Dzień 5
Syrus wobec tego zniknął i zaraz pojawił się pomiędzy nimi na maszcie. Złapał za ramię ją i Dereka - w jego opinii mężczyzna nie miał wielkich szans sam doskoczyć do grzbietu stworzenia gdyby spróbował, były już za daleko - a potem zniknął znów razem z nimi.
Pojawili się we trójkę w powietrzu, nisko nad grzbietem jednego ze stworzeń. Syrus wypuścił ich i wszyscy troje wylądowali zręcznie. Skóra istoty była szorstka i twarda, łuskowata i trochę zabłocona. Nie wyglądało też na to, że jaszczur zwrócił uwagę na ich nagłe pojawienie się.
- Łau - sapnął Derek, zadzierając głowę.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 5
Ryu wstała ostrożnie, balansując na grzbiecie stwora. Podniosła głowę na jego długą szyję - którą właśnie wyciągnął po wysoko ulokowane liście - i posłała długie, powłóczyste spojrzenie Syrusowi.
- Berek! - krzyknęła bez ostrzeżenia, waląc go w pierś aż mu dech zaparło i zręcznie skoczyła w stronę długiej szyi, pnąc się ku małemu łebkowi stwora, jakby naprawdę było się czego po drodze chwycić.
Ryu wstała ostrożnie, balansując na grzbiecie stwora. Podniosła głowę na jego długą szyję - którą właśnie wyciągnął po wysoko ulokowane liście - i posłała długie, powłóczyste spojrzenie Syrusowi.
- Berek! - krzyknęła bez ostrzeżenia, waląc go w pierś aż mu dech zaparło i zręcznie skoczyła w stronę długiej szyi, pnąc się ku małemu łebkowi stwora, jakby naprawdę było się czego po drodze chwycić.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 5
Syrus sapnął, łapiąc dech, w sumie trochę zaskoczony gestem, a potem roześmiał się ciepło.
Derek, który z całym wrodzonym wdziękiem postanowił włączyć się do zabawy, krzyknął głupio i przeskoczył długim susem na drugiego stwora. Wampir miał więc wybór - i, naturalnie, pogonił za Ryu, wspinając się żwawo po szyi zwierzęcia.
Mniej więcej w połowie jej wysokości zwrócili w końcu na siebie uwagę jaszczura, który obrócił łeb by spojrzeć na nich drobnym, ciemnym okiem, nie przerywając przy tym przeżuwania. Nie wyglądał, jakby się ich bał ani jakby mu jakoś szczególnie przeszkadzali.
Po chwili spiesznej wspinaczki, Syrus zdołał w końcu złapać Ryu za kostkę.
- Berek! - zawołał pogodnie i rozluźnił chwyt, zjeżdżając tym samym po długiej szyi z powrotem na sam dół.
Syrus sapnął, łapiąc dech, w sumie trochę zaskoczony gestem, a potem roześmiał się ciepło.
Derek, który z całym wrodzonym wdziękiem postanowił włączyć się do zabawy, krzyknął głupio i przeskoczył długim susem na drugiego stwora. Wampir miał więc wybór - i, naturalnie, pogonił za Ryu, wspinając się żwawo po szyi zwierzęcia.
Mniej więcej w połowie jej wysokości zwrócili w końcu na siebie uwagę jaszczura, który obrócił łeb by spojrzeć na nich drobnym, ciemnym okiem, nie przerywając przy tym przeżuwania. Nie wyglądał, jakby się ich bał ani jakby mu jakoś szczególnie przeszkadzali.
Po chwili spiesznej wspinaczki, Syrus zdołał w końcu złapać Ryu za kostkę.
- Berek! - zawołał pogodnie i rozluźnił chwyt, zjeżdżając tym samym po długiej szyi z powrotem na sam dół.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 5
Ryu pisnęła, jakby był powód, ale nie mogła zjechać po szyi za Syrusem, bo stwór zaczął ją opuszczać. Dała więc długiego susa na drugiego, który swoją podnosił.
Puściła się w najwyższym momencie.
- Berek! - zawołała, przy zjeździe zaledwie muskając Dereka i zaraz była przy ogonie, szykując się do powrotu na pierwszego smoka.
Ryu pisnęła, jakby był powód, ale nie mogła zjechać po szyi za Syrusem, bo stwór zaczął ją opuszczać. Dała więc długiego susa na drugiego, który swoją podnosił.
Puściła się w najwyższym momencie.
- Berek! - zawołała, przy zjeździe zaledwie muskając Dereka i zaraz była przy ogonie, szykując się do powrotu na pierwszego smoka.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 5
- Ej! - zawołał Derek ze śmiechem i również się puścił, żeby zjechać.
Wylądował u nasady szyi kiedy Ryu już zdążyła przeskoczyć i od razu dał susa na drugiego olbrzyma, gonić oboje hakkaich. Syrus w międzyczasie zdążył przejść pod samą opuszczoną głowę stwora, gdzie przycupnął, przytrzymując się nogami. Zresztą słusznie, bo zwierzę właśnie zaczęło z powrotem podnosić szyję. Syrus skorzystał i zwiesił się na nim głową w dół, jak rasowy wampir z opowieści ludowych.
Derek był jednak ewidentnie bardziej zainteresowany ściganiem Ryu, pogonił więc w kierunku zadu i ogona.
- Ej! - zawołał Derek ze śmiechem i również się puścił, żeby zjechać.
Wylądował u nasady szyi kiedy Ryu już zdążyła przeskoczyć i od razu dał susa na drugiego olbrzyma, gonić oboje hakkaich. Syrus w międzyczasie zdążył przejść pod samą opuszczoną głowę stwora, gdzie przycupnął, przytrzymując się nogami. Zresztą słusznie, bo zwierzę właśnie zaczęło z powrotem podnosić szyję. Syrus skorzystał i zwiesił się na nim głową w dół, jak rasowy wampir z opowieści ludowych.
Derek był jednak ewidentnie bardziej zainteresowany ściganiem Ryu, pogonił więc w kierunku zadu i ogona.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 5
Ryu dobiegła tak daleko na kraniec ogona, jak ten był w stanie utrzymać jej ciężar i odwróciła się do Dereka, niby to bezradnie. Ale kiedy się zbliżył, zeskoczyła lekko, złapała się żelaznym chwytem dolnej krawędzi tegoż i jak mucha przebiegła z powrotem ku nasadzie. Tam wskoczyła ponownie na grzbiet stwora i zaczęła uciekać po jego kręgosłupie - ale niezbyt spiesznie.
Kiedy Derek ją dogonił, poczęła unikać jego wyciągniętych rąk. Uchylała się, odskakiwała, czasem w tył, czasem w bok, nie tracąc ani na chwilę równowagi. Drażniła go, już niemal pozwalając się schwycić i unikając dotyku w ostatniej chwili, z ząbkami wyszczerzonymi w radosnym uśmiechu.
Nie tylko była od najmłodszych lat tak śmiała, że wszystkie damskie krewne prorokowały, że nigdy nie znajdzie męża; była też przez lata shoninem, bez magii, królewskiej opieki czy budzącego grozę pochodzenia. Nie mogła dorównać wyszkolonym mężczyznom siłą, ale też była szybsza i zręczniejsza niż jakikolwiek z nich, przynajmniej nim pojawiły się wampiry. A nawet z młodszymi wampirami mierzyła się niekiedy - i dorównywała im - odkąd pływała pod banderą Mauli. Życie na galeonach, które niekiedy bardzo długo musiały stać w porcie, wśród ludzi generalnie skłonnych do bitki, rozlewu krwi i dowodzeniu swoich racji pięścią oraz ostrzem, było znacznie bezpieczniejsze od prowadzenia klanu, ale na pewno nie pozwalało na zupełną utratę wprawy.
Toteż Derek nie był dla Ryu właściwie żadnym przeciwnikiem.
- Idę zerknąć na krajobraz - rzuciła pogodnie, gdy dotarli już w swoim przedziwnym tańcu do nasady szyi stworzenia i jednym długim susem opuściła Dereka, żeby wspiąć się na uniesioną głowę, gdzie przycupnęła tuż za wielkimi, podłużnymi nozdrzami.
Las rzeczywiście ciągnął się jak okiem sięgnąć, chociaż miała wrażenie, że daleko, na horyzoncie, majaczy coś innego. Wytężyła wzrok i doszła do wniosku, że mogą to być jakieś bagna, bowiem snuły się tam wyraźne i ciężkie opary mgły bądź jakiś wyziewów.
Ryu dobiegła tak daleko na kraniec ogona, jak ten był w stanie utrzymać jej ciężar i odwróciła się do Dereka, niby to bezradnie. Ale kiedy się zbliżył, zeskoczyła lekko, złapała się żelaznym chwytem dolnej krawędzi tegoż i jak mucha przebiegła z powrotem ku nasadzie. Tam wskoczyła ponownie na grzbiet stwora i zaczęła uciekać po jego kręgosłupie - ale niezbyt spiesznie.
Kiedy Derek ją dogonił, poczęła unikać jego wyciągniętych rąk. Uchylała się, odskakiwała, czasem w tył, czasem w bok, nie tracąc ani na chwilę równowagi. Drażniła go, już niemal pozwalając się schwycić i unikając dotyku w ostatniej chwili, z ząbkami wyszczerzonymi w radosnym uśmiechu.
Nie tylko była od najmłodszych lat tak śmiała, że wszystkie damskie krewne prorokowały, że nigdy nie znajdzie męża; była też przez lata shoninem, bez magii, królewskiej opieki czy budzącego grozę pochodzenia. Nie mogła dorównać wyszkolonym mężczyznom siłą, ale też była szybsza i zręczniejsza niż jakikolwiek z nich, przynajmniej nim pojawiły się wampiry. A nawet z młodszymi wampirami mierzyła się niekiedy - i dorównywała im - odkąd pływała pod banderą Mauli. Życie na galeonach, które niekiedy bardzo długo musiały stać w porcie, wśród ludzi generalnie skłonnych do bitki, rozlewu krwi i dowodzeniu swoich racji pięścią oraz ostrzem, było znacznie bezpieczniejsze od prowadzenia klanu, ale na pewno nie pozwalało na zupełną utratę wprawy.
Toteż Derek nie był dla Ryu właściwie żadnym przeciwnikiem.
- Idę zerknąć na krajobraz - rzuciła pogodnie, gdy dotarli już w swoim przedziwnym tańcu do nasady szyi stworzenia i jednym długim susem opuściła Dereka, żeby wspiąć się na uniesioną głowę, gdzie przycupnęła tuż za wielkimi, podłużnymi nozdrzami.
Las rzeczywiście ciągnął się jak okiem sięgnąć, chociaż miała wrażenie, że daleko, na horyzoncie, majaczy coś innego. Wytężyła wzrok i doszła do wniosku, że mogą to być jakieś bagna, bowiem snuły się tam wyraźne i ciężkie opary mgły bądź jakiś wyziewów.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 5
Derek prychnął z rozbawieniem i potwierdził, a ponieważ smokowi ciążyły na głowie już dwie osoby, przeskoczył na drugiego żeby też się rozejrzeć.
Syrus tymczasem, dotąd obserwujący tę gonitwę ze swojej dziwnej pozycji, bujnął się i przycupnął u nasady głowy stworzenia.
- Lubi cię - stwierdził konspiracyjnym tonem, także utkwiwszy wzrok w tajemniczych oparach unoszących się w oddali. Musiał wysłać zwiadowcę na smoku. - To dobrze.
Derek prychnął z rozbawieniem i potwierdził, a ponieważ smokowi ciążyły na głowie już dwie osoby, przeskoczył na drugiego żeby też się rozejrzeć.
Syrus tymczasem, dotąd obserwujący tę gonitwę ze swojej dziwnej pozycji, bujnął się i przycupnął u nasady głowy stworzenia.
- Lubi cię - stwierdził konspiracyjnym tonem, także utkwiwszy wzrok w tajemniczych oparach unoszących się w oddali. Musiał wysłać zwiadowcę na smoku. - To dobrze.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 5
- Och tak, tylko żeby szlag nie trafił twojej dyscypliny i porządku, Dokusui-sama - odpowiedziała Ryu, siadając wygodniej, z jedną nogą zwieszoną na bok, skoro głowa stwora okazała się wystarczająco stabilna.
- Och tak, tylko żeby szlag nie trafił twojej dyscypliny i porządku, Dokusui-sama - odpowiedziała Ryu, siadając wygodniej, z jedną nogą zwieszoną na bok, skoro głowa stwora okazała się wystarczająco stabilna.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 5
- Na wszystko jest odpowiedni czas i miejsce - stwierdził Syrus. - Swoją drogą, Syrus. Ewentualnie Api.
- Na wszystko jest odpowiedni czas i miejsce - stwierdził Syrus. - Swoją drogą, Syrus. Ewentualnie Api.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: pływanie łajbą po wielkiej rzece
Dzień 5
- Hai, Syrus-sama - odpowiedziała Ryu. - Chciałabym mieć czas - przyznała i westchnęła cicho.
- Umiera? - zainteresował się żywo Neatan.
Nie mogąc odezwać się do Ryu przez jej wisior - a sporządzone przez Maulę wisiory, jako jedne z nielicznych w historii oznaczone indywidualnie dobranymi runami, były tak dobre, że aż budziły w nim niesmak - obrał sobie za cel Syrusa.
- Zapytaj, czy nie chciałaby oddać swojego ciała do celów naukowych, mógłbym z takich tkanek wyhodować całkiem sporo powłok.
- Hai, Syrus-sama - odpowiedziała Ryu. - Chciałabym mieć czas - przyznała i westchnęła cicho.
- Umiera? - zainteresował się żywo Neatan.
Nie mogąc odezwać się do Ryu przez jej wisior - a sporządzone przez Maulę wisiory, jako jedne z nielicznych w historii oznaczone indywidualnie dobranymi runami, były tak dobre, że aż budziły w nim niesmak - obrał sobie za cel Syrusa.
- Zapytaj, czy nie chciałaby oddać swojego ciała do celów naukowych, mógłbym z takich tkanek wyhodować całkiem sporo powłok.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości