Skinęła głową na zgodę.
- Przepraszam - dodała ciszej.
20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- W porządku - powiedział Mamoru. - Rida zostanie z Ruvą? - upewnił się, idąc do garderoby.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Hatsze potaknęła.
- Wydawało mi się, że tak będzie najlepiej.
- Wydawało mi się, że tak będzie najlepiej.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Mamoru mruknął potakująco gdzieś z garderoby, pozbawiony koncepcji, co na siebie włożyć. W końcu wyłonił się w czarnych nierytualnych szatach. Jak oryginalnie. Umył twarz w misce z wodą, obejrzał się w lustrze, uznał że zignoruje potrzebę ogolenia się i był gotowy.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Wpakowali się więc razem do powozu i pojechali. Hatsze była zupełnie wyraźnie wystraszona i nawet nie próbowała tego ukrywać.
*
Fariha tymczasem wróciła. We fraku. Z dwoma kolejnymi gotowymi dla Ala i Gabriela.
- Jak wygląda? - zapytała, poprawiając poły swojego kostiumu.
*
Fariha tymczasem wróciła. We fraku. Z dwoma kolejnymi gotowymi dla Ala i Gabriela.
- Jak wygląda? - zapytała, poprawiając poły swojego kostiumu.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Mamoru przesiadł się więc koło niej i przytulił ją.
- Nie martw się aż tak - poprosił. - Co dokładnie się stało? Jakiś atak na Jona? Czy tylko złe wieści?
*
- Elegancko - powiedział Al. - Dziwnie, w zasadzie - poprawił zaraz. - Ale elegancko.
Po tej mieszanej recenzji zabrał się do sypialni z własnym frakiem, żeby się przebrać.
- Nie martw się aż tak - poprosił. - Co dokładnie się stało? Jakiś atak na Jona? Czy tylko złe wieści?
*
- Elegancko - powiedział Al. - Dziwnie, w zasadzie - poprawił zaraz. - Ale elegancko.
Po tej mieszanej recenzji zabrał się do sypialni z własnym frakiem, żeby się przebrać.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Hatsze przytuliła się do niego z wdzięcznością.
- Wieści - wyjaśniła. - Według listu od Roara, Augustus został Władcą Kręgu piekielnego i szykuje się do ataku.
*
Fariha zachichotała.
- Chodź - zwróciła się do Gabriela - pomogę ci to założyć.
Musiała w końcu dopasować otwory na skrzydła. Zeszło im w związku z tym nieco dłużej niż Alowi, ale już wkrótce byli wszyscy gotowi i wyszli przed dom demona.
- Chodźcie tu - poprosił Gabriel, pokazując, żeby ustawili się po jego bokach. No bo musiał ich sobie jakoś chwycić.
- Wieści - wyjaśniła. - Według listu od Roara, Augustus został Władcą Kręgu piekielnego i szykuje się do ataku.
*
Fariha zachichotała.
- Chodź - zwróciła się do Gabriela - pomogę ci to założyć.
Musiała w końcu dopasować otwory na skrzydła. Zeszło im w związku z tym nieco dłużej niż Alowi, ale już wkrótce byli wszyscy gotowi i wyszli przed dom demona.
- Chodźcie tu - poprosił Gabriel, pokazując, żeby ustawili się po jego bokach. No bo musiał ich sobie jakoś chwycić.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Mamoru mruknął i przycisnął ją do siebie mocniej.
Gdy dotarli do Semiramidy, odprowadził ją do pokoju obrad z nadzieją, że będzie tam i Hisame. Minęli stojącego w korytarzu, w cieniu roślinności Lukasa, Jon był już w sali, gdzie krążył niespokojnie, ale na niektórych ciągle czekali. Na Isaku między innymi.
*
- Zabierz nas tam DYSKRETNIE - podkreślił Al. - Bo gotowi nas wziąć za jakąś nową broń i zestrzelić.
Gdy dotarli do Semiramidy, odprowadził ją do pokoju obrad z nadzieją, że będzie tam i Hisame. Minęli stojącego w korytarzu, w cieniu roślinności Lukasa, Jon był już w sali, gdzie krążył niespokojnie, ale na niektórych ciągle czekali. Na Isaku między innymi.
*
- Zabierz nas tam DYSKRETNIE - podkreślił Al. - Bo gotowi nas wziąć za jakąś nową broń i zestrzelić.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Po Hisame nie było nawet śladu.
Na miejscu był już za to Berg, zapatrzony w miejska panoramę rozciągającą się za oknem. Elfy także jeszcze się nie zjawiły.
Hatsze, wciąż pod rękę z Mamoru, podeszła prosto do Jona.
- Jon - przywitała się. - Co z Hisame?
*
- W porządku - odrzekł Gabriel.
Objął ich oboje ramionami i rozpostarł skrzydła. Był, najwyraźniej, zaskakująco silny, bo podniósł ich wszystkich z ziemi w podmuchu wiatru, lekko jakby nic nie ważyli.
Wznosili się przez chwilę, pozostawiając miasto pod sobą, aż osiągnęli barierę chmur.
Po drugiej stronie obłoków powitało ich złociste światło, odległy śpiew i harmonijne dźwięki trąb. Fariha obejrzała się krótko, z zaciekawieniem, nie zdążyła jednak niczemu się przyjrzeć, bo Gabriel natychmiast zanurkował z powrotem w obłoki.
Wyłonili się z powrotem z samotnej chmury na tle błękitnego, popołudniowego nieba, ponad jakimś porośniętym lasem bagnem. Na zachód od nich rozciągała się szeroka połać zieleni, poprzecinanej czarnymi drogami i niską zabudową. Na wschód natomiast leżał las ogromnych, błyszczących w słońcu drzew.
Nie, nie drzew.
Faryszce zajęło chwilę zrozumienie, na co tak naprawdę patrzy - na wielką metropolię, sięgającą nieba wieżami z metalu i szkła, jakby ci ludzie pragnęli zadrwić z samych bogów. Czuła niesione wiatrem odległe zapachy - morskiej soli, nieskończonej, wydawałoby się, ilości ludzi i smród, straszliwy smród spalenizny.
Gabriel złożył skrzydła i zanurkował w kierunku lasu, nieopodal jednej z czarnych dróg.
- Jesteśmy o około pół dnia pieszej drogi od Manhattanu - powiedział Alowi, gdy już wylądowali bezpiecznie między drzewami i wypuścił ich oboje z rąk. Fariha wytrzeszczyła na niego oczy. Czy to miasto naprawdę rozciągało się tak daleko? - Możemy potrzebować pojazdu.
Na miejscu był już za to Berg, zapatrzony w miejska panoramę rozciągającą się za oknem. Elfy także jeszcze się nie zjawiły.
Hatsze, wciąż pod rękę z Mamoru, podeszła prosto do Jona.
- Jon - przywitała się. - Co z Hisame?
*
- W porządku - odrzekł Gabriel.
Objął ich oboje ramionami i rozpostarł skrzydła. Był, najwyraźniej, zaskakująco silny, bo podniósł ich wszystkich z ziemi w podmuchu wiatru, lekko jakby nic nie ważyli.
Wznosili się przez chwilę, pozostawiając miasto pod sobą, aż osiągnęli barierę chmur.
Po drugiej stronie obłoków powitało ich złociste światło, odległy śpiew i harmonijne dźwięki trąb. Fariha obejrzała się krótko, z zaciekawieniem, nie zdążyła jednak niczemu się przyjrzeć, bo Gabriel natychmiast zanurkował z powrotem w obłoki.
Wyłonili się z powrotem z samotnej chmury na tle błękitnego, popołudniowego nieba, ponad jakimś porośniętym lasem bagnem. Na zachód od nich rozciągała się szeroka połać zieleni, poprzecinanej czarnymi drogami i niską zabudową. Na wschód natomiast leżał las ogromnych, błyszczących w słońcu drzew.
Nie, nie drzew.
Faryszce zajęło chwilę zrozumienie, na co tak naprawdę patrzy - na wielką metropolię, sięgającą nieba wieżami z metalu i szkła, jakby ci ludzie pragnęli zadrwić z samych bogów. Czuła niesione wiatrem odległe zapachy - morskiej soli, nieskończonej, wydawałoby się, ilości ludzi i smród, straszliwy smród spalenizny.
Gabriel złożył skrzydła i zanurkował w kierunku lasu, nieopodal jednej z czarnych dróg.
- Jesteśmy o około pół dnia pieszej drogi od Manhattanu - powiedział Alowi, gdy już wylądowali bezpiecznie między drzewami i wypuścił ich oboje z rąk. Fariha wytrzeszczyła na niego oczy. Czy to miasto naprawdę rozciągało się tak daleko? - Możemy potrzebować pojazdu.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Jon spojrzał na nią. Był jakiś przybity i poszarzały. Pokiwał głową.
- Żyje. Jest bardzo słaby, ale udało mi się wysłać do niego medyka, który w miarę się trzyma.
- Pójdę do... - Mamoru urwał, bo zdał sobie sprawę, że raczej nie zostanie do niego wpuszczony. - Spróbuję pójść do niego - stwierdził jednak, poklepał dłoń Hatsze i oswobodził się z jej uchwytu.
W korytarzu minął się z Isaku, który szedł ze swoim zwykłym królewskim blichtrem i mimo starań, oczy miał jak spodki. Ukłonił mu się oszczędnie i pobiegł dalej.
- Martwy człowiek, który wciąż chodzi - zakpił Lukas na widok Freya.
Isaku przystanął.
- Maula nas nie zaszczyci?
Wampir spochmurniał.
- Królowa jest chora.
Isaku pokiwała głową.
- Życz jej ode mnie szybkiego powrotu do zdrowia, panie - poprosił i wszedł do sali.
*
- Aha - powiedział Al. - To chodźmy do drogi. Może uda nam się złapać stopa.
Wciągnął w płuca wilgotne, nieco cuchnące powietrze i ruszył pierwszy.
Wkrótce wyszli na ową drogę, wylaną z czegoś bardzo gładkiego i czarnego, co pod wpływem ciepła wydzielało wyraźny zapach. Na drodze były namalowane jakieś żółte kreski, a po bokach co chwilę stały zagadkowe tablice.
Coś przemknęło drogą z ogromną prędkością - metalowy stwór, świecący i ryczący. Al zaklął i na wszelki wypadek od razu wystawił pazurzasty kciuk na drogę - magia Farihy całkiem wyraźnie tu nie działała.
- Żyje. Jest bardzo słaby, ale udało mi się wysłać do niego medyka, który w miarę się trzyma.
- Pójdę do... - Mamoru urwał, bo zdał sobie sprawę, że raczej nie zostanie do niego wpuszczony. - Spróbuję pójść do niego - stwierdził jednak, poklepał dłoń Hatsze i oswobodził się z jej uchwytu.
W korytarzu minął się z Isaku, który szedł ze swoim zwykłym królewskim blichtrem i mimo starań, oczy miał jak spodki. Ukłonił mu się oszczędnie i pobiegł dalej.
- Martwy człowiek, który wciąż chodzi - zakpił Lukas na widok Freya.
Isaku przystanął.
- Maula nas nie zaszczyci?
Wampir spochmurniał.
- Królowa jest chora.
Isaku pokiwała głową.
- Życz jej ode mnie szybkiego powrotu do zdrowia, panie - poprosił i wszedł do sali.
*
- Aha - powiedział Al. - To chodźmy do drogi. Może uda nam się złapać stopa.
Wciągnął w płuca wilgotne, nieco cuchnące powietrze i ruszył pierwszy.
Wkrótce wyszli na ową drogę, wylaną z czegoś bardzo gładkiego i czarnego, co pod wpływem ciepła wydzielało wyraźny zapach. Na drodze były namalowane jakieś żółte kreski, a po bokach co chwilę stały zagadkowe tablice.
Coś przemknęło drogą z ogromną prędkością - metalowy stwór, świecący i ryczący. Al zaklął i na wszelki wypadek od razu wystawił pazurzasty kciuk na drogę - magia Farihy całkiem wyraźnie tu nie działała.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości