Strona 72 z 893
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
: sob kwie 03, 2021 2:24 pm
autor: Akayla
Dzień 35
Adhara mruknęła.
- W razie potrzeby powinnam być w stanie ci załatwić lokum u Paskuda - stwierdziła łagodnie. - Wtedy mógłbyś zostać blisko na stałe. Jeśli zniesiesz sąsiedztwo wyspy Nieśmiertelnych - przyznała. - Jeśli nie, wiesz że mój dom jest dla ciebie otwarty, a wyspa księcia jest tylko o skok portalem. Więc... nie bój się za bardzo.
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
: sob kwie 03, 2021 2:42 pm
autor: Cerro
Dzień 35
Floki pokiwał głową.
- Wiem. I dziękuję.
Ze stajni dobiegło głuche łupnięcie. Koń współpracował z kowalem, skoro Adhara go do tego zmusiła, ale spokojnego odprowadzenia do boksu najwyraźniej już to nie obejmowało.
- Powinienem wracać - powiedział Floki, słuchając czegoś, co brzmiała jak walka trzech ludzi z jednym mocno wierzgającym zwierzęciem. - Ma na imię Tikbalang - dodał, mając na myśli konia. - Wygrał ostatnią gonitwę, chociaż jeszcze trzy miesiące wydawało się, że nigdy nie uda się go nawet puścić, taki był agresywny. Już kilka klaczy było na kryciu. Za chwilę takie przyjemniaczki będą w każdej większej wyścigowej stajni.
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
: sob kwie 03, 2021 3:04 pm
autor: Akayla
Dzień 35
Adhara uniosła lekko brwi, potem prychnęła z lekkim rozbawieniem.
- Pewnie wzrośnie zapotrzebowanie na magów przywołania. Zwłaszcza w Meselerinie, oni tam są miękcy. Dobrze, to dobre dla biznesu - stwierdziła, żartobliwie puszczając mu oko. - I gratuluję. Przegonić Berga to niemałe osiągnięcie. Pomóc wam? Mam jeszcze trochę czasu.
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
: sob kwie 03, 2021 3:38 pm
autor: Cerro
Dzień 35
- Chyba na dzisiaj zostały już głównie klacze - powiedział Floki. - Ale jeśli masz ochotę, to na pewno możesz.
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
: sob kwie 03, 2021 3:42 pm
autor: Akayla
Dzień 35
- To chodźmy - zgodziła się pogodnie Adhara, dopiła lemoniadę i odstawiła szklankę.
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
: sob kwie 03, 2021 3:50 pm
autor: Cerro
Dzień 37
Po pięciodniowej nieobecności, po zmierzchu, wróciła Ryu, wrzucona z blaskiem białej mocy w tą samą płytką wodę, w której w trakcie swojej wizytacji wylądowała Maula. Taki tam drobny akt słynnej mściwości Freyów.
W pierwszej kolejności kunoichi poszła poszukać kapitana, ostrożnie niosąc zawinięte w brezent odświeżone sznury z runami.
- Syrus-sama - przywitała wampira, gdy w końcu go odszukała. Ukłoniła się i podała mu runy. Wyglądała na... speszoną. - Ja... ja przepraszam - mruknęła, zwieszając głowę. - Musiałam jej powiedzieć.
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
: sob kwie 03, 2021 3:56 pm
autor: Akayla
Dzień 37
Syrus wziął od niej pakunek.
- Będzie mi to wypominać do końca świata - mruknął. - Dlatego nie chciałem jej mówić. Ale w porządku. Przynajmniej wynikło też z tego trochę dobrego - przyznał.
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
: sob kwie 03, 2021 3:58 pm
autor: Cerro
Dzień 37
- I tak by się dowiedziała od Czarnoksiężnika - powiedziała Ryu tonem obronnym, acz jednocześnie zupełnie pognębionym ciężarem własnego grzechu. - I byłaby zła, że w taki sposób.
Odetchnęła głęboko i uniosła głowę.
- Syrus-sama, czy jest szansa, że mogłabym z wami zostać?
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
: sob kwie 03, 2021 4:18 pm
autor: Akayla
Dzień 37
- Tak, masz rację - przyznał Syrus z westchnieniem. - Ale następnym razem gdybyś miała takie obawy, wolałbym żebyś zgłosiła je do mnie.
Mruknął.
- Nie odmówiła wprost, więc sądzę że tak - odrzekł. - Na pewno ja nie miałbym nic przeciw. Jak mówiłem, ostatecznie nie złożyło się wcale aż tak źle - dodał. - Skoro zwolniła mnie z obowiązku krycia się ze służbą, w wolnych chwilach robię porządek w moim porcie. Jak sądzę, przed końcem napraw moje okręty będą mogły wejść do armady. Wtedy powinno być łatwiej uzyskać pozwolenie dla ciebie. W najgorszym razie spróbuję coś uzyskać przez Isaku.
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
: sob kwie 03, 2021 4:21 pm
autor: Cerro
Dzień 37
- Oczywiście, Syrus-sama. Przepraszam - powtórzyła Ryu. Na jego dalsze słowa uśmiechnęła się jednak lekko. - Rozumiem. Czy mogę odejść? - spytała. Chciała już biec do Dereka.
Zwolniona, zleciała ze statku jak na skrzydłach i pognała do obozowiska. Więc wracający sobie z kolacją Derek został zmieciony z obranej trasy przez czarnowłosy pocisk, gdy rzuciła się mu na szyję.