Fariha mruknęła. Nie miała ochoty na dyskusję na temat tego, czy zetknięcie ich świata z Otchłanią rzeczywiście jest takież znowu dobre.
Wyszli z Alem, Fariha złapała dla nich najbliższą dorożkę i pojechali.
Dotarli na miejsce po niespełna kwadransie, wyminęli porzucony wóz i weszli do środka. Ver zszedł z piętra akurat jak zamykali drzwi.
- Cześć, Fariha, cześć, Al - przywitał ich. - Wejdźcie - zaprosił ich do salonu.
Istota, która leżała na noszach, wyglądała trochę jak porcelanowa lalka. Gigantyczna, połamana, porcelanowa lalka. Miała w miarę ludzkie - tylko nadzwyczajnie gładkie - rysy twarzy, jej piękną buźkę okalały złociste loki, a na głowę narzuciła kaptur. Luźne (i brudne po zderzeniu z ziemią), wielowarstwowe szaty okrywały ją tak starannie, że trudno było określić jej płeć. Były też absurdalnie długie - zakrywały jej stopy i spływały dalej, dobrze poza krawędź noszy. Fariha zauważyła też, że w kilku miejscach do sześciorga skrzydeł - z których część sterczała pod dziwnymi, nieprzyjemnymi kątami - były poprzywiązywane jakieś woreczki.
Wampirzyca zamrugała i lekko rozdziawiła usta.
- Um. Książę, z całym szacunkiem, nie wydaje mi się, żeby to był demon - stwierdziła.
Po pierwsze, nie cuchnął. Al cuchnął nawet przez perfumy, chociaż ludzie mieli za słabe nosy, żeby poczuć. Ten tu wręcz przeciwnie, pachniał przepięknie, jak ukwiecona łąka. Zapach ten zdecydowanie przytłaczał nikłą woń spalenizny, obecną po traktowaniu jakie zgotowali mu Nieśmiertelni.
Po drugie, stwór był zdecydowanie zbyt śliczny jak na demona Otchłani.
Ale przede wszystkim, kojarzył się Faryszce raczej z opisami świętych bytów, które znała z pism Czerwonych.
Czy Nieśmiertelni naprawdę, zupełnie poważnie, strącili z nieba Świętego Ducha??? Czy oni wiedzieli w ogóle, co zrobili????
- Jak to, nie? - odrzekł Ver. - To co to jest?
Nie, nie wiedzieli.
20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Al na widok sześciu skrzydeł aż zapomniał się uśmiechać, za to zaczął się trząść i mamrocząc coś do siebie obszedł nosze. Uspokoił się dopiero na widok twarzy istoty, położył dłonie na sercu i usiadł na najbliższym fotelu. Po chwili znowu się szczerzył.
- O wy, moi drodzy, jakże mnie przestraszyliście! Jesteście doprawdy nieprzewidywalni! Droga Faryszka ma rację, to naturalnie nie demon, w istocie jest to dokładne przeciwieństwo demona, jakkolwiek je tu nazywacie. I nieco poturbowane przeciwieństwo, że dodam, parę kości jest chyba w niewłaściwym miejscu.
- O wy, moi drodzy, jakże mnie przestraszyliście! Jesteście doprawdy nieprzewidywalni! Droga Faryszka ma rację, to naturalnie nie demon, w istocie jest to dokładne przeciwieństwo demona, jakkolwiek je tu nazywacie. I nieco poturbowane przeciwieństwo, że dodam, parę kości jest chyba w niewłaściwym miejscu.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- O kuuuurwaaaa - sapnął Ver, zakrywając usta, nagle zrozumiawszy, co się stało.
Czy teraz, w dodatku do problemów z Augustusem w Otchłani, będą teraz też mieli problemy ze Świętymi Duchami?
Milczał przez moment, kontemplując sytuację, w której się znalazł.
- Faryszka, uzdrów go - polecił wreszcie. Obejrzał się na Ala. - Wiesz coś więcej na ich temat? Czy są niebezpieczne?
Fariha tymczasem skłoniła lekko głowę i podeszła do noszy, zająć się biednymi skrzydłami. Miała ochotę to zrobić w zasadzie odkąd weszła.
Czy teraz, w dodatku do problemów z Augustusem w Otchłani, będą teraz też mieli problemy ze Świętymi Duchami?
Milczał przez moment, kontemplując sytuację, w której się znalazł.
- Faryszka, uzdrów go - polecił wreszcie. Obejrzał się na Ala. - Wiesz coś więcej na ich temat? Czy są niebezpieczne?
Fariha tymczasem skłoniła lekko głowę i podeszła do noszy, zająć się biednymi skrzydłami. Miała ochotę to zrobić w zasadzie odkąd weszła.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Z tego, co wiem, to nie, poza swoim wymiarem niespecjalnie - przyznał Al.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Mhm - mruknął Ver. - A dlaczego się wystraszyłeś?
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Myślałem, że to ktoś inny - powiedział Al oszczędnie.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Ver pokiwał głową. Jeśli demon nie chciał mówić więcej, próby wyciśnięcia z niego czegoś więcej byłyby bez sensu. Niemniej, należało wobec tego założyć, że przynajmniej jedna sztuka tych stworzeń - Świętych Duchów, na litość - jest niebezpieczna. I może nawet w Otchłani.
Obejrzał się na kuszników Isaku.
- Błękitny Rekinie, pojedź do Świątyni i przekaż Oświeconemu, że pilnie go tu potrzebuję.
Al mówił, że Święty Duch nie jest niebezpieczny, ale jakiś szczególnie pewien nie był. Więc pewnie lepiej dmuchać na zimne. Zresztą, Karai powinien wiedzieć, jak się obejść z tą istotą znacznie lepiej od nich.
Obejrzał się na kuszników Isaku.
- Błękitny Rekinie, pojedź do Świątyni i przekaż Oświeconemu, że pilnie go tu potrzebuję.
Al mówił, że Święty Duch nie jest niebezpieczny, ale jakiś szczególnie pewien nie był. Więc pewnie lepiej dmuchać na zimne. Zresztą, Karai powinien wiedzieć, jak się obejść z tą istotą znacznie lepiej od nich.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Tak jest - powiedział Błękitny Rekin i wyszedł.
Karai wziął wezwanie raczej poważnie i po jakiejś pół godzinie na podwórzu Vera wylądował Dudi. Po chwili Czerwony wchodził do salonu. Spojrzał na leżącą na noszach istotę i aż przystanął.
- Na Święte Duchy - powiedział. - Co to jest? Demon?
- Obecni są przekonani, że Święty Duch, Oświecony - sprostował Al.
Karai zerknął na niego z zupełnie nieskrywaną odrazą i przechylił głowę, przyglądając się postaci. Ostrożnie dotknął skrzydła, jakby sprawdzał, czy jest prawdziwe i mruknął z namysłem, przyciskając dłoń do ust.
- Wygląda jak starożytny wizerunek Świętego Ducha - przyznał uczciwie. - Ale od dawien dawna powielanie tych wizerunków, tak jak i próba wyobrażenia Świętych Duchów w jakikolwiek sposób, jest zakazana. Co mu się stało? - spytał.
- Wpadł w zabezpieczenia wokół letniej rezydencji jego wysokości - objaśnił jeden Nieśmiertelny.
- Taaak, sugerowanie że Święty Duch przegrałby z zabezpieczeniami letniej rezydencji jest zdecydowanie herezją - przyznał Karai. - Być może zakazane wizerunki zostały zainspirowane istotami z innych wymiarów i właśnie na jedną patrzymy.
Karai wziął wezwanie raczej poważnie i po jakiejś pół godzinie na podwórzu Vera wylądował Dudi. Po chwili Czerwony wchodził do salonu. Spojrzał na leżącą na noszach istotę i aż przystanął.
- Na Święte Duchy - powiedział. - Co to jest? Demon?
- Obecni są przekonani, że Święty Duch, Oświecony - sprostował Al.
Karai zerknął na niego z zupełnie nieskrywaną odrazą i przechylił głowę, przyglądając się postaci. Ostrożnie dotknął skrzydła, jakby sprawdzał, czy jest prawdziwe i mruknął z namysłem, przyciskając dłoń do ust.
- Wygląda jak starożytny wizerunek Świętego Ducha - przyznał uczciwie. - Ale od dawien dawna powielanie tych wizerunków, tak jak i próba wyobrażenia Świętych Duchów w jakikolwiek sposób, jest zakazana. Co mu się stało? - spytał.
- Wpadł w zabezpieczenia wokół letniej rezydencji jego wysokości - objaśnił jeden Nieśmiertelny.
- Taaak, sugerowanie że Święty Duch przegrałby z zabezpieczeniami letniej rezydencji jest zdecydowanie herezją - przyznał Karai. - Być może zakazane wizerunki zostały zainspirowane istotami z innych wymiarów i właśnie na jedną patrzymy.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Ver przyglądał się w zamyśleniu istocie.
- Więc co sugerujesz zrobić? - zapytał wreszcie.
- Więc co sugerujesz zrobić? - zapytał wreszcie.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Co dokładnie próbował zrobić? - spytał Karai Nieśmiertelnych.
- Zleciał z nieba w nimbie światła i brokatu - zrelacjonował jeden z kuszników, który akurat to widział. - Oficer włączył ochronę przeciwpowietrzną, a on w nią wleciał i... no... - Rozłożył ręce.
- Być może spodziewał się cieplejszego przyjęcia - mruknął Oświecony. - Nie sądzę... zważywszy że błędnie przypisano tym istotom rolę Duchów w przeszłości, raczej nie miały złych zamiarów. Może jacyś zmyleni heretycy nawet je czcili.
- Lub cała twoja zmylona religia - podpowiedział Al.
Karai go zignorował. Jakby go nawet nie usłyszał. Po prostu ciągnął dalej:
- Dlatego podejrzewam, że nie musi mieć złych zamiarów. A zważywszy nasze obawy przed Otchłanią, kto wie, może moglibyśmy nawet skorzystać ze wsparcia jego rodzaju.
- Hmpf - parsknął Al sceptycznie.
- Poskładałbym go i porozmawiał z nim - podsumował Karai. - Dowiedział się, czego chce. Jeżeli braknie spływać w nimbie brokatu i światła to bardzo dobrze, tylko niech to robi po wcześniejszym ustaleniu, w mieście i do Świątyni.
- Zleciał z nieba w nimbie światła i brokatu - zrelacjonował jeden z kuszników, który akurat to widział. - Oficer włączył ochronę przeciwpowietrzną, a on w nią wleciał i... no... - Rozłożył ręce.
- Być może spodziewał się cieplejszego przyjęcia - mruknął Oświecony. - Nie sądzę... zważywszy że błędnie przypisano tym istotom rolę Duchów w przeszłości, raczej nie miały złych zamiarów. Może jacyś zmyleni heretycy nawet je czcili.
- Lub cała twoja zmylona religia - podpowiedział Al.
Karai go zignorował. Jakby go nawet nie usłyszał. Po prostu ciągnął dalej:
- Dlatego podejrzewam, że nie musi mieć złych zamiarów. A zważywszy nasze obawy przed Otchłanią, kto wie, może moglibyśmy nawet skorzystać ze wsparcia jego rodzaju.
- Hmpf - parsknął Al sceptycznie.
- Poskładałbym go i porozmawiał z nim - podsumował Karai. - Dowiedział się, czego chce. Jeżeli braknie spływać w nimbie brokatu i światła to bardzo dobrze, tylko niech to robi po wcześniejszym ustaleniu, w mieście i do Świątyni.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości