonę raz jeszcze.
- Spróbuję - obiecał. - Właśnie, odnośnie rozmów - dodał powoli. - Po śniadaniu zamierzałem wypytać Ravhonę o jej dokładne możliwości jako upiora, bo zamierzam zaproponować Czerwonym jej pomoc w zebraniu armii takich. I, hmmm, mogłabyś mi towarzyszyć? Nie chciałbym, żeby "niechcący" omsknęła się jej ręka - wyjaśnił - a ciebie lubi.
***
Twierdza Czerwonych
Hatszepsut leniwie przesunęła spojrzeniem po swojej kartce. Było tak, jak się spodziewała. W częściach ścisłych uzyskała dobre i bardzo dobre wyniki, natomiast w tych, gdzie musiała się płodzić w dialekcie Czerwonych uzyskała w najlepszym razie noty przeciętne.
Trzeba będzie popracować nad językiem, pomyślała, a potem zerknęła z ukosa na zapłakaną dziewczynę. Zrobiło jej się... trochę jej żal. Przysunęła się nieco bliżej.
- Może... mogę pomóc? - zapytała ostrożnie, bardzo pilnując wymowy. Równie dobrze mogła zacząć odświeżanie dialektu od teraz.
Pałac
Elra mruknął i pocałował żonę raz jeszcze.
- Spróbuję - obiecał. - Właśnie, odnośnie rozmów - dodał powoli. - Po śniadaniu zamierzałem wypytać Ravhonę o jej dokładne możliwości jako upiora, bo zamierzam zaproponować Czerwonym jej pomoc w zebraniu armii takich. I, hmmm, mogłabyś mi towarzyszyć? Nie chciałbym, żeby "niechcący" omsknęła się jej ręka - wyjaśnił - a ciebie lubi.
***
Twierdza Czerwonych
Hatszepsut leniwie przesunęła spojrzeniem po swojej kartce. Było tak, jak się spodziewała. W częściach ścisłych uzyskała dobre i bardzo dobre wyniki, natomiast w tych, gdzie musiała się płodzić w dialekcie Czerwonych uzyskała w najlepszym razie noty przeciętne.
Trzeba będzie popracować nad językiem, pomyślała, a potem zerknęła z ukosa na zapłakaną dziewczynę. Zrobiło jej się... trochę jej żal. Przysunęła się nieco bliżej.
- Może... mogę pomóc? - zapytała ostrożnie, bardzo pilnując wymowy. Równie dobrze mogła zacząć odświeżanie dialektu od teraz.
- Cerro
- Takeshi
Re: 13.2: Foch na puna
Królestwo Północy
Pałac
- Oczywiście - zapewniła Dana. - Skoro sądzisz, że to pomoże. Chociaż wątpię, żeby ktoś mnie tu lubił bardziej niż ciebie - przyznała.
***
Twierdza Czerwonych
- Nie umiem pisać - wyłkała jednak dziewczynka ze skrajną frustracją, co mogło być odczytane jako "nie". - Jak mam odpowiadać na napisane pytania?
Hatszepsut nie zdążyła odpowiedzieć na to całkiem rozsądnie postawione pytanie, bowiem trzasnęły drzwi i w sali zapadła absolutna, pełna konsternacji cisza.
- Cześć - powiedział Karai. - Nie muszę was prosić, żebyście wstały jak widzę. Maru, wstań - dodał łagodnie, bo Maru jako jedyna nie była w szoku tak głębokim, by zapomnieć się pokłonić. - Przynieś mi herbaty, dobrze? Dziękuję. Więc... będziemy rozmawiać o naszej religii. Co oznacza, że ja będę mówił i wy też będziecie mówiły. Rasha, zamknij buzię - poprosił.
Płacząca obok Hatsze dziewczynka zamknęła buzię aż trzasnęły jej ząbki.
Pałac
- Oczywiście - zapewniła Dana. - Skoro sądzisz, że to pomoże. Chociaż wątpię, żeby ktoś mnie tu lubił bardziej niż ciebie - przyznała.
***
Twierdza Czerwonych
- Nie umiem pisać - wyłkała jednak dziewczynka ze skrajną frustracją, co mogło być odczytane jako "nie". - Jak mam odpowiadać na napisane pytania?
Hatszepsut nie zdążyła odpowiedzieć na to całkiem rozsądnie postawione pytanie, bowiem trzasnęły drzwi i w sali zapadła absolutna, pełna konsternacji cisza.
- Cześć - powiedział Karai. - Nie muszę was prosić, żebyście wstały jak widzę. Maru, wstań - dodał łagodnie, bo Maru jako jedyna nie była w szoku tak głębokim, by zapomnieć się pokłonić. - Przynieś mi herbaty, dobrze? Dziękuję. Więc... będziemy rozmawiać o naszej religii. Co oznacza, że ja będę mówił i wy też będziecie mówiły. Rasha, zamknij buzię - poprosił.
Płacząca obok Hatsze dziewczynka zamknęła buzię aż trzasnęły jej ząbki.
- Akayla
- Kruk
Re: 13.2: Foch na puna
Królestwo Północy
Pałac
- Na południu wydawała się żywić do ciebie sporo sympatii. Tutaj jeszcze jej nie widziałem - wyjaśnił Elra. - Dziękuję. W takim razie pójdę zawołać na służących, bo Ashora zeżarła moją porcję - dodał z rozbawieniem.
Podniósł Danę w ramionach i posadził delikatnie z powrotem w fotelu i wyszedł na krótką chwilę. Kiedy wrócił, siadł przy stole, mniej więcej naprzeciwko żony.
- Swoją drogą... czy ty naprawdę oddałaś Fafika? - zapytał ostrożnie.
***
Twierdza Czerwonych
Hatsze przez chwilę siedziała napięta jak struna, w absolutnym bezruchu, patrząc na Karaiego wielkimi oczami. Jednak kiedy skończył mówić, odłożyła swoją pracę na bok i wielkim wysiłkiem woli przemogła się, by usiąść swobodnie. Skrzyżowała nóżki na swojej poduszce i nachyliła się delikatnie ku nowemu i niespodziewanemu nauczycielowi.
Nie sądziła, by Oświecony udzielający lekcji małej grupce dzieciaków - zwłaszcza dziewczynek - był wśród Czerwonych standardowym podejściem. W tym przypuszczeniu jedynie utwierdzały ją reakcje reszty grupy. Więc... jego uczynek, pomimo wszystkiego innego, szczerze jej zaimponował i była gotowa chociaż spróbować pomóc. Dopóki nie zostanie znów ofuknięta i zgaszona, znaczy.
Pałac
- Na południu wydawała się żywić do ciebie sporo sympatii. Tutaj jeszcze jej nie widziałem - wyjaśnił Elra. - Dziękuję. W takim razie pójdę zawołać na służących, bo Ashora zeżarła moją porcję - dodał z rozbawieniem.
Podniósł Danę w ramionach i posadził delikatnie z powrotem w fotelu i wyszedł na krótką chwilę. Kiedy wrócił, siadł przy stole, mniej więcej naprzeciwko żony.
- Swoją drogą... czy ty naprawdę oddałaś Fafika? - zapytał ostrożnie.
***
Twierdza Czerwonych
Hatsze przez chwilę siedziała napięta jak struna, w absolutnym bezruchu, patrząc na Karaiego wielkimi oczami. Jednak kiedy skończył mówić, odłożyła swoją pracę na bok i wielkim wysiłkiem woli przemogła się, by usiąść swobodnie. Skrzyżowała nóżki na swojej poduszce i nachyliła się delikatnie ku nowemu i niespodziewanemu nauczycielowi.
Nie sądziła, by Oświecony udzielający lekcji małej grupce dzieciaków - zwłaszcza dziewczynek - był wśród Czerwonych standardowym podejściem. W tym przypuszczeniu jedynie utwierdzały ją reakcje reszty grupy. Więc... jego uczynek, pomimo wszystkiego innego, szczerze jej zaimponował i była gotowa chociaż spróbować pomóc. Dopóki nie zostanie znów ofuknięta i zgaszona, znaczy.
- Cerro
- Takeshi
Re: 13.2: Foch na puna
Królestwo Północy
Pałac
Dana wyraźnie posmutniała nieco, ale skinęła głową.
- Zostawiłam go wczoraj z Ashorą i trudno nie zauważyć, że jej idzie z nim lepiej - powiedziała. - Poza tym, nienawidzisz go. Poza tym, próbował żuć twoją twarz dzisiaj w nocy.
***
Twierdza Czerwonych
- Świetnie - powiedział Karai sceptycznie,patrząc po towarzystwie. - Dziękuję - rzucił, bo Maru przyniosła mu herbatę i wróciła do swojego kącika. - Więc, nasza religia. Prawdopodobnie to wiecie, lub przynajmniej przeczuwacie, że jest ona prastara jak na prawdziwą wiarę przystało. Historia czczenia świętych duchów jest równie stara jak historia człowieczeństwa, a na pewno cywilizacji. Włączając w to fakt, że jest starsza niż historia Złotego Imperium, najstarszego ze znanych historii tworów, jaki uznać można za państwo. Jeden z najstarszych odkrytych dokumentów to pismo Starca z Gór imieniem Ubadah, objaśniające dogmat zakazujący przedstawiania wizerunków duchów. Możemy domniemywać, że aż do powstania tego pisma, jedna z najważniejszych i pierwotnych zasad wiary nie istniała, zwłaszcza że dokument ten wspomina o niszczeniu wizerunków duchów, które "są tak liczne jak gwiazdy na niebie i dzieło to wymaga zaiste wsparcia astralnych bytów".
Pałac
Dana wyraźnie posmutniała nieco, ale skinęła głową.
- Zostawiłam go wczoraj z Ashorą i trudno nie zauważyć, że jej idzie z nim lepiej - powiedziała. - Poza tym, nienawidzisz go. Poza tym, próbował żuć twoją twarz dzisiaj w nocy.
***
Twierdza Czerwonych
- Świetnie - powiedział Karai sceptycznie,patrząc po towarzystwie. - Dziękuję - rzucił, bo Maru przyniosła mu herbatę i wróciła do swojego kącika. - Więc, nasza religia. Prawdopodobnie to wiecie, lub przynajmniej przeczuwacie, że jest ona prastara jak na prawdziwą wiarę przystało. Historia czczenia świętych duchów jest równie stara jak historia człowieczeństwa, a na pewno cywilizacji. Włączając w to fakt, że jest starsza niż historia Złotego Imperium, najstarszego ze znanych historii tworów, jaki uznać można za państwo. Jeden z najstarszych odkrytych dokumentów to pismo Starca z Gór imieniem Ubadah, objaśniające dogmat zakazujący przedstawiania wizerunków duchów. Możemy domniemywać, że aż do powstania tego pisma, jedna z najważniejszych i pierwotnych zasad wiary nie istniała, zwłaszcza że dokument ten wspomina o niszczeniu wizerunków duchów, które "są tak liczne jak gwiazdy na niebie i dzieło to wymaga zaiste wsparcia astralnych bytów".
- Akayla
- Kruk
Re: 13.2: Foch na puna
Królestwo Północy
Pałac
- Och - mruknął Elra i chrząknął. Służąca zapukała i weszła, by postawić przed albinosem śniadanie. Milczał chwilę, czekając, aż za kobietą zamkną się drzwi. - To nie tak, że go nienawidziłem. Po prostu nie lubiłem pewnych jego zachowań - wyjaśnił i zabrał się do jedzenia. - Rybki? - zaproponował.
***
Twierdza Czerwonych
Hatszepsut milczała krótką chwilkę. Jednak wobec braku najlżejszego odzewu ze strony reszty grupy, podniosła głos.
- Z historii Złotego Imperium... pamiętam że Czerwoni przypominali wtedy... ummmm... mnichów? - zakończyła niepewnie, doszukawszy się w końcu odpowiedniego słowa. A przynajmniej miała taką nadzieję. - Co... - Sapnęła z frustracją. - Dlaczego to się zmieniło? I... dlaczego Ubadah zakazał przedstawiania wizerunków Duchów... Mistrzu? - zakończyła pytająco, z wahaniem. Bo i szczerze nie wiedziała, jak powinna się do Karaiego zwracać w tej sytuacji, tak niestandardowa była.
Pałac
- Och - mruknął Elra i chrząknął. Służąca zapukała i weszła, by postawić przed albinosem śniadanie. Milczał chwilę, czekając, aż za kobietą zamkną się drzwi. - To nie tak, że go nienawidziłem. Po prostu nie lubiłem pewnych jego zachowań - wyjaśnił i zabrał się do jedzenia. - Rybki? - zaproponował.
***
Twierdza Czerwonych
Hatszepsut milczała krótką chwilkę. Jednak wobec braku najlżejszego odzewu ze strony reszty grupy, podniosła głos.
- Z historii Złotego Imperium... pamiętam że Czerwoni przypominali wtedy... ummmm... mnichów? - zakończyła niepewnie, doszukawszy się w końcu odpowiedniego słowa. A przynajmniej miała taką nadzieję. - Co... - Sapnęła z frustracją. - Dlaczego to się zmieniło? I... dlaczego Ubadah zakazał przedstawiania wizerunków Duchów... Mistrzu? - zakończyła pytająco, z wahaniem. Bo i szczerze nie wiedziała, jak powinna się do Karaiego zwracać w tej sytuacji, tak niestandardowa była.
- Cerro
- Takeshi
Re: 13.2: Foch na puna
Królestwo Północy
Pałac
Dana prychnęła z rozbawieniem.
- Dziękuję, dam sobie z tym jakoś radę - zapewniła.
***
Twierdza Czerwonych
- Wystarczy "Oświecony" - zapewnił ją serdecznie Karai. - Cóż, zapewne Ubadah podjął taką decyzję, ponieważ istnieją ku temu przesłanki. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że chociaż posiadamy przeogromną liczbę świętych pism, żadne z nich nie jest tym jedynym i ostatecznym. Jedyny tekst, który uchodzi za pierwowzór wszystkich interpretacji, to "Najświętrza Mantra", czyli siedemdziesięciodwugodzinna modlitwa, w której każdy wers ma odmienne znaczenia, co więcej przedstawione w prastarym dialekcie naszej mowy. "Zaprawdę grozę i szaleństwo w was wzbudzi oblicze tych, których umysł ludzki objąć ni przyodziać w kształt znany sobie nie jest w stanie, zatem padajcie na twarz i nie rozmyślajcie nad ucieleśnieniem świętych bytów" to mniej więcej tłumaczenie na współczesną mowę wersetu, który nakłonił Ubadaha do takiej, a nie innej interpretacji. Z którą zresztą w pełni się zgadzam. Rzecz w tym, że przed Ubadahem nikt nie pochylał się nad tym fragmentem, a nawet sama "Najświętsza Mantra" jest po prostu najstarszą z interpretacji. Nie pierwotnym objawieniem, które występuje na przykład w religii Północy, teraz już byłej, kiedy Pradawni przyszli i rzucili: "Jesteśmy bogami i możemy zabić złe smoki magmy. Dogadamy się".
Ktoś się zaśmiał. Troszkę nerwowo.
- To wszystko implikuje - rzekła bardzo nieśmiało Rasha - że nasze dogmaty nie są wcale dogmatami. Że ktoś je kiedyś sobie wymyślił na podstawie innych dogmatów. Że... że nic nie jest PRAWDĄ.
- "Nic nie jest absolutną prawdą, wszystko jest dopuszczalne" - przyznał Karai. - To ostatnie słowa "Najświętszej Mantry". Widzicie, podstawą naszej religii nie są dogmaty. Podstawą wiary są interpretacje. Jesteśmy wszyscy jedynie ludźmi, którym przekazana została wola i mądrość bytów tysiąckrotnie mądrzejszych. Spróbujcie wytłumaczyć cielęciu ideę arytmetyki, a zrozumiecie jak ciężkim zadaniem mogłoby być dla duchów wyjaśnienie ludziom, którzy nie stworzyli jeszcze nawet zalążka cywilizacji, praw które pozwolą im wstąpić do Krainy Duchów. Przemówiono do nas w obcej mowie, na obcym nam poziomie abstrakcji, a my i mam tu na myśli wszystkich, którzy kiedykolwiek prowadzili Czerwonych, staramy się zrozumieć i przekazać zawartą w tym myśl, ale chociaż mówią do nas duchy, wciąż żyjemy ograniczeni realiami świata, rzeczywistości i śmiertelności. Kolejne interpretacje to kolejne kroki na drodze do prawdy, a duchy pozwalają nam jako ludzkości pokonać tę droę, czuwając jedyni, byśmy nie zbłądzili zbyt mocno.
Pałac
Dana prychnęła z rozbawieniem.
- Dziękuję, dam sobie z tym jakoś radę - zapewniła.
***
Twierdza Czerwonych
- Wystarczy "Oświecony" - zapewnił ją serdecznie Karai. - Cóż, zapewne Ubadah podjął taką decyzję, ponieważ istnieją ku temu przesłanki. Nie każdy zdaje sobie sprawę, że chociaż posiadamy przeogromną liczbę świętych pism, żadne z nich nie jest tym jedynym i ostatecznym. Jedyny tekst, który uchodzi za pierwowzór wszystkich interpretacji, to "Najświętrza Mantra", czyli siedemdziesięciodwugodzinna modlitwa, w której każdy wers ma odmienne znaczenia, co więcej przedstawione w prastarym dialekcie naszej mowy. "Zaprawdę grozę i szaleństwo w was wzbudzi oblicze tych, których umysł ludzki objąć ni przyodziać w kształt znany sobie nie jest w stanie, zatem padajcie na twarz i nie rozmyślajcie nad ucieleśnieniem świętych bytów" to mniej więcej tłumaczenie na współczesną mowę wersetu, który nakłonił Ubadaha do takiej, a nie innej interpretacji. Z którą zresztą w pełni się zgadzam. Rzecz w tym, że przed Ubadahem nikt nie pochylał się nad tym fragmentem, a nawet sama "Najświętsza Mantra" jest po prostu najstarszą z interpretacji. Nie pierwotnym objawieniem, które występuje na przykład w religii Północy, teraz już byłej, kiedy Pradawni przyszli i rzucili: "Jesteśmy bogami i możemy zabić złe smoki magmy. Dogadamy się".
Ktoś się zaśmiał. Troszkę nerwowo.
- To wszystko implikuje - rzekła bardzo nieśmiało Rasha - że nasze dogmaty nie są wcale dogmatami. Że ktoś je kiedyś sobie wymyślił na podstawie innych dogmatów. Że... że nic nie jest PRAWDĄ.
- "Nic nie jest absolutną prawdą, wszystko jest dopuszczalne" - przyznał Karai. - To ostatnie słowa "Najświętszej Mantry". Widzicie, podstawą naszej religii nie są dogmaty. Podstawą wiary są interpretacje. Jesteśmy wszyscy jedynie ludźmi, którym przekazana została wola i mądrość bytów tysiąckrotnie mądrzejszych. Spróbujcie wytłumaczyć cielęciu ideę arytmetyki, a zrozumiecie jak ciężkim zadaniem mogłoby być dla duchów wyjaśnienie ludziom, którzy nie stworzyli jeszcze nawet zalążka cywilizacji, praw które pozwolą im wstąpić do Krainy Duchów. Przemówiono do nas w obcej mowie, na obcym nam poziomie abstrakcji, a my i mam tu na myśli wszystkich, którzy kiedykolwiek prowadzili Czerwonych, staramy się zrozumieć i przekazać zawartą w tym myśl, ale chociaż mówią do nas duchy, wciąż żyjemy ograniczeni realiami świata, rzeczywistości i śmiertelności. Kolejne interpretacje to kolejne kroki na drodze do prawdy, a duchy pozwalają nam jako ludzkości pokonać tę droę, czuwając jedyni, byśmy nie zbłądzili zbyt mocno.
- Akayla
- Kruk
Re: 13.2: Foch na puna
Królestwo Północy
Pałac
Elra zachichotał.
- Chciałem cię poczęstować rybą - wyjaśnił z rozbawieniem, subtelnym gestem dłoni wskazując na swoją ledwie naruszoną porcję - ale jak nie, to nie. Jeszcze możesz zmienić zdanie! - zaznaczył z figlarnym błyskiem w oku i wrócił do jedzenia. - W każdym razie, jak mówiłem, nie nienawidziłem tego psa. Zasadniczo nie mam nic przeciw psom. Po prostu... wiesz jak było. Nie umiałem sobie z nim poradzić. Więc, jeśli tylko chcesz, znajdę ci ślicznego, słodziutkiego szczeniaka z łagodniejszej, mniej wymagającej rasy. Jakiegoś typowego pieska towarzyszącego, pałacowego. Z takim nawet ja powinienem się dogadać. Co ty na to?
***
Twierdza Czerwonych
- W takim razie... ech, chwilkę - poprosiła Hatsze i uniosła oczy na sufit, usiłując zebrać myśli. - Więc, tego, według niektórych... myślących...? - zaczęła, spoglądając z powrotem na Karaiego - czas to... to spirala. Cykl i ruch do przodu jednocześnie. "Wszystko płynie". Więc jeśli Duchy są tysiąckrotnie mądrzejsze od ludzi, musiały pomyśleć. O tym. I zrobić, żeby objawienie pasowało. - Chrząknęła, trochę zniesmaczona własną niemocą językową. - Wobec tego i tego, co powiedziałeś, Oświecony... w wiecznym biegu czasu... naprzód... podejście fundamentalne jest najdalsze od prawdy i błędne w podstawy założeniach.
- Ta mała ma zadatki na filozofa - z ciepłym rozbawieniem zauważyła Adhara w głowie Karaiego.
*
Tymczasem Ainar, skończywszy swój poranny trening, przyszedł w odwiedziny do brata.
- Tak się ostatnio zastanawiam, re - powiedział, gdy już przywitali się i rozsiedli. - Rea koresponduje z chihi-ue. I tak... tak sobie pomyślałem, że napisałbym coś do niego i haha-ue. Muszą się czuć okropnie i ciągle mam wyrzuty sumienia z tego powodu. Więc chciałbym zrobić chociaż tę drobną rzecz - wyjaśnił. - Pomyślałem, że może chcesz się dołączyć?
Pałac
Elra zachichotał.
- Chciałem cię poczęstować rybą - wyjaśnił z rozbawieniem, subtelnym gestem dłoni wskazując na swoją ledwie naruszoną porcję - ale jak nie, to nie. Jeszcze możesz zmienić zdanie! - zaznaczył z figlarnym błyskiem w oku i wrócił do jedzenia. - W każdym razie, jak mówiłem, nie nienawidziłem tego psa. Zasadniczo nie mam nic przeciw psom. Po prostu... wiesz jak było. Nie umiałem sobie z nim poradzić. Więc, jeśli tylko chcesz, znajdę ci ślicznego, słodziutkiego szczeniaka z łagodniejszej, mniej wymagającej rasy. Jakiegoś typowego pieska towarzyszącego, pałacowego. Z takim nawet ja powinienem się dogadać. Co ty na to?
***
Twierdza Czerwonych
- W takim razie... ech, chwilkę - poprosiła Hatsze i uniosła oczy na sufit, usiłując zebrać myśli. - Więc, tego, według niektórych... myślących...? - zaczęła, spoglądając z powrotem na Karaiego - czas to... to spirala. Cykl i ruch do przodu jednocześnie. "Wszystko płynie". Więc jeśli Duchy są tysiąckrotnie mądrzejsze od ludzi, musiały pomyśleć. O tym. I zrobić, żeby objawienie pasowało. - Chrząknęła, trochę zniesmaczona własną niemocą językową. - Wobec tego i tego, co powiedziałeś, Oświecony... w wiecznym biegu czasu... naprzód... podejście fundamentalne jest najdalsze od prawdy i błędne w podstawy założeniach.
- Ta mała ma zadatki na filozofa - z ciepłym rozbawieniem zauważyła Adhara w głowie Karaiego.
*
Tymczasem Ainar, skończywszy swój poranny trening, przyszedł w odwiedziny do brata.
- Tak się ostatnio zastanawiam, re - powiedział, gdy już przywitali się i rozsiedli. - Rea koresponduje z chihi-ue. I tak... tak sobie pomyślałem, że napisałbym coś do niego i haha-ue. Muszą się czuć okropnie i ciągle mam wyrzuty sumienia z tego powodu. Więc chciałbym zrobić chociaż tę drobną rzecz - wyjaśnił. - Pomyślałem, że może chcesz się dołączyć?
- Los
- Mistrz Gry
Re: 13.2: Foch na puna
Królestwo Północy
Pałac
- Może w przyszłości - rzekła Dana, krzuwiąc się do ryby. Ostatnio nie miała apetytu. - Na razie żal mi Fafika. - Westchnęła cicho. - Nie zapytałeś, gdzie byłam dziś rano.
***
Twierdza Czerwonych
- Gdy tylko nauczy się mówić - potaknął, a na głos powiedział: - Tak, to logiczny wniosek. Kolejny, równie logiczny, jest taki, że skoro dawne dogmaty są błędne, to obecne też zostaną za takie uznane. Takie myślenie prowadzi jednak na manowce. Musimy przyjąć, że absolutnej prawdy po prostu nie ma w naszym zasięgu, ale prawda, którą dysponujemy, jest najdoskonalsza w danej chwili. Łatwiej to zrozumieć, gdy uzmysłowi się sobie sam proces powstawania interpretacji, w ramach którego nie wolno tworzyć nowych rzeczy z powietrza. Jedyne, co można czynić, to interpretować rzeczy napisane. Udoskonalać prawdę, nie nadpisywać.
*
- Wiesz, co napiszesz? - spytał Ren. - Bo ja, przyznaję, nie mam pojęcia co miałbym im powiedzieć.
Pałac
- Może w przyszłości - rzekła Dana, krzuwiąc się do ryby. Ostatnio nie miała apetytu. - Na razie żal mi Fafika. - Westchnęła cicho. - Nie zapytałeś, gdzie byłam dziś rano.
***
Twierdza Czerwonych
- Gdy tylko nauczy się mówić - potaknął, a na głos powiedział: - Tak, to logiczny wniosek. Kolejny, równie logiczny, jest taki, że skoro dawne dogmaty są błędne, to obecne też zostaną za takie uznane. Takie myślenie prowadzi jednak na manowce. Musimy przyjąć, że absolutnej prawdy po prostu nie ma w naszym zasięgu, ale prawda, którą dysponujemy, jest najdoskonalsza w danej chwili. Łatwiej to zrozumieć, gdy uzmysłowi się sobie sam proces powstawania interpretacji, w ramach którego nie wolno tworzyć nowych rzeczy z powietrza. Jedyne, co można czynić, to interpretować rzeczy napisane. Udoskonalać prawdę, nie nadpisywać.
*
- Wiesz, co napiszesz? - spytał Ren. - Bo ja, przyznaję, nie mam pojęcia co miałbym im powiedzieć.
- Akayla
- Kruk
Re: 13.2: Foch na puna
Królestwo Północy
Pałac
- Ashora mi powiedziała, że u Isaku - wyjaśnił Elra.
***
Twierdza Czerwonych
Hatsze milczała chwilkę, wyraźnie się wahając.
- Jak wiara patrzy na zabijanie? I tortury? - zapytała wreszcie. Pomału zaczynał gryźć ją kontrast między Oświeconym-politykiem i Oświeconym-osobą. Zupełnie jakby dwoje różnych ludzi mieszkało w jednym ciele.
- Jakiś napalony piętnastolatek naskakiwał na Ainara dziś w czasie ćwiczeń. Żadnemu nic strasznego się nie stało, ale pomyślałam, że chciałbyś wiedzieć - dodała Adhara.
*
- Zacząłbym od przeprosin, a potem powiedział cokolwiek o tym, jak nam tu jest. Rzecz jasna bez szczegółów - wyjaśnił Ainar.
Pałac
- Ashora mi powiedziała, że u Isaku - wyjaśnił Elra.
***
Twierdza Czerwonych
Hatsze milczała chwilkę, wyraźnie się wahając.
- Jak wiara patrzy na zabijanie? I tortury? - zapytała wreszcie. Pomału zaczynał gryźć ją kontrast między Oświeconym-politykiem i Oświeconym-osobą. Zupełnie jakby dwoje różnych ludzi mieszkało w jednym ciele.
- Jakiś napalony piętnastolatek naskakiwał na Ainara dziś w czasie ćwiczeń. Żadnemu nic strasznego się nie stało, ale pomyślałam, że chciałbyś wiedzieć - dodała Adhara.
*
- Zacząłbym od przeprosin, a potem powiedział cokolwiek o tym, jak nam tu jest. Rzecz jasna bez szczegółów - wyjaśnił Ainar.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości