Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
: ndz mar 27, 2022 11:19 am
Hans został więc ponownie ściągnięty na południe. Roar nie miał litości. Podzielił strażników i oddział Czarnego Skrzydła na pół i jedną połowę oddał Hansowi, a drugą Gabie, po czym wysłał wszystkich do obu winnic, po równi niezadowolonych z obrotu spraw. Dalej wszystko przebiegło utartym schematem mniej lub bardziej brutalnych aresztowań i przekopywania domów od piwnic po dachy.
*
Pierwsze, co rzucało się w oczy już z daleka, to że dom był obstawiony przez podejrzanie licznych i poważnych kuszników, bez wątpienia nie należących do Vera. Drugą charakterystyczną rzeczą była nieprzyzwoicie głośna rozmowa siedzącej na progu bandy N'gai, a przynajmniej jej części - Sif, Ellanii, Denisa, Nicolasa i Ody. Jakimś cudem panowie byli już kompletnie pijani, a panie w tylko nieco lepszej formie i dalej walczyli z butelkami, najwyraźniej o rychłą utratę przytomności.
Obok nich, oparty o ścianę domu i łypiący na towarzystwo ponuro, stał kolejny kusznik, z załadowaną bronią opartą leniwie o udo i wycelowaną zaledwie trochę nad głowy błogo nieświadomej młodzieży.
Pośrodku zaś na progu siedział Isaku w czarnym ubraniu, tradycyjnie noszonym przez Nieśmiertelnych pod zbroją i włosami związanymi w staranny warkocz, i ledwie zobaczył Farihę, zaczął przewiercać ją wzrokiem błagającym o ratunek.
- FARYSZA! - wykrzyknął Denis serdecznie na jej widok.
Ellania wstała, żeby ją uściskać, wywróciła się po drodze o własne nogi, wstała i dobiegła złapać ją za szyję. Reszta zaczęła machać intensywnie, przy czym Oda niemal znokautował Sif, która wyraźnie próbowała się nie śmiać już od dłuższego czasu.
- Masz może klucze? - zawołał Nicolas. - Siedzimy tu już trochę!
- Ver zaraz na pewno wróci - potaknął Denis, jakby to był dobry argument, by wpuścić do wnętrza tę szarańczę. - Siedzimy tu sobie z tym kuzynem Freyem jakimś tam i czekamy.
Wziął zamach, żeby walnąć Isaku serdecznie między łopatki.
- Jeżeli go klepniesz, utnę ci rękę - powiedział kusznik zanim jeszcze albinos zdążył wpaść w panikę. Sądząc po tonie Nieśmiertelnego, to nie był pierwszy raz.
- Jacy oni sztywni - zamamrotał Denis, ale jednak nie testował prawdziwości groźby. - Ci Vera są jacyś milsi.
- No - mruknął Oda. - Dobrze że kuzyn ten... no... zapomniałem.
- Pewnie Hans - podsunęła Sif tylko trochę złośliwie.
- O! Dobrze że nie jest taki sztywny!
*
Pierwsze, co rzucało się w oczy już z daleka, to że dom był obstawiony przez podejrzanie licznych i poważnych kuszników, bez wątpienia nie należących do Vera. Drugą charakterystyczną rzeczą była nieprzyzwoicie głośna rozmowa siedzącej na progu bandy N'gai, a przynajmniej jej części - Sif, Ellanii, Denisa, Nicolasa i Ody. Jakimś cudem panowie byli już kompletnie pijani, a panie w tylko nieco lepszej formie i dalej walczyli z butelkami, najwyraźniej o rychłą utratę przytomności.
Obok nich, oparty o ścianę domu i łypiący na towarzystwo ponuro, stał kolejny kusznik, z załadowaną bronią opartą leniwie o udo i wycelowaną zaledwie trochę nad głowy błogo nieświadomej młodzieży.
Pośrodku zaś na progu siedział Isaku w czarnym ubraniu, tradycyjnie noszonym przez Nieśmiertelnych pod zbroją i włosami związanymi w staranny warkocz, i ledwie zobaczył Farihę, zaczął przewiercać ją wzrokiem błagającym o ratunek.
- FARYSZA! - wykrzyknął Denis serdecznie na jej widok.
Ellania wstała, żeby ją uściskać, wywróciła się po drodze o własne nogi, wstała i dobiegła złapać ją za szyję. Reszta zaczęła machać intensywnie, przy czym Oda niemal znokautował Sif, która wyraźnie próbowała się nie śmiać już od dłuższego czasu.
- Masz może klucze? - zawołał Nicolas. - Siedzimy tu już trochę!
- Ver zaraz na pewno wróci - potaknął Denis, jakby to był dobry argument, by wpuścić do wnętrza tę szarańczę. - Siedzimy tu sobie z tym kuzynem Freyem jakimś tam i czekamy.
Wziął zamach, żeby walnąć Isaku serdecznie między łopatki.
- Jeżeli go klepniesz, utnę ci rękę - powiedział kusznik zanim jeszcze albinos zdążył wpaść w panikę. Sądząc po tonie Nieśmiertelnego, to nie był pierwszy raz.
- Jacy oni sztywni - zamamrotał Denis, ale jednak nie testował prawdziwości groźby. - Ci Vera są jacyś milsi.
- No - mruknął Oda. - Dobrze że kuzyn ten... no... zapomniałem.
- Pewnie Hans - podsunęła Sif tylko trochę złośliwie.
- O! Dobrze że nie jest taki sztywny!