- Ojej - zamruczał miękko Elra. Teraz to on totalnie się roztopił.
Wstał z fotela, usiadł obok żony i przytulił ją czule. Ucałował ją w czubek głowy i milczał przez chwilę.
- Co można zrobić prewencyjnie, to rozważyć dodatkowe ubezpieczenia dla mojego zaklęcia, od razu dla mnie i dla ciebie. Póki Neatan jest, mógłby pomóc - stwierdził. - Tak jak jesteśmy, jesteśmy zależni od istnienia naszych kryształów. Mają sporo zabezpieczeń przed zniszczeniem - przyznał - ale wiesz jak jest. Można się zastanowić jak moglibyśmy się od nich uniezależnić.
*
- Z taką flotą i jeszcze portem dla niej potrafię sobie wyobrazić - przyznał Ben. - Słyszałem że przedtem twój port był gdzieś na biegunie? Ciekaw jestem, jak sobie tam radziliście? Pod względem zasobów również. Piractwo naprawdę było wystarczające?
18. Magia nie istnieje!
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
Dana mruknęła.
- Pewnie, skoro sądzisz, że to pomoże - powiedziała. Milczała chwilę. - Czy my w ogóle będziemy wtedy w stanie umrzeć? Czy wkopiemy się jak Neatan?
- Niedelikatne - prychnął Neatan.
*
- Poniekąd - powiedziała Maula. - Port niemal nic nas nie kosztował. Cała nasza flota to bajeczne miejsce, gdzie pieniądze się nie liczą. Każdy pracuje za darmo. Ale nie dalibyśmy rady tylko rabując statki - dodała. - Rabowaliśmy raczej żeby każdy mógł sobie coś tam zdobyć na własność. Król Piratów i jego współpracownicy płacili nam myto za prawo do wypłynięcia na oceany. Cesarstwo Wschodu też. Kapitanowie pomniejszych okrętów nieraz brali od polityków zlecenia i zapuszczali się kupić poza nasze wody. Każdy odprowadza regularny haracz na rzecz armady. Za użytkowanie najnowszej technologii i okrętów. Było trochę nocnych nalotów na porty. Nikt nie chce, żeby nasze statki wpadły w niepowołane ręce. Uważali, atakowali pod osłoną nocy i wszyscy machali ręką na kolejne żeglarskie opowieści o statkach-widmach. Pomagało, że nikt nie jest w stanie na morzu nas złapać, poza fregatami handlowymi, ale te jesteśmy w stanie zatopić nawet bez wielkich starań. Pod wieloma względami teraz jest o wiele ciężej - przyznała. - Mniej złota. Mniej krwi. Mniej morza. Nic dziwnego, że moje załogi są niezadowolone.
- Pewnie, skoro sądzisz, że to pomoże - powiedziała. Milczała chwilę. - Czy my w ogóle będziemy wtedy w stanie umrzeć? Czy wkopiemy się jak Neatan?
- Niedelikatne - prychnął Neatan.
*
- Poniekąd - powiedziała Maula. - Port niemal nic nas nie kosztował. Cała nasza flota to bajeczne miejsce, gdzie pieniądze się nie liczą. Każdy pracuje za darmo. Ale nie dalibyśmy rady tylko rabując statki - dodała. - Rabowaliśmy raczej żeby każdy mógł sobie coś tam zdobyć na własność. Król Piratów i jego współpracownicy płacili nam myto za prawo do wypłynięcia na oceany. Cesarstwo Wschodu też. Kapitanowie pomniejszych okrętów nieraz brali od polityków zlecenia i zapuszczali się kupić poza nasze wody. Każdy odprowadza regularny haracz na rzecz armady. Za użytkowanie najnowszej technologii i okrętów. Było trochę nocnych nalotów na porty. Nikt nie chce, żeby nasze statki wpadły w niepowołane ręce. Uważali, atakowali pod osłoną nocy i wszyscy machali ręką na kolejne żeglarskie opowieści o statkach-widmach. Pomagało, że nikt nie jest w stanie na morzu nas złapać, poza fregatami handlowymi, ale te jesteśmy w stanie zatopić nawet bez wielkich starań. Pod wieloma względami teraz jest o wiele ciężej - przyznała. - Mniej złota. Mniej krwi. Mniej morza. Nic dziwnego, że moje załogi są niezadowolone.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Elra mruknął.
- Niedelikatne - przyznał. - Ale w tej chwili... już w tej chwili musielibyśmy popełnić samobójstwo żeby umrzeć, zakładając że nikt się nie spróbuje dorwać do kryształów. Jeśli uda się udoskonalić zaklęcie i od nich odciąć, to cóż... nie wiem. Jeśli sprawimy że nikt i nic nie będzie mogło nas zabić, to chyba będzie dotyczyć też nas samych.
*
- Rozumiem - mruknął Ben. - Fascynujące. I pomyśleć że jednocześnie udało wam się ukryć przed Północą - dodał z uznaniem. - Ściągaliście haracze również w żywności czy z kimś handlowaliście?
- Niedelikatne - przyznał. - Ale w tej chwili... już w tej chwili musielibyśmy popełnić samobójstwo żeby umrzeć, zakładając że nikt się nie spróbuje dorwać do kryształów. Jeśli uda się udoskonalić zaklęcie i od nich odciąć, to cóż... nie wiem. Jeśli sprawimy że nikt i nic nie będzie mogło nas zabić, to chyba będzie dotyczyć też nas samych.
*
- Rozumiem - mruknął Ben. - Fascynujące. I pomyśleć że jednocześnie udało wam się ukryć przed Północą - dodał z uznaniem. - Ściągaliście haracze również w żywności czy z kimś handlowaliście?
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Nie myślisz, że to nienajlepszy pomysł? - spytała Dana.
*
- Głównie z Cesarstwem i o ironio, z Północą. Wyłącznie na czarnym rynku, bez ceł. Gdyby Północ używała północnego portu, pewnie sytuacja byłaby inna. Ale drakkary pływały głównie na południe. Nawet specjalnie ich nie unikaliśmy - przyznała. - Znaczy ja, osobiście, tak. Któryś okręt chyba zaatakował drakkar, który oddzielił się we mgle od formacji, ale to był tylko raz. Bardziej kwestia szczęścia.
*
- Głównie z Cesarstwem i o ironio, z Północą. Wyłącznie na czarnym rynku, bez ceł. Gdyby Północ używała północnego portu, pewnie sytuacja byłaby inna. Ale drakkary pływały głównie na południe. Nawet specjalnie ich nie unikaliśmy - przyznała. - Znaczy ja, osobiście, tak. Któryś okręt chyba zaatakował drakkar, który oddzielił się we mgle od formacji, ale to był tylko raz. Bardziej kwestia szczęścia.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Elra mruknął.
- Nie wiem - stwierdził. - Z drugiej strony o zasadzie działania mojego zaklęcia wie kto, Neatan i Isaku? No i jeszcze Hra z Trzódką, ale nie jestem przekonany czy kiedyś je jeszcze spotkamy - przyznał. - Gdyby ktoś próbował urządzić zamach na którekolwiek z nas, raczej nie wiedziałby za bardzo jak się za niego zabrać... a nawet jeśli wyciągnąłby skądś taką informację, musiałby jeszcze znaleźć kryształ.
Mruknął.
- W takim razie można do tego podejść jeszcze inaczej i chyba nawet w prostszy sposób. Rozbudować zaklęcie i wytworzyć jeszcze kilka takich kryształów, jako dodatkową linię obrony. Pochować je w różnych miejscach, daleko od siebie. Znaleźć jeden jest trudno, odszukać kilka graniczy z niemożliwością. A że byłby więcej niż jeden wiedzielibyśmy my i Neatan, nikt inny.
*
Ben mruknął.
- To rzeczywiście - przyznał. - I rzeczywiście nie zazdroszczę sytuacji z załogą. Tutaj nie ma kogo napadać i rabować. Może Namiestnik dałaby się namówić na udzielenie dodatkowego wsparcia dla waszego portu? To mogłoby przynajmniej trochę pomóc z problemem ze złotem, nawet jeśli dostać to co innego niż złupić. Tyle dobrze że morza na pewno przestanie brakować kiedy wypłyniecie.
- Nie wiem - stwierdził. - Z drugiej strony o zasadzie działania mojego zaklęcia wie kto, Neatan i Isaku? No i jeszcze Hra z Trzódką, ale nie jestem przekonany czy kiedyś je jeszcze spotkamy - przyznał. - Gdyby ktoś próbował urządzić zamach na którekolwiek z nas, raczej nie wiedziałby za bardzo jak się za niego zabrać... a nawet jeśli wyciągnąłby skądś taką informację, musiałby jeszcze znaleźć kryształ.
Mruknął.
- W takim razie można do tego podejść jeszcze inaczej i chyba nawet w prostszy sposób. Rozbudować zaklęcie i wytworzyć jeszcze kilka takich kryształów, jako dodatkową linię obrony. Pochować je w różnych miejscach, daleko od siebie. Znaleźć jeden jest trudno, odszukać kilka graniczy z niemożliwością. A że byłby więcej niż jeden wiedzielibyśmy my i Neatan, nikt inny.
*
Ben mruknął.
- To rzeczywiście - przyznał. - I rzeczywiście nie zazdroszczę sytuacji z załogą. Tutaj nie ma kogo napadać i rabować. Może Namiestnik dałaby się namówić na udzielenie dodatkowego wsparcia dla waszego portu? To mogłoby przynajmniej trochę pomóc z problemem ze złotem, nawet jeśli dostać to co innego niż złupić. Tyle dobrze że morza na pewno przestanie brakować kiedy wypłyniecie.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Ten pomysł mi się podoba - przystała Dana.
*
- Radzę sobie - zapewniła Maula, cokolwiek z przyganą. - W każdym razie, myślę że nadałbyś się na ładowniczego - dodała, zbierając się na nogi. - Nie trzeba daleko chodzić, tylko jest głośno i dym. Jeśli się zdecydujesz, to kiedy już będziesz gotowy i zjawisz się w porcie, powiedz że chcesz się zaciągnąć i że to ja cię polecam. Nie zapomnij, bo poderżną ci gardło - ostrzegła. - Och. I nie ma możliwości wypisania się - dodała. - Wpadnę za jakiś czas. Polatamy razem - dodała czule do Mruczka, drapiąc go po gardle.
Kiedy wyszła, smok spojrzał wyczekująco na Bena i burknął. W jego opinii był czas się pakować.
*
- Radzę sobie - zapewniła Maula, cokolwiek z przyganą. - W każdym razie, myślę że nadałbyś się na ładowniczego - dodała, zbierając się na nogi. - Nie trzeba daleko chodzić, tylko jest głośno i dym. Jeśli się zdecydujesz, to kiedy już będziesz gotowy i zjawisz się w porcie, powiedz że chcesz się zaciągnąć i że to ja cię polecam. Nie zapomnij, bo poderżną ci gardło - ostrzegła. - Och. I nie ma możliwości wypisania się - dodała. - Wpadnę za jakiś czas. Polatamy razem - dodała czule do Mruczka, drapiąc go po gardle.
Kiedy wyszła, smok spojrzał wyczekująco na Bena i burknął. W jego opinii był czas się pakować.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
- W takim razie zacznę się tym zajmować - obiecał Elra. - Pewnie byłoby szybciej jakbym się na tym skoncentrował, mogłabyś przejąć na ten czas rachunki naszego rosnącego imperium hazardowego?
Nie zdążyła jednak odpowiedzieć. Rozległ się głuchy odgłos, przypominający grzmot, a cały pałac zatrząsnął się w posadach. Elra krzyknął, jedną ręką mocniej przyciskając do siebie Danę, drugą łapiąc się o krawędź kominka. Nie udało mu się uchwycić w porę, a potężne wibracje posłały ich na ziemię. Szyba w oknie pękła z trzaskiem, ściany pałacu jęknęły głucho. Coś trzasnęło i łupnęło, a podłoga na której leżeli jakby się przechyliła, tylko odrobinę.
Po chwili wszystko ustało.
*
Ben mruknął i czule podrapał Mruczka po podgardlu.
- Najpierw na pewno muszę pogadać z Daną i odwiedzić Ashorę, cerendi - stwierdził. - Żadnej z nich nie chcę zniknąć z zaskoczenia.
Potem nadeszło trzęsienie.
- Na zewnątrz, już! - warknął Ben na oba smoki, wstając, żeby złapać się Małej. Ostatnie czego chciał to znów zostać przysypanym gruzem.
Smoczyca podzielała te emocje bo usłuchała natychmiast i wyrwała w kierunku otwartych drzwi balkonowych, głęboko orząc pazurami drewnianą podłogę dla podtrzymania równowagi. Kiedy znaleźli się na zewnątrz, zobaczyli jak z głuchym łoskotem obsuwa się dach sąsiedniej kamienicy, prosto na krzyczących w panice przechodniów na chodniku poniżej.
Nie zdążyła jednak odpowiedzieć. Rozległ się głuchy odgłos, przypominający grzmot, a cały pałac zatrząsnął się w posadach. Elra krzyknął, jedną ręką mocniej przyciskając do siebie Danę, drugą łapiąc się o krawędź kominka. Nie udało mu się uchwycić w porę, a potężne wibracje posłały ich na ziemię. Szyba w oknie pękła z trzaskiem, ściany pałacu jęknęły głucho. Coś trzasnęło i łupnęło, a podłoga na której leżeli jakby się przechyliła, tylko odrobinę.
Po chwili wszystko ustało.
*
Ben mruknął i czule podrapał Mruczka po podgardlu.
- Najpierw na pewno muszę pogadać z Daną i odwiedzić Ashorę, cerendi - stwierdził. - Żadnej z nich nie chcę zniknąć z zaskoczenia.
Potem nadeszło trzęsienie.
- Na zewnątrz, już! - warknął Ben na oba smoki, wstając, żeby złapać się Małej. Ostatnie czego chciał to znów zostać przysypanym gruzem.
Smoczyca podzielała te emocje bo usłuchała natychmiast i wyrwała w kierunku otwartych drzwi balkonowych, głęboko orząc pazurami drewnianą podłogę dla podtrzymania równowagi. Kiedy znaleźli się na zewnątrz, zobaczyli jak z głuchym łoskotem obsuwa się dach sąsiedniej kamienicy, prosto na krzyczących w panice przechodniów na chodniku poniżej.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
Do pomieszczenia wpadł Ravken, bardzo szybko reagujący jak na kogoś, o kim mogli zdążyć zapomnieć, że istnieje.
- Wychodzimy, szybko - ponaglił, po męsku podając Elrze dłoń, żeby mógł sprawnie wstać i podnieść Danę.
Zawołała tylko na Ćmę i Sarenkę, zanim Ravken wyprowadził ich do ogrodu. Miał minę w rodzaju "a nie mówiłem".
Pałac trzeszczał i zgrzytał, bo Neatan już starał się doprowadzić go do ładu.
*
Dach wpadł w portal i bezpiecznie osiadł na pustej części chodnika. Przechodzący drugą stroną ulicy czarnoksiężnik tylko postawił wyżej kołnierz i wszedł w kolejny portal, żeby dotrzeć do katedry.
- Wychodzimy, szybko - ponaglił, po męsku podając Elrze dłoń, żeby mógł sprawnie wstać i podnieść Danę.
Zawołała tylko na Ćmę i Sarenkę, zanim Ravken wyprowadził ich do ogrodu. Miał minę w rodzaju "a nie mówiłem".
Pałac trzeszczał i zgrzytał, bo Neatan już starał się doprowadzić go do ładu.
*
Dach wpadł w portal i bezpiecznie osiadł na pustej części chodnika. Przechodzący drugą stroną ulicy czarnoksiężnik tylko postawił wyżej kołnierz i wszedł w kolejny portal, żeby dotrzeć do katedry.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Mówiłeś - przyznał Ravkenowi Elra, kiedy już wyszli. - Dziękuję.
*
Tymczasem w Ratuszu, Hatsze, Mamoru i urzędnicy także ewakuowali się na zewnątrz. Dziewczyna, powiodła wokół spłoszonym spojrzeniem, a potem wzięła głęboki wdech i wzięła się w garść.
- Jak wygląda sytuacja, książę? - zwróciła się do Neatana.
*
Tymczasem w Ratuszu, Hatsze, Mamoru i urzędnicy także ewakuowali się na zewnątrz. Dziewczyna, powiodła wokół spłoszonym spojrzeniem, a potem wzięła głęboki wdech i wzięła się w garść.
- Jak wygląda sytuacja, książę? - zwróciła się do Neatana.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Oczywiście. To bzdura mieszkać w takiej kupie kamieni - przyznał Ravken z zadowoleniem.
*
- Trochę rannych. Wszyscy żyją - odpowiedział Neatan. - Mnóstwo budynków jest poważnie uszkodzonych. Trzeba je przebudować na wypadek gdy się to powtórzy.
*
- Trochę rannych. Wszyscy żyją - odpowiedział Neatan. - Mnóstwo budynków jest poważnie uszkodzonych. Trzeba je przebudować na wypadek gdy się to powtórzy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość