Kingdom of North

- Mam nadzieję - przyznał Elra, chociaż wyraźnie pocieszony.

Spędził jeszcze dłuższą chwilę na rozmowie z synem nim wreszcie zostawił go samego. Jakiś czas później, zgodnie z planem, zjadł obiad z całą trójką dzieci, a wieczorem, kiedy zaczęły już zapadać ciemności, wybrał się do Kellama.

- Będę wysyłał list do Amaterasu, gdybyś chciał do niej napisać - wyjaśnił, kiedy wymienił już grzeczności.

Kellam przez cały czas marszczył nos i spoglądał niespokojnie na ścianę, oddzielającą jego komnatę od komnat Brunhildy. Wyraźnie coś mu się tam nie podobało.

- Chyba nie chcę - przyznał. - Słyszałem, że się do niej wybierasz. Jesteś pewien, że to rozsądne?

- Potrzebujemy silnych sojuszników żeby rozprawić się z legionami Augustusa - wyjaśnił, też zerkając na ścianę. - Podejrzewasz że ona opowie się po jego stronie? I co czujesz?

- To zależy, co jej zaoferujesz - powiedział Kellam. - Augustus na przykład pozwolił jej zdobyć Archipelag. Może być ciężko przebić tę ofertę - zauważył Kellam. - Jeżeli liczysz, że jej sympatia wystarczy, próżne nadzieje. Jest głęboko uwikłana w systemy polityczne swojego kraju. A czuję księcia Isaku - wyjaśnił z rozdrażnieniem. - Przyszedł poskomleć.

Elra znów zerknął na ścianę.

- Nie skrzywdzi jej - zapewnił i skupił się znów na Kellamie. - Nie liczyłem na sympatię, wiem kim jest. Nie będzie chciała odzyskać magii? Zresztą po wszystkim chętnie jej oddam podbite Królestwa Południowe, jeśli chce ziemi.

- Wiem - powiedział Kellam. - Wciąż budzi we mnie odrazę.

Milczał przez chwilę. Potem powiedział:

- I co ona zrobi z Królestwami? Są daleko. Nie wiem, czy będzie chciała odzyskać magię, ale skoro sprzymierzyła się z Augustusem, najwyraźniej nie zależy jej na tym.

- Archipelag jest jeszcze dalej - zauważył Elra. - Bez magii trudno się z nim komunikować i nie ma swojej pełnej wartości. W tej chwili ma z niego ludzi i złoto, jeśli magia wróci zyska też tamtejszą technologię. - Mruknął. - Oczywiście, możemy spróbować przeprowadzić całe rozmowy listownie, skoro mamy Ravhonę - przyznał - tylko nie jestem pewien, czy jej to nie urazi.

- Jeśli magia wróci, wróci też rząd, obecnie przebywający na uchodźstwie i Archipelag stanie się problemem - stwierdził Kellam. - Zapewne wymiana listów będzie miała mniejszą skuteczność niż przekonanie jej osobiście, ale to przekonania jej osobiście potrzebujesz mocnych argumentów. Na razie żaden nie padł.

Jaki rząd porzuca swój kraj w czasie kryzysu?

Naprawdę nie lubił Archipelagu.

- Pomocy w mediacjach z rządem Archipelagu na pewno by nie chciała, sama propozycja pewnie by ją uraziła - mruknął. - Południowe Królestwa mogłyby się jej przydać o tyle, że nie brak w nich złóż surowców, których niemal nie ma u niej. Są też położone w dobrym miejscu do angażowania się w handel z całym Zachodem. Nie są dla niej kompletnie bezużyteczne.

- Jak uważasz - powiedział Kellam bez wielkiego zainteresowania. Bez przekonania również.