Maula uśmiechnęła się do Bena. Jak dla niej, Lukas mógł nawet wyrzucić fotel przez okno w ramach wściekania się, jeśli chciał. To nie był jej fotel.
- Co chciałbyś w zamian? - spytała.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Ben mruknął.
- W Ostatnim Mieście były uniwersytety. Nie miałbym nic przeciw przejęciu jednego z nich - zapewnił ją.
*
Tymczasem Fabia i Isaku skończyli rozmawiać z Verem i N'gayą, a potem także z premierem Archipelagu.
W ramach chwili przerwy, udali się do stołu aby się napić.
- Może spróbujmy teraz złapać Namiestnika? - mruknęła, zerkając z niechęcią w kierunku faraona.
- W Ostatnim Mieście były uniwersytety. Nie miałbym nic przeciw przejęciu jednego z nich - zapewnił ją.
*
Tymczasem Fabia i Isaku skończyli rozmawiać z Verem i N'gayą, a potem także z premierem Archipelagu.
W ramach chwili przerwy, udali się do stołu aby się napić.
- Może spróbujmy teraz złapać Namiestnika? - mruknęła, zerkając z niechęcią w kierunku faraona.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Maula opadła na oparcie fotela. No co za bezczelny, zachłanny dupek! Z drugiej strony, ile złota jej to zaoszczędzi. Była z natury sroką. Lubiła złoto.
- Myślałam o czymś bardziej symbolicznym i mniej na mojej ziemi - przyznała. - Ale w porządku. Dostaniesz któryś. Budynek, z przeznaczeniem pod uniwersytet. Nie mogę zagwarantować ci kadry, chętnych ani wyłączenia spod prawa Królestwa... gdy jakieś już powstanie.
- Jeśli - poprawił Lukas. - Jesteśmy w końcu piratami.
Zaraz przypomniał sobie o łypaniu na Maulę spode łba, więc gdy na niego spojrzała - również ze złością, że jej wchodzi w słowo - napotkała wzrok, który normalną osobę by przestraszył. Mierzyli się spojrzeniami długą chwilę. Lukas poważnie rozważał, czy normy społeczne są aż tak ważne, czy może z niej utoczyć tę zarozumiałą białą krew. Domyślał się, że Maula ma podobne rozważania.
*
Isaku podążył za jej wzrokiem i nagle wyraźnie skurczył się w sobie. Nie mówiąc o tym, że prawie się zadławił suszoną śliwką, którą właśnie jadł.
- Mhm - powiedział, gdy jednak zdołał połknąć nieszczęsny owoc. - Za moment.
Nalał sobie ponczu i dosłownie moment przed wlaniem go do gardła jednak podał kieliszek Fabianie. To mógł nie być taki świetny pomysł. Nalał sobie lemoniady, czując się okropnie. Oddałby w tej chwili prawą rękę za powrót do przeszłości, gdy miał w kuchennym półkach poupychane narkotyki wszystkich smaków i kolorów.
Odetchnął kilka razy, powoli sącząc swój napój. Powoli wracał do równowagi, z której wybiło go nieoczekiwanie spojrzenie na Apepiego, beztrosko zagadanego z premiera. Szuja. Isaku wiedział, że nie może pozwolić, żeby zabrał mu tę siłę, którą dzisiaj nagle w sobie znalazł.
- Myślałam o czymś bardziej symbolicznym i mniej na mojej ziemi - przyznała. - Ale w porządku. Dostaniesz któryś. Budynek, z przeznaczeniem pod uniwersytet. Nie mogę zagwarantować ci kadry, chętnych ani wyłączenia spod prawa Królestwa... gdy jakieś już powstanie.
- Jeśli - poprawił Lukas. - Jesteśmy w końcu piratami.
Zaraz przypomniał sobie o łypaniu na Maulę spode łba, więc gdy na niego spojrzała - również ze złością, że jej wchodzi w słowo - napotkała wzrok, który normalną osobę by przestraszył. Mierzyli się spojrzeniami długą chwilę. Lukas poważnie rozważał, czy normy społeczne są aż tak ważne, czy może z niej utoczyć tę zarozumiałą białą krew. Domyślał się, że Maula ma podobne rozważania.
*
Isaku podążył za jej wzrokiem i nagle wyraźnie skurczył się w sobie. Nie mówiąc o tym, że prawie się zadławił suszoną śliwką, którą właśnie jadł.
- Mhm - powiedział, gdy jednak zdołał połknąć nieszczęsny owoc. - Za moment.
Nalał sobie ponczu i dosłownie moment przed wlaniem go do gardła jednak podał kieliszek Fabianie. To mógł nie być taki świetny pomysł. Nalał sobie lemoniady, czując się okropnie. Oddałby w tej chwili prawą rękę za powrót do przeszłości, gdy miał w kuchennym półkach poupychane narkotyki wszystkich smaków i kolorów.
Odetchnął kilka razy, powoli sącząc swój napój. Powoli wracał do równowagi, z której wybiło go nieoczekiwanie spojrzenie na Apepiego, beztrosko zagadanego z premiera. Szuja. Isaku wiedział, że nie może pozwolić, żeby zabrał mu tę siłę, którą dzisiaj nagle w sobie znalazł.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Ben przez chwilę im się przyglądał. Na litość, jeśli zachlapią mu parkiet...
- Będąc zupełnie szczerym, nie planowałem domagać się kompensacji - odpowiedział jej wreszcie. - To miłe z twojej strony, że ją zaproponowałaś. Warunki są w porządku - zapewnił. - Dziękuję.
Załatwi sobie kadrę sam. Chętnych powinno też się udać. W końcu i tak miał ściągać ludzi na ziemię Mauli, jedno bardzo dobrze współgrało z drugim. A wyłączenia spod lokalnego prawa domagać się nie zamierzał, miał poczucie że to byłaby już przesada.
*
Fabia przyjęła od niego kieliszek z cichym podziękowaniem, teraz już skupiona wyłącznie na Isaku. Bardzo delikatnie uścisnęła jego ramię w geście wsparcia.
- Jeśli zajdzie taka potrzeba, mogę mu dać między oczy - obiecała solennie, tylko po części w ramach żartu.
- Będąc zupełnie szczerym, nie planowałem domagać się kompensacji - odpowiedział jej wreszcie. - To miłe z twojej strony, że ją zaproponowałaś. Warunki są w porządku - zapewnił. - Dziękuję.
Załatwi sobie kadrę sam. Chętnych powinno też się udać. W końcu i tak miał ściągać ludzi na ziemię Mauli, jedno bardzo dobrze współgrało z drugim. A wyłączenia spod lokalnego prawa domagać się nie zamierzał, miał poczucie że to byłaby już przesada.
*
Fabia przyjęła od niego kieliszek z cichym podziękowaniem, teraz już skupiona wyłącznie na Isaku. Bardzo delikatnie uścisnęła jego ramię w geście wsparcia.
- Jeśli zajdzie taka potrzeba, mogę mu dać między oczy - obiecała solennie, tylko po części w ramach żartu.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Och, jakiż ty szlachetny - zapewniła go Maula. - To żaden problem - dodała już mniej ironicznie i dopiła wino. - Zatem umówieni. Powinniśmy wracać na nasz mały bankiet. Miło było was zobaczyć.
*
Isaku skrzywił się. Czuł się nieco nieswojo, gdy Fabia go dotykała. W drugą stronę było mu jakoś lepiej.
Wciąż, generalnie było z tym o wiele lepiej.
- Nie sądzę, żeby sobie na to zasłużył - przyznał. - Na ile znałem go przedtem... nie wydaje mi się, żeby brał w tym udział z własnej woli. Byłbym wdzięczny, gdyby dał się zabić Augustusowi zamiast brać, ale trudno tego wymagać. Mam tylko pretensję, że potrafi spać.
I trochę, że pokazywał tu swoją rozmemłaną mordę też. Bezczelny dupek.
*
Isaku skrzywił się. Czuł się nieco nieswojo, gdy Fabia go dotykała. W drugą stronę było mu jakoś lepiej.
Wciąż, generalnie było z tym o wiele lepiej.
- Nie sądzę, żeby sobie na to zasłużył - przyznał. - Na ile znałem go przedtem... nie wydaje mi się, żeby brał w tym udział z własnej woli. Byłbym wdzięczny, gdyby dał się zabić Augustusowi zamiast brać, ale trudno tego wymagać. Mam tylko pretensję, że potrafi spać.
I trochę, że pokazywał tu swoją rozmemłaną mordę też. Bezczelny dupek.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Mhm, was też - zapewnił Ben ciepło, podnosząc się. Podał rękę Mauli, żeby pomóc jej wstać. - Zawsze miło, kiedy wpadacie.
*
Fabia puściła go zaraz. Zagalopowała się, a nie chciała go przecież dobijać, wręcz przeciwnie.
Zamruczała na zgodę.
- Jak uważasz, kochanie - zapewniła go miękko. W końcu ona w ogóle Apepiego nie znała. - Ta jego mała jest zupełnie miła - przyznała uczciwie.
Glenn naprawdę wywarła na niej bardzo pozytywne wrażenie w czasie lekcji w Twierdzy. I nie miała z tym wszystkim nic wspólnego. Szkoda że wyszła za gnoja.
*
Fabia puściła go zaraz. Zagalopowała się, a nie chciała go przecież dobijać, wręcz przeciwnie.
Zamruczała na zgodę.
- Jak uważasz, kochanie - zapewniła go miękko. W końcu ona w ogóle Apepiego nie znała. - Ta jego mała jest zupełnie miła - przyznała uczciwie.
Glenn naprawdę wywarła na niej bardzo pozytywne wrażenie w czasie lekcji w Twierdzy. I nie miała z tym wszystkim nic wspólnego. Szkoda że wyszła za gnoja.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Maula uśmiechnęła się, prawie zupełnie miło.
- Do zobaczenia.
Wkrótce znaleźli się z powrotem na ulicy, w parku, z którego głębin dobiegały jakieś radosne śpiewy.
- Jak możesz mi to robić? - wybuchnął natychmiast Lukas.
- Ale spójrz jak pięknie nad sobą panujesz - powiedziała Maula. - Zanim twoja południowa kurewka cię wykastrowała, nie byłbyś taki miły.
- Nie mów tak o niej - warknął Lukas, przygarniając do siebie Julię ochronnym gestem, chociaż może w tej chwili nikt nie powinien chcieć być zbyt blisko w jego otoczeniu. - W ogóle jej w to nie wciągaj.
- Jaki wrażliwy - prychnęła Maula. - Rozumiem, że mam wrócić do pałacu, a wy sobie dojdziecie pieszo - dodała.
Lukas uniósł gniewnie górną wargę. Do wszystkich demonów z tą babą! Chętnie nie oglądałby jej do końca mocy, ale aurę Kellama czuł nawet tutaj zupełnie dobrze i doskonale wiedział, że po tym jak go potraktował, nie będzie w otoczeniu swojego ojca bezpieczny. Najpewniej już nigdy. Szkoda.
- Nie - powiedział z całą goryczą porażki, którą wiedział, że poniósł.
Mógłby ją tu rozerwać na strzępy, czemu nie, ale nie chciał. Nie przy Julii. Nie mógłby później się z nią spotykać i szlajać po południu z poczuciem, że nie stanowi dla niej zagrożenia. Maula była wredna, ale miała rację. I teraz poklepała go po głowie jak grzecznego psa.
- Dobry chłopiec - stwierdziła.
- Kiedy mam odpłynąć na Północ? - burknął.
Chciał wiedzieć, czy może już tej nocy gdzieś się smętnie zwinąć w kącie, czy może wykorzystywać czas z Julią w pełni.
- Sama popłynę, ty zostaniesz u Jona, ja mam dość taplania się w jego szlachetności - zapewniła Maula. - Tak się tylko z tobą droczę.
- Nienawidzę cię - powiedział Lukas, aczkolwiek nieszczerze.
Co go podkusiło, żeby na nią zapolować, na wszystkie demony. A tak przyjemnie mu było na oceanie, bez niej.
Maula uśmiechnęła się do niego radośnie i wyciągnęła dłoń, którą złapał. Znaleźli się od razu na schodach królewskiego pałacu. Maula od razu weszła do środka, po drodze ściągając płaszcz, żeby go oddać służącemu. Lukas patrzył na nią, dopóki nie zamknęła drzwi. Wtedy jakby sobie przypomniał, żeby wypuścić Julię.
- Wybacz - powiedział, bo chyba trochę mocno ją ściskał przez cały ten czas.
*
- Jej zupełnie nie znam - przyznał Isaku i podał jej ramię, bo musieli rzeczywiście iść wypełniać swoje obowiązki.
- Do zobaczenia.
Wkrótce znaleźli się z powrotem na ulicy, w parku, z którego głębin dobiegały jakieś radosne śpiewy.
- Jak możesz mi to robić? - wybuchnął natychmiast Lukas.
- Ale spójrz jak pięknie nad sobą panujesz - powiedziała Maula. - Zanim twoja południowa kurewka cię wykastrowała, nie byłbyś taki miły.
- Nie mów tak o niej - warknął Lukas, przygarniając do siebie Julię ochronnym gestem, chociaż może w tej chwili nikt nie powinien chcieć być zbyt blisko w jego otoczeniu. - W ogóle jej w to nie wciągaj.
- Jaki wrażliwy - prychnęła Maula. - Rozumiem, że mam wrócić do pałacu, a wy sobie dojdziecie pieszo - dodała.
Lukas uniósł gniewnie górną wargę. Do wszystkich demonów z tą babą! Chętnie nie oglądałby jej do końca mocy, ale aurę Kellama czuł nawet tutaj zupełnie dobrze i doskonale wiedział, że po tym jak go potraktował, nie będzie w otoczeniu swojego ojca bezpieczny. Najpewniej już nigdy. Szkoda.
- Nie - powiedział z całą goryczą porażki, którą wiedział, że poniósł.
Mógłby ją tu rozerwać na strzępy, czemu nie, ale nie chciał. Nie przy Julii. Nie mógłby później się z nią spotykać i szlajać po południu z poczuciem, że nie stanowi dla niej zagrożenia. Maula była wredna, ale miała rację. I teraz poklepała go po głowie jak grzecznego psa.
- Dobry chłopiec - stwierdziła.
- Kiedy mam odpłynąć na Północ? - burknął.
Chciał wiedzieć, czy może już tej nocy gdzieś się smętnie zwinąć w kącie, czy może wykorzystywać czas z Julią w pełni.
- Sama popłynę, ty zostaniesz u Jona, ja mam dość taplania się w jego szlachetności - zapewniła Maula. - Tak się tylko z tobą droczę.
- Nienawidzę cię - powiedział Lukas, aczkolwiek nieszczerze.
Co go podkusiło, żeby na nią zapolować, na wszystkie demony. A tak przyjemnie mu było na oceanie, bez niej.
Maula uśmiechnęła się do niego radośnie i wyciągnęła dłoń, którą złapał. Znaleźli się od razu na schodach królewskiego pałacu. Maula od razu weszła do środka, po drodze ściągając płaszcz, żeby go oddać służącemu. Lukas patrzył na nią, dopóki nie zamknęła drzwi. Wtedy jakby sobie przypomniał, żeby wypuścić Julię.
- Wybacz - powiedział, bo chyba trochę mocno ją ściskał przez cały ten czas.
*
- Jej zupełnie nie znam - przyznał Isaku i podał jej ramię, bo musieli rzeczywiście iść wypełniać swoje obowiązki.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Julia sapnęła. To było dla niej jednak trochę dużo wrażeń jak na jedno popołudnie.
- W porządku. Nic mi nie jest - zapewniła go cicho.
Wyraźnie czuła się spłoszona, chociaż po prawdzie bynajmniej nie byciem ściskaną przez Lukasa. Akurat za to była mu wdzięczna. Nawet jeśli teraz trochę bolały ją żebra.
- Cieszę się, że jednak zostaniesz na dłużej - dodała. Milczała chwilkę, wyraźnie się wahając. - Nienawidzi mnie? - zapytała wreszcie cichutko.
*
Fabia przyjęła podaną jej rękę.
- Czerwoni przysłali ją do mnie na chemię, kiedy byliśmy w Twierdzy - wyjaśniła.
- Panterko, mógłbyś mi podać tamto ciastko? Nie sięgnę - poprosiła Glenn Apepiego, nieświadoma zbliżającej się burzy. Przy premierach nie wypadało o to prosić, ale na szczęście już sobie poszli.
- W porządku. Nic mi nie jest - zapewniła go cicho.
Wyraźnie czuła się spłoszona, chociaż po prawdzie bynajmniej nie byciem ściskaną przez Lukasa. Akurat za to była mu wdzięczna. Nawet jeśli teraz trochę bolały ją żebra.
- Cieszę się, że jednak zostaniesz na dłużej - dodała. Milczała chwilkę, wyraźnie się wahając. - Nienawidzi mnie? - zapytała wreszcie cichutko.
*
Fabia przyjęła podaną jej rękę.
- Czerwoni przysłali ją do mnie na chemię, kiedy byliśmy w Twierdzy - wyjaśniła.
- Panterko, mógłbyś mi podać tamto ciastko? Nie sięgnę - poprosiła Glenn Apepiego, nieświadoma zbliżającej się burzy. Przy premierach nie wypadało o to prosić, ale na szczęście już sobie poszli.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Nie - zapewnił Lukas od razu, bo łatwo było się domyślić, o kogo pyta Julia. - Nie sądzę, żeby w ogóle miała o tobie jakąkolwiek sprecyzowaną opinię. To mi chciała dowalić tak, żeby zabolało. Jest na mnie ostatnio wkurzona. - Spojrzał na nią i uśmiechnął się miękko. Teraz, gdy wiedział, że trochę jeszcze posiedzi na południu, cała złość mu przeszła. Nawet trochę się martwił perspektywą rozstania z Maulą. Od pięciu lat byli w zasadzie nierozłączni na morzu. - Królowa jest skrajnie złośliwa. Większość ludzi jej pewnie nie znosi.
*
- Oczywiście, pisklaczku - zapewnił Apepi.
Tak skutecznie do tej pory on i Isaku ustawiali się dokładnie po przeciwnych kątach sali, że stracił już czujność. Toteż kiedy prostował się z ciastkiem i kątem oka złapał oślepiającą biel, natychmiast je upuścił.
Isaku złapał talerzyk z zawartością, przez ułamek chwili zamarł pod wrażeniem własnego refleksu - jego ciało zdecydowanie regenerowało się szybciej niż nadążał za tym umysł - i wreszcie podał je Glenn.
- To chyba dla ciebie, pani - powiedział.
*
- Oczywiście, pisklaczku - zapewnił Apepi.
Tak skutecznie do tej pory on i Isaku ustawiali się dokładnie po przeciwnych kątach sali, że stracił już czujność. Toteż kiedy prostował się z ciastkiem i kątem oka złapał oślepiającą biel, natychmiast je upuścił.
Isaku złapał talerzyk z zawartością, przez ułamek chwili zamarł pod wrażeniem własnego refleksu - jego ciało zdecydowanie regenerowało się szybciej niż nadążał za tym umysł - i wreszcie podał je Glenn.
- To chyba dla ciebie, pani - powiedział.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Julia przygryzła wargę i pokiwała głową ze zrozumieniem. Z powrotem przysunęła się do niego bliżej i się przytuliła. Potrzebowała teraz trochę ciepła.
- Ta wycieczka była trochę mniej relaksująca, niż się spodziewałam - zażartowała słabo.
*
- Um, tak, dziękuję, wasza wysokość - zapewniła grzecznie Glenn, z nieśmiałym uśmiechem przyjmując od niego talerzyk, zupełnie wyraźnie zdezorientowana obrotem spraw. - Jesteś bardzo zręczny.
Fabia uśmiechnęła się w międzyczasie do Apepiego tyleż uprzejmie, co wymuszenie.
- Ta wycieczka była trochę mniej relaksująca, niż się spodziewałam - zażartowała słabo.
*
- Um, tak, dziękuję, wasza wysokość - zapewniła grzecznie Glenn, z nieśmiałym uśmiechem przyjmując od niego talerzyk, zupełnie wyraźnie zdezorientowana obrotem spraw. - Jesteś bardzo zręczny.
Fabia uśmiechnęła się w międzyczasie do Apepiego tyleż uprzejmie, co wymuszenie.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości