- To nie są nasi - stwierdziła Yuki. - To w ogóle nie pachnie... zwyczajnie. To interesujące - przyznała. - Wydawało mi się, że ten świat jest kompletnie bezludny, a tymczasem... - Nie dokończyła i wzruszyła ramionami.
Spojrzała w dół klifu, żeby ocenić jak trudne będzie zejście i czy przypadkiem nie mogłaby skoczyć.
20.2: Przygody Kruka żeglarza
- Akayla
- Kruk
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
- Tak też nam powiedziano, zanim się tu przenieśliśmy - przyznał Tau, również zerkając w dół. - Najwyraźniej Pradawny się mylił. Lub kłamał. Chociaż nie wiem, co miałby na tym zyskać.
Klif wydawał się zbyt wysoki, by skoczyć z niego bez połamania nóg. Ale nie był też w żadnym wypadku idealnie gładki, punktów podparcia nie brakowało.
Nadleciał I'wai.
- Może wam pomóc? - zaoferował, trzepocząc skrzydłami.
Nie wątpił że wampiry sobie poradzą z zejściem, ale może woleliby jednak zlecieć na dół.
Klif wydawał się zbyt wysoki, by skoczyć z niego bez połamania nóg. Ale nie był też w żadnym wypadku idealnie gładki, punktów podparcia nie brakowało.
Nadleciał I'wai.
- Może wam pomóc? - zaoferował, trzepocząc skrzydłami.
Nie wątpił że wampiry sobie poradzą z zejściem, ale może woleliby jednak zlecieć na dół.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
Yuki potaknęła.
- Tak będzie szybciej - przyznała. - Pomóż Tauowi - poprosiła. - Użyczysz mi skrzydeł, cerendi?
Gdy znaleźli się już na dole, zwróciła się do Skrzydlatego:
- Uważaj, proszę. Ta osada wydaje się podejrzana. Lepiej, żeby nikt i nic cię nie widziało. Może zleć tu do nas, kiedy się zbliżymy. Nie chcę, żeby komuś stała się krzywda.
- Tak będzie szybciej - przyznała. - Pomóż Tauowi - poprosiła. - Użyczysz mi skrzydeł, cerendi?
Gdy znaleźli się już na dole, zwróciła się do Skrzydlatego:
- Uważaj, proszę. Ta osada wydaje się podejrzana. Lepiej, żeby nikt i nic cię nie widziało. Może zleć tu do nas, kiedy się zbliżymy. Nie chcę, żeby komuś stała się krzywda.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
I'wai potaknął.
- Będę się pilnował - obiecał, nim wzbił się ponownie w powietrze.
U stóp klifu, zarośla zrobiły się gęstsze, Tau i Yuki musieli więc wyciągnąć maczety. Z przeciętych gałązek krzaków wyciekała żółtawa, śmierdząca żywica.
Byli już prawie na drugiej stronie zarośli, kiedy ich uszu dobiegł wrzask, trochę jak odzieranego ze skóry kota, i tupot drobnych stópek jakiegoś spłoszonego zwierzątka.
- Będę się pilnował - obiecał, nim wzbił się ponownie w powietrze.
U stóp klifu, zarośla zrobiły się gęstsze, Tau i Yuki musieli więc wyciągnąć maczety. Z przeciętych gałązek krzaków wyciekała żółtawa, śmierdząca żywica.
Byli już prawie na drugiej stronie zarośli, kiedy ich uszu dobiegł wrzask, trochę jak odzieranego ze skóry kota, i tupot drobnych stópek jakiegoś spłoszonego zwierzątka.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
Yuki znieruchomiała, nadstawiając uszu, po pierwsze na wypadek gdyby stworzenie było niebezpieczne, po drugie aby usłyszeć, gdzie się zatrzyma.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
Stworzenie tuptało.
I tuptało.
I tuptało.
Pachniało trochę jak gronostaj, ale brzmiało jak jakaś stonoga, tak wiele drobnych łapek uderzało o grunt. Wyglądało też na to, że zwierzątko się od nich oddala. Upłynęło jednak dobrych pięć minut nim minęła ich ostatnia para łapek. Jakby na pożegnanie, uszu wampirów dobiegło cichutkie pierdnięcie.
Tafu słuchał z leciutko rozchyloną paszczą.
- Mogę to zabić? - zapytał Yuki.
I tuptało.
I tuptało.
Pachniało trochę jak gronostaj, ale brzmiało jak jakaś stonoga, tak wiele drobnych łapek uderzało o grunt. Wyglądało też na to, że zwierzątko się od nich oddala. Upłynęło jednak dobrych pięć minut nim minęła ich ostatnia para łapek. Jakby na pożegnanie, uszu wampirów dobiegło cichutkie pierdnięcie.
Tafu słuchał z leciutko rozchyloną paszczą.
- Mogę to zabić? - zapytał Yuki.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
- Nie teraz, cerendi - powiedziała. - Spróbujemy zapolować na coś w drodze powrotnej, w porządku? Na razie skupmy się na tamtej osadzie.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
Tafu odmruknął, niepocieszony, ale nie protestował. Lubił Yuki.
Ruszyli dalej i wkrótce przebili się na drugą stronę zarośli - a przynajmniej do części lasu, przez którą szło się trochę lepiej. Słońce zaczęło już zachodzić, a w lesie zapadł wieczorny półmrok, gdy podchwycili pierwsze odległe odgłosy dobiegające z osady - piski świń, odgłosy kóz, ludzkie głosy. Z tej odległości trudno było jednak rozpoznać język.
W drzewach coś zatrzeszczało i po chwili na ziemię obok nich opadł I'wai.
- Mają ogień. Lub światła - doniósł. - I chyba sporo, nie dałem rady się przyjrzeć, ale dosyć jasno z tamtej strony.
Ruszyli dalej i wkrótce przebili się na drugą stronę zarośli - a przynajmniej do części lasu, przez którą szło się trochę lepiej. Słońce zaczęło już zachodzić, a w lesie zapadł wieczorny półmrok, gdy podchwycili pierwsze odległe odgłosy dobiegające z osady - piski świń, odgłosy kóz, ludzkie głosy. Z tej odległości trudno było jednak rozpoznać język.
W drzewach coś zatrzeszczało i po chwili na ziemię obok nich opadł I'wai.
- Mają ogień. Lub światła - doniósł. - I chyba sporo, nie dałem rady się przyjrzeć, ale dosyć jasno z tamtej strony.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
Yuki pokiwała głową.
- Coś mi stamtąd pachnie nie tak - powiedziała do Taua, znowu węsząc w powietrzu, z nadzieją że może coś wychwyci. - Chyba podejdę się rozejrzeć, a wy może na razie zaczekajcie.
- Coś mi stamtąd pachnie nie tak - powiedziała do Taua, znowu węsząc w powietrzu, z nadzieją że może coś wychwyci. - Chyba podejdę się rozejrzeć, a wy może na razie zaczekajcie.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
Tau kiwnął głową na zgodę.
- W porządku. Przyczaimy się gdzieś w krzakach - zdecydował wobec tego i poszedł znaleźć im jakieś zagłębienie.
Tafu zaburczał niechętnie, ale poszedł za nim.
Z osady czuć było zapach pieczonego mięsiwa, gotowanych grzybów i koziego mleka. Ludzie wciąż pachnieli tak, jak kiedy Yuki poczuła ich pierwszy raz na klifie - prawie zupełnie zwyczajnie, a jednocześnie trochę jak nie-ludzie. Nie był to jednak zapach półludzkiego mieszańca, taki jak Skrzydlatego lub Ostropłetwego. Podobnie zresztą pachniały zamieszkujące wioskę zwierzęta domowe.
W miarę jak Yuki zbliżała się do osady, a wokół zapadały coraz głębsze ciemności, las zdawał się ożywać - chrzęścić, chrobotać, trzeszczeć. Zapach leśnej zwierzyny zmieniał się, stawał coraz bardziej nieprzyjazny. Z daleka rozległo się jakby małpie zawołanie, odpowiedziały mu mrożące krew w żyłach skrzeki i wizgi.
Yuki mogła też poczuć przed sobą... coś. Pachniało jak sama śmierć, nie było jednak słychać by wydawało jakiekolwiek odgłosy. Zapach dobiegał z dość daleka z przodu, trochę na lewo od obranej przez wampirzycę ścieżki.
- W porządku. Przyczaimy się gdzieś w krzakach - zdecydował wobec tego i poszedł znaleźć im jakieś zagłębienie.
Tafu zaburczał niechętnie, ale poszedł za nim.
Z osady czuć było zapach pieczonego mięsiwa, gotowanych grzybów i koziego mleka. Ludzie wciąż pachnieli tak, jak kiedy Yuki poczuła ich pierwszy raz na klifie - prawie zupełnie zwyczajnie, a jednocześnie trochę jak nie-ludzie. Nie był to jednak zapach półludzkiego mieszańca, taki jak Skrzydlatego lub Ostropłetwego. Podobnie zresztą pachniały zamieszkujące wioskę zwierzęta domowe.
W miarę jak Yuki zbliżała się do osady, a wokół zapadały coraz głębsze ciemności, las zdawał się ożywać - chrzęścić, chrobotać, trzeszczeć. Zapach leśnej zwierzyny zmieniał się, stawał coraz bardziej nieprzyjazny. Z daleka rozległo się jakby małpie zawołanie, odpowiedziały mu mrożące krew w żyłach skrzeki i wizgi.
Yuki mogła też poczuć przed sobą... coś. Pachniało jak sama śmierć, nie było jednak słychać by wydawało jakiekolwiek odgłosy. Zapach dobiegał z dość daleka z przodu, trochę na lewo od obranej przez wampirzycę ścieżki.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość