Saori prychnął z rozbawieniem.
- Oczywiście, kochanie - zapewnił ją pogodnie. - Za przeproszeniem, pani. Miło się rozmawiało - zapewnił i ukłonił się ponownie, nim pozwolił Fuju się odprowadzić.
*
- Pyszne - zapewniła Fariha. - Dziękuję, tatku.
- Bardzo dobre - potaknęła Adhara. - Jeszcze zobaczymy, ale myślę, że będzie w porządku. Jak herbatka? - zrewanżowała się ptaniem.
18. Magia nie istnieje!
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
Maula kiwnęła głową na pożegnanie.
- Możesz przedstawić mnie królowi Meselerinu? - spytała Isaku.
- Mogę - potaknął.
- Jesteś uroczy - zapewniła Maula.
Isaku skinął ręką jej i Fabianie, żeby poszły za nie i ruszył w kierunku bawiących się Meselerińczyków.
*
- Przyjemna - potaknął Alim.
- Możesz przedstawić mnie królowi Meselerinu? - spytała Isaku.
- Mogę - potaknął.
- Jesteś uroczy - zapewniła Maula.
Isaku skinął ręką jej i Fabianie, żeby poszły za nie i ruszył w kierunku bawiących się Meselerińczyków.
*
- Przyjemna - potaknął Alim.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Od stołu już z daleka dobiegał rubaszny śmiech Berga.
- Patrzcie, kogo przyniosło! - zawołał król na ich widok. - Widzę że ty dziś w uroczym towarzystwie, Biały Wilku - przywitał się pogodnie, wstając, by obejść stół i ich powitać jak należy. Był ubrany bogato i elegancko, w kaftan oblamowany gronostajem. - Czarująca jak zwykle, pani - zapewnił Fabianę, całując podaną mu rączkę, najpierw jej, a potem również Mauli.
*
- Cieszę się - zapewniła Adhara. - Więc... jak ci się podoba miasto, kochanie? - spróbowała.
- Patrzcie, kogo przyniosło! - zawołał król na ich widok. - Widzę że ty dziś w uroczym towarzystwie, Biały Wilku - przywitał się pogodnie, wstając, by obejść stół i ich powitać jak należy. Był ubrany bogato i elegancko, w kaftan oblamowany gronostajem. - Czarująca jak zwykle, pani - zapewnił Fabianę, całując podaną mu rączkę, najpierw jej, a potem również Mauli.
*
- Cieszę się - zapewniła Adhara. - Więc... jak ci się podoba miasto, kochanie? - spróbowała.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Byłoby czarujące, gdyby nie rwało do ciebie przez całą salę jak stado koni - powiedział Isaku. - Najwyraźniej przegrałem ten pojedynek.
Maula uśmiechnęła się na ten docinek, ale nie straciła rezonu.
- Wybacz mi wścibstwo, wasza wysokość, ale rzeczywiście chciałam cię poznać - przyznała. - Jak być może wiesz lub się domyślasz, znałam twoich rodziców.
*
- Jest ładne - powiedział Alim. I pasujemy tu jak stado wielbłądów w muzeum malarstwa. - A wam?
Maula uśmiechnęła się na ten docinek, ale nie straciła rezonu.
- Wybacz mi wścibstwo, wasza wysokość, ale rzeczywiście chciałam cię poznać - przyznała. - Jak być może wiesz lub się domyślasz, znałam twoich rodziców.
*
- Jest ładne - powiedział Alim. I pasujemy tu jak stado wielbłądów w muzeum malarstwa. - A wam?
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Zatem miałem rację. Pani Maula - stwierdził Berg pogodnie. - Niespodziewane spotkanie, ale miłe - zapewnił. - Ojciec mówił o tobie dużo i bardzo pochlebnie. Siądziecie ze mną na chwilę? - zaoferował całej ich trójce.
*
- Bardzo ładne - potwierdziła Adhara, nie chcąc mówić więcej w obawie, że jeszcze pogorszy sytuację.
- Super tu jest - zapewniła Fariha. - Wszystko jest inne i ciekawe, cieszę się że przyjechaliśmy.
Adhara dojadła swoje ciastko, starannie zapakowała drugie i schowała do kieszeni. Chciała już po prostu wyjść, popatrzeć przez chwilę na cholerną lipę i wrócić.
*
- Bardzo ładne - potwierdziła Adhara, nie chcąc mówić więcej w obawie, że jeszcze pogorszy sytuację.
- Super tu jest - zapewniła Fariha. - Wszystko jest inne i ciekawe, cieszę się że przyjechaliśmy.
Adhara dojadła swoje ciastko, starannie zapakowała drugie i schowała do kieszeni. Chciała już po prostu wyjść, popatrzeć przez chwilę na cholerną lipę i wrócić.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
-To miłe z jego strony, zważywszy że zwykły konsensus między północnymi oficerami był taki, że jestem okropna - przyznała Maula. - Z chęcią.
- Po to tu przyszliśmy - potaknął Isaku, podając Fabii ramię.
*
- Cieszę się - zapewnił Alim córkę. - Chodźcie, zobaczymy tamto drzewo - dodał, bo jego myśli zmierzały mniej więcej w tym kierunku, co Adhary.
- Po to tu przyszliśmy - potaknął Isaku, podając Fabii ramię.
*
- Cieszę się - zapewnił Alim córkę. - Chodźcie, zobaczymy tamto drzewo - dodał, bo jego myśli zmierzały mniej więcej w tym kierunku, co Adhary.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Berg zmusił więc towarzyszy, by się rozsunęli i zrobili miejsce po obu jego stronach dla przybyłej trójki i już wkrótce siedzieli wszyscy wygodnie przy stole.
- Myślę, że dobrze cię wspominał, pani, niezależnie od panującego wtedy konsensusu - stwierdził. - I mnie również miło cię poznać. Mieszkasz w stolicy Królestwa? - zaciekawił się.
*
Adhara potaknęła, a Fariha dopiła swój koktajl długim łykiem.
- Możemy iść - zgodziła się.
Wyszli gdy Alim zapłacił i skierowali się na plac, w zauważalnie szybszym tempie niż przedtem. Fariha znów odbiegła od nich, skakać przez rowy. Zmiana w stosunku do jej wcześniejszego zachowania była na tyle drastyczna, że Adhara była w zasadzie pewna, że dziewczynka czuje się tak samo źle jak oni i tylko i wyłącznie próbuje zachować dystans.
W ponurych nastrojach dotarli na plac. Jego brzegi oświetlały uliczne latarnie, natomiast centrum pokrywały roztańczone błyski i cienie, rzucane przez światełka porozwieszane pod i pomiędzy najniższymi gałęziami drzewa. Nawet rzeźba połyskiwała bladym, magicznym blaskiem.
Stali przez chwilę w milczeniu, nim wreszcie Fariha przerwała ciszę.
- Mamuś, tatuś, możemy już wracać? - poprosiła nieśmiało.
- Tak myślę. Jak sądzisz, kochanie? - zwróciła się do Alima.
- Myślę, że dobrze cię wspominał, pani, niezależnie od panującego wtedy konsensusu - stwierdził. - I mnie również miło cię poznać. Mieszkasz w stolicy Królestwa? - zaciekawił się.
*
Adhara potaknęła, a Fariha dopiła swój koktajl długim łykiem.
- Możemy iść - zgodziła się.
Wyszli gdy Alim zapłacił i skierowali się na plac, w zauważalnie szybszym tempie niż przedtem. Fariha znów odbiegła od nich, skakać przez rowy. Zmiana w stosunku do jej wcześniejszego zachowania była na tyle drastyczna, że Adhara była w zasadzie pewna, że dziewczynka czuje się tak samo źle jak oni i tylko i wyłącznie próbuje zachować dystans.
W ponurych nastrojach dotarli na plac. Jego brzegi oświetlały uliczne latarnie, natomiast centrum pokrywały roztańczone błyski i cienie, rzucane przez światełka porozwieszane pod i pomiędzy najniższymi gałęziami drzewa. Nawet rzeźba połyskiwała bladym, magicznym blaskiem.
Stali przez chwilę w milczeniu, nim wreszcie Fariha przerwała ciszę.
- Mamuś, tatuś, możemy już wracać? - poprosiła nieśmiało.
- Tak myślę. Jak sądzisz, kochanie? - zwróciła się do Alima.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Na Pradawnych, nie - roześmiała się Maula, prowokując Isaku do skrzywienia się jakby wepchnięto mu w gardło cytrynę. - Rodzina chyba postradałaby zmysły. Biegają jak kurczaki bez głowy, gdy pojawiam się na horyzoncie. Mam parę okrętów, a Królestwo było tak dobre, by użyczyć mi ziemi pod port.
*
Gdy Dana i Elra skończyli tańczyć i wrócili do stołu, królowa obserwowała przez chwilę Leesa i Brunhildę, zajadle walczących w grze planszowej. Potem powoli nachyliła się do Elry.
- Chcesz gdzieś iść, pokochać się ze mną? - spytała szeptem.
*
- Możemy, skoro chcecie - potaknął Alim.
W pałacu ucałował je obie na dobranoc i poszedł do siebie, gdzie obmył się starannie. Potem zarzucił na koszulę długą kamizelkę ze skór i wełny, w której tu przybył. Poprosił służbę o płótno ze sztalugą, i tak uzbrojony wyszedł na balkon, popatrzeć na miasto.
Zmieszał czarną farbę z odrobiną czerwieni i zaczął malować niespiesznymi, długimi pociągnięciami pędzla.
*
Gdy Dana i Elra skończyli tańczyć i wrócili do stołu, królowa obserwowała przez chwilę Leesa i Brunhildę, zajadle walczących w grze planszowej. Potem powoli nachyliła się do Elry.
- Chcesz gdzieś iść, pokochać się ze mną? - spytała szeptem.
*
- Możemy, skoro chcecie - potaknął Alim.
W pałacu ucałował je obie na dobranoc i poszedł do siebie, gdzie obmył się starannie. Potem zarzucił na koszulę długą kamizelkę ze skór i wełny, w której tu przybył. Poprosił służbę o płótno ze sztalugą, i tak uzbrojony wyszedł na balkon, popatrzeć na miasto.
Zmieszał czarną farbę z odrobiną czerwieni i zaczął malować niespiesznymi, długimi pociągnięciami pędzla.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Berg zachichotał.
- Czyżby konsensus twoich oficerów utrwalił się w rodzinie? - zażartował. - Ale to miło, zwłaszcza jeśli lubisz okręty - przyznał.
*
Elra spojrzał na nią z ukosa i uśmiechnął się do niej ciepło.
- Z tobą, zawsze - zapewnił miękko, przymilnie ocierając się o nią policzkiem. - Masz jakieś konkretne miejsce na oku, czy idziemy poszukać razem?
*
Ledwie drzwi za Alimem się zamknęły, Fariha śmignęła na swoje łóżko, pod kołdrę, gdzie zwinęła się w cierpiący kłębek. Adhara popatrzyła za nią ze smutkiem i usiadła obok, głaszcząc ją przez pościel.
- Przytulić cię? - zapytała szeptem po chwili milczenia.
Mała pociągnęła nosem.
- Tak - odrzekła przez łzy.
- Chodź do mnie, kochana - mruknęła wobec tego miękko, wyciągnęła ją delikatnie spod pościeli i przygarnęła do siebie. Kiedy już obejmowała ją mocno i stabilnie, pociągnęła kołdrę żeby owinąć starannie je obie. - Jestem przy tobie, słoneczko.
Fariha wczepiła się w nią kurczowo, wcisnęła buźkę w jej biust i rozszlochała się na dobre. Adhara głaskała ją powoli, delikatnie, pomrukując miękko i niespiesznie się bujając.
- Tatuś nie lubi, że jestem wampirem. Wolałby żebym była człowiekiem. To wszystko moja wina - wydusiła z siebie Fariha przez łzy po dłuższej chwili płakania w milczeniu.
- Kochanie, to wszystko wierutne bzdury - sapnęła Adhara. - Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?
- Bo... bo mówił, że nie jestem Czerwoną i czuję przecież że wolałby żebym była... i... i teraz zrobiło mu się przykro z powodu tego ciastka, i...
- Ależ na pewno nie to miał na myśli - zapewniła ją łagodnie. - Tatuś przecież kocha cię taką, jaką jesteś.
- Nieprawda - jęknęła i rozszlochała się jeszcze bardziej. - Rocza... rozczarowuję go tylko... jest mu smutno że nie jestem Czerwoną i... i mówi że nie poświęcam się byciu Czerwoną dość dobrze i... i że nie mogę być Czerwoną i wampirem jednocześnie... ja nie chcę być człowiekiem, mamusiu...
- Jeśli nie chcesz, nie będziesz - zapewniła ją łagodnie Adhara i ucałowała ją delikatnie w czubek głowy. - Posłuchaj mnie, kochanie - powiedziała miękko. - Tatuś, chce dla ciebie jak najlepiej. Chciałby żebyś była szczęśliwa, to czy będziesz człowiekiem czy wampirkiem nie ma tu znaczenia. Wiesz, że mówię prawdę.
Fariha pociągnęła noskiem i chlipnęła.
- Nie chcę wracać do Świątyni - wyszlochała cichutko. - Nie jestem Czerwoną, jestem wampirem. W Świątyni powinni mieszkać prawdziwi Czerwoni, a ja nie jestem. Powinnam być z innymi wampirami...
- O takich rzeczach nie rozmawiamy, kiedy jesteś tak rozżalona - stwierdziła łagodnie, acz stanowczo, całując ją znów. - Na razie postaraj się o tym nawet nie myśleć. Kochamy cię, córeczko, oboje cię kochamy. Jesteś najwspanialsza na świecie i absolutnie nie chciałabym, żebyś była kimś innym.
Dziewczynkę przeszył dreszcz i wróciła do płakania w milczeniu, a Adhara do głaskania jej i kiwania się. Po krótkiej chwili zaczęła też śpiewać po cichu kołysankę, w nadziei że to chociaż trochę uspokoi Faryszkę.
Trochę to trwało, ale wreszcie wampirek opadł z sił od wszystkich tych przelanych łez i obezwładniał matce w ramionach. Adhara ułożyła córkę ostrożnie na łóżku, przykryła starannie, a potem usiadła na własnym i ukryła twarz w dłoniach.
Po dłużącej się w nieskończoność chwili wzięła głęboki wdech, wstała i poszła, wślizgnąć się po cichu do pokoju Alima.
- Czyżby konsensus twoich oficerów utrwalił się w rodzinie? - zażartował. - Ale to miło, zwłaszcza jeśli lubisz okręty - przyznał.
*
Elra spojrzał na nią z ukosa i uśmiechnął się do niej ciepło.
- Z tobą, zawsze - zapewnił miękko, przymilnie ocierając się o nią policzkiem. - Masz jakieś konkretne miejsce na oku, czy idziemy poszukać razem?
*
Ledwie drzwi za Alimem się zamknęły, Fariha śmignęła na swoje łóżko, pod kołdrę, gdzie zwinęła się w cierpiący kłębek. Adhara popatrzyła za nią ze smutkiem i usiadła obok, głaszcząc ją przez pościel.
- Przytulić cię? - zapytała szeptem po chwili milczenia.
Mała pociągnęła nosem.
- Tak - odrzekła przez łzy.
- Chodź do mnie, kochana - mruknęła wobec tego miękko, wyciągnęła ją delikatnie spod pościeli i przygarnęła do siebie. Kiedy już obejmowała ją mocno i stabilnie, pociągnęła kołdrę żeby owinąć starannie je obie. - Jestem przy tobie, słoneczko.
Fariha wczepiła się w nią kurczowo, wcisnęła buźkę w jej biust i rozszlochała się na dobre. Adhara głaskała ją powoli, delikatnie, pomrukując miękko i niespiesznie się bujając.
- Tatuś nie lubi, że jestem wampirem. Wolałby żebym była człowiekiem. To wszystko moja wina - wydusiła z siebie Fariha przez łzy po dłuższej chwili płakania w milczeniu.
- Kochanie, to wszystko wierutne bzdury - sapnęła Adhara. - Skąd ci to w ogóle przyszło do głowy?
- Bo... bo mówił, że nie jestem Czerwoną i czuję przecież że wolałby żebym była... i... i teraz zrobiło mu się przykro z powodu tego ciastka, i...
- Ależ na pewno nie to miał na myśli - zapewniła ją łagodnie. - Tatuś przecież kocha cię taką, jaką jesteś.
- Nieprawda - jęknęła i rozszlochała się jeszcze bardziej. - Rocza... rozczarowuję go tylko... jest mu smutno że nie jestem Czerwoną i... i mówi że nie poświęcam się byciu Czerwoną dość dobrze i... i że nie mogę być Czerwoną i wampirem jednocześnie... ja nie chcę być człowiekiem, mamusiu...
- Jeśli nie chcesz, nie będziesz - zapewniła ją łagodnie Adhara i ucałowała ją delikatnie w czubek głowy. - Posłuchaj mnie, kochanie - powiedziała miękko. - Tatuś, chce dla ciebie jak najlepiej. Chciałby żebyś była szczęśliwa, to czy będziesz człowiekiem czy wampirkiem nie ma tu znaczenia. Wiesz, że mówię prawdę.
Fariha pociągnęła noskiem i chlipnęła.
- Nie chcę wracać do Świątyni - wyszlochała cichutko. - Nie jestem Czerwoną, jestem wampirem. W Świątyni powinni mieszkać prawdziwi Czerwoni, a ja nie jestem. Powinnam być z innymi wampirami...
- O takich rzeczach nie rozmawiamy, kiedy jesteś tak rozżalona - stwierdziła łagodnie, acz stanowczo, całując ją znów. - Na razie postaraj się o tym nawet nie myśleć. Kochamy cię, córeczko, oboje cię kochamy. Jesteś najwspanialsza na świecie i absolutnie nie chciałabym, żebyś była kimś innym.
Dziewczynkę przeszył dreszcz i wróciła do płakania w milczeniu, a Adhara do głaskania jej i kiwania się. Po krótkiej chwili zaczęła też śpiewać po cichu kołysankę, w nadziei że to chociaż trochę uspokoi Faryszkę.
Trochę to trwało, ale wreszcie wampirek opadł z sił od wszystkich tych przelanych łez i obezwładniał matce w ramionach. Adhara ułożyła córkę ostrożnie na łóżku, przykryła starannie, a potem usiadła na własnym i ukryła twarz w dłoniach.
Po dłużącej się w nieskończoność chwili wzięła głęboki wdech, wstała i poszła, wślizgnąć się po cichu do pokoju Alima.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Lubię - przyznała Maula. - Czuję się przez to staro - przyznała ze śmiechem, który z natury miała głośny i dźwięcznych. - Chyba niewiele zostało na Północy osób, które pamiętają jak to jest być na morzu przez miesiące.
- Ja nie pamiętam - przyznał z rozbawieniem Isaku.
*
- Musimy coś znaleźć - przyznała Dana i ujęła go za rękę.
Przeszli przez tłum i wślizgnęli się do domu Isaku. Po chwili poszukiwań znaleźli duży i pusty pokój dla gości, z równo zasłanym łóżkiem. Dana przekręciła kluczyk w drzwiach, gdy weszli.
- Nie wiem, czy zauważyłeś, ale ostatnio mam problemy z libido - mruknęła miękko, przytulając się do Elry. - Więc musisz obsypać mnie pieszczotami i być odrobinę niemiły, jeśli chcemy, żeby się udało.
Pocałowała go miękko.
Szczerze mówiąc, miała niespodziankę. Wymyśliła ją, bo przez ostatnie tygodnie mimo wszystko dręczyły ją wyrzuty sumienia. To nie tak, że nie zdawała sobie sprawy z własnego chłodu.
Więc zmodyfikowała odrobinę własne ciało, żeby pod wpływem podniecenia wydzielało silny, odurzający afrodyzjak. I miała nadzieję, że rozsądnie dobrała dawkę.
*
Alim siedział przed panoramą rozświetlonego miasta i starannie pokrywał płótno czernią, żeby nie przebijała się przez nią nawet kropka bieli. Zerknął przez ramię, gdy Adhara weszła.
- I co, smakowało jej ciastko? - spytał.
- Ja nie pamiętam - przyznał z rozbawieniem Isaku.
*
- Musimy coś znaleźć - przyznała Dana i ujęła go za rękę.
Przeszli przez tłum i wślizgnęli się do domu Isaku. Po chwili poszukiwań znaleźli duży i pusty pokój dla gości, z równo zasłanym łóżkiem. Dana przekręciła kluczyk w drzwiach, gdy weszli.
- Nie wiem, czy zauważyłeś, ale ostatnio mam problemy z libido - mruknęła miękko, przytulając się do Elry. - Więc musisz obsypać mnie pieszczotami i być odrobinę niemiły, jeśli chcemy, żeby się udało.
Pocałowała go miękko.
Szczerze mówiąc, miała niespodziankę. Wymyśliła ją, bo przez ostatnie tygodnie mimo wszystko dręczyły ją wyrzuty sumienia. To nie tak, że nie zdawała sobie sprawy z własnego chłodu.
Więc zmodyfikowała odrobinę własne ciało, żeby pod wpływem podniecenia wydzielało silny, odurzający afrodyzjak. I miała nadzieję, że rozsądnie dobrała dawkę.
*
Alim siedział przed panoramą rozświetlonego miasta i starannie pokrywał płótno czernią, żeby nie przebijała się przez nią nawet kropka bieli. Zerknął przez ramię, gdy Adhara weszła.
- I co, smakowało jej ciastko? - spytał.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości