Dom Radnych - Nowy Świat
- Wielki Wampir. Chodzi o wojnę - wyjaśniła Ashora.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Dom Radnych - Nowy Świat
- Cóż, w porządku - zgodził się elf. - Niech przyjdzie. Każę przygotować gościnne miejsce.
- Cóż, w porządku - zgodził się elf. - Niech przyjdzie. Każę przygotować gościnne miejsce.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Dom Radnych - Nowy Świat
- Jest z żoną, jej przyboczną i kotem - dodała Ashora, zadowolona, że to załatwione i zbiegła z podwyższenia.
- Jest z żoną, jej przyboczną i kotem - dodała Ashora, zadowolona, że to załatwione i zbiegła z podwyższenia.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Dom Radnych - Nowy Świat
Elf zamrugał. Czy naprawdę oczekiwali że przystawią krzesło dla kota?
Niemniej, zanim Ashora wróciła z gośćmi, czekały już na nich dwa krzesła i postawiona przy nodze stołu miska z mięskiem i wodą dla futrzaka.
Elf zamrugał. Czy naprawdę oczekiwali że przystawią krzesło dla kota?
Niemniej, zanim Ashora wróciła z gośćmi, czekały już na nich dwa krzesła i postawiona przy nodze stołu miska z mięskiem i wodą dla futrzaka.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Dom Radnych - Nowy Świat
Kellam uprzejmie przepuścił w drzwiach zarówno kapłankę, która niosła ozdobną kadzielnicę roztaczającą zapach usypiających ziół, jak i żonę z wielkim, kudłatym, rudym kotem w ramionach.
Brunhilda nie była już zdecydowanie tą do przesady grzeczną dziewczynką, która niedawno opuściła ten wymiar. Przede wszystkim stała się wampirem - zamierzała z tym jeszcze poczekać, ale fakt że Kellam zaczął znikać w Nowym Świecie, zostawiając ją samą, skłonił ją do wymuszenia na nim swojego towarzystwa, a wszystko było zdecydowanie bezpieczniejsze, gdy była wampirem. Dana, im bardziej oddalała się od spraw Starego i Nowego Świata, tym więcej czułości okazywała dzieciom, ale Brunhilda sama wykluczyła się z tego radosnego rodzinnego kręgu. Najbliżsi jej byli już od Wojny Czteroletniej Lees, w którego śmierć tak długo wierzyła i Jon, bo mimo okazywanego mu chłodu nigdy nie zapomniała jak wiele poświęcił, by wyrwać ją Uzurpatorowi. Oni zaś nie zostali w Pamięci.
Zaprzyjaźniła się za to szczerze ze swoją prywatną kapłanką, przyjemnie spędzała czas z Kellamem i zdecydowanie nie nudziła się w otoczeniu swoich kotów, zajęta studiowaniem wiedźmiej magii - która okazała się czymś większym, starszym i potężniejszym niż to przedstawiał jej Czarnoksiężnik.
Początkowo sądziła, że wiedźmia magia w ogóle nie działa w Pamięci, bo wszystkie jej mikstury z żabich nóżek i nietoperzy straciły zupełnie swoją moc. Jednak próba odstawienia otępiających ziół skończyła się dla niej serią nieprzyjemnych ataków ze zmarłymi w roli głównej, więc nie w tym tkwił problem. Brunhilda głowiła się nad tym całymi miesiącami, nim zrozumiała, że używa po prostu złych składników. Stworzenia w Pamięci, w przeważającej większości, nie były prawdziwe. Nie mogła więc użyć ich do prawdziwej magii.
Gdy to zrozumiała, kolejne elementy układanki zaczynały wskakiwać na swoje miejsce i wkrótce zrozumiała już zasady rządzące wiedźmią magią na tyle, by tworzyć własne przepisy i improwizacje. Nie chodziło w tym wszystkim wcale o łączenie przedziwnych elementów, lecz o życie, nawet tych pozornie nieznaczących żab i nietoperzy, o włączenie samej siebie w nieskończony krąg życia, umierania i odradzania.
Teraz doszła już do etapu, gdzie nie tylko przeszłość pod postaciami zmarłych była na wyciągnięcie ręki, ale i powoli zaczynała zaglądać w przyszłość przez jelita i kości ofiarnych zwierząt.
Cały ten ciężar szybko przyswajanej nauki, oglądanie świata przez pryzmat nieskończonych połączeń między tym, co było, jest i będzie oraz wieczne przebywanie w ociężałym od uspokajających ziół powietrzu nadawały Brunhildzie senny, zamyślony wyraz, podobny do ludzi, którzy nadużywali opium i znakomicie skrywający jej ostry intelekt i wampirzą potęgę. W modnej, jedwabnej sukni w niebiesko-różowe ornamenty, z włosami upiętymi starannie pod diademem z platynowych łańcuszków i szafirów, wyglądała jakby zjawiła się na tej sali przypadkiem, może nawet lunatykując. Usiadła, gdy Kellam odsunął jej krzesło i położyła sobie na kolanach kota, zagłębiając przeraźliwie długie, wymalowane na czerwono wraz z czubkami palców, paznokcie w jego gęste futro.
Kapłanka i Kellam, co typowe dla wampirów, nie zmienili się niemal wcale. Ot, kapłance urosły trochę włosy, teraz spływające w kruczoczarnych warkoczykach niemal do pasa. Nosiła też długi, ciemnoniebieski płaszcz, wiązany pod szyją, ale gdy usiadła niespecjalnie dbała o to, by zasłaniał jej białą, półprzejrzystą, a do tego mocno wyciętą suknię. Kellam włosy z kolei znacząco skrócił, zaczesując je do tyłu, co nadało mu wyraźnie młodszego wyglądu, ubierał się też zdecydowanie lepiej niż dawniej, chociaż ciągle w czerń, zdominowaną przez ciężki, zdobiony płaszcz. Jako jedyny z towarzystwa nie nosił nawet jednego skrawka biżuterii czy koloru, który podkreślałby jego związek z Północą.
Kellam uprzejmie przepuścił w drzwiach zarówno kapłankę, która niosła ozdobną kadzielnicę roztaczającą zapach usypiających ziół, jak i żonę z wielkim, kudłatym, rudym kotem w ramionach.
Brunhilda nie była już zdecydowanie tą do przesady grzeczną dziewczynką, która niedawno opuściła ten wymiar. Przede wszystkim stała się wampirem - zamierzała z tym jeszcze poczekać, ale fakt że Kellam zaczął znikać w Nowym Świecie, zostawiając ją samą, skłonił ją do wymuszenia na nim swojego towarzystwa, a wszystko było zdecydowanie bezpieczniejsze, gdy była wampirem. Dana, im bardziej oddalała się od spraw Starego i Nowego Świata, tym więcej czułości okazywała dzieciom, ale Brunhilda sama wykluczyła się z tego radosnego rodzinnego kręgu. Najbliżsi jej byli już od Wojny Czteroletniej Lees, w którego śmierć tak długo wierzyła i Jon, bo mimo okazywanego mu chłodu nigdy nie zapomniała jak wiele poświęcił, by wyrwać ją Uzurpatorowi. Oni zaś nie zostali w Pamięci.
Zaprzyjaźniła się za to szczerze ze swoją prywatną kapłanką, przyjemnie spędzała czas z Kellamem i zdecydowanie nie nudziła się w otoczeniu swoich kotów, zajęta studiowaniem wiedźmiej magii - która okazała się czymś większym, starszym i potężniejszym niż to przedstawiał jej Czarnoksiężnik.
Początkowo sądziła, że wiedźmia magia w ogóle nie działa w Pamięci, bo wszystkie jej mikstury z żabich nóżek i nietoperzy straciły zupełnie swoją moc. Jednak próba odstawienia otępiających ziół skończyła się dla niej serią nieprzyjemnych ataków ze zmarłymi w roli głównej, więc nie w tym tkwił problem. Brunhilda głowiła się nad tym całymi miesiącami, nim zrozumiała, że używa po prostu złych składników. Stworzenia w Pamięci, w przeważającej większości, nie były prawdziwe. Nie mogła więc użyć ich do prawdziwej magii.
Gdy to zrozumiała, kolejne elementy układanki zaczynały wskakiwać na swoje miejsce i wkrótce zrozumiała już zasady rządzące wiedźmią magią na tyle, by tworzyć własne przepisy i improwizacje. Nie chodziło w tym wszystkim wcale o łączenie przedziwnych elementów, lecz o życie, nawet tych pozornie nieznaczących żab i nietoperzy, o włączenie samej siebie w nieskończony krąg życia, umierania i odradzania.
Teraz doszła już do etapu, gdzie nie tylko przeszłość pod postaciami zmarłych była na wyciągnięcie ręki, ale i powoli zaczynała zaglądać w przyszłość przez jelita i kości ofiarnych zwierząt.
Cały ten ciężar szybko przyswajanej nauki, oglądanie świata przez pryzmat nieskończonych połączeń między tym, co było, jest i będzie oraz wieczne przebywanie w ociężałym od uspokajających ziół powietrzu nadawały Brunhildzie senny, zamyślony wyraz, podobny do ludzi, którzy nadużywali opium i znakomicie skrywający jej ostry intelekt i wampirzą potęgę. W modnej, jedwabnej sukni w niebiesko-różowe ornamenty, z włosami upiętymi starannie pod diademem z platynowych łańcuszków i szafirów, wyglądała jakby zjawiła się na tej sali przypadkiem, może nawet lunatykując. Usiadła, gdy Kellam odsunął jej krzesło i położyła sobie na kolanach kota, zagłębiając przeraźliwie długie, wymalowane na czerwono wraz z czubkami palców, paznokcie w jego gęste futro.
Kapłanka i Kellam, co typowe dla wampirów, nie zmienili się niemal wcale. Ot, kapłance urosły trochę włosy, teraz spływające w kruczoczarnych warkoczykach niemal do pasa. Nosiła też długi, ciemnoniebieski płaszcz, wiązany pod szyją, ale gdy usiadła niespecjalnie dbała o to, by zasłaniał jej białą, półprzejrzystą, a do tego mocno wyciętą suknię. Kellam włosy z kolei znacząco skrócił, zaczesując je do tyłu, co nadało mu wyraźnie młodszego wyglądu, ubierał się też zdecydowanie lepiej niż dawniej, chociaż ciągle w czerń, zdominowaną przez ciężki, zdobiony płaszcz. Jako jedyny z towarzystwa nie nosił nawet jednego skrawka biżuterii czy koloru, który podkreślałby jego związek z Północą.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Dom Radnych - Nowy Świat
Radni przyglądali się temu towarzystwu ze świetnie skrywanym zainteresowaniem. Bo i była to bardzo niecodzienna grupa.
Kiedy wszyscy już doszli i usiedli, a na stole postawiono poczęstunek dla wampirów, Przewodniczący wstał. Prowadzonych szeptem rozmów przerywać nie musiał, bo w obecności wampirów Radni sami się zamknęli.
- Miło mi powitać naszych gości na zebraniu - zaczął, kiwając głową w kierunku Kellama, Brunhildy i kapłanki. - Proszę, mówcie z czym przychodzicie - zachęcił i usiadł.
Radni przyglądali się temu towarzystwu ze świetnie skrywanym zainteresowaniem. Bo i była to bardzo niecodzienna grupa.
Kiedy wszyscy już doszli i usiedli, a na stole postawiono poczęstunek dla wampirów, Przewodniczący wstał. Prowadzonych szeptem rozmów przerywać nie musiał, bo w obecności wampirów Radni sami się zamknęli.
- Miło mi powitać naszych gości na zebraniu - zaczął, kiwając głową w kierunku Kellama, Brunhildy i kapłanki. - Proszę, mówcie z czym przychodzicie - zachęcił i usiadł.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Dom Radnych - Nowy Świat
Kellam westchnął cicho, jakby to naprawdę kosztowało jakoś nieskończenie wiele wysiłku. Wstanie z miejsca znaczy. Co uczynił.
- W zasadzie przybyłem tu porozmawiać z Ashorą, ale przywlokła mnie tutaj niemal przemocą - sprostował, czym zyskał sobie urażone spojrzenie elfki. - Wiem, gdzie jest wasza porwana generał. Więzi ją tak zwany Uzurpator w swojej nowej stolicy. Na pustyni jest armia, szykująca się do starcia z nim. Powinniście dołączyć.
Kellam westchnął cicho, jakby to naprawdę kosztowało jakoś nieskończenie wiele wysiłku. Wstanie z miejsca znaczy. Co uczynił.
- W zasadzie przybyłem tu porozmawiać z Ashorą, ale przywlokła mnie tutaj niemal przemocą - sprostował, czym zyskał sobie urażone spojrzenie elfki. - Wiem, gdzie jest wasza porwana generał. Więzi ją tak zwany Uzurpator w swojej nowej stolicy. Na pustyni jest armia, szykująca się do starcia z nim. Powinniście dołączyć.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Dom Radnych - Nowy Świat
Radni spojrzeli po sobie, a potem na ciemnowłosego elfa, który pod nieobecność Lory służył jako jej zastępca. Mężczyzna milczał chwilę.
- Co więcej wiemy? - zapytał wreszcie, splatając dłonie. - W jakiej mocy jest armia Północy? Jak obsadzona jest stolica Uzurpatora? Czy nie oczekujemy, że Czarnoksiężnik wesprze go w oporze? Chciałbym pobiec pani generał z pomocą, lecz nie mogę posłać moich ludzi na śmierć i nic nie uzyskać.
Radni spojrzeli po sobie, a potem na ciemnowłosego elfa, który pod nieobecność Lory służył jako jej zastępca. Mężczyzna milczał chwilę.
- Co więcej wiemy? - zapytał wreszcie, splatając dłonie. - W jakiej mocy jest armia Północy? Jak obsadzona jest stolica Uzurpatora? Czy nie oczekujemy, że Czarnoksiężnik wesprze go w oporze? Chciałbym pobiec pani generał z pomocą, lecz nie mogę posłać moich ludzi na śmierć i nic nie uzyskać.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Dom Radnych - Nowy Świat
- I tak wszyscy zginiecie - powiedziała Brunhilda raczej sennie.
Kellam uśmiechnął się do niej miękko.
- Armia liczy sobie ponad siedem tysięcy ludzi i smoków, i jednego Wielkiego Wampira - powiedział do elfa. - Uzurpator ma do dyspozycji kilka legionów, rozsianych głównie na Złotej Pustyni i wokół budowanej właśnie drogi imperialnej na Szarej. Nie wiemy, ile dokładnie ludzi ma w samej stolicy. Sojusznicza armia na razie jest jeszcze daleko na południu od stolicy. Nie planują rzucić się na niej bez zdobycia pełnego wywiadu.
- I za pozwoleniem, to nie jest armia Północy - wtrąciła Ashora. - Dostali też siły od Meselerinu, chociaż na oficjalne zapytanie dostaniecie odpowiedź przeczącą, panie.
- Nie musicie podejmować decyzji teraz - dodał Kellam obojętnie. Co go w końcu obchodziła ich pani generał? Wiedział, że Ashora po zebraniu rady zawinie się i ruszy na pustynię z błogosławieństwem swojego kraju lub bez. - Jednak wiemy z całą pewnością, że teraz Czarnoksiężnik nie może skrzywdzić mieszkańców Nowego Świata i że ten stan nie potrwa wiecznie. Mieszkańcy Starego Świata, którzy najwyraźniej takiej ochrony nie mają, są natomiast składani w ofierze pod jego pomnikami, które są zmuszeni budować. Być może tutaj nigdy to nie nastąpi. Być może.
- Nastąpi - zapewniła Brunhilda, bardziej swojego kota niż obecnych, drapiąc rudzielca pod brodą.
- I tak wszyscy zginiecie - powiedziała Brunhilda raczej sennie.
Kellam uśmiechnął się do niej miękko.
- Armia liczy sobie ponad siedem tysięcy ludzi i smoków, i jednego Wielkiego Wampira - powiedział do elfa. - Uzurpator ma do dyspozycji kilka legionów, rozsianych głównie na Złotej Pustyni i wokół budowanej właśnie drogi imperialnej na Szarej. Nie wiemy, ile dokładnie ludzi ma w samej stolicy. Sojusznicza armia na razie jest jeszcze daleko na południu od stolicy. Nie planują rzucić się na niej bez zdobycia pełnego wywiadu.
- I za pozwoleniem, to nie jest armia Północy - wtrąciła Ashora. - Dostali też siły od Meselerinu, chociaż na oficjalne zapytanie dostaniecie odpowiedź przeczącą, panie.
- Nie musicie podejmować decyzji teraz - dodał Kellam obojętnie. Co go w końcu obchodziła ich pani generał? Wiedział, że Ashora po zebraniu rady zawinie się i ruszy na pustynię z błogosławieństwem swojego kraju lub bez. - Jednak wiemy z całą pewnością, że teraz Czarnoksiężnik nie może skrzywdzić mieszkańców Nowego Świata i że ten stan nie potrwa wiecznie. Mieszkańcy Starego Świata, którzy najwyraźniej takiej ochrony nie mają, są natomiast składani w ofierze pod jego pomnikami, które są zmuszeni budować. Być może tutaj nigdy to nie nastąpi. Być może.
- Nastąpi - zapewniła Brunhilda, bardziej swojego kota niż obecnych, drapiąc rudzielca pod brodą.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Dom Radnych - Nowy Świat
Teraz po sali poniosła się fala wzburzenia i szmerów. Czarnowłosy elf przez uderzenie serca trwał w stuporze.
- Zostań ze mną po zebraniu, pani - zwrócił się potem do Ashory. Personalnie nie przepadał za Lorą i jej rudą towarzyszką, ale zdecydowanie podzielał pewne poglądy pani generał.
Sądząc po nagłej i gwałtownej zmianie nastroju w sali, podzielała je większość z Radnych.
- Czy coś jeszcze, panie? - zwrócił się Przewodniczący do Kellama. Dalsze decyzje, co zrobić z tymi informacjami, musiały zostać poddane dyskusji i głosowaniu, jednak jedno i drugie było prywatną rzeczą Rady.
Teraz po sali poniosła się fala wzburzenia i szmerów. Czarnowłosy elf przez uderzenie serca trwał w stuporze.
- Zostań ze mną po zebraniu, pani - zwrócił się potem do Ashory. Personalnie nie przepadał za Lorą i jej rudą towarzyszką, ale zdecydowanie podzielał pewne poglądy pani generał.
Sądząc po nagłej i gwałtownej zmianie nastroju w sali, podzielała je większość z Radnych.
- Czy coś jeszcze, panie? - zwrócił się Przewodniczący do Kellama. Dalsze decyzje, co zrobić z tymi informacjami, musiały zostać poddane dyskusji i głosowaniu, jednak jedno i drugie było prywatną rzeczą Rady.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość