19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Zwęszą cię bez trudu. Znajdźmy sobie jakieś zajęcie, typowe dla mieszczan, żebyśmy nie byli podejrzani - zasugerował Lis i po chwili już leżał zwinięty w kłębek na ławce przy skwerku, bardzo podobny do kota.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Syrus przyznał mu rację, znalazł sobie porzucony na jakimś murku egzemplarz wczorajszej gazety i już wkrótce później siedział sobie, z pismem otwartym na jakichś drobniejszych nowinkach. Wkrótce gazeciarze zaczną sprzedawać najnowszy numer, to wtedy wymieni na świeży.
Upiorom zresztą nie wydawało się spieszyć, a ich rozmowa zeszła na plotki na temat jakichś walk psów czy czegoś podobnego. Syrus nadstawił ucha, starając się wyłapać i zapamiętać nazwy. Później może dałoby się coś z tego wyciągnąć na temat ich dokładniejszego pochodzenia.
Upiorom zresztą nie wydawało się spieszyć, a ich rozmowa zeszła na plotki na temat jakichś walk psów czy czegoś podobnego. Syrus nadstawił ucha, starając się wyłapać i zapamiętać nazwy. Później może dałoby się coś z tego wyciągnąć na temat ich dokładniejszego pochodzenia.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Miasto rzeczywiście budziło się do życia. Wkrótce pojawili się pierwsi spieszący do pracy, potem gazeciarze, potem nawet więcej ludzi. Było głośno i rojno.
Niektórzy, jak N'gaya, robili śniadanie zasłuchani w gadające pudełka. Inni, jak Karai w głębi otoczonej ryczącym tłumem Świątyni, przerzucali niespokojnie gazetę za gazetą.
- Na wyłączność! Wywiad ze słynnym wyklętym arystokratą na wyłączność! - Darł się gazeciarz, przechodząc obok ławki hakkaich.
Aż zagłuszył im na chwilę upiory.
Niektórzy, jak N'gaya, robili śniadanie zasłuchani w gadające pudełka. Inni, jak Karai w głębi otoczonej ryczącym tłumem Świątyni, przerzucali niespokojnie gazetę za gazetą.
- Na wyłączność! Wywiad ze słynnym wyklętym arystokratą na wyłączność! - Darł się gazeciarz, przechodząc obok ławki hakkaich.
Aż zagłuszył im na chwilę upiory.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Daj sztukę - poprosił go Syrus i wkrótce później wymienił monetę za wstrętne pismo.
Nie zdążył jednak dobrze zagłębić się w lekturze bo upiory zaczęły się przemieszczać. Wszyscy troje opuścili mieszkanie i rozeszli się w różnych kierunkach, gdy wyszli z kamienicy. Syrus zerknął krótko w ich kierunku i odczekał, zanim wstał i, z gazetą pod pachą, podążył niespiesznie za interesującym go upiorem.
W zasadzie, to trochę ułatwiało sprawę. Jak długo będzie w stanie wywęszyć każdego z tej trójki, mogli ich wyłapać pojedynczo.
*
Hisame tymczasem, zgodnie z obietnicą daną Jonowi dzień wcześniej, po odprawieniu modłów udał się do rodzinnej Świątyni, wypożyczyć wilkołaczkę.
Kiedy to załatwią, będzie musiał udać się do aresztu w Królestwie. Ciekawe, czy go wpuszczą.
I pójść do ojca, matki i Hatsze, to też.
Ale najpierw sprawa upiora. Bo obiecał.
Nie zdążył jednak dobrze zagłębić się w lekturze bo upiory zaczęły się przemieszczać. Wszyscy troje opuścili mieszkanie i rozeszli się w różnych kierunkach, gdy wyszli z kamienicy. Syrus zerknął krótko w ich kierunku i odczekał, zanim wstał i, z gazetą pod pachą, podążył niespiesznie za interesującym go upiorem.
W zasadzie, to trochę ułatwiało sprawę. Jak długo będzie w stanie wywęszyć każdego z tej trójki, mogli ich wyłapać pojedynczo.
*
Hisame tymczasem, zgodnie z obietnicą daną Jonowi dzień wcześniej, po odprawieniu modłów udał się do rodzinnej Świątyni, wypożyczyć wilkołaczkę.
Kiedy to załatwią, będzie musiał udać się do aresztu w Królestwie. Ciekawe, czy go wpuszczą.
I pójść do ojca, matki i Hatsze, to też.
Ale najpierw sprawa upiora. Bo obiecał.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Lis wstał również po chwili, wspiął się po rynnie i pobiegł w zbliżonym kierunku, co Syrus, wzrokiem szukając ich wybranego upiora.
*
Dziewczynkę strażnicy zabrali w jakże znakomite miejsce, czyli do lochu, a konkretnie do tamtejszej kantyny przesłuchań, gdzie dostała krzesło i kubek z herbatą. Kubek był w misie. Chociaż tyle.
Ledwie wyszli, pojawił się Roar. Westchnął ciężko, podszedł i przykucnął przed dziewczynką że szczękiem uzbrojenia.
- Hej - powiedział łagodnie. - Jak masz na imię?
*
Dziewczynkę strażnicy zabrali w jakże znakomite miejsce, czyli do lochu, a konkretnie do tamtejszej kantyny przesłuchań, gdzie dostała krzesło i kubek z herbatą. Kubek był w misie. Chociaż tyle.
Ledwie wyszli, pojawił się Roar. Westchnął ciężko, podszedł i przykucnął przed dziewczynką że szczękiem uzbrojenia.
- Hej - powiedział łagodnie. - Jak masz na imię?
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Był poniżej, na ulicy, i szedł sobie gdzieś niespiesznie. Nie wydawał się podejrzewać, że jest śledzony.
Po dłuższej chwili spaceru, wyszedł z uliczek, stanął na przystanku i, po chwili oczekiwania, wsiadł w tramwaj. Linia biegła w zasadzie na drugi koniec miasta, z tego co Syrus wiedział.
Musiał trochę podbiec, ale udało mu się wskoczyć na pokład, jako jeden z ostatnich pasażerów.
Upiór jechał daleko. Przejechali dziesięć przystanków nim w końcu wysiadł. Szedł jeszcze chwilę, aż wreszcie skończył na ławeczce w parku, karmiąc gołębie.
Minął dobry kwadrans, nim dosiadł się do niego kolejny mężczyzna, tym razem człowiek.
- Czytałeś? - zapytał upiora, podając mu zwiniętą gazetę, w której ewidentnie schowane było coś magicznego.
- Jeszcze nie - przyznał upiór, przyjmując pismo.
*
Mała spojrzała na niego wielkimi ślepkami. Była wyraźnie spłoszona dokładnie od momentu, w którym Hisame zniknął jej z pola widzenia. Trochę jak dzikie zwierzę w potrzasku.
- Oreille - odpowiedziała cicho. Co, po meselerińsku, znaczyło tyle, co "ucho".
*
Tymczasem do drzwi Vera ktoś zapukał.
- Dzień dobry, pani - przywitał się uprzejmie wąsaty śledczy, kiedy N'gaya otworzyła. - Jesteśmy śledczymi Straży Miejskiej i mieliśmy nadzieję zadać pani i księciu Verowi kilka pytań.
Po dłuższej chwili spaceru, wyszedł z uliczek, stanął na przystanku i, po chwili oczekiwania, wsiadł w tramwaj. Linia biegła w zasadzie na drugi koniec miasta, z tego co Syrus wiedział.
Musiał trochę podbiec, ale udało mu się wskoczyć na pokład, jako jeden z ostatnich pasażerów.
Upiór jechał daleko. Przejechali dziesięć przystanków nim w końcu wysiadł. Szedł jeszcze chwilę, aż wreszcie skończył na ławeczce w parku, karmiąc gołębie.
Minął dobry kwadrans, nim dosiadł się do niego kolejny mężczyzna, tym razem człowiek.
- Czytałeś? - zapytał upiora, podając mu zwiniętą gazetę, w której ewidentnie schowane było coś magicznego.
- Jeszcze nie - przyznał upiór, przyjmując pismo.
*
Mała spojrzała na niego wielkimi ślepkami. Była wyraźnie spłoszona dokładnie od momentu, w którym Hisame zniknął jej z pola widzenia. Trochę jak dzikie zwierzę w potrzasku.
- Oreille - odpowiedziała cicho. Co, po meselerińsku, znaczyło tyle, co "ucho".
*
Tymczasem do drzwi Vera ktoś zapukał.
- Dzień dobry, pani - przywitał się uprzejmie wąsaty śledczy, kiedy N'gaya otworzyła. - Jesteśmy śledczymi Straży Miejskiej i mieliśmy nadzieję zadać pani i księciu Verowi kilka pytań.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Lis zjawił się w końcu koło Syrusa. Musiał skoczyć parę razy,żeby tu dotrzeć. Jednym rzutem ola ocenił sytuację, a po chwili wspiął się zręcznie na pochylone nad ławeczką drzewo i tam przyczaił, zerkając z góry.
*
- W porządku - powiedział Roar. - Ja jestem Roar. Musisz wiedzieć, że Twój przyjaciel jest aresztowany. Będą tutaj strażnicy i kajdany, ale nie martw się. Nic mu nie grozi, tobie również nie.
*
- Ummm... - powiedziała N'gaya, która w jednym ręku miała patelnię z niemal gotową jajecznicą. - Legitymacja?
Obejrzawszy legitymację dokładnie, zaprosiła śledczych do korytarza.
- Ver? - zawołała. Chyba już nie spał? - Ktoś do ciebie! Zaraz, ja tylko... - Uniosła znacząco patelnię i poszła ją odstawić.
*
- W porządku - powiedział Roar. - Ja jestem Roar. Musisz wiedzieć, że Twój przyjaciel jest aresztowany. Będą tutaj strażnicy i kajdany, ale nie martw się. Nic mu nie grozi, tobie również nie.
*
- Ummm... - powiedziała N'gaya, która w jednym ręku miała patelnię z niemal gotową jajecznicą. - Legitymacja?
Obejrzawszy legitymację dokładnie, zaprosiła śledczych do korytarza.
- Ver? - zawołała. Chyba już nie spał? - Ktoś do ciebie! Zaraz, ja tylko... - Uniosła znacząco patelnię i poszła ją odstawić.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Upiór właśnie dyskretnie chował coś, co wyglądało jak kasetka, do kieszeni. W jej miejsce podłożył zwinięty rulon banknotów.
- W istocie, same rewelacje - przyznał, oddając towarzyszowi gazetę. - Wybacz mi, powinienem się zbierać - dodał. - Do zobaczenia.
Upiór opuścił park i pokierował się z powrotem w miasto.
Syrus obejrzał się za nim krótko, a potem poszedł spotkać Lisa. Ze swojego miejsca, hakkai nie widział za dobrze wymiany między tamtą dwójką.
*
Oreille powoli kiwnęła głową.
*
- Oczywiście - zapewnił uprzejmie śledczy.
- Idę! - odkrzyknął z góry Ver i dołączył do nich po chwili. - Dzień dobry, panowie.
- Dzień dobry, książę. Jeśli mogę, pani godność? - zwrócił się do N'gayi, kiedy zjawiła się z powrotem.
- W istocie, same rewelacje - przyznał, oddając towarzyszowi gazetę. - Wybacz mi, powinienem się zbierać - dodał. - Do zobaczenia.
Upiór opuścił park i pokierował się z powrotem w miasto.
Syrus obejrzał się za nim krótko, a potem poszedł spotkać Lisa. Ze swojego miejsca, hakkai nie widział za dobrze wymiany między tamtą dwójką.
*
Oreille powoli kiwnęła głową.
*
- Oczywiście - zapewnił uprzejmie śledczy.
- Idę! - odkrzyknął z góry Ver i dołączył do nich po chwili. - Dzień dobry, panowie.
- Dzień dobry, książę. Jeśli mogę, pani godność? - zwrócił się do N'gayi, kiedy zjawiła się z powrotem.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Lis podbiegł do niego wkrótce.
- Zapłacił za kasetkę, nie wiem z czym - powiedział.
*
- W porządku - powiedział Roar i wyprostował się, bo wprowadzono właśnie upiora.
W istocie był skuty. Jeden ze strażników posadził go raczej szorstko na jego miejscu, nim cofnęli się, podobnie jak Roar, pod ścianę.
*
- N'gaya. Ja, ummm... - sapnęła i podniosła porzuconą na wieszaku torebkę, żeby wyjąć z niej i podać śledczemu dokumenty.
Jak wiele osób z południa, zwłaszcza kobiet, nie miała nazwiska.
- Zapłacił za kasetkę, nie wiem z czym - powiedział.
*
- W porządku - powiedział Roar i wyprostował się, bo wprowadzono właśnie upiora.
W istocie był skuty. Jeden ze strażników posadził go raczej szorstko na jego miejscu, nim cofnęli się, podobnie jak Roar, pod ścianę.
*
- N'gaya. Ja, ummm... - sapnęła i podniosła porzuconą na wieszaku torebkę, żeby wyjąć z niej i podać śledczemu dokumenty.
Jak wiele osób z południa, zwłaszcza kobiet, nie miała nazwiska.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Syrus mruknął.
- Myślę, że go capnę przy najbliższej okazji i się dowiemy - zdecydował, kierując się z powrotem za zapachem.
*
Upiór, jak to on, nie stawiał strażnikom wielkiego oporu. Za to ledwie wszyscy od nich odstąpili, mała wybiła się ze swojego krzesła, jednym susem przeleciała nad blatem stołu i dobiła w swojego przyjaciela, zarzucając mu rączki na szyję.
- Hej, hej! - sapnął upiór, jeszcze próbując się ratować. Nic z tego, krzesło kolebnęło się pod wpływem uderzenia i oboje wylądowali na podłodze.
Przynajmniej zdążył się obrócić tak że przede wszystkim to on uderzył w posadzkę.
- Też się cieszę - wystękał cicho, niezgrabnie manewrując rękoma aż wreszcie udało mu się ostrożnie przełożyć je przez głowę małej, żeby ją przytulić. Potem przeszedł na meseleriński. - Ty dobrze czujesz? Bezpieczne dom?
Pokiwała główką, wtulając się w niego mocno. Upiór odetchnął z ulgą.
- Gdzie byłeś? - zapytała wilgotno. - Bałam się...
- Szukałem pomoc. Przepraszam, Uszko.
- Głupi! - wybuchnęła dziewczynka i rozpłakała się.
Upiór mruknął i poklepał ją uspokajająco po plecach.
- Już. Już. Jestem. Nie płacze - powiedział miękko.
*
Śledczy podziękował, przejrzał dokumenty i kiwnął głową swojemu koledze, oddając N'gayi jej własność.
- Co łączy was z panią N'gayą, książę? - zwrócił się do Vera.
- Umawiamy się od paru tygodni.
- Mhm. Czy mógłby mi pan powiedzieć, co robił pan wczoraj?
- Oczywiście - zapewnił Ver, trochę w sumie zdziwiony tymi pytaniami.
Kiedy skończył opowiadać, śledczy pokiwał głową.
- Zatem jest tu pani z własnej, nieprzymuszonej woli? - zwrócił się znów do N'gayi.
- Myślę, że go capnę przy najbliższej okazji i się dowiemy - zdecydował, kierując się z powrotem za zapachem.
*
Upiór, jak to on, nie stawiał strażnikom wielkiego oporu. Za to ledwie wszyscy od nich odstąpili, mała wybiła się ze swojego krzesła, jednym susem przeleciała nad blatem stołu i dobiła w swojego przyjaciela, zarzucając mu rączki na szyję.
- Hej, hej! - sapnął upiór, jeszcze próbując się ratować. Nic z tego, krzesło kolebnęło się pod wpływem uderzenia i oboje wylądowali na podłodze.
Przynajmniej zdążył się obrócić tak że przede wszystkim to on uderzył w posadzkę.
- Też się cieszę - wystękał cicho, niezgrabnie manewrując rękoma aż wreszcie udało mu się ostrożnie przełożyć je przez głowę małej, żeby ją przytulić. Potem przeszedł na meseleriński. - Ty dobrze czujesz? Bezpieczne dom?
Pokiwała główką, wtulając się w niego mocno. Upiór odetchnął z ulgą.
- Gdzie byłeś? - zapytała wilgotno. - Bałam się...
- Szukałem pomoc. Przepraszam, Uszko.
- Głupi! - wybuchnęła dziewczynka i rozpłakała się.
Upiór mruknął i poklepał ją uspokajająco po plecach.
- Już. Już. Jestem. Nie płacze - powiedział miękko.
*
Śledczy podziękował, przejrzał dokumenty i kiwnął głową swojemu koledze, oddając N'gayi jej własność.
- Co łączy was z panią N'gayą, książę? - zwrócił się do Vera.
- Umawiamy się od paru tygodni.
- Mhm. Czy mógłby mi pan powiedzieć, co robił pan wczoraj?
- Oczywiście - zapewnił Ver, trochę w sumie zdziwiony tymi pytaniami.
Kiedy skończył opowiadać, śledczy pokiwał głową.
- Zatem jest tu pani z własnej, nieprzymuszonej woli? - zwrócił się znów do N'gayi.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości