- Nie wiem - powiedział Isaku, podnosząc się z niechęcią. - Ciągle nie wiem, o co chodzi - przypomniał.
Zawinął się w szlafrok i wyszedł. Po chwili odnalazł już nieco zmaltretowaną gazetę, usiadł na stopniu i zaczął czytać. Przemykający chyłkiem Bashar posłał mu spojrzenie tak pełne współczucia, że aż bolało.
Isaku nie dał rady przeczytać. Odłożył gwałtownie gazetę i objął się ramionami, wpijając palce w skórę. Po chwili jednak chwycił ją ponownie i dokończył artykuł.
- Potwory - skomentował i znowu objął się ramionami. Potem przesunął dłonie na kark, gdzie ciągle miał rozległą, szkarłatną bliznę po oparzeniu, tę której Adhara nie zdążyła usunąć, łatając go u Czerwonych.
*
N'gaya wyłączyła skrzyneczkę. Przez chwilę w milczeniu układała buty w kufrze, żeby zmieścić ich jak najwięcej.
- Na pewno brzmi to prawdopodobnie - stwierdziła wreszcie. - Ma się w porządku. Ludzie po tygodniach tortur raczej nie mają się w porządku. No i to żadna tajemnica, że ma dziwne upodobania. Przecież kiedyś chyba nawet go aresztowali za udział w jakiś orgiach czy czymś tam.
*
- Dlaczego miałaby to być nasza robota? - burknął Mamoru.
- Bo zachowujesz się jak obrażony smarkacz - wyjaśnił mu Karai.
Mamoru zrobił urażoną minę.
- Ale to nie ja postawiłem swoją apolityczność pod znakiem zapytania, chihi-ue - stwierdził zimno.
Powiedzieć, że Karai wyglądał jakby go szlag trafił to jak nic nie powiedzieć.
- Dam wam obstawę, żebyście dotarli bezpiecznie do Ratusza - powiedział po chwili. - Jak mówiłem, Świątynia na razie nie odniesie się do sprawy. Poczekam na was i na pałac. Bądźcie ostrożni.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Rema wylądowała na stopniu obok niego i zagruchała z zatroskaniem, opierając się przednimi łapkami o jego nogę.
Fabia zdążyła w międzyczasie zapakować trochę najbardziej niezbędnych rzeczy i zeszła do Isaku. Przycupnęła na stopniu i milczała chwilę.
- Poprosiłam Adharę, żeby zorganizowała nam transport do rezydencji i rozeznała się w możliwościach wypuszczenia opozycyjnej prasy - mruknęła cicho. - Chodź, zabierzemy chłopców. Nawet jeśli uznamy że najlepiej tu wrócić, przynajmniej będziemy mogli nad tym pomyśleć w ciszy i spokoju.
Gdzieś przez tylne drzwi, Fariha po cichu wślizgnęła się do holu.
- Jestem - powiedziała cicho, zatrzymując się u podstawy schodów.
*
- Prawda, aresztowali - przyznał Ver z cichym westchnieniem. - Matka Farihy... jest znakomitym lekarzem. Była wtedy z Czerwonymi. Wyprowadziła go na prostą, przynajmniej fizycznie, zanim trafił na front - wyjaśnił cicho, nie przerywając pakowania. - Wtedy ja go zobaczyłem. Miał dziury w pamięci i problemy ze składaniem zdań. W ostatnich tygodniach poczynił niewiarygodne postępy. Dlatego wygląda w porządku. Nie jest. Ciągle jeszcze nie jest. Ale wygląda.
*
Hatsze skinęła krótko głową. Nie zamierzała się z nim kłócić, i tak nic by to nie dało.
Siedzieli w ciszy, gdy powóz przedzierał się przez tłum protestujących. Gdzieś z boku, z magicznego pudełka trzymanego przez jednego z protestujących, dobiegł obcy głos:
- Uwaga, uwaga, najnowsze wiadomości! Miasto wrze skandalem! Według najnowszych doniesień, wszystkie wiadomości podane przez "Szok Dystryktu" są zgodne z prawdą! Rzekomo, wczorajsza koronacja była... rodzinnym spiskiem, mającym na celu uchronienie księcia Isaku przed sprawiedliwością! Nie, żeby to było coś nowego. Wszyscy pamiętamy, co wydarzyło się po wojnie czteroletniej! A teraz w naszej audycji wywiad z panem profesorem politologii - "Prawda o Oświeceniu".
Spikier chyba zaczął kogoś witać, jednak wobec wrzasków tłumu, które tylko przybrały na sile, Hatsze trudno było już usłyszeć cokolwiek więcej.
*
Tymczasem do Apepiego dotarła wiadomość od Adhary z prośbą o pilne spotkanie.
Fabia zdążyła w międzyczasie zapakować trochę najbardziej niezbędnych rzeczy i zeszła do Isaku. Przycupnęła na stopniu i milczała chwilę.
- Poprosiłam Adharę, żeby zorganizowała nam transport do rezydencji i rozeznała się w możliwościach wypuszczenia opozycyjnej prasy - mruknęła cicho. - Chodź, zabierzemy chłopców. Nawet jeśli uznamy że najlepiej tu wrócić, przynajmniej będziemy mogli nad tym pomyśleć w ciszy i spokoju.
Gdzieś przez tylne drzwi, Fariha po cichu wślizgnęła się do holu.
- Jestem - powiedziała cicho, zatrzymując się u podstawy schodów.
*
- Prawda, aresztowali - przyznał Ver z cichym westchnieniem. - Matka Farihy... jest znakomitym lekarzem. Była wtedy z Czerwonymi. Wyprowadziła go na prostą, przynajmniej fizycznie, zanim trafił na front - wyjaśnił cicho, nie przerywając pakowania. - Wtedy ja go zobaczyłem. Miał dziury w pamięci i problemy ze składaniem zdań. W ostatnich tygodniach poczynił niewiarygodne postępy. Dlatego wygląda w porządku. Nie jest. Ciągle jeszcze nie jest. Ale wygląda.
*
Hatsze skinęła krótko głową. Nie zamierzała się z nim kłócić, i tak nic by to nie dało.
Siedzieli w ciszy, gdy powóz przedzierał się przez tłum protestujących. Gdzieś z boku, z magicznego pudełka trzymanego przez jednego z protestujących, dobiegł obcy głos:
- Uwaga, uwaga, najnowsze wiadomości! Miasto wrze skandalem! Według najnowszych doniesień, wszystkie wiadomości podane przez "Szok Dystryktu" są zgodne z prawdą! Rzekomo, wczorajsza koronacja była... rodzinnym spiskiem, mającym na celu uchronienie księcia Isaku przed sprawiedliwością! Nie, żeby to było coś nowego. Wszyscy pamiętamy, co wydarzyło się po wojnie czteroletniej! A teraz w naszej audycji wywiad z panem profesorem politologii - "Prawda o Oświeceniu".
Spikier chyba zaczął kogoś witać, jednak wobec wrzasków tłumu, które tylko przybrały na sile, Hatsze trudno było już usłyszeć cokolwiek więcej.
*
Tymczasem do Apepiego dotarła wiadomość od Adhary z prośbą o pilne spotkanie.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Po wyjściu Fabii, chaotyczne pakowanie przejęły jednak dwie wysłane służące. Czyli nie wszyscy uciekli z pałacu, to miłe.
- Chłopcy tego nie czytali? - spytał Isaku z trzeba przyznać, dość rozpaczliwą nadzieją.
*
- Ja ci wierzę - zapewniła N'gaya, bo nawet jeśli miała wątpliwości, to raczej nie miała wyboru.
Zresztą, bardziej miała wątpliwości czy Ver naprawdę zna całą prawdę niż czy kłamie. Wrzuciła radyjko na buty i zatrzasnęła wieko.
- Ubrania, pościel, ręczniki... - wyliczyła. - Mam trochę zastawy, którą wolałabym zabrać. Zająłbyś się nią? Ja pozbieram wszystko z łazienki.
Zapaliła skręta i wyszła, zostawiając jednak pootwierane drzwi, żeby mogli rozmawiać.
*
- Na Święte Duchy - powiedział Mamoru, wreszcie wyglądający na równie wstrząśniętego jak wszyscy inni, gdy powóz opuścił już rozwrzeszczany tłum.
Reszta miasta chyba faktycznie żyła skandalem, ale znacznie ciszej. Tu i tam w knajpkach i na rogach migał otwarty "Szok Dystryktu", a przez sklepowe witryny widać było ludzi nachylających się ku gadającym pudełkom. Barwne lampki i girlandy, zdobiące miasto, zwisały smętnie w mokrym śniegu, który padał z nieba, podobne do wyrzutów sumienia.
*
- Mhm... niech przyjdzie, skoro chce - powiedział Apepi. - Do komnaty jadalnej przy gabinecie.
Miał trochę spraw, jak zwykle, ale mógł zrobić sobie przerwę. Wkrótce zresztą czekał już na Adharę we wskazanym miejscu nad dzbankami świeżych soków i talerzem owoców.
- Chłopcy tego nie czytali? - spytał Isaku z trzeba przyznać, dość rozpaczliwą nadzieją.
*
- Ja ci wierzę - zapewniła N'gaya, bo nawet jeśli miała wątpliwości, to raczej nie miała wyboru.
Zresztą, bardziej miała wątpliwości czy Ver naprawdę zna całą prawdę niż czy kłamie. Wrzuciła radyjko na buty i zatrzasnęła wieko.
- Ubrania, pościel, ręczniki... - wyliczyła. - Mam trochę zastawy, którą wolałabym zabrać. Zająłbyś się nią? Ja pozbieram wszystko z łazienki.
Zapaliła skręta i wyszła, zostawiając jednak pootwierane drzwi, żeby mogli rozmawiać.
*
- Na Święte Duchy - powiedział Mamoru, wreszcie wyglądający na równie wstrząśniętego jak wszyscy inni, gdy powóz opuścił już rozwrzeszczany tłum.
Reszta miasta chyba faktycznie żyła skandalem, ale znacznie ciszej. Tu i tam w knajpkach i na rogach migał otwarty "Szok Dystryktu", a przez sklepowe witryny widać było ludzi nachylających się ku gadającym pudełkom. Barwne lampki i girlandy, zdobiące miasto, zwisały smętnie w mokrym śniegu, który padał z nieba, podobne do wyrzutów sumienia.
*
- Mhm... niech przyjdzie, skoro chce - powiedział Apepi. - Do komnaty jadalnej przy gabinecie.
Miał trochę spraw, jak zwykle, ale mógł zrobić sobie przerwę. Wkrótce zresztą czekał już na Adharę we wskazanym miejscu nad dzbankami świeżych soków i talerzem owoców.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Fabia skrzywiła się.
- Czytali - mruknęła posępnie.
*
- Jasne - potaknął Ver i poszedł do kuchni, zapakować co trzeba.
*
Hatsze potarła twarz.
Wkrótce dotarli do Ratusza i mogli już wysiąść.
- Wyślę wiadomość z uprzedzeniem do pałacu - mruknęła cicho. - Potem naprawdę powinniśmy tam iść. Nieoficjalnie. Będziemy musieli ominąć reporterów.
*
Adhara zjawiła się krótko po nim. Naprawdę się jej spieszyło.
- Cześć. Przepraszam, że tak nagle - przywitała go, kiedy usiedli.
*
Do Roara natomiast dotarła wiadomość od Hisame:
"Wstrzymaj się z przyprowadzaniem tego upiora. Mamy pikietę pod Świątynią."
- Czytali - mruknęła posępnie.
*
- Jasne - potaknął Ver i poszedł do kuchni, zapakować co trzeba.
*
Hatsze potarła twarz.
Wkrótce dotarli do Ratusza i mogli już wysiąść.
- Wyślę wiadomość z uprzedzeniem do pałacu - mruknęła cicho. - Potem naprawdę powinniśmy tam iść. Nieoficjalnie. Będziemy musieli ominąć reporterów.
*
Adhara zjawiła się krótko po nim. Naprawdę się jej spieszyło.
- Cześć. Przepraszam, że tak nagle - przywitała go, kiedy usiedli.
*
Do Roara natomiast dotarła wiadomość od Hisame:
"Wstrzymaj się z przyprowadzaniem tego upiora. Mamy pikietę pod Świątynią."
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Isaku pobladł i siedział chwilę w milczeniu.
- Muszę porozmawiać z Leesem - zrozumiał na głos i podniósł się na nogi, bardzo ciężko.
Dopiero teraz dostrzegł Farihę. Odruchowo uśmiechnął się do niej uprzejmie i skinął głową. Potem odwrócił się mechanicznie i poszedł do komnat chłopców z Remą ciągle plączącą się w pobliżu.
W środku Floki pakował rzeczy Leesa bez cienia ładu i składu, a sam Lees siedział na łóżku i wyglądał przez okno na dziwnie ciche podwórze. Na widok Isaku pozieleniał i rozejrzał się w panice.
Isaku usiadł na jego łóżku.
Na litość, był zupełnie beznadziejny w tym całym rodzicielstwie.
- Lees, to nieprawda, co napisali - powiedział w taki sposób, że chyba sam by sobie nie uwierzył.
- Nie jestem głupi - stwierdził Lees.
- Wiem, że nie jesteś, ja tylko...
- Wiem, że to nieprawda! - krzyknął na niego chłopak. - Ale zrobili ci to, prawda? Te wszystkie okropne rzeczy i demony wiedzą, co jeszcze... a ja nawet nie zapytałem i tylko cały czas gadam o jakiś cholernych koniach... - W oczach stanęły mu łzy.
- Lees - powiedział Isaku. - Tak, Augustus i jego ludzie zrobili mi wiele okropnych rzeczy, i była to droga przez ból i rozpacz... ale to, co miało miejsce, te wszystkie tortury, nie zdefiniują reszty mojego życia, ani twojego, ani reszty naszej rodziny. Rozumiesz? Tak, zmieniło to mnie, dotknęło nas wszystkich, od czasu do czasu wraca jak burzowa chmura, ale nie będzie nam dyktowało, jak mamy żyć i postępować, co robić, dokąd iść. Masz cholerne prawo do swoich koni i możesz gadać o nich, ile chcesz, tym bardziej że wszyscy lubią tego słuchać. I to nie ty powinieneś mieć jakiekolwiek wyrzuty sumienia z powodu tego, co się stało.
Lees bardzo chciał go przytulić, ale jakoś się powstrzymał, ku uldze Isaku.
- W porządku - powiedział tylko.
- Nie wyręczaj się biednym Flokim i spakuj się, w porządku?
Gdy Lees skinął głową, Isaku uśmiechnął się do niego ciepło i wstał również. Musiał się ubrać, przede wszystkim. Co do wyjazdu, wciąż nie był pewien, ale brzmiał jak niezły pomysł.
*
- O ile ktoś tam jeszcze jest - powiedział Mamoru. - Bo mogli równie dobrze uciec do swojej rezydencji. W razie czego, przemkniemy jakoś - obiecał jej.
*
- Nic się nie stało, pani - zapewnił Apepi. - Coś się dzieje?
Nie miał pojęcia, czego Adhara może chcieć i czy w ogóle przychodzi we własnym imieniu. Ale chyba tak, bo będąc wczoraj w ZKP widział na własne oczy, że wszystko jest tam w najlepszym porządku.
- Muszę porozmawiać z Leesem - zrozumiał na głos i podniósł się na nogi, bardzo ciężko.
Dopiero teraz dostrzegł Farihę. Odruchowo uśmiechnął się do niej uprzejmie i skinął głową. Potem odwrócił się mechanicznie i poszedł do komnat chłopców z Remą ciągle plączącą się w pobliżu.
W środku Floki pakował rzeczy Leesa bez cienia ładu i składu, a sam Lees siedział na łóżku i wyglądał przez okno na dziwnie ciche podwórze. Na widok Isaku pozieleniał i rozejrzał się w panice.
Isaku usiadł na jego łóżku.
Na litość, był zupełnie beznadziejny w tym całym rodzicielstwie.
- Lees, to nieprawda, co napisali - powiedział w taki sposób, że chyba sam by sobie nie uwierzył.
- Nie jestem głupi - stwierdził Lees.
- Wiem, że nie jesteś, ja tylko...
- Wiem, że to nieprawda! - krzyknął na niego chłopak. - Ale zrobili ci to, prawda? Te wszystkie okropne rzeczy i demony wiedzą, co jeszcze... a ja nawet nie zapytałem i tylko cały czas gadam o jakiś cholernych koniach... - W oczach stanęły mu łzy.
- Lees - powiedział Isaku. - Tak, Augustus i jego ludzie zrobili mi wiele okropnych rzeczy, i była to droga przez ból i rozpacz... ale to, co miało miejsce, te wszystkie tortury, nie zdefiniują reszty mojego życia, ani twojego, ani reszty naszej rodziny. Rozumiesz? Tak, zmieniło to mnie, dotknęło nas wszystkich, od czasu do czasu wraca jak burzowa chmura, ale nie będzie nam dyktowało, jak mamy żyć i postępować, co robić, dokąd iść. Masz cholerne prawo do swoich koni i możesz gadać o nich, ile chcesz, tym bardziej że wszyscy lubią tego słuchać. I to nie ty powinieneś mieć jakiekolwiek wyrzuty sumienia z powodu tego, co się stało.
Lees bardzo chciał go przytulić, ale jakoś się powstrzymał, ku uldze Isaku.
- W porządku - powiedział tylko.
- Nie wyręczaj się biednym Flokim i spakuj się, w porządku?
Gdy Lees skinął głową, Isaku uśmiechnął się do niego ciepło i wstał również. Musiał się ubrać, przede wszystkim. Co do wyjazdu, wciąż nie był pewien, ale brzmiał jak niezły pomysł.
*
- O ile ktoś tam jeszcze jest - powiedział Mamoru. - Bo mogli równie dobrze uciec do swojej rezydencji. W razie czego, przemkniemy jakoś - obiecał jej.
*
- Nic się nie stało, pani - zapewnił Apepi. - Coś się dzieje?
Nie miał pojęcia, czego Adhara może chcieć i czy w ogóle przychodzi we własnym imieniu. Ale chyba tak, bo będąc wczoraj w ZKP widział na własne oczy, że wszystko jest tam w najlepszym porządku.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Rema wylądowała mu na ramieniu kiedy wychodził. Poradzą sobie, jakoś.
Fabia tymczasem poszła znaleźć Bashara.
- Zbierz służbę. Wyjeżdżamy i potem zobaczymy, co dalej - poprosiła go, kiedy go już zdybała.
*
- Zaraz się dowiemy - mruknęła Hatsze, wyciągająca już lustro do Bashara.
*
- Tak. Mamy burzę prasową - wyjaśniła i podała mu egzemplarz nieszczęsnej gazety. - Fabiana prosiła żebym rozeznała się w możliwościach... nie wspomniała o tobie, panie, ale pomyślałam, że zapytam czy mogą na ciebie liczyć.
Fabia tymczasem poszła znaleźć Bashara.
- Zbierz służbę. Wyjeżdżamy i potem zobaczymy, co dalej - poprosiła go, kiedy go już zdybała.
*
- Zaraz się dowiemy - mruknęła Hatsze, wyciągająca już lustro do Bashara.
*
- Tak. Mamy burzę prasową - wyjaśniła i podała mu egzemplarz nieszczęsnej gazety. - Fabiana prosiła żebym rozeznała się w możliwościach... nie wspomniała o tobie, panie, ale pomyślałam, że zapytam czy mogą na ciebie liczyć.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Tak, pani. W sali jadalnej jest szybkie śniadanie - dodał. - Z pewnością zdążycie zjeść przed wyjazdem.
Lustro odebrał w biegu.
- Namiestniku - przywitał się.
Brzmiał i wyglądał tak porządnie, jakby nic się nie działo.
*
Apepi przeczytał artykuł. Potem otworzył i zamknął usta jak ryba.
- To znaczy, na co liczyć? - zapytał.
Lustro odebrał w biegu.
- Namiestniku - przywitał się.
Brzmiał i wyglądał tak porządnie, jakby nic się nie działo.
*
Apepi przeczytał artykuł. Potem otworzył i zamknął usta jak ryba.
- To znaczy, na co liczyć? - zapytał.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Dziękuję - odrzekła Fabia i zawróciła po Isaku i chłopców, żeby zabrać ich na posiłek.
*
- Bashar. Czy jego wysokość jest jeszcze w pałacu? Miałam nadzieję zamienić z nim parę słów.
*
- Publiczne oświadczenie o fałszywości informacji zawartych w tym artykule, chociażby - mruknęła Adhara. - A przynajmniej to jest pierwsze, co przychodzi do głowy.
*
- Bashar. Czy jego wysokość jest jeszcze w pałacu? Miałam nadzieję zamienić z nim parę słów.
*
- Publiczne oświadczenie o fałszywości informacji zawartych w tym artykule, chociażby - mruknęła Adhara. - A przynajmniej to jest pierwsze, co przychodzi do głowy.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Tak, Namiestniku. Jego wysokość z rodziną dopiero się pakują - zapewnił Bashar. - Poinformuję straż o waszym planowanym przybyciu. Być może tylna brama, służąca zaopatrzeniu, będzie lepszym wyborem.
*
- Wygłoszę oświadczenie, jakie chcecie. Jakie cesarz będzie chciał - zapewnił Apepi. - Ale nie przyznam się do tego, co się tam działo. Wolę stracić głowę - dodał zupełnie szczerze.
*
- Wygłoszę oświadczenie, jakie chcecie. Jakie cesarz będzie chciał - zapewnił Apepi. - Ale nie przyznam się do tego, co się tam działo. Wolę stracić głowę - dodał zupełnie szczerze.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Słusznie. Dziękuję, Bashar.
Schowała lustro i obejrzała się na Mamoru.
- No, to chodźmy - mruknęła.
*
Adhara pokiwała głową.
- Wydaje mi się, że nikt nie będzie od ciebie oczekiwał przyznania się - uspokoiła go. - Ktoś się odezwie kiedy ustalimy z Isaku konkretniejszy plan działania. Dzięki. I przepraszam, bo muszę lecieć - dodała.
Następny przystanek był w Semiramidzie.
Schowała lustro i obejrzała się na Mamoru.
- No, to chodźmy - mruknęła.
*
Adhara pokiwała głową.
- Wydaje mi się, że nikt nie będzie od ciebie oczekiwał przyznania się - uspokoiła go. - Ktoś się odezwie kiedy ustalimy z Isaku konkretniejszy plan działania. Dzięki. I przepraszam, bo muszę lecieć - dodała.
Następny przystanek był w Semiramidzie.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości