- Z demonami - potwierdziła Hatsze z westchnieniem i umilkła.
Nie zamierzała się bronić. Nie uważała, że powinna.
Pojazd przetoczył się przez portal i pojechał zaparkować z pobliżu po stronie ZKP, żeby Isaku i Hatsze mogli przejść w ramach swojej wycieczki.
*
- Dziękuję. Niech Duchy Pustyni czuwają nad tobą - pożegnał go Hisame.
*
Fariha złapała się więc Gabriela, z twarzą mocno w piórach, i pojechali. Pojazd sunął lekko, miękko i szybko - uczucie byłoby zupełnie przyjemne, gdyby nie kopcące tuż obok mechaniczne pojazdy. Zresztą, bez nich pewnie byłoby też bezpieczniej.
Ale przynajmniej łatwiej było podziwiać widoczki z roweru niż z zadaszonego pojazdu, którym poruszali się wcześniej.
20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Uważaj na siebie - powiedział Mamoru, gdy wysiadała.
Isaku zsiadł z Barafu, wiążąc go obok kuszników. Dwóch z nich ruszyło za nim, nie żeby mu to przeszkadzało.
*
- I nad tobą - rzekł Jon i wyszedł.
Isaku zsiadł z Barafu, wiążąc go obok kuszników. Dwóch z nich ruszyło za nim, nie żeby mu to przeszkadzało.
*
- I nad tobą - rzekł Jon i wyszedł.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Hatsze skinęła głową.
- Nie martw się, kochanie - zapewniła, uśmiechnęła się do niego miękko i poszła, zrównać się z Isaku.
Niedługo później przestąpili przez portal i nagle znaleźli się na samym środku piaszczystej pustyni. Gorący wiatr chłostał niesionymi przezeń drobnymi ziarenkami, a słońce prażyło niemiłosiernie, aż światło załamywało się w rozedrganym powietrzu.
Hatsze ruszyła się pierwsza i zaczęła wspinać się na najbliższą wydmę. Stopy tonęły jej w osypującym się piasku.
- Bastet?
Wylazła na szczyt wydmy. Po drugiej stronie leżała rzeka, otoczona gęstymi, zielonymi zaroślami, a nad rzeką rozciągał się kompleks świątynny. Wyglądało to w zasadzie jak mały pałac, z budowlami i rzeźbami na obu brzegach. Największy budynek, bogato zdobiony malowidłami i płaskorzeźbami, rozciągał się wręcz ponad biegiem wody - koryto rzeki przeprowadzono kanałem przez sam jego środek.
- Tu jestem, krewniaczko.
Bastet nadeszła od świątyni, jak zwykle w zasadzie naga. Hatsze zdążyła już zapomnieć, jaka ona była wysoka - przerastała Isaku o głowę.
Spojrzała kocimi oczyma na Isaku, cokolwiek głodnie, a jej wąsy zadrgały, nie skomentowała jednak jego obecności.
- Sobek jest na dole - dodała demonica, przenosząc uwagę z powrotem na Hatszepsut. Namiestnik skinęła głową.
- Dobrze. Chodźmy. Siądziemy nad rzeką.
- Nie martw się, kochanie - zapewniła, uśmiechnęła się do niego miękko i poszła, zrównać się z Isaku.
Niedługo później przestąpili przez portal i nagle znaleźli się na samym środku piaszczystej pustyni. Gorący wiatr chłostał niesionymi przezeń drobnymi ziarenkami, a słońce prażyło niemiłosiernie, aż światło załamywało się w rozedrganym powietrzu.
Hatsze ruszyła się pierwsza i zaczęła wspinać się na najbliższą wydmę. Stopy tonęły jej w osypującym się piasku.
- Bastet?
Wylazła na szczyt wydmy. Po drugiej stronie leżała rzeka, otoczona gęstymi, zielonymi zaroślami, a nad rzeką rozciągał się kompleks świątynny. Wyglądało to w zasadzie jak mały pałac, z budowlami i rzeźbami na obu brzegach. Największy budynek, bogato zdobiony malowidłami i płaskorzeźbami, rozciągał się wręcz ponad biegiem wody - koryto rzeki przeprowadzono kanałem przez sam jego środek.
- Tu jestem, krewniaczko.
Bastet nadeszła od świątyni, jak zwykle w zasadzie naga. Hatsze zdążyła już zapomnieć, jaka ona była wysoka - przerastała Isaku o głowę.
Spojrzała kocimi oczyma na Isaku, cokolwiek głodnie, a jej wąsy zadrgały, nie skomentowała jednak jego obecności.
- Sobek jest na dole - dodała demonica, przenosząc uwagę z powrotem na Hatszepsut. Namiestnik skinęła głową.
- Dobrze. Chodźmy. Siądziemy nad rzeką.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Isaku przyglądał się demonowi uważnie i bez lęku. Wspomnienia nie były groźne.
Głęboko współczuł Hatsze. Już wolał swoich przodków z kapaniem się we krwi i całą resztą.
Zeszli w kierunku rzeki.
Głęboko współczuł Hatsze. Już wolał swoich przodków z kapaniem się we krwi i całą resztą.
Zeszli w kierunku rzeki.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Otoczenie było zasadniczo zupełnie ładne i przyjemne. Aż można było zapomnieć, że kręciły się po nim piekielne demony.
Bastet przeprowadziła ich między parą idealnie symetrycznych rzeźb krokodyli i ładnie przyciętymi krzaczkami na sam brzeg, gdzie czekały na nich ławeczki wyłożone miękkimi poduchami. Obok, mniej więcej ze środka rzeki, wystawały nos i ślepia krokodyla. Stworzenie łypało na nich, gdy siadali.
Dopiero gdy zajęli miejsca, łeb wynurzył się z wody w pełni, odsłaniając umięśnione i mniej więcej ludzkie, białe ciało, miejscami tylko pokryte zrogowaciałą, krokodylą łuską. Sobek wylazł z wody i usiadł sobie na jednej z ławeczek - miał na sobie jedynie białą spódniczkę, zawiązaną złotym pasem, i aktualnie kompletnie mokrą. Jego zwierzęce oczy były nieprzyjemnie nieruchome. Nawet nie za bardzo mrugał.
Bastet przycupnęła obok niego. Z wdziękiem. Owijając się ogonem. Doprawdy, dosłownie każde jej poruszenie było w nienaturalny sposób powabne.
Hatsze potarła oczy. Ta wycieczka już robiła się męcząca.
- Może spróbujemy zacząć od tego Świętego Ducha? - zaproponowała Isaku. To było pierwsze pytanie, jakie się jej nasuwało.
Bastet przeprowadziła ich między parą idealnie symetrycznych rzeźb krokodyli i ładnie przyciętymi krzaczkami na sam brzeg, gdzie czekały na nich ławeczki wyłożone miękkimi poduchami. Obok, mniej więcej ze środka rzeki, wystawały nos i ślepia krokodyla. Stworzenie łypało na nich, gdy siadali.
Dopiero gdy zajęli miejsca, łeb wynurzył się z wody w pełni, odsłaniając umięśnione i mniej więcej ludzkie, białe ciało, miejscami tylko pokryte zrogowaciałą, krokodylą łuską. Sobek wylazł z wody i usiadł sobie na jednej z ławeczek - miał na sobie jedynie białą spódniczkę, zawiązaną złotym pasem, i aktualnie kompletnie mokrą. Jego zwierzęce oczy były nieprzyjemnie nieruchome. Nawet nie za bardzo mrugał.
Bastet przycupnęła obok niego. Z wdziękiem. Owijając się ogonem. Doprawdy, dosłownie każde jej poruszenie było w nienaturalny sposób powabne.
Hatsze potarła oczy. Ta wycieczka już robiła się męcząca.
- Może spróbujemy zacząć od tego Świętego Ducha? - zaproponowała Isaku. To było pierwsze pytanie, jakie się jej nasuwało.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- W porządku - powiedział Isaku. - Dowiedzieliśmy się o wymiarze, działającym podobnie do Pamięci i zamieszkanym przez skrzydlate istoty, zdolne wędrować między wymiarami - streścił. - Są to demony... czy coś innego?
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
- Nie - odrzekł Sobek. Jego paszcza poruszała się ledwie zauważalnie, a głos był chrapliwy, szorstki i nieprzyjemny dla ucha. - Istoty o których mówisz, człowiecze, są dokładnym przeciwieństwem demonów.
- Są sługami Najwyższej Świętości, które wasz prorok, Mahdi, mylnie wziął za bóstwa - dodała Bastet. Hatsze zdawało się, że kocica mruczy. - Dawno temu jedno z tych stworzeń, z tych "Świętych Duchów", upadło, runęło przez wymiary i niżej, dając początek Otchłani. Stał się pierwszym i najważniejszym palcem jej Ręki. Wszystkie inne demony przyszły później.
- To z nim nasi śmiałkowie zawarli układ - zrozumiała Hatsze. - Czy on ma jakieś imię?
- Lucyfer - odrzekła Bastet mrukliwie.
- Są sługami Najwyższej Świętości, które wasz prorok, Mahdi, mylnie wziął za bóstwa - dodała Bastet. Hatsze zdawało się, że kocica mruczy. - Dawno temu jedno z tych stworzeń, z tych "Świętych Duchów", upadło, runęło przez wymiary i niżej, dając początek Otchłani. Stał się pierwszym i najważniejszym palcem jej Ręki. Wszystkie inne demony przyszły później.
- To z nim nasi śmiałkowie zawarli układ - zrozumiała Hatsze. - Czy on ma jakieś imię?
- Lucyfer - odrzekła Bastet mrukliwie.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
W porządku, Isaku jednak starał się nie patrzeć na Bastet. Budziła w nim niezdrową mieszankę emocji, podobnie jak niekiedy Fabiana. Bardzo chciałby zapoznać się z nią bliżej, tu i teraz, a jednocześnie oblewał go zimny pot i zbierało mu się na wymioty. Musiał się umyć. Zaczął bezwiednie rozdrapywać nadgarstek.
- Czyli jak mówił Al - powiedział Isaku. - Czy to możliwe, że te istoty chciałyby nam bezinteresownie pomóc? Czy raczej należy podejrzewać, że mają w tym jakiś biznes?
- Czyli jak mówił Al - powiedział Isaku. - Czy to możliwe, że te istoty chciałyby nam bezinteresownie pomóc? Czy raczej należy podejrzewać, że mają w tym jakiś biznes?
- Akayla
- Kruk
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Rema zamruczała i natychmiast zaczęła się łasić do Isaku. Hatsze zerknęła na nich krótko, z zatroskaniem.
- Lubią być obiektem ludzkiego kultu - odrzekła Bastet. Wyglądała na dziwnie zadowoloną z siebie. - Więc często zakładają swoje własne wyznania religijne. Poza tym ludzie nie mają dla nich nic do zaoferowania, więc nie, nie są interesowne.
Jej ogon uderzył o jej kompletnie nagie uda, jak u podnieconego kota.
- Lubią być obiektem ludzkiego kultu - odrzekła Bastet. Wyglądała na dziwnie zadowoloną z siebie. - Więc często zakładają swoje własne wyznania religijne. Poza tym ludzie nie mają dla nich nic do zaoferowania, więc nie, nie są interesowne.
Jej ogon uderzył o jej kompletnie nagie uda, jak u podnieconego kota.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.3 Nikt nie pytał, wszyscy potrzebowali
Miękkie pacanie ogona zagrało w duszy Isaku. No dobrze, nie w duszy, trochę gdzie indziej niż w duszy.
Wyłamał sobie paznokieć na kciuku. Dźwięk z jakim ten pękł i odszedł miejscami od skóry był okropny. I zabolało. Jak jasna cholera. Isaku z miejsca przeszła ochota na Bastet albo na cokolwiek, za to spojrzał wielkimi oczami na swój zmasakrowany palec, który zdążył się zalać krwią po nadgarstek, zanim jego magia zamknęła naczynia krwionośne.
Wyłamał sobie paznokieć na kciuku. Dźwięk z jakim ten pękł i odszedł miejscami od skóry był okropny. I zabolało. Jak jasna cholera. Isaku z miejsca przeszła ochota na Bastet albo na cokolwiek, za to spojrzał wielkimi oczami na swój zmasakrowany palec, który zdążył się zalać krwią po nadgarstek, zanim jego magia zamknęła naczynia krwionośne.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości