Królestwo Północy
Pałac
Dana westchnęła.
- Nie mam do niej siły - wyznała. - W każdym razie, tak, ale to dlatego że miałam do niego sprawę. Chciałabym żeby jego ojciec zajął się mną w miejsce Adhary - wyrzuciła jednym tchem i uśmiechnęła się bardzo ślicznie do swego nienawidzącego czarnej magii małżonka.
***
Twierdza Czerwonych
- I tak długo mieli spokój. Jakieś szczegóły,
kochana? - spytał. Jednocześnie zastanawiał się, czy Hatsze naprawdę uważa, że sobie te tatuaże na twarzy zrobił dla urody, że pyta o tortury. - To pytanie jest zasadne, ale nie ma związku z tym, o czym obecnie mówimy - powiedział w końcu. - Podobnie jak pytanie o nasze korzenie jako mnichów. Następnym razem zaczniemy od tego, konkretniej zaś od zasadniczych przemian jakie wywołała interpretacja zakazująca przedstawiania duchów. To wszystko na dziś - dodał.
Gdy wyszedł, Maru podzieliła je na grupy. Hatsze dostała się oczywiście do zaawansowanej... z nauk ścisłych. I zaledwie średniej z humanistycznych. Niżej były chyba tylko osoby, które nie umiały pisać w ogóle.
*
- Nie wiem, re - przyznał Ren. - Utrzymywanie z nimj stałego kontaktu zagraża i nam, i im. Mam wrażenie, że tylko zranimy ich bardziej.
13.2: Foch na puna
- Akayla
- Kruk
Re: 13.2: Foch na puna
Królestwo Północy
Pałac
Elra zamrugał.
- Proszę? - zdumiał się. - Nie ma mowy! Nie zgadzam się, żeby naszym dzieckiem opiekował się dzieciobójca - sapnął w proteście.
***
Twierdza Czerwonych
Adhara potaknęła.
- Zaczęło się od nagabywania. Młody przechwalał się przed grupą przyjaciół, oni go podpuścili, i dlatego próbował sprowokować Ainara obelgami. Nie udało mu się, więc skoczył. Ainar się usunął i próbował go podciąć, tamten zaczął robić unik saltem i Ainar grzmotnął go oburącz gdzieś po brzuchu, kiedy jeszcze był w powietrzu. Upewnił się, że z młodym wszystko w porządku i sobie poszedł. Tyle, w zasadzie. Jeszcze ustalam tożsamość napastnika.
*
Ainar mruknął i poczęstował się kawałkiem słodkiego owocu.
- Nie myślałem o tym w ten sposób - przyznał. Milczał dłuższą chwilę. - Może rzeczywiście masz rację - przyznał niechętnie. Westchnął cicho. - Swoją drogą, uważaj na siebie - dodał. - Czerwoni chyba mają nas coraz bardziej dość. Jakiś młokos próbował mi dzisiaj podskakiwać.
Pałac
Elra zamrugał.
- Proszę? - zdumiał się. - Nie ma mowy! Nie zgadzam się, żeby naszym dzieckiem opiekował się dzieciobójca - sapnął w proteście.
***
Twierdza Czerwonych
Adhara potaknęła.
- Zaczęło się od nagabywania. Młody przechwalał się przed grupą przyjaciół, oni go podpuścili, i dlatego próbował sprowokować Ainara obelgami. Nie udało mu się, więc skoczył. Ainar się usunął i próbował go podciąć, tamten zaczął robić unik saltem i Ainar grzmotnął go oburącz gdzieś po brzuchu, kiedy jeszcze był w powietrzu. Upewnił się, że z młodym wszystko w porządku i sobie poszedł. Tyle, w zasadzie. Jeszcze ustalam tożsamość napastnika.
*
Ainar mruknął i poczęstował się kawałkiem słodkiego owocu.
- Nie myślałem o tym w ten sposób - przyznał. Milczał dłuższą chwilę. - Może rzeczywiście masz rację - przyznał niechętnie. Westchnął cicho. - Swoją drogą, uważaj na siebie - dodał. - Czerwoni chyba mają nas coraz bardziej dość. Jakiś młokos próbował mi dzisiaj podskakiwać.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 13.2: Foch na puna
Królestwo Północy
Pałac
- A czy chcesz, żeby ktoś z czystym sumieniem zmiażdżył mu głowę przy porodzie, bo od tutejszej akuszerki usłyszałam, że powinnam być gotowa na taką ewentualność? - spytała cicho Dana. - Nawet biorąc pod uwagę, że poziom jego mocy nie jest już argumentem, nie ma tu lepszego uzdrowiciela. - Milczała chwilę. - Mam nadzieję, że nic dramatycznego się nie stanie, ale... porozmawiaj z nim. Proszę. Bo dla mnie oddanie siebie i dziecka pod jego opiekę brzmi zupełnie rozsądnie.
***
Twierdza Czerwonych
Karai mruknął ze zrozumieniem.
- Nie doszło do rozlewu krwi, więc nie mamy podstaw do interwencji. Ale miej tego małego koczkodana na oku, kiedy go znajdziesz. Nie wiadomo, co takiemu strzeli do głowy.
*
Ren sapnął.
- A moja starsza jest na tych idiotycznych lekcjach - mruknął. - Mam nadzieję, że ich tam pilnują.
*
Pilnowali. Oj, tak.
Po zajęciach z Karaim Hatsze mogła jeszcze mieć jakieś nadzieje, ale kolejne zajęcia były po prostu złe. Poezję wykładała dziewczynom pozawijana w szaty kobieta, która mówiła bardzo usypiającym tonem i bardzo złożonymi zdaniami. Geografię miały już z chłopcami, ale nauczyciel udawał, że ich nie widzi, a kiedy część po prostu zaczęła paplać, powręczał im jakieś tajemnicze karteczki, na widok których większość pobladła, a chłopcy zaczęli patrzeć ze współczuciem. Matematyk natomiast sprawiał że chciało się by patrzył tylko na chłopców. Przejęty swoją misją tyczkowaty mąż dyktował przeraźliwie trudne zadania, a potem krążył wśród siedzących jak sęp, by wreszcie upatrzonego nieszczęśnika wywołać do odpowiedzi. Jeśli była dobra, uczeń mógł żyć. W przeciwnym razie obrywał grubą witką, mocno i raczej gdziekolwiek, toteż w połowie zajęć obecni siedzieli już skuleni, by faktycznie przyjąć cios w mało wrażliwe miejsce.
Pałac
- A czy chcesz, żeby ktoś z czystym sumieniem zmiażdżył mu głowę przy porodzie, bo od tutejszej akuszerki usłyszałam, że powinnam być gotowa na taką ewentualność? - spytała cicho Dana. - Nawet biorąc pod uwagę, że poziom jego mocy nie jest już argumentem, nie ma tu lepszego uzdrowiciela. - Milczała chwilę. - Mam nadzieję, że nic dramatycznego się nie stanie, ale... porozmawiaj z nim. Proszę. Bo dla mnie oddanie siebie i dziecka pod jego opiekę brzmi zupełnie rozsądnie.
***
Twierdza Czerwonych
Karai mruknął ze zrozumieniem.
- Nie doszło do rozlewu krwi, więc nie mamy podstaw do interwencji. Ale miej tego małego koczkodana na oku, kiedy go znajdziesz. Nie wiadomo, co takiemu strzeli do głowy.
*
Ren sapnął.
- A moja starsza jest na tych idiotycznych lekcjach - mruknął. - Mam nadzieję, że ich tam pilnują.
*
Pilnowali. Oj, tak.
Po zajęciach z Karaim Hatsze mogła jeszcze mieć jakieś nadzieje, ale kolejne zajęcia były po prostu złe. Poezję wykładała dziewczynom pozawijana w szaty kobieta, która mówiła bardzo usypiającym tonem i bardzo złożonymi zdaniami. Geografię miały już z chłopcami, ale nauczyciel udawał, że ich nie widzi, a kiedy część po prostu zaczęła paplać, powręczał im jakieś tajemnicze karteczki, na widok których większość pobladła, a chłopcy zaczęli patrzeć ze współczuciem. Matematyk natomiast sprawiał że chciało się by patrzył tylko na chłopców. Przejęty swoją misją tyczkowaty mąż dyktował przeraźliwie trudne zadania, a potem krążył wśród siedzących jak sęp, by wreszcie upatrzonego nieszczęśnika wywołać do odpowiedzi. Jeśli była dobra, uczeń mógł żyć. W przeciwnym razie obrywał grubą witką, mocno i raczej gdziekolwiek, toteż w połowie zajęć obecni siedzieli już skuleni, by faktycznie przyjąć cios w mało wrażliwe miejsce.
- Akayla
- Kruk
Re: 13.2: Foch na puna
Królestwo Północy
Pałac
Elra skrzywił się i przez dłuższą chwilę bardzo wyraźnie walczył ze sobą.
- Skoro uważasz, że to dobry pomysł, pomówię z nim - zgodził się wreszcie z ciężkim westchnieniem.
Odłożył sztućce na brzeg pustego talerza, wstał i poszedł się przebrać. Gdy wrócił, zatrzymał się nad Daną i podał jej rękę.
- Chodź. Przenieśmy się do jakiegoś gabinetu i zawołajmy Ravhonę.
***
Twierdza Czerwonych
- Oczywiście, wujku - zapewniła Adhara. - Swoją drogą, lekcja była bardzo interesująca - dodała pogodnie. - Poproszę ciocię, żeby dopilnowała przekazywania wiedzy w górę przez córkę Rena, hmmm? To powinno im pomóc nadgonić.
*
Ainar mruknął.
- Martwię się o Takeshiego - przyznał. - Twoja przynajmniej jest w grupie dziewczynek, on jest sam między chłopcami.
*
W związku z tym wszystkim Hatsze wróciła do Ruvy bardzo przybita i trochę posiniaczona.
- To nie jest dobra atmosfera do nauki - poskarżyła się i klapnęła na łóżko, chowając twarz w dłoniach, bliska łez.
Pałac
Elra skrzywił się i przez dłuższą chwilę bardzo wyraźnie walczył ze sobą.
- Skoro uważasz, że to dobry pomysł, pomówię z nim - zgodził się wreszcie z ciężkim westchnieniem.
Odłożył sztućce na brzeg pustego talerza, wstał i poszedł się przebrać. Gdy wrócił, zatrzymał się nad Daną i podał jej rękę.
- Chodź. Przenieśmy się do jakiegoś gabinetu i zawołajmy Ravhonę.
***
Twierdza Czerwonych
- Oczywiście, wujku - zapewniła Adhara. - Swoją drogą, lekcja była bardzo interesująca - dodała pogodnie. - Poproszę ciocię, żeby dopilnowała przekazywania wiedzy w górę przez córkę Rena, hmmm? To powinno im pomóc nadgonić.
*
Ainar mruknął.
- Martwię się o Takeshiego - przyznał. - Twoja przynajmniej jest w grupie dziewczynek, on jest sam między chłopcami.
*
W związku z tym wszystkim Hatsze wróciła do Ruvy bardzo przybita i trochę posiniaczona.
- To nie jest dobra atmosfera do nauki - poskarżyła się i klapnęła na łóżko, chowając twarz w dłoniach, bliska łez.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 13.2: Foch na puna
Królestwo Północy
Pałac
Dana obdarzyła go pełnym wdzięczności uśmiechem i wstała z jego pomocą. W gabinecie usiadła obok i zrobili jak powiedział.
Usiedli znaczy. I czekali. Dana ujęła przy tym dłoń Elry, żeby pieszczotliwie głaskać jej wnętrze.
***
Twierdza Czerwonych
- To raczej dalekie od podstaw, ale czemu nie - potaknął Karai.
*
Ruva objął ją.
- Wyrwę temu człowiekowi kończyny, jeśli uderzy cię raz jeszcze - obiecał.
Pałac
Dana obdarzyła go pełnym wdzięczności uśmiechem i wstała z jego pomocą. W gabinecie usiadła obok i zrobili jak powiedział.
Usiedli znaczy. I czekali. Dana ujęła przy tym dłoń Elry, żeby pieszczotliwie głaskać jej wnętrze.
***
Twierdza Czerwonych
- To raczej dalekie od podstaw, ale czemu nie - potaknął Karai.
*
Ruva objął ją.
- Wyrwę temu człowiekowi kończyny, jeśli uderzy cię raz jeszcze - obiecał.
- Akayla
- Kruk
Re: 13.2: Foch na puna
Królestwo Północy
Pałac
Elra powoli zaczynał się irytować, gdy nagle...
- Bu! - krzyknęła Ravhona zza ich pleców.
Albinos podskoczył, a włoski na całym ciele stanęły mu dęba. Obejrzał się na upiorzycę z niesmakiem odmalowanym na twarzy.
- Doprawdy, pani, wciąż trzymają się ciebie takie dziecięce rozrywki? - zapytał karcąco.
- Tylko jeśli wywierają stosowne wrażenie - zapewniła Ravhona. Wyszła zza ich pleców, zatrzymała się u boku Elry i wdzięcznym, drapieżnym ruchem oparła się dłonią o jego ramię. - Więc czego ode mnie chciałeś, kuzynie? - zapytała z przekąsem, ostatnie słowo nasycając nieprawdopodobnymi ilościami jadu.
***
Twierdza Czerwonych
Hatsze przytuliła się do mocno do Pradawnego.
- To chyba nie będzie za dobrze odebrane - chlipnęła.
*
Kilka godzin po poprzedniej rozmowie, po zakończeniu się lekcji dziewczynek, Adhara odezwała się do Karaiego po raz kolejny.
- Ruvie bardzo nie podobają się metody nauczyciela matematyki - doniosła. - Takie "grożenie wyrywaniem kończyn" bardzo.
Pałac
Elra powoli zaczynał się irytować, gdy nagle...
- Bu! - krzyknęła Ravhona zza ich pleców.
Albinos podskoczył, a włoski na całym ciele stanęły mu dęba. Obejrzał się na upiorzycę z niesmakiem odmalowanym na twarzy.
- Doprawdy, pani, wciąż trzymają się ciebie takie dziecięce rozrywki? - zapytał karcąco.
- Tylko jeśli wywierają stosowne wrażenie - zapewniła Ravhona. Wyszła zza ich pleców, zatrzymała się u boku Elry i wdzięcznym, drapieżnym ruchem oparła się dłonią o jego ramię. - Więc czego ode mnie chciałeś, kuzynie? - zapytała z przekąsem, ostatnie słowo nasycając nieprawdopodobnymi ilościami jadu.
***
Twierdza Czerwonych
Hatsze przytuliła się do mocno do Pradawnego.
- To chyba nie będzie za dobrze odebrane - chlipnęła.
*
Kilka godzin po poprzedniej rozmowie, po zakończeniu się lekcji dziewczynek, Adhara odezwała się do Karaiego po raz kolejny.
- Ruvie bardzo nie podobają się metody nauczyciela matematyki - doniosła. - Takie "grożenie wyrywaniem kończyn" bardzo.
- Cerro
- Takeshi
Re: 13.2: Foch na puna
Królestwo Północy
Pałac
Dana, jak na osobę zabraną dla zwiększenia bezpieczeństwa przystało, schowała się całkowicie za Elrę. Jakoś zabawy Ravhony jej nie śmieszyły.
- Potrzebujemy pomocy, żeby wyciągnąć od Czerwonych dziewczynę Isaku - powiedziała ze swojej kryjówki.
***
Twierdza Czerwonych
Karai westchnął ciężko.
- Możesz porozmawiać z Hatszepsut i trochę ją uspokoić? - spytał. - Obawiam się, że łatwiej będzie tobie z nią niż mnie z nauczycielem.
Pałac
Dana, jak na osobę zabraną dla zwiększenia bezpieczeństwa przystało, schowała się całkowicie za Elrę. Jakoś zabawy Ravhony jej nie śmieszyły.
- Potrzebujemy pomocy, żeby wyciągnąć od Czerwonych dziewczynę Isaku - powiedziała ze swojej kryjówki.
***
Twierdza Czerwonych
Karai westchnął ciężko.
- Możesz porozmawiać z Hatszepsut i trochę ją uspokoić? - spytał. - Obawiam się, że łatwiej będzie tobie z nią niż mnie z nauczycielem.
- Akayla
- Kruk
Re: 13.2: Foch na puna
Królestwo Północy
Pałac
- Och? Zamieniam się w słuch - odrzekła Ravhona, uśmiechając się czarująco do Dany. Nie odsunęła się ani na pół kroku.
- Zamierzam zaproponować Oświeconemu twoją pomoc w zebraniu pod jego rozkazami armii upiorów. I żeby przekonać go, że warto, muszę dość dokładnie wiedzieć, co potraficie - wyjaśnił Elra. Strącił dłoń Ravhony ostrożnym ruchem bezpiecznie zakrytego rękawem kikuta. - Zatem może usiądziesz i nam opowiesz, pani? - zaproponował, wskazując siedzisko po drugiej stronie stołu.
Ravhona zachichotała maniakalnie.
- Skoro tak ładnie prosisz - zgodziła się z przekąsem i usiadła wreszcie w nieco bardziej komfortowej odległości. Znaczy, rozwaliła się wygodnie, obie nogi przerzuciwszy przez poręcz, jedną założoną za drugą. Ciągle chodziła w stroju, który w niektórych kulturach uchodziłby za bycie praktycznie nagim i w tej pozycji fakt ów był dość mocno... eksponowany. - Zarażamy przez kontakt skóra-skóra, wszystko co magiczne. Zjadamy wszystkie rodzaje magii, w tym telepatię. Głodni szalejemy i ostatecznie giniemy, jeśli nie znajdziemy źródła pożywienia. A szukamy ich nosem. Mocniejsze źródła magii czuję z daleka. Nie masz pojęcia jak bardzo śmierdziała twoja stolica - dodała z uprzejmym uśmiechem. Twarz Elry ani drgnęła. - Jesteśmy nieumarli. Nie śpimy i nie jemy jak ludzie. Nie męczymy się fizycznie, nie czujemy gorąca ani zimna. Podróżujemy między wymiarami na dowolne odległości, jednak to opróżnia nam żołądki. Możemy w ten sposób bezpiecznie przenosić zaklęte przedmioty, pod warunkiem że są szczelnie zawinięte w materiał. Działa też w drugą stronę - zapewniła. - Nie musimy się materializować, żeby słyszeć i czuć zapachy. Rany goją się nam jak białym magom, ze zużyciem naszej siły życiowej. I w zasadzie tyle. - Wzruszyła ramionami. - Pytania?
***
Twierdza Czerwonych
- Oczywiście spróbuję, jeśli chcesz, wujku, ale czy ciocia nie sprawdziłaby się lepiej? Mnie Hatszepsut ledwie zna, a ją raczej lubi - zauważyła Adhara.
Pałac
- Och? Zamieniam się w słuch - odrzekła Ravhona, uśmiechając się czarująco do Dany. Nie odsunęła się ani na pół kroku.
- Zamierzam zaproponować Oświeconemu twoją pomoc w zebraniu pod jego rozkazami armii upiorów. I żeby przekonać go, że warto, muszę dość dokładnie wiedzieć, co potraficie - wyjaśnił Elra. Strącił dłoń Ravhony ostrożnym ruchem bezpiecznie zakrytego rękawem kikuta. - Zatem może usiądziesz i nam opowiesz, pani? - zaproponował, wskazując siedzisko po drugiej stronie stołu.
Ravhona zachichotała maniakalnie.
- Skoro tak ładnie prosisz - zgodziła się z przekąsem i usiadła wreszcie w nieco bardziej komfortowej odległości. Znaczy, rozwaliła się wygodnie, obie nogi przerzuciwszy przez poręcz, jedną założoną za drugą. Ciągle chodziła w stroju, który w niektórych kulturach uchodziłby za bycie praktycznie nagim i w tej pozycji fakt ów był dość mocno... eksponowany. - Zarażamy przez kontakt skóra-skóra, wszystko co magiczne. Zjadamy wszystkie rodzaje magii, w tym telepatię. Głodni szalejemy i ostatecznie giniemy, jeśli nie znajdziemy źródła pożywienia. A szukamy ich nosem. Mocniejsze źródła magii czuję z daleka. Nie masz pojęcia jak bardzo śmierdziała twoja stolica - dodała z uprzejmym uśmiechem. Twarz Elry ani drgnęła. - Jesteśmy nieumarli. Nie śpimy i nie jemy jak ludzie. Nie męczymy się fizycznie, nie czujemy gorąca ani zimna. Podróżujemy między wymiarami na dowolne odległości, jednak to opróżnia nam żołądki. Możemy w ten sposób bezpiecznie przenosić zaklęte przedmioty, pod warunkiem że są szczelnie zawinięte w materiał. Działa też w drugą stronę - zapewniła. - Nie musimy się materializować, żeby słyszeć i czuć zapachy. Rany goją się nam jak białym magom, ze zużyciem naszej siły życiowej. I w zasadzie tyle. - Wzruszyła ramionami. - Pytania?
***
Twierdza Czerwonych
- Oczywiście spróbuję, jeśli chcesz, wujku, ale czy ciocia nie sprawdziłaby się lepiej? Mnie Hatszepsut ledwie zna, a ją raczej lubi - zauważyła Adhara.
- Cerro
- Takeshi
Re: 13.2: Foch na puna
Królestwo Północy
Pałac
Dana pokręciła głową ze swojej wątpliwej kryjówki. Pomimo tego, że nie miała phytań, poczuła nieprzyjemny ucisk w czaszce. I Elra, jak najbardziej tym. Drzwi otworzyły się, to znaczy takie mieli wrażenie, i do środka wtuptał kilkuletni chłopiec w puchatym szlafroczku. Chłopiec był czarnowłosy i miał elfie uszka. Uśmiechnął się słodko do Dany i Elry, i wskoczył na odsunięte nieco krzesło, majtając w powietrzu stópkami w skarpetkach. W króliczki.
***
Twierdza Czerwonych
- Może i racja - przyznał Karai. - Wyjaśnij jej sytuację, proszę.
Pałac
Dana pokręciła głową ze swojej wątpliwej kryjówki. Pomimo tego, że nie miała phytań, poczuła nieprzyjemny ucisk w czaszce. I Elra, jak najbardziej tym. Drzwi otworzyły się, to znaczy takie mieli wrażenie, i do środka wtuptał kilkuletni chłopiec w puchatym szlafroczku. Chłopiec był czarnowłosy i miał elfie uszka. Uśmiechnął się słodko do Dany i Elry, i wskoczył na odsunięte nieco krzesło, majtając w powietrzu stópkami w skarpetkach. W króliczki.
***
Twierdza Czerwonych
- Może i racja - przyznał Karai. - Wyjaśnij jej sytuację, proszę.
- Akayla
- Kruk
Re: 13.2: Foch na puna
Królestwo Północy
Pałac
Elra spojrzał na iluzję i zamrugał.
- Byłeś uroczym dzieckiem - przyznał.
Ravhona uśmiechnęła się uprzejmie, a potem odchyliła głowę i zaczęła bawić się własnymi puklami, czekając. W końcu nigdzie się jej nie spieszyło.
***
Twierdza Czerwonych
- Oczywiście - zapewniła Adhara i rozłączyła się.
*
Może godzinę później, do Hatszepsut zapukała Kaede.
- Córko Słońca? Czy wszystko w porządku? - zapytała łagodnie, gdy została poproszona do środka.
Hatszepsut dalej siedziała na łóżku i tuliła Ruvę, ale moment słabości całkiem wyraźnie jej już przeszedł. Pokiwała głową. Kaede przysiadła obok.
- Nie ma żadnych innych nauczycieli matematyki? - zapytała dziewczynka z nadzieją.
- Są zajęci słabszymi grupami - odrzekła Kaede łagodnie. - Przykro mi, kochanie, ale chyba będziesz musiała zacisnąć zęby i wytrzymać.
- Naprawdę nie możecie po prostu KAZAĆ mu, żeby przestał bić uczniów? To... to nie jest w porządku.
Kaede pokręciła głową przecząco.
- To byłoby bardzo trudne, o ile w ogóle możliwe - wyjaśniła. Hatszepsut oklapła wyraźnie.
- Rozumiem - mruknęła niechętnie.
Pałac
Elra spojrzał na iluzję i zamrugał.
- Byłeś uroczym dzieckiem - przyznał.
Ravhona uśmiechnęła się uprzejmie, a potem odchyliła głowę i zaczęła bawić się własnymi puklami, czekając. W końcu nigdzie się jej nie spieszyło.
***
Twierdza Czerwonych
- Oczywiście - zapewniła Adhara i rozłączyła się.
*
Może godzinę później, do Hatszepsut zapukała Kaede.
- Córko Słońca? Czy wszystko w porządku? - zapytała łagodnie, gdy została poproszona do środka.
Hatszepsut dalej siedziała na łóżku i tuliła Ruvę, ale moment słabości całkiem wyraźnie jej już przeszedł. Pokiwała głową. Kaede przysiadła obok.
- Nie ma żadnych innych nauczycieli matematyki? - zapytała dziewczynka z nadzieją.
- Są zajęci słabszymi grupami - odrzekła Kaede łagodnie. - Przykro mi, kochanie, ale chyba będziesz musiała zacisnąć zęby i wytrzymać.
- Naprawdę nie możecie po prostu KAZAĆ mu, żeby przestał bić uczniów? To... to nie jest w porządku.
Kaede pokręciła głową przecząco.
- To byłoby bardzo trudne, o ile w ogóle możliwe - wyjaśniła. Hatszepsut oklapła wyraźnie.
- Rozumiem - mruknęła niechętnie.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości