Yuki pokręciła głową. Nie wiedziała.
- Ciekawe, co jest taką drażniącą materią - mruknęła.
To była wioska w dżungli i nie wyglądała na taką, mierzącą się z wielkimi problemami.
- Czarnoksiężnik. Może Czarnoksiężnik to badał - wymyśliła. - Ale nie wiem, co z tego wynikło.
20.2: Przygody Kruka żeglarza
- Akayla
- Kruk
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
Tau pokiwał głową.
- Znając go, pewnie tak - zgodził się. Milczał przez chwilę. - Wredny był. Jeszcze przed całą tą sprawą z wojną - dodał. - Był z nami przez chwilę w czasie rejsu na tamtej rzece, i działał wszystkim na nerwy.
Nad lasem, w kierunku z którego przyszli, zarysowały się wyraźnie sylwetki smoka i Skrzydlatego. Na razie, nikt z mieszkańców ich jeszcze nie zauważył.
- Znając go, pewnie tak - zgodził się. Milczał przez chwilę. - Wredny był. Jeszcze przed całą tą sprawą z wojną - dodał. - Był z nami przez chwilę w czasie rejsu na tamtej rzece, i działał wszystkim na nerwy.
Nad lasem, w kierunku z którego przyszli, zarysowały się wyraźnie sylwetki smoka i Skrzydlatego. Na razie, nikt z mieszkańców ich jeszcze nie zauważył.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
- Ten, którego ja znałam, nie był wredny. Za to zupełnie pozbawiony cienia ludzkich odruchów - powiedziała Yuki. - Chodź, wyjdźmy im naprzeciw - powiedziała, wskazując smoka.
Dobrze, żeby wylądował przy nich, a kłócący się mężczyźni będą zapewne krzyczeli na siebie jeszcze jakiś czas.
Dobrze, żeby wylądował przy nich, a kłócący się mężczyźni będą zapewne krzyczeli na siebie jeszcze jakiś czas.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
Tau skinął jej głową i poszli.
Spotkali Tafu i I'waiego tuż za granicą wioski. Ten pierwszy przyjaźnie trącił Yuki łbem na powitanie. Tau uśmiechnął się leciutko. Uroczy byli.
Spotkali Tafu i I'waiego tuż za granicą wioski. Ten pierwszy przyjaźnie trącił Yuki łbem na powitanie. Tau uśmiechnął się leciutko. Uroczy byli.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
Yuki podrapała smoka za rogiem.
- Przepraszam, że tak odeszliśmy bez słowa, cerendi - powiedziała. - Chodź, czekamy aż tutejsza starszyzna przestanie się kłócić i zacznie nas zauważać.
Ponownie przeszli przez wioskę, tym razem nieco większą grupą, w kierunku chaty, którą wskazała im przedtem uprzejma osadniczka.
- Przepraszam, że tak odeszliśmy bez słowa, cerendi - powiedziała. - Chodź, czekamy aż tutejsza starszyzna przestanie się kłócić i zacznie nas zauważać.
Ponownie przeszli przez wioskę, tym razem nieco większą grupą, w kierunku chaty, którą wskazała im przedtem uprzejma osadniczka.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
- Aż takie mają problemy? - syknął smok. Trochę ze wzgardą.
- Najwyraźniej - potaknął Tau.
Tym razem do chaty odprowadziły ich szepty osadników. Od dawna nie widzieli smoka, ale największą sensację wzbudzał I'wai, którego określali jako "mocno zmienionego". Przynajmniej dorośli. Dzieciakom Skrzydlaty bardzo się podobał i wyrażały nadzieję że też będą mieć skrzydła i szpony, jak dorosną.
Drzwi otworzyły się na krótko po ich powrocie. Dwójka młodych mężczyzn opuściła chatę, łypiąc na siebie wrogo w drodze do domów. Trzeci wyszedł na ganek i zamrugał na ich widok, zdumiony.
Był raczej postawnym mężczyzną, z gęstą brodą, w szacie przepasanej zielonym sznurem. Wyglądał na najwyżej czterdzieści lat.
- Wejdźcie - zaprosił ich jednak do, jak się okazało, jednoizbowej chaty.
Było w niej łóżko, piec, parę koślawych szaf i szafek, i ława. Gdzieś w kącie była też klapa w podłodze, prowadząca do suchej piwniczki, w której gospodarz przechowywał trochę żywności i drewno na opał.
- Tak? - zapytał, gdy wszyscy już usiedli.
- Najwyraźniej - potaknął Tau.
Tym razem do chaty odprowadziły ich szepty osadników. Od dawna nie widzieli smoka, ale największą sensację wzbudzał I'wai, którego określali jako "mocno zmienionego". Przynajmniej dorośli. Dzieciakom Skrzydlaty bardzo się podobał i wyrażały nadzieję że też będą mieć skrzydła i szpony, jak dorosną.
Drzwi otworzyły się na krótko po ich powrocie. Dwójka młodych mężczyzn opuściła chatę, łypiąc na siebie wrogo w drodze do domów. Trzeci wyszedł na ganek i zamrugał na ich widok, zdumiony.
Był raczej postawnym mężczyzną, z gęstą brodą, w szacie przepasanej zielonym sznurem. Wyglądał na najwyżej czterdzieści lat.
- Wejdźcie - zaprosił ich jednak do, jak się okazało, jednoizbowej chaty.
Było w niej łóżko, piec, parę koślawych szaf i szafek, i ława. Gdzieś w kącie była też klapa w podłodze, prowadząca do suchej piwniczki, w której gospodarz przechowywał trochę żywności i drewno na opał.
- Tak? - zapytał, gdy wszyscy już usiedli.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
- Um... więc... jesteśmy z innego lądu - powiedziała Yuki. - I zastanawiamy się... skąd wy się tutaj wzięliście. W zupełnie innej części świata. Oraz czy nie widzieliście przypadkiem dużej grupy ludzi i koni z jednym paskudnym Pradawnym - dodała. Bo może widzieli. Chociaż wątpiła.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
Mężczyzna uniósł brwi.
- Nie, nie widzieliśmy nikogo takiego - zapewnił. - Raczej nie miewamy tu gości. Przybyliśmy tu parę miesięcy temu, z Meselerinu - wyjaśnił. - Wypłynęliśmy w poszukiwaniu dobrego miejsca na założenie niezależnej osady. Wylądowaliśmy na tej wyspie, zgodziliśmy się że jest dostatecznie dobra i zostaliśmy.
- Ale dlaczego? - chciał wiedzieć Tau. - Czy żyło wam się źle w Meselerinie?
- Czteroletnia - powiedział powoli - była rezultatem odejścia ludzkości od tradycyjnych wartości i rezygnacji ze wspólnoty z naturą. Ale król Berg ewidentnie tego nie rozumie. Nawet po przeprowadzeniu całego naszego narodu do tego wspaniałego, dziewiczego świata, uznał za właściwe zamknięcie nas w miejskich murach! A Krąg Druidzki to poparł! - Pokręcił głową z żalem. - Wtedy zrozumiałem, że Meselerinu już nie da się ocalić. Zebraliśmy się więc, przygotowaliśmy statek i wyruszyliśmy w drogę.
I'wai zaczął popatrywać po swoich towarzyszach. Że co, do cholery? Czy tym ludziom kompletnie odbiło?
- Nie, nie widzieliśmy nikogo takiego - zapewnił. - Raczej nie miewamy tu gości. Przybyliśmy tu parę miesięcy temu, z Meselerinu - wyjaśnił. - Wypłynęliśmy w poszukiwaniu dobrego miejsca na założenie niezależnej osady. Wylądowaliśmy na tej wyspie, zgodziliśmy się że jest dostatecznie dobra i zostaliśmy.
- Ale dlaczego? - chciał wiedzieć Tau. - Czy żyło wam się źle w Meselerinie?
- Czteroletnia - powiedział powoli - była rezultatem odejścia ludzkości od tradycyjnych wartości i rezygnacji ze wspólnoty z naturą. Ale król Berg ewidentnie tego nie rozumie. Nawet po przeprowadzeniu całego naszego narodu do tego wspaniałego, dziewiczego świata, uznał za właściwe zamknięcie nas w miejskich murach! A Krąg Druidzki to poparł! - Pokręcił głową z żalem. - Wtedy zrozumiałem, że Meselerinu już nie da się ocalić. Zebraliśmy się więc, przygotowaliśmy statek i wyruszyliśmy w drogę.
I'wai zaczął popatrywać po swoich towarzyszach. Że co, do cholery? Czy tym ludziom kompletnie odbiło?
- Los
- Mistrz Gry
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
- Och - powiedziała Yuki. - Czyli przybyliście do Nowego Świata w tej samej fali uchodźców, co wszyscy inni. Tej części nie rozumiałam - przyznała. - Cóż... skoro już tu jesteśmy... potrzeba wam czegoś?
Z tego co widziała, rozpaczliwie było im potrzeba ochrony przed tutejszymi mutacjami, ale może oni nie postrzegali sprawy w ten sposób.
Z tego co widziała, rozpaczliwie było im potrzeba ochrony przed tutejszymi mutacjami, ale może oni nie postrzegali sprawy w ten sposób.
- Akayla
- Kruk
Re: 20.2: Przygody Kruka żeglarza
Mężczyzna uśmiechnął się.
- Jesteś bardzo miła - zapewnił ją. - Dziękuję, nie ma potrzeby. Radzimy sobie dosyć dobrze. Może wam moglibyśmy jakoś pomóc? - zaoferował w drugą stronę. - Potrzebujecie bezpiecznego noclegu? Lub może zapasów?
- Jesteś bardzo miła - zapewnił ją. - Dziękuję, nie ma potrzeby. Radzimy sobie dosyć dobrze. Może wam moglibyśmy jakoś pomóc? - zaoferował w drugą stronę. - Potrzebujecie bezpiecznego noclegu? Lub może zapasów?
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości