Isaku pokręcił głową. W końcu stajnie były z tyłu.
- Gdzie jest Lees? - spytał Bashara, który przyszedł zapytać o kolację.
- Jest na stajni, wasza wysokość.
- Dalej? - Zanudzą Ainara na śmierć. - Na? - zorientował się.
- Na dachu.
Isaku był z urodzenia hakkaim, więc zdziwił się tylko trochę, głównie że Lees zaryzykował złamanie nogi.
- Możesz poinformować ich, że będziemy zaraz jeść? Dziękuję.
*
Upiory kiwnęły głowami i już ich nie było.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Nie połamią się? - zmartwiła się Fabia, której myśli najwyraźniej biegły podobnym torem. - Mam nadzieję, że Ainar ich pilnuje...
*
Syrus leciał chwilę nad drogą, za zapachem, nim wreszcie doścignął wóz, może dwie godziny drogi od miejskich bram. Śmiertelnie przeraził woźnicę. Te klimaty.
Ostatecznie mężczyzna nie omdlał jednak i zgodził się zatrzymać wóz na poboczu.
- Jestem drobnym kupcem, mam rodzinę do wykarmienia, panie...
- Nie zrobię ci krzywdy - powtórzył Syrus, aktualnie zajęty przeszukiwaniem ładunku. Nie widział ani nie czuł nic podejrzanego. Wóz był wyładowany mąką, ziemniakami, pomarszczonymi jabłkami, oliwą i paroma belami wełny, oddzielonymi płótnem ochronnym, żeby się nie pobrudziły.
- Jestem uczciwym człowiekiem, panie...
- Nie mam wątpliwości - westchnął Syrus i odwrócił się do niego. - Dokąd to wieziesz? Komu zamierzałeś to sprzedać?
- Mam stragan w biedniejszej części miasta, panie... i zaopatruję jedną z tamtejszych piekarni.
Syrus spojrzał na ładunek. Zatem albo te rzeczy był zaklęte, albo wciśnięto w nie coś zaklętego, czego jeszcze nie poczuł... albo. Albo zastosowano jakąś truciznę. W ramach szeroko zakrojonego ataku na wielką skalę. Trochę tak jak on to uczynił w młodości. Ze studniami.
Ile takich wozów wjechało już do miasta?
- Zostań tutaj - nakazał kupcowi. - Otrzymasz rekompensatę za twój towar.
Jeśli nafaszerowali czymś mąkę albo jabłka i ziemniaki, odpowiedź pewnie czekała wśród przechwyconych przez nich paczek. Musiał powiedzieć Roarowi.
*
Syrus leciał chwilę nad drogą, za zapachem, nim wreszcie doścignął wóz, może dwie godziny drogi od miejskich bram. Śmiertelnie przeraził woźnicę. Te klimaty.
Ostatecznie mężczyzna nie omdlał jednak i zgodził się zatrzymać wóz na poboczu.
- Jestem drobnym kupcem, mam rodzinę do wykarmienia, panie...
- Nie zrobię ci krzywdy - powtórzył Syrus, aktualnie zajęty przeszukiwaniem ładunku. Nie widział ani nie czuł nic podejrzanego. Wóz był wyładowany mąką, ziemniakami, pomarszczonymi jabłkami, oliwą i paroma belami wełny, oddzielonymi płótnem ochronnym, żeby się nie pobrudziły.
- Jestem uczciwym człowiekiem, panie...
- Nie mam wątpliwości - westchnął Syrus i odwrócił się do niego. - Dokąd to wieziesz? Komu zamierzałeś to sprzedać?
- Mam stragan w biedniejszej części miasta, panie... i zaopatruję jedną z tamtejszych piekarni.
Syrus spojrzał na ładunek. Zatem albo te rzeczy był zaklęte, albo wciśnięto w nie coś zaklętego, czego jeszcze nie poczuł... albo. Albo zastosowano jakąś truciznę. W ramach szeroko zakrojonego ataku na wielką skalę. Trochę tak jak on to uczynił w młodości. Ze studniami.
Ile takich wozów wjechało już do miasta?
- Zostań tutaj - nakazał kupcowi. - Otrzymasz rekompensatę za twój towar.
Jeśli nafaszerowali czymś mąkę albo jabłka i ziemniaki, odpowiedź pewnie czekała wśród przechwyconych przez nich paczek. Musiał powiedzieć Roarowi.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- To nie jest wysoki budynek - uspokoił ją Isaku. - Chodź, przejdźmy do jadalni.
Chłopcy też wkrótce się tam zjawili, nawet nie połamani.
*
Wkrótce rozespany Roar siedział już w swojej kanciapie w lochu razem ze Starszym, Fenrirem, który niuchał uważnie paczkę za paczką.
Chłopcy też wkrótce się tam zjawili, nawet nie połamani.
*
Wkrótce rozespany Roar siedział już w swojej kanciapie w lochu razem ze Starszym, Fenrirem, który niuchał uważnie paczkę za paczką.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Fabia w duchu odetchnęła z ulgą.
- Długo cię nie było - zagaiła wobec tego do Isaku. Skoro o Leesa nie musiała się już martwić.
*
Nie było z nich czuć niczego szczególnego. W dotyku za to czuć było, że wypchano je jakimś proszkiem. Po przyjrzeniu się, był biały, krystaliczny. W skrzyniach natomiast były słoiki. Na oko, z wodą. Z nich też nie było czuć niczego konkretnego.
A przynajmniej tak było ze skrzyniami, które były pełne. Pozostałe zawierały opróżnione słoiki. Znalazł się też mniejszy pakunek ze strzykawkami.
- Długo cię nie było - zagaiła wobec tego do Isaku. Skoro o Leesa nie musiała się już martwić.
*
Nie było z nich czuć niczego szczególnego. W dotyku za to czuć było, że wypchano je jakimś proszkiem. Po przyjrzeniu się, był biały, krystaliczny. W skrzyniach natomiast były słoiki. Na oko, z wodą. Z nich też nie było czuć niczego konkretnego.
A przynajmniej tak było ze skrzyniami, które były pełne. Pozostałe zawierały opróżnione słoiki. Znalazł się też mniejszy pakunek ze strzykawkami.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Benggador i jego dziewczyna... Czy tam żona, nie wiem... Byli całkiem mili, gdy już przestali się pastwić. W zasadzie, chyba nas odwiedzą. Pamiętasz jeszcze Benggador? - spytał Leesa. - Bena?
- Dziadzię Bena? Słabo. Pamiętam, że był rudy - powiedział Lees. - I miał tatuaże.
*
Wampir wziął trochę proszku na palec i polizał. Potem zabrał się za niuchanie opróżnionych naczyń.
- Dziadzię Bena? Słabo. Pamiętam, że był rudy - powiedział Lees. - I miał tatuaże.
*
Wampir wziął trochę proszku na palec i polizał. Potem zabrał się za niuchanie opróżnionych naczyń.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Fabia uśmiechnęła się lekko, miękko.
- Wszystko się zgadza - zapewniła go z rozbawieniem. - Jest elfem z gór. Oni wszyscy są rudzi - wyjaśniła mu.
*
Proszek nie miał smaku i nie bardzo chciał się rozpuścić w ustach. Za to opróżnione słoiki pachniały wodą. Jakieś resztki płynu nawet zalegały na dnie.
- Wszystko się zgadza - zapewniła go z rozbawieniem. - Jest elfem z gór. Oni wszyscy są rudzi - wyjaśniła mu.
*
Proszek nie miał smaku i nie bardzo chciał się rozpuścić w ustach. Za to opróżnione słoiki pachniały wodą. Jakieś resztki płynu nawet zalegały na dnie.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Aha - mruknął Lees. - Był też kiedyś na Wyspie, co? Na wyścigach. Ale nie rozmawialiśmy.
- Chyba tak - potaknął Isaku.
*
- Mam wylizać to wszystko? - spytał Fenrir, wypluwając kryształy.
Roar pokręcił głową.
- Niech Ragnar skoczy z tym do ZKP, tam mają laboratorium. Na uniwersytecie - powiedział. - Ja przekażę tamtejszej straży, żeby rozpowszechnili informację o skażonej żywności i spróbuję znaleźć resztę transportów z ostatniej doby.
- Chyba tak - potaknął Isaku.
*
- Mam wylizać to wszystko? - spytał Fenrir, wypluwając kryształy.
Roar pokręcił głową.
- Niech Ragnar skoczy z tym do ZKP, tam mają laboratorium. Na uniwersytecie - powiedział. - Ja przekażę tamtejszej straży, żeby rozpowszechnili informację o skażonej żywności i spróbuję znaleźć resztę transportów z ostatniej doby.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Mhm, też pamiętam - potaknęła Fabia. - Nie mieliśmy z nim za dobrej relacji, pewnie dlatego nie podszedł - przyznała. - Ale to miło, że zacznie bywać.
Ona Bena nie znała. Wiedziała, jak wygląda, ale nigdy nie miała z nim kontaktu.
Ona Bena nie znała. Wiedziała, jak wygląda, ale nigdy nie miała z nim kontaktu.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Taaak... Sam przyznał, że nie zbliżał się ze względu na nasz konflikt - przyznał Isaku. - Nie dziwię mu się.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Fabia pokiwała głową. Z tego co Isaku powiedział jej o swojej historii z Benem, też się nie dziwiła. Ale nie miała ochoty wywlekać drastycznych szczegółów jeśli Lees nie pytał - bo i po co.
- Jutro jedziemy z Isaku do Świątyni, na ślub jednego z synów Karaiego - dodała, bo temat Bena trochę się wyczerpał. - Chcecie jechać z nami czy wolelibyście zostać?
- Jutro jedziemy z Isaku do Świątyni, na ślub jednego z synów Karaiego - dodała, bo temat Bena trochę się wyczerpał. - Chcecie jechać z nami czy wolelibyście zostać?
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości