Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
: wt gru 21, 2021 10:49 pm
- Nie boi się ciebie - stwierdziła Brunhilda, wyraźnie rozbawiona postawą Julii.
Kellam uśmiechnął się oszczędnie.
- Nie możesz pić ofiarowanej krwi - powiedział do Lukasa.
- Nie mogę - przyznał, patrząc w bok. - Byłem chory jak zwykle. - Milczał chwilę. - I straciłem nad sobą panowanie. Na szczęście rozerwałem wampira.
Podniósł na chwilę wzrok jak zbity pies, wzruszył ramionami i opuścił go znowu.
Kellam pociągnął długi łyk krwi i opadł na oparcie krzesła. Jego aura złagodniała nieco. Przez co Lukas nie czuł się bezpieczniej, mimo wszystko.
- Mieliśmy pewien układ, Lukas - powiedział. - Wypuściłem cię, żebyś mógł dołączyć do ludzkich wojen i polować w ten sposób. Nie było mowy o własnej flocie i układach z arystokracją, ale na Maulę można jeszcze było przymknąć oczy. Ale teraz wykorzystujesz tę dziewczynę, żeby na żywym organizmie sprawdzić, czy można przestać być nosferstu... A jeśli, zgodnie z moną wiedzą, nie można, przekonasz się o tym, gdy ją zabijesz. - Westchnął. - Byłem dla was wszystkich wyrozumiały bardzo, bardzo długo... I chyba był to błąd.
- Tak, musisz chronić swój spełniony sen o koegzystencji ludzi i wampirów - powiedział Lukas cierpko. - Jakbyś naprawdę wierzył, że przetrwa chociaż dzień dłużej po tym jak ludzie przestaną dobrowolnie oddawać dosyć krwi dla wszystkich.
Nozdrza Brunhildy załopotały.
- Ty tak na poważnie? - mruknął Kellam z niesmakiem, odwracając się do drzwi, które zaraz otwarły się z hukiem.
Stała w nich Maula, z grubym, białym futrem narzuconym niedbale na suknię.
- To MÓJ wampir, Kellam - przywitała się.
- Nie możesz nad nim zapanować, pani - powiedział Wielki Wampir. - Ani nad żadnym innym wampirem, jeżeli o to chodzi.
- Mam serdecznie w dupie, co ty lub ktokolwiek, uważa że mogę lub nie - zapewniła go Maula. - Jeżeli położysz swoje łapska ponownie na Lukasie lub którymkolwiek z moich nieumarłych, jeżeli już o tym rozmawiamy, zostanie z ciebie i twojej barwnej familii kupka popiołu. I w dupie mam, czy wywołam tym wojnę.
- W to nie wątpię - zapewnił Kellam.
- Idziemy - warknęła Maula.
Lukasowi nie trzeba było za bardzo powtarzać, wstał, podał rękę Julii i z ulgą czmychnął z ogrodu zimowego.
*
- Aha... - powiedziała ostrożnie Liwia.
- Czarna magia straciła swoje działanie, więc nieumarli musieli przenieść się do innego wymiaru, gdzie działała - wyjaśnił jej Isaku.
Nie wyglądała jakby zrozumiała połowę. Jaki inny wymiar, na boginię mądrości?
*
Mamoru oddał jej Ridę i mruknął niechętnie. On jakoś nie bardzo współczuł Isaku. Nie było mu nawet dobrze z tym jak bardzo go nie znosił... Ale wtedy, gdy Isaku sprowokował go w Świątyni, chyba naprawdę dźgnął w czuły punkt. Mamoru jakoś nie mógł się zachwycić jego poświęceniem.
Kellam uśmiechnął się oszczędnie.
- Nie możesz pić ofiarowanej krwi - powiedział do Lukasa.
- Nie mogę - przyznał, patrząc w bok. - Byłem chory jak zwykle. - Milczał chwilę. - I straciłem nad sobą panowanie. Na szczęście rozerwałem wampira.
Podniósł na chwilę wzrok jak zbity pies, wzruszył ramionami i opuścił go znowu.
Kellam pociągnął długi łyk krwi i opadł na oparcie krzesła. Jego aura złagodniała nieco. Przez co Lukas nie czuł się bezpieczniej, mimo wszystko.
- Mieliśmy pewien układ, Lukas - powiedział. - Wypuściłem cię, żebyś mógł dołączyć do ludzkich wojen i polować w ten sposób. Nie było mowy o własnej flocie i układach z arystokracją, ale na Maulę można jeszcze było przymknąć oczy. Ale teraz wykorzystujesz tę dziewczynę, żeby na żywym organizmie sprawdzić, czy można przestać być nosferstu... A jeśli, zgodnie z moną wiedzą, nie można, przekonasz się o tym, gdy ją zabijesz. - Westchnął. - Byłem dla was wszystkich wyrozumiały bardzo, bardzo długo... I chyba był to błąd.
- Tak, musisz chronić swój spełniony sen o koegzystencji ludzi i wampirów - powiedział Lukas cierpko. - Jakbyś naprawdę wierzył, że przetrwa chociaż dzień dłużej po tym jak ludzie przestaną dobrowolnie oddawać dosyć krwi dla wszystkich.
Nozdrza Brunhildy załopotały.
- Ty tak na poważnie? - mruknął Kellam z niesmakiem, odwracając się do drzwi, które zaraz otwarły się z hukiem.
Stała w nich Maula, z grubym, białym futrem narzuconym niedbale na suknię.
- To MÓJ wampir, Kellam - przywitała się.
- Nie możesz nad nim zapanować, pani - powiedział Wielki Wampir. - Ani nad żadnym innym wampirem, jeżeli o to chodzi.
- Mam serdecznie w dupie, co ty lub ktokolwiek, uważa że mogę lub nie - zapewniła go Maula. - Jeżeli położysz swoje łapska ponownie na Lukasie lub którymkolwiek z moich nieumarłych, jeżeli już o tym rozmawiamy, zostanie z ciebie i twojej barwnej familii kupka popiołu. I w dupie mam, czy wywołam tym wojnę.
- W to nie wątpię - zapewnił Kellam.
- Idziemy - warknęła Maula.
Lukasowi nie trzeba było za bardzo powtarzać, wstał, podał rękę Julii i z ulgą czmychnął z ogrodu zimowego.
*
- Aha... - powiedziała ostrożnie Liwia.
- Czarna magia straciła swoje działanie, więc nieumarli musieli przenieść się do innego wymiaru, gdzie działała - wyjaśnił jej Isaku.
Nie wyglądała jakby zrozumiała połowę. Jaki inny wymiar, na boginię mądrości?
*
Mamoru oddał jej Ridę i mruknął niechętnie. On jakoś nie bardzo współczuł Isaku. Nie było mu nawet dobrze z tym jak bardzo go nie znosił... Ale wtedy, gdy Isaku sprowokował go w Świątyni, chyba naprawdę dźgnął w czuły punkt. Mamoru jakoś nie mógł się zachwycić jego poświęceniem.