Strona 28 z 893

Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece

: pt mar 26, 2021 5:30 pm
autor: Akayla
Dzień 10

Roześmiała się cicho.

- Najpierw musiałbyś mi powiedzieć co nieco o regułach - stwierdziła.

Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece

: pt mar 26, 2021 5:39 pm
autor: Cerro
Dzień 10

- Nuda - powiedział Neatan, chowając igłę z powrotem między wymiary. - Po pierwsze, żadnego biegania po miastach i mordowania niemowląt, aby pozyskać magię w tradycyjny sposób. Jedynym źródłem magii na świecie, za które nie wyrwę z ciebie duszy, jest to. - Uniósł zasłonę niewidzialności, która przykrywała dotąd Latarnię Dusz, unoszącą się przy jego nodze i czułym ruchem ręki przywołał ją wyżej. Oczywiście jej światło było starannie zakryte przez szczelne, drewniane zamknięcia w jej kościanych bokach. - Po drugie, robisz to, co powiem. W przeciwnym razie nie dostaniesz mocy i możesz zmienić się w ogarnięty cierpieniem wrak. Mam to gdzieś. To wszystkie zasady.

Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece

: pt mar 26, 2021 5:51 pm
autor: Akayla
Dzień 10

Pokiwała głową ze zrozumieniem.

- Co niestety prowadzi mnie do konfliktu interesów - stwierdziła. - Ale dziękuję za propozycję.

Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece

: pt mar 26, 2021 5:57 pm
autor: Cerro
Dzień 10

- Mój żal nie ma dna - zapewnił Neatan, odsyłając Latarnię na miejsce przy swojej nodze. - Znikam - powiedział do Leny. - Dajcie mi znać, gdy ta odkrywcza wyprawa zacznie przypominać nieco lepszą książkę niż dotychczas.

W wirze czarnych piór zmienił się ponownie w gawrona i poderwał ociężale do lotu. Otworzył sobie portal tuż przed barierą pół-Pradawnej.

Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece

: pt mar 26, 2021 6:03 pm
autor: Akayla
Dzień 10

Bakmut ziewnęła, przesłaniając usta dłonią.

- To dobranoc - rzuciła i poszła sobie z powrotem pod pokład, jakoś nieszczególnie przejęta. Warto było spróbować.

Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece

: pt mar 26, 2021 11:10 pm
autor: Cerro
Dzień 18

Tygodniowa przeprawa przez bagna wyssała wszelkie siły i zapał z Ryu, a kunoichi podejrzewała, że i z resztek załogi. Cieszyła się ciągle powodzeniem jej wielkiego przedsięwzięcia o nazwie "córeczka", ale sam rejs stał się wyjątkowo znojny. Małpopsy nie chciały dać im spokoju nawet na chwilę, zmuszając do pozostawania w bańce magii, a ochrona przed wyziewami oznaczała też nieprzyjemną duchotę. Poza manewrowaniem statkiem między korzeniami, płyciznami i innymi pułapkami, pracy nie było wiele. Ryu dopieszczała więc swoje szkice, wspinała się w górę i w dół po linach, huśtała głową w dół na maszcie, a w wolnych chwilach kontynuowała tak zwaną "edukację" Dereka. Nosiła mu też codziennie śniadania - w ramach nieco onieśmielającej wdzięczności za ten jeden raz, gdy wykazał się troską.

Wydawało jej się więcej niż udowodnione, że runy, które Dokusui otrzymał od królowej działają, nie śmiała jednak prosić o odwołanie. Galeony zresztą i tak stały na kotwicy w porcie, i nie działo się na nich nic bardziej interesującego niż tutaj.

Moczary jednak w końcu się skończyły - wyziewy osłabły, rozlewiska zmniejszały powierzchnię, liczba goniących ich stworów malała - i wypłynęli z gigantycznej, prastarej dżungli w nieco bardziej swojski krajobraz. Brzegi rzeki były bardziej strome, kamieniste, jak okiem sięgnąć ciągnęły się niewielkie wzgórza i pagórki. Roślinność ciągle gęsto porastała ten teren, ale drzewa były niższe, bardziej krępe, o parasolowatych iglastych koronach.

To co było najbardziej obce - to kolorystyka. Trawy i chwasty były bowiem sinobłękitne, pnie i konary ciemnoniebieskie, a igły i opadłe gęstym całunem na ziemię liście mieniły się rozmaitymi odcieniami granatu. Zrobiło się też zimniej. Pradawna dżungla, chociaż wilgotna i groźna, najwyraźniej jednak trzymała nieco przyjemniejszą temperaturę. Teraz przez cały dzień i noc z ust unosiły się obłoczki pary, a na poranną zmianę wacht statek był cały śliski i biały od szronu.

Ledwie przywykli na powrót do widoku wąskiej kreski rzeki, kolejnego dnia koło południa rozlała się ona przed ich oczami w jezioro. Podłużne, o nieco nieregularnym kształcie, wolne od trzcin czy piany, z brzegami porośniętymi przez granatowe drzewa, swoim czystym, głębokim szafirem słabo odcinało się od niebieskiego krajobrazu. W jego powierzchni odbijały się kłębiaste chmury. Pomiary nie pozostawiały złudzeń - chociaż niezbyt rozległe, głębokością jezioro dorównywało morskim odmętom. Z pewnością w całym Starym Świecie nie było podobnego słodkowodnego zbiornika.

Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece

: pt mar 26, 2021 11:25 pm
autor: Akayla
Dzień 18

Cała załoga odetchnęła z ulgą gdy wreszcie można było bezpiecznie opuścić chroniące ich magiczne bariery.

Tego dnia, kiedy dopłynęli do jeziora, Syrus pozostał na pokładzie dłużej niż zwykle. Ciekawiła go ta okolica i w gruncie rzeczy mu się podobała. Ładnie było, a chłód przyjemnie kojarzył się z domem.

Samo jezioro natomiast wzbudziło jego niekłamaną fascynację.

- Zatrzymajmy się bliżej brzegu - polecił sternikowi. Chciał żeby Lena przyjrzała się zjawiskowej głębinie trochę dokładniej.

Poza tym, wycieczka na moczary trochę nadszarpnęła ich rezerwy, nabranie przy okazji wody nie było głupim pomysłem.

Padły więc rozkazy zwijania żagli, statek zwolnił i podszedł bliżej brzegu, gdzie ostatecznie zamarł w cichym bezruchu.

Derek spojrzał w dół.

- Chyba będziemy nabierać wody - stwierdził. - Ładnie tu. Wściekle niebiesko, ale ładnie.

Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece

: sob mar 27, 2021 12:30 pm
autor: Cerro
Dzień 18

- Tak - potwierdziła Ryu. - Miła odmiana krajobrazu. Na tych moczarach zaczynałam już powoli tracić zmysły. - Spojrzała na szafirową wodę, która z góry miejscami, gdzie toń była szczególnie głęboka, zdawała się absolutnie czarna. - Ciekawe, czy będziemy mogli trochę popływać. Woda wygląda wspaniale. Och! - sapnęła.

Obok statku woda zmąciła się gwałtownie, jakby coś zamierzało wychynąć z głębiny i nagle wystrzeliła stamtąd cała ławica latających ryb - a przynajmniej czegoś podobnego. Wielkie, wodne stworzenia miały śliską skórę, która mieniła się pastelowo w blasku słońca, wachlarzowate płetwy i długie ogony, które ciągnęły się za nimi jak welony. Gdy ryby wybiły ponad wodę, rozłożyły znajdujące się na grzbiecie pierzaste skrzydła, aby podlecieć wyżej i utrzymać się nad falami nieco dłużej. Cała ławica wzbiła się tak wysoko, by bystrymi, jasnymi oczami przyjrzeć się załodze. Przy okazji wyrzucały z nozdrzy pióropusze wody, najwyraźniej by złapać oddech.

Gdy stworzenia zaspokoiły ciekawość, długim ślizgiem poszybowały poza statek i dopiero po kilkuset metrach plusnęły ponownie w wodę. Przez chwilę jeszcze to miejsce mieniło się kolorami, nim zanurkowały głębiej i znikły im z oczu.

Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece

: sob mar 27, 2021 12:58 pm
autor: Akayla
Dzień 18

- Łau! - sapnął Derek na widok ryb. - Przepiękne - westchnął.

Obserwował zwierzęta, dopóki nie chlupnęły z powrotem w jeziorną toń. Potem mruknął.

- Zejdę i się dowiem czy możemy pójść popływać - stwierdził. - Daj mi chwilę.

Na mostku Lena już kończyła przygotowywać zaklęcie - nasyciła magią woreczek kamyczków, które Syrus miał rozrzucić nad powierzchnią jeziora. Zgodzili się bowiem, że w takiej głębinie mieszkać może mnóstwo różnych, potencjalnie niebezpiecznych stworzeń, woleli więc nie zwracać na siebie uwagi póki nie wiedzieli czegoś więcej.

- Czy mogę, kapitanie? - zapytał Derek podchodząc.

- Byle treściwie - przytaknął Syrus, biorąc woreczek od Leny.

- Zastanawialiśmy się czy możemy pójść rozprostować kości, trochę popływać - wyjaśnił wobec tego.

- Na razie nie - odrzekł hakkai. - Ale wrócę do tego - obiecał. - Idź z powrotem na stanowisko i bądźcie czujni.

- Aj, aj - potaknął Derek, tylko troszkę markotnie i zawrócił.

Syrus natomiast wylazł na reling, podrzucił woreczek, skruczył się i złapał go w powietrzu w szpony. Zatrzepotał skrzydłami i odleciał nad środek jeziora, gdzie pociągnął za sznureczek, otwierając tym samym mały otwór w dnie worka. Zaklęte kamyczki zaczęły wysypywać się przez niego pomału, w miarę jak zataczał coraz szersze kręgi wokół środka.

Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece

: sob mar 27, 2021 1:09 pm
autor: Cerro
Dzień 18

Na pełne wyniki odczytów musieli trochę poczekać. Jezioro naprawdę było absurdalnie głębokie. Miało strome brzegi i nierówne dno, pocięte gwałtownymi uskokami. Było pełne stworzeń, podobnych w taki czy inny sposób do ryb - poza wielką pierzastą ławicą, kamyczkom udało się natrafić na wiele najwyraźniej samotnych wodnych organizmów, pływających na różnych głębokościach.

Natomiast przy samym dnie coś się poruszało, niespiesznie przesuwając swoje wielkie zwoje w kierunku, w którym musieli popłynąć - czyli do ujścia jeziora, skąd dalej płynęła rzeka. Kamyczki, gdy wreszcie sięgnęły dna, natrafiły na tę wężową istotę właściwie wszędzie. Być może było to kilka różnych zwierząt, chociaż po samym schemacie ich ruchu wydawało się, że... jednak nie.