Pomysł Syrusa nie był zły, bo kiedy Wielki go wyczuł, jego aura eksplodowała wściekłością. Syrus znalazł Drake w zamku, ciskającego na Kellama najgorsze przekleństwa w trakcie zakładania zbroi.
- Czy ten bezużyteczny, leniwy, nadęty skurwysyn nie może nic zrobić sam? - ryknął na powitanie. - Żyje ktoś w tej ruderze?
- Hnmm - powiedziała Sofija z jednej ze spróchniałych, sufitowych belek. - Ja.
- Pilnujesz Amaterasu.
- Zadzwonię w razie czego. Cześć, Syrus. - Pomachała wampirowi.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Syrus, zasadniczo, zgadzał się z Drakeiem. Władca Umarłych miał w końcu zajęcie, a Kellam głównie kisił się na mieszkaniu. Uznał jednak, że nie musi nic mówić. Wielki raczej już wiedział, co myśli.
- Cześć, Sofija - przywitał się ciepło i odmachał jej.
Poczekał grzecznie, aż Drake skończy się ubierać, a potem zabrał go do Semiramidy, żeby spotkać się z oddziałami.
- Cześć, Sofija - przywitał się ciepło i odmachał jej.
Poczekał grzecznie, aż Drake skończy się ubierać, a potem zabrał go do Semiramidy, żeby spotkać się z oddziałami.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Nikt nie zwrócił na nich wielkiej uwagi, nawet pomimo dwóch zgniłych psów, które Drake miał na smyczy, a które były raczej... unikalne. Głównie ponieważ wszyscy obserwowali epicką kłótnię. Gaba wrzeszczała na Czarne Skrzydło, z każdym słowem waląc pięścią w jego zbroję:
- Przysięgam, jeszcze raz położysz na mnie łapy, ty północna świnio, to wymażę twój rozlazły ryj z powierzchni ziemi jak ty swego czasu cholerne wioski!
- Nie położyłem na tobie łap, po pierwsze, tylko mój smok mnie popchnął - wycedził Hans w odpowiedzi.
- Znacie się? - ucieszył się Roar, najwyraźniej zupełnie chętny dołączyć do potyczki.
- Nie znam tej wariatki.
- Oczywiście. Oddziały tego tchórza spaliły meselerińską wioskę i uciekły przez granicę, zanim nasze własne lotnictwo zdołało ich przemielić.
- Po pierwsze, wasze lotnictwo nie miało szans, po drugie, żadną wioskę tylko port szabrowników.
- Ja też go znam - powiedział Roar do Gaby. - Jego ludzie bardzo ładnie wisieli wokół wzgórza, z którego nasi harpunnicy strącali ich jak muchy.
Gaba roześmiała się, jednocześnie ponuro i z radością. Kraha ryknęła, rozkładając szeroko skrzydła.
- I ilu tych harpunników zostało wam po tej potyczce, przypomnij mi? - zakpił Czarne Skrzydło.
- Przysięgam, jeszcze raz położysz na mnie łapy, ty północna świnio, to wymażę twój rozlazły ryj z powierzchni ziemi jak ty swego czasu cholerne wioski!
- Nie położyłem na tobie łap, po pierwsze, tylko mój smok mnie popchnął - wycedził Hans w odpowiedzi.
- Znacie się? - ucieszył się Roar, najwyraźniej zupełnie chętny dołączyć do potyczki.
- Nie znam tej wariatki.
- Oczywiście. Oddziały tego tchórza spaliły meselerińską wioskę i uciekły przez granicę, zanim nasze własne lotnictwo zdołało ich przemielić.
- Po pierwsze, wasze lotnictwo nie miało szans, po drugie, żadną wioskę tylko port szabrowników.
- Ja też go znam - powiedział Roar do Gaby. - Jego ludzie bardzo ładnie wisieli wokół wzgórza, z którego nasi harpunnicy strącali ich jak muchy.
Gaba roześmiała się, jednocześnie ponuro i z radością. Kraha ryknęła, rozkładając szeroko skrzydła.
- I ilu tych harpunników zostało wam po tej potyczce, przypomnij mi? - zakpił Czarne Skrzydło.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Ci ludzie. Ci ludzie byli jeszcze gorsi niż Kellam.
Syrus przymknął na chwileczkę oczy, wziął króciutki wdech, a potem wepchnął się między nich - głównie żeby w ogóle zauważyli jego obecność. W przeciwnym razie mogło to być trudne.
- Czy możemy skupić się na łowcach niewolników i nielegalnej krwi? - warknął, mierząc spojrzeniem oboje. - Potem się rozszarpiecie, jeśli chcecie.
Syrus przymknął na chwileczkę oczy, wziął króciutki wdech, a potem wepchnął się między nich - głównie żeby w ogóle zauważyli jego obecność. W przeciwnym razie mogło to być trudne.
- Czy możemy skupić się na łowcach niewolników i nielegalnej krwi? - warknął, mierząc spojrzeniem oboje. - Potem się rozszarpiecie, jeśli chcecie.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Gaba mruknęła ponuro i zawróciła, ustawić swoich ludzi. Czarne Skrzydło pokręcił głową.
- Co ty wyrabiasz? - wysyczał do Krahy ledwo słyszalnie, wsiadając na jej grzbiet. Reszta rozmowy, o ile była, odbyła się mentalnie, więc Syrus usłyszał już tylko chichot reveta.
- Cyrk - skomentował Drake.
Chociaż trzeba przyznać, gotowi do drogi wszyscy byli bardzo szybko.
- Co ty wyrabiasz? - wysyczał do Krahy ledwo słyszalnie, wsiadając na jej grzbiet. Reszta rozmowy, o ile była, odbyła się mentalnie, więc Syrus usłyszał już tylko chichot reveta.
- Cyrk - skomentował Drake.
Chociaż trzeba przyznać, gotowi do drogi wszyscy byli bardzo szybko.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Syrus zabrał ich więc, gdzie trzeba - prosto na dziedziniec przeklętej winnicy.
Miejsce było urokliwe. Wielki, bielony budynek z rudo-czerwonym dachem, otoczony naokoło równie bielonym, gładzonym murem. Strzeliste cyprysy, rosnące obok i bezpośrednio za domem. Bujne kwiecie na rabatkach przed frontem. Wysypany drobnym żwirem, okrągły podjazd dla wozów. Do tego ze środka dobiegały odgłosy zupełnie przyjemnej muzyki.
Boczne i tylne bramki w murze wypadały na rozległe, pofalowane pola winogron. Były obecnie zamknięte - o tej porze nikt już nie pracował w polu.
Cały obrazek dopełniał wyczuwalny dla wampirów, dobiegający z piwnic zapach wina.
Z wnętrza czuć było też wampira, a w zasadzie, wampiry. Było ich troje - jeden Starszy i dwoje Poślednich. Poza nim, winnicę zamieszkiwało najwyraźniej sześcioro upiorów i rzesza raczej młodych ludzi, w tym także zupełnie małych dzieci - tak na oko przynajmniej osiemdziesięciu. Nie było czuć krwi i, po prawdzie, nikt też nie pachniał jakoś specjalnie stresem. Wszyscy, za wyjątkiem wampirów, które struchlały kiedy Drake nagle pojawił się przed ich domem, byli raczej rozluźnieni.
- Zwróćcie proszę uwagę, żeby nikt nie wyszedł - poprosił Syrus Hansa i Gabę, bo w polach nikogo nie czuł.
Potem poszedł zastukać do drzwi. Chwilę poczekał, nim otworzył mu chłopak: na oko piętnastoletni, ubrany skromnie, ale raczej schludnie.
- Um, dobry wieczór? Panowie zabłądzili? - zapytał niepewnie.
- Mamy sprawę do pana tej pięknej winnicy.
- Zostaw, Nicolas - poprosił Starszy, podchodząc. Dość delikatnym gestem odepchnął chłopaka. - Słucham.
Miejsce było urokliwe. Wielki, bielony budynek z rudo-czerwonym dachem, otoczony naokoło równie bielonym, gładzonym murem. Strzeliste cyprysy, rosnące obok i bezpośrednio za domem. Bujne kwiecie na rabatkach przed frontem. Wysypany drobnym żwirem, okrągły podjazd dla wozów. Do tego ze środka dobiegały odgłosy zupełnie przyjemnej muzyki.
Boczne i tylne bramki w murze wypadały na rozległe, pofalowane pola winogron. Były obecnie zamknięte - o tej porze nikt już nie pracował w polu.
Cały obrazek dopełniał wyczuwalny dla wampirów, dobiegający z piwnic zapach wina.
Z wnętrza czuć było też wampira, a w zasadzie, wampiry. Było ich troje - jeden Starszy i dwoje Poślednich. Poza nim, winnicę zamieszkiwało najwyraźniej sześcioro upiorów i rzesza raczej młodych ludzi, w tym także zupełnie małych dzieci - tak na oko przynajmniej osiemdziesięciu. Nie było czuć krwi i, po prawdzie, nikt też nie pachniał jakoś specjalnie stresem. Wszyscy, za wyjątkiem wampirów, które struchlały kiedy Drake nagle pojawił się przed ich domem, byli raczej rozluźnieni.
- Zwróćcie proszę uwagę, żeby nikt nie wyszedł - poprosił Syrus Hansa i Gabę, bo w polach nikogo nie czuł.
Potem poszedł zastukać do drzwi. Chwilę poczekał, nim otworzył mu chłopak: na oko piętnastoletni, ubrany skromnie, ale raczej schludnie.
- Um, dobry wieczór? Panowie zabłądzili? - zapytał niepewnie.
- Mamy sprawę do pana tej pięknej winnicy.
- Zostaw, Nicolas - poprosił Starszy, podchodząc. Dość delikatnym gestem odepchnął chłopaka. - Słucham.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Hans kiwnął głową i Kraha wzbiła się jednym uderzeniem skrzydeł w powietrze, a za nią pozostałe revety. Straż tymczasem z łomotem okrążyła posiadłość.
Gaba stanęła obok Syrusa i machnęła swoimi nakazami.
- W imieniu Jego Cesarskiej Mości i Imperium Świata, jest pan aresztowany pod zarzutem obrotu nielegalną krwią - poinformowała.
Gaba stanęła obok Syrusa i machnęła swoimi nakazami.
- W imieniu Jego Cesarskiej Mości i Imperium Świata, jest pan aresztowany pod zarzutem obrotu nielegalną krwią - poinformowała.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Wampir zamrugał.
- Czuję się dotknięty - zapewnił, podał jej jednak ręce. Jeszcze nie zgłupiał na tyle, by stawiać opór tuż pod nosem Władcy Umarłych.
- Gdzie znajdę klucz do piwnic? - zapytał go Syrus. Skoro tak ładnie współpracował, nie było powodu niszczyć posiadłości, wyważając drzwi.
- Wisi w kuchni - westchnął wampir, ruchem głowy wskazując stosowne pomieszczenie.
Krótko później piwnice stały więc przed nimi otworem. Po prawdzie, wyglądały jak typowa winiarnia.
- Czujesz coś? - zapytał Syrus Lisa.
- Czuję się dotknięty - zapewnił, podał jej jednak ręce. Jeszcze nie zgłupiał na tyle, by stawiać opór tuż pod nosem Władcy Umarłych.
- Gdzie znajdę klucz do piwnic? - zapytał go Syrus. Skoro tak ładnie współpracował, nie było powodu niszczyć posiadłości, wyważając drzwi.
- Wisi w kuchni - westchnął wampir, ruchem głowy wskazując stosowne pomieszczenie.
Krótko później piwnice stały więc przed nimi otworem. Po prawdzie, wyglądały jak typowa winiarnia.
- Czujesz coś? - zapytał Syrus Lisa.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Strażnicy weszli do domu, aresztować pozostałych obecnych. A trochę ich było. Lochy miały okazać się wkrótce niezwykle zatłoczonym miejscem.
W piwnicy, Lis węszył intensywnie.
- Tam z tyłu - powiedział, idąc naprzód. - Czuję sporo magii.
W piwnicy, Lis węszył intensywnie.
- Tam z tyłu - powiedział, idąc naprzód. - Czuję sporo magii.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Wybuchł absolutny chaos. Ludzie wpadli w popłoch. Było mnóstwo krzyków, płaczących dzieci, większość co najmniej stawiała opór, a wielu, zwłaszcza mężczyzn, wręcz wzięło nogi za pas i próbowało umknąć tylnym wyjściem, nieświadomi krążących w powietrzu smoków.
Upiory w ogóle rzuciły się do ucieczki między cienie, ledwie Strażnicy wpadli do budynku. Dwoje z nich nawet próbowało zabrać ze sobą zdjęte przerażeniem wampiry.
*
Syrus potaknął i poszedł za nim. Otworzyli schowane za regałami butelek wina drzwi wiodące do tylnych pomieszczeń, i, cóż. Pierwszym, co rzucało się w oczy, było krzesło z mnóstwem porozpinanych, mocnych skórzanych pasów, które szczerze wyglądało jak jakieś narzędzie tortur. Obok stał zaklęty przyrząd - wyglądał jak metalowy dzbanek z długim wężem i ssawką, do której przymocowano dwa paski. Po bliższych oględzinach, na paskach była sprzączka, a w ssawce dziwny, ruchomy uchwyt. Wyglądał zupełnie, jakby miał trzymać igłę.
Równie imponujący był stojący po drugiej stronie regał butelek, które wyglądały do złudzenia jak butelki z winem. Po bliższych oględzinach jednakże...
- Krew - ocenił Syrus i odłożył butelkę na miejsce. - Opisana.
Ostatnim elementem wystroju był stolik z książką, zawierającą drobiazgowe notatki - komu wampiry pobierały krew, ile, kiedy, kiedy planowały zrobić to ponownie i tym podobne. Syrus przez chwilę przeglądał tabelki.
- Zauważam zaskakujący brak ludzi upchanych w piwnicy i zakutych w łańcuchy - stwierdził, kiedy zamknął już książkę.
Upiory w ogóle rzuciły się do ucieczki między cienie, ledwie Strażnicy wpadli do budynku. Dwoje z nich nawet próbowało zabrać ze sobą zdjęte przerażeniem wampiry.
*
Syrus potaknął i poszedł za nim. Otworzyli schowane za regałami butelek wina drzwi wiodące do tylnych pomieszczeń, i, cóż. Pierwszym, co rzucało się w oczy, było krzesło z mnóstwem porozpinanych, mocnych skórzanych pasów, które szczerze wyglądało jak jakieś narzędzie tortur. Obok stał zaklęty przyrząd - wyglądał jak metalowy dzbanek z długim wężem i ssawką, do której przymocowano dwa paski. Po bliższych oględzinach, na paskach była sprzączka, a w ssawce dziwny, ruchomy uchwyt. Wyglądał zupełnie, jakby miał trzymać igłę.
Równie imponujący był stojący po drugiej stronie regał butelek, które wyglądały do złudzenia jak butelki z winem. Po bliższych oględzinach jednakże...
- Krew - ocenił Syrus i odłożył butelkę na miejsce. - Opisana.
Ostatnim elementem wystroju był stolik z książką, zawierającą drobiazgowe notatki - komu wampiry pobierały krew, ile, kiedy, kiedy planowały zrobić to ponownie i tym podobne. Syrus przez chwilę przeglądał tabelki.
- Zauważam zaskakujący brak ludzi upchanych w piwnicy i zakutych w łańcuchy - stwierdził, kiedy zamknął już książkę.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość