Ben wyglądał jak ktoś, kto nie spędził czasu od ich ostatniej rozmowy w najlepszym stanie ducha. Był rozczochrany, poszarzały na twarzy, z ciemnymi kręgami pod oczami które zupełnie nie wyglądały jak wyrysowane węglem.
- Cześć, córeczko - odrzekł, odpowiadając podobnym uśmiechem. - Wejdź. Herbaty?
Od ostatniej wizyty Dany mieszkanie przeszło subtelną transformację. Zniknęło wiele drobnych ozdób z półek, płaszczy na wieszakach i obuwia było jakby mniej... ogólnie dom sprawiał wrażenie bardziej pustego niż przedtem.
Za to salon dla odmiany był bardziej pełny, bo przy Małej wyłożył się też Mruczek - a ponieważ pomieszczenie nigdy nie było duże, trudno było się w nim teraz poruszyć, a powietrze, pomimo otwartych okien, było ciepłe i przesiąknięte smrodem siarki.
18. Magia nie istnieje!
- Cerro
- Takeshi
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Cześć, cerendi - rzuciła Dana do smoków, nie podchodząc. - Chętnie, papo - zapewniła. - Co się stało? To przeze mnie? - spytała, jednak idąc za nim do kuchni.
*
Dana słusznie zrobiła, nie wybierając się do Mauli, bo nawet gdyby się wybrała, tej nie było w porcie. Skorzystała z subtelnych wskazówek Isaku i przeniosła się magicznym kręgiem do siedziby Paskuda.
- Słyszałam, że wzbudziłam twoje zainteresowanie - rzuciła, dość mocno przekonana, że Pradawny słucha, nawet jeśli go nie widać, rozglądając się z nieskrywanym niesmakiem.
Wszystko, co dotyczyło rogatych krewnych Freyów, budziło w niej niesmak.
*
W Nowym Meselerinie Czerwoni korzystali z wakacji, a w każdym razie korzystały z nich ich liczne żony. Były absolutnie szczęśliwe, że nic nie muszą robić. Zasadniczo całe dnie spacerowały w plotkującej grupce, dyskutując życie wszystkich swoich znajomych, ich krewnych i pociotek. Towarzyszyła im dziewczynka, już nieco mniej nachmurzona, bo wszystkie ją rozpieszczały i chętnie bawiły się z nią lalkami, nie mając nikogo innego pod opieką.
Chłopcy bowiem biegali po pałacu Berga, dziedzińcu i mieście, i próbowali się na rozmaite sposoby zabić. W zabawę tę naturalnie chętnie wciągali Farihę. Meselerin zdecydowanie nie był gotowy na grupę młodych Czerwonych z wampirem, toteż na okoliczne dzieci, służbę, psy i kury padł blady strach, spowodowany ich terrorem. Ganiali się nawzajem, tłukli bez litości, urządzali zapasy, wspinali po ścianach, skakali po dachach użytkowych zabudowań i rzucali w siebie kamieniami, zbiegając do matek tylko na czas posiłków, żeby zjeść, dać opatrzeć sobie zadrapania, sińce i wybite mleczaki, i zaraz biegli dalej. Wieczorem natomiast padali jak muchy, by rano bo pospiesznie odklepanych modłach wrócić do swoich morderczych zabaw.
Prawdopodobnie ich znajomość pism miała ulec nieznacznemu pogorszeniu, ale istniała możliwość, że po powrocie do Świątyni pobiją na głowę towarzyszy w trakcie codziennych ćwiczeń.
Mężczyźni natomiast, z Alimem na czele, zajmowali się księgami, wiedźmami i rzeźbami. Alimowi udało się dostać do tych drugich i przez kilka dni cały czas tam siedział, wracając z opuchniętymi od notowania nadgarstkami i całymi stronami notatek, głównie bezwartościowych. Noce spędzał na balkonie, przeglądając je, szkice od swoich towarzyszy i niekiedy kreśląc spieszne plany przyszłych tatuaży, zainspirowane krajobrazem. Nie malował już, jego czarny obraz sechł spokojnie. Czwartego dnia, gdy jego audiencje z wiedźmami dobiegły końca, poszedł go zanieść do najbliższej wampirczej galerii. Nie chciałby mieć tego obrazu w pokoju, ani nie miał odwagi podarować go Bergowi. W końcu przedstawiał śmierć. Na szczęście przebudzony kustosz kupił obraz, tylko trochę marudząc na śmiertelników.
Wieczorem zapukał do drzwi Adhary i Farihy, jedzących kolację.
- Chcecie pójść na pożegnalny spacer po mieście? Jutro wracamy - rzucił.
*
Dana słusznie zrobiła, nie wybierając się do Mauli, bo nawet gdyby się wybrała, tej nie było w porcie. Skorzystała z subtelnych wskazówek Isaku i przeniosła się magicznym kręgiem do siedziby Paskuda.
- Słyszałam, że wzbudziłam twoje zainteresowanie - rzuciła, dość mocno przekonana, że Pradawny słucha, nawet jeśli go nie widać, rozglądając się z nieskrywanym niesmakiem.
Wszystko, co dotyczyło rogatych krewnych Freyów, budziło w niej niesmak.
*
W Nowym Meselerinie Czerwoni korzystali z wakacji, a w każdym razie korzystały z nich ich liczne żony. Były absolutnie szczęśliwe, że nic nie muszą robić. Zasadniczo całe dnie spacerowały w plotkującej grupce, dyskutując życie wszystkich swoich znajomych, ich krewnych i pociotek. Towarzyszyła im dziewczynka, już nieco mniej nachmurzona, bo wszystkie ją rozpieszczały i chętnie bawiły się z nią lalkami, nie mając nikogo innego pod opieką.
Chłopcy bowiem biegali po pałacu Berga, dziedzińcu i mieście, i próbowali się na rozmaite sposoby zabić. W zabawę tę naturalnie chętnie wciągali Farihę. Meselerin zdecydowanie nie był gotowy na grupę młodych Czerwonych z wampirem, toteż na okoliczne dzieci, służbę, psy i kury padł blady strach, spowodowany ich terrorem. Ganiali się nawzajem, tłukli bez litości, urządzali zapasy, wspinali po ścianach, skakali po dachach użytkowych zabudowań i rzucali w siebie kamieniami, zbiegając do matek tylko na czas posiłków, żeby zjeść, dać opatrzeć sobie zadrapania, sińce i wybite mleczaki, i zaraz biegli dalej. Wieczorem natomiast padali jak muchy, by rano bo pospiesznie odklepanych modłach wrócić do swoich morderczych zabaw.
Prawdopodobnie ich znajomość pism miała ulec nieznacznemu pogorszeniu, ale istniała możliwość, że po powrocie do Świątyni pobiją na głowę towarzyszy w trakcie codziennych ćwiczeń.
Mężczyźni natomiast, z Alimem na czele, zajmowali się księgami, wiedźmami i rzeźbami. Alimowi udało się dostać do tych drugich i przez kilka dni cały czas tam siedział, wracając z opuchniętymi od notowania nadgarstkami i całymi stronami notatek, głównie bezwartościowych. Noce spędzał na balkonie, przeglądając je, szkice od swoich towarzyszy i niekiedy kreśląc spieszne plany przyszłych tatuaży, zainspirowane krajobrazem. Nie malował już, jego czarny obraz sechł spokojnie. Czwartego dnia, gdy jego audiencje z wiedźmami dobiegły końca, poszedł go zanieść do najbliższej wampirczej galerii. Nie chciałby mieć tego obrazu w pokoju, ani nie miał odwagi podarować go Bergowi. W końcu przedstawiał śmierć. Na szczęście przebudzony kustosz kupił obraz, tylko trochę marudząc na śmiertelników.
Wieczorem zapukał do drzwi Adhary i Farihy, jedzących kolację.
- Chcecie pójść na pożegnalny spacer po mieście? Jutro wracamy - rzucił.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Cóż... - powiedział Ben powoli. Wyciągnął wszystkie potrzebne naczynia z dziwnie pustych szafek, nabrał wody do czajniczka i postawił go na ogniu. - Skłamałbym gdybym powiedział że nie zmartwiło mnie to co ostatnio powiedziałaś - przyznał wreszcie.
*
Paskud pojawił się przed nią - znaczy, u jej stóp - w błysku światła. Zadarł rogatą głowę by na nią spojrzeć.
- To prawda - przyznał - choć nie przypuszczałem że zechcesz mnie z tego powodu odwiedzić, królowo. Pozwól ze mną - dodał. - Nie godzi się trzymać gości na dziedzińcu.
Odwrócił się i zaczął niezgrabnie kicać w kierunku ogrodów.
*
Adhara spędzała swój czas w odosobnieniu, zabawiając Farihę kiedy ta akurat nie latała po okolicy z chłopcami i krążąc w pewnej odległości za rozbawioną dzieciarnią by dyskretnie dopilnować bezpieczeństwa młodzieży w czasie uprawianych przez nią dzikich harców. Wieczorami zaś wychodziła na balkon swojej komnaty z nożem i kawałkiem drewna. Zdążyła w czasie ich pobytu wyskrobać z niego całkiem ładną różę. Była w tym coraz lepsza.
Spojrzała na Alima, kiedy wszedł, a potem krótko na Farihę. Dziewczynka nic nie dała po sobie poznać, ale Adhara czuła jej niechęć wobec pomysłu.
- Tak, chętnie - zgodziła się jednak. Skoro Alim do nich przyszedł, nie chciała go gasić.
*
Paskud pojawił się przed nią - znaczy, u jej stóp - w błysku światła. Zadarł rogatą głowę by na nią spojrzeć.
- To prawda - przyznał - choć nie przypuszczałem że zechcesz mnie z tego powodu odwiedzić, królowo. Pozwól ze mną - dodał. - Nie godzi się trzymać gości na dziedzińcu.
Odwrócił się i zaczął niezgrabnie kicać w kierunku ogrodów.
*
Adhara spędzała swój czas w odosobnieniu, zabawiając Farihę kiedy ta akurat nie latała po okolicy z chłopcami i krążąc w pewnej odległości za rozbawioną dzieciarnią by dyskretnie dopilnować bezpieczeństwa młodzieży w czasie uprawianych przez nią dzikich harców. Wieczorami zaś wychodziła na balkon swojej komnaty z nożem i kawałkiem drewna. Zdążyła w czasie ich pobytu wyskrobać z niego całkiem ładną różę. Była w tym coraz lepsza.
Spojrzała na Alima, kiedy wszedł, a potem krótko na Farihę. Dziewczynka nic nie dała po sobie poznać, ale Adhara czuła jej niechęć wobec pomysłu.
- Tak, chętnie - zgodziła się jednak. Skoro Alim do nich przyszedł, nie chciała go gasić.
- Cerro
- Takeshi
Re: 18. Magia nie istnieje!
Zmartwiło, pomyślała Dana. Poczuła się jakby napluto jej w twarz, ale szczerze mówiąc, była przyzwyczajona. Groziła otwartym tekstem i było to martwiące. Adhara też była o nią wielce zatroskana. Wszyscy uznali po prostu, że zgłupiała do końca. Pewnie spodziewali się tego od jakiegoś czasu.
- Co napisałeś w listach i komu je wysłałeś? - spytała, straciwszy ochotę na pogawędkę i dociekanie, czy Benggador planuje ucieczkę do miasta krwawych elfów, czy też stało się coś innego.
*
- Nie kłopocz się z traktowaniem mnie z serdecznością, ja jej dla ciebie nie mam - zapewniła Maula, idąc jednak za stworzeniem. Któremu wyraźnie przydałoby się przychylne ramię, ale nie zamierzała oferować swojego.
*
- To ubierzcie się i chodźmy. Zobaczymy świecące drzewo i pójdziemy na ciastka - rzucił Alim, który nie miał w zwyczaju rozpamiętywać porażek zbyt długo i boleśnie, w przeciwieństwie do ich obu.
- Co napisałeś w listach i komu je wysłałeś? - spytała, straciwszy ochotę na pogawędkę i dociekanie, czy Benggador planuje ucieczkę do miasta krwawych elfów, czy też stało się coś innego.
*
- Nie kłopocz się z traktowaniem mnie z serdecznością, ja jej dla ciebie nie mam - zapewniła Maula, idąc jednak za stworzeniem. Któremu wyraźnie przydałoby się przychylne ramię, ale nie zamierzała oferować swojego.
*
- To ubierzcie się i chodźmy. Zobaczymy świecące drzewo i pójdziemy na ciastka - rzucił Alim, który nie miał w zwyczaju rozpamiętywać porażek zbyt długo i boleśnie, w przeciwieństwie do ich obu.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Ben mruknął, klnąc się w duchu. Zauważył zmianę w zachowaniu Dany. Mogło to znaczyć tylko, że popełnił błąd. Jak zwykle.
- Zrobiłem dokładnie to, co mi kazałaś. Napisałem że pamiętasz wszystkie krzywdy wyrządzone ci przez naszą rodzinę i krzywdy na wyrządzenie których nasza rodzina pozwoliła i potem zawarłem w treści twoją groźbę, tak dokładnie co do słowa jak tylko pamiętałem. Posłałem to wszystkim dorosłym członkom rodziny, z krwi i spowinowaconym również. Tylko Mauli nie.
*
- Jestem tego świadom - zapewnił ją Pradawny, nie oglądając się. - Nie przeszkadza mi to w okazywaniu serdeczności.
Doprowadził ją do uroczej altanki, obrośniętej jakimś tutejszym pnączem. Na stoliku czekała już zastawa z napojami i ciastkami. Paskud wyskoczył na miękkie siedzenie i zapraszającym gestem zachęcił Maulę, by zajęła miejsce naprzeciwko.
- Czy mogę ci w czymś pomóc?
*
Adhara potaknęła i wstała, podając córce rękę. Ubrały się obie i wkrótce wychodzili już we trójkę. W drodze do drzwi Adhara delikatnie wsunęła rękę w dłoń męża i uścisnęła lekko.
- Zrobiłem dokładnie to, co mi kazałaś. Napisałem że pamiętasz wszystkie krzywdy wyrządzone ci przez naszą rodzinę i krzywdy na wyrządzenie których nasza rodzina pozwoliła i potem zawarłem w treści twoją groźbę, tak dokładnie co do słowa jak tylko pamiętałem. Posłałem to wszystkim dorosłym członkom rodziny, z krwi i spowinowaconym również. Tylko Mauli nie.
*
- Jestem tego świadom - zapewnił ją Pradawny, nie oglądając się. - Nie przeszkadza mi to w okazywaniu serdeczności.
Doprowadził ją do uroczej altanki, obrośniętej jakimś tutejszym pnączem. Na stoliku czekała już zastawa z napojami i ciastkami. Paskud wyskoczył na miękkie siedzenie i zapraszającym gestem zachęcił Maulę, by zajęła miejsce naprzeciwko.
- Czy mogę ci w czymś pomóc?
*
Adhara potaknęła i wstała, podając córce rękę. Ubrały się obie i wkrótce wychodzili już we trójkę. W drodze do drzwi Adhara delikatnie wsunęła rękę w dłoń męża i uścisnęła lekko.
- Cerro
- Takeshi
Re: 18. Magia nie istnieje!
- W porządku - powiedziała Dana. - Dziękuję.
Musiała jeszcze tylko wchłonąć herbatę tak szybko jak to możliwe bez wypalenia sobie gardła i mogła wracać do domu.
*
- Nie - powiedziała Maula, siadając. Założyła nogę na nogę, nie dbając szczególnie o wdzięk. I tak miała na sobie strój mocno piracki. - Jak zapewne zauważyłeś, niespecjalnie potrzebuję Pradawnych do pomocy. Chciałam oczyścić powietrze. Nie lubię kiedy twój rodzaj nadmiernie się mną interesuję. Pomyślałam zatem, że znajdziemy odpowiedzi na twoje ewentualne pytania i wtedy już będziemy mogli się trzymać z dala od siebie do końca świata.
*
Alim ujął jej dłoń w odpowiedzi.
Poszli popatrzeć na drzewo - według Alima w dalszym ciągu było nieco tandetne, jak i pierwszego dnia - a potem na ciastka. Gdy tam siedzieli, Alim wyciągnął notes ze szkicami i podał Adharze.
- To szkice roślin widocznych na posągach, które badaliśmy - wyjaśnił. - Część z bardziej twojej szerokości geograficznej. To zignoruj - dodał, bo na pierwszej stronie był szkic z trzech kresek, podpisany jako "bniec (korzeń snów)". - Wiedział, co to. Resztę sprawdziliśmy z atlasem.
Dalej znajdowały się przemieszane szkice mnóstwa ziół: melisy, kozłka, chmielu, męczennicy, lawendy, serdecznik, dziurawiec... wszystkie podpisane właściwie.
Musiała jeszcze tylko wchłonąć herbatę tak szybko jak to możliwe bez wypalenia sobie gardła i mogła wracać do domu.
*
- Nie - powiedziała Maula, siadając. Założyła nogę na nogę, nie dbając szczególnie o wdzięk. I tak miała na sobie strój mocno piracki. - Jak zapewne zauważyłeś, niespecjalnie potrzebuję Pradawnych do pomocy. Chciałam oczyścić powietrze. Nie lubię kiedy twój rodzaj nadmiernie się mną interesuję. Pomyślałam zatem, że znajdziemy odpowiedzi na twoje ewentualne pytania i wtedy już będziemy mogli się trzymać z dala od siebie do końca świata.
*
Alim ujął jej dłoń w odpowiedzi.
Poszli popatrzeć na drzewo - według Alima w dalszym ciągu było nieco tandetne, jak i pierwszego dnia - a potem na ciastka. Gdy tam siedzieli, Alim wyciągnął notes ze szkicami i podał Adharze.
- To szkice roślin widocznych na posągach, które badaliśmy - wyjaśnił. - Część z bardziej twojej szerokości geograficznej. To zignoruj - dodał, bo na pierwszej stronie był szkic z trzech kresek, podpisany jako "bniec (korzeń snów)". - Wiedział, co to. Resztę sprawdziliśmy z atlasem.
Dalej znajdowały się przemieszane szkice mnóstwa ziół: melisy, kozłka, chmielu, męczennicy, lawendy, serdecznik, dziurawiec... wszystkie podpisane właściwie.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
Ben, czując się wysoce nieswojo w zaistniałej sytuacji, odwrócił wzrok i intensywnie zapatrzył się za okno, podczas gdy woda gotowała się nieznośnie powoli.
Kiedy skończyła, zalał nasypane do filiżanek suszonki.
- Potrzebują jeszcze kilku minut - mruknął słabo.
*
Paskud nie zamierzał się Mauli naprzykrzać, ani trochę, ale był mimo to wdzięczny że dała mu sposobność do zaspokojenia ciekawości.
- Rozumiem - zapewnił wobec tego. - Wiem że jesteś źródłem mocy. Czy masz jeszcze jakieś inne zdolności niespotykane u zwykłych białych magów? Albo takie które działają odmiennie niż u nich?
*
W czasie spaceru początkowa niechęć i napięcie uszły z Farihy. Było miło i cieszyło ją, że było miło.
Adhara niespiesznie przejrzała szkice.
- Wszystko się zgadza - zapewniła go, oddając mu notes. - Potrzebujecie ich też na żywo czy tylko informacje jakie to są?
- Mogie zobaszysz? - zaciekawiła się Fariha, z buźką wypchaną ciastkiem.
Kiedy skończyła, zalał nasypane do filiżanek suszonki.
- Potrzebują jeszcze kilku minut - mruknął słabo.
*
Paskud nie zamierzał się Mauli naprzykrzać, ani trochę, ale był mimo to wdzięczny że dała mu sposobność do zaspokojenia ciekawości.
- Rozumiem - zapewnił wobec tego. - Wiem że jesteś źródłem mocy. Czy masz jeszcze jakieś inne zdolności niespotykane u zwykłych białych magów? Albo takie które działają odmiennie niż u nich?
*
W czasie spaceru początkowa niechęć i napięcie uszły z Farihy. Było miło i cieszyło ją, że było miło.
Adhara niespiesznie przejrzała szkice.
- Wszystko się zgadza - zapewniła go, oddając mu notes. - Potrzebujecie ich też na żywo czy tylko informacje jakie to są?
- Mogie zobaszysz? - zaciekawiła się Fariha, z buźką wypchaną ciastkiem.
- Cerro
- Takeshi
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Mhm. Pewnie - powiedziała Dana, patrząc na filiżanki. - Wiem, jak działa herbata, papo.
*
- Niewiele - powiedziała Maula. - Ale jestem w stanie komunikować się z twoimi paskudnymi północnymi krewnymi w ten sam sposób w jaki oni to robią. Jestem częścią ich zbiorowej świadomości. Lub byłam. Lub jestem nimi w zaistniałej sytuacji. - Skrzywiła się i wzruszyła ramionami. - I czasem widzę trochę przyszłości. Trochę przeszłości. Nie za wiele. Myślę, że to fragment, który spieprzyli.
*
- Możesz, tylko nie popluj ciastkiem - poprosił Alim, podając jej notes. - Nie wiem. Na razie to wystarczy - zapewnił, ruchem głowy wskazując szkice.
*
- Niewiele - powiedziała Maula. - Ale jestem w stanie komunikować się z twoimi paskudnymi północnymi krewnymi w ten sam sposób w jaki oni to robią. Jestem częścią ich zbiorowej świadomości. Lub byłam. Lub jestem nimi w zaistniałej sytuacji. - Skrzywiła się i wzruszyła ramionami. - I czasem widzę trochę przyszłości. Trochę przeszłości. Nie za wiele. Myślę, że to fragment, który spieprzyli.
*
- Możesz, tylko nie popluj ciastkiem - poprosił Alim, podając jej notes. - Nie wiem. Na razie to wystarczy - zapewnił, ruchem głowy wskazując szkice.
- Akayla
- Kruk
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Tak. Oczywiście - odrzekł Ben, chrząkając.
*
- Fascynujące - przyznał Paskud. - Czy nadal krwawisz rzucając zaklęcia? Zauważyłaś wzrost lub spadek ich siły?
*
Fariha wzięła książeczkę radośnie i zabrała się za przeglądanie, chwilowo zamykając buzię na kłódkę.
Adhara pokiwała głową.
- Rozumiem - zapewniła. - Czyli wasze poszukiwania skończyły się dość dobrze? Cieszę się.
*
- Fascynujące - przyznał Paskud. - Czy nadal krwawisz rzucając zaklęcia? Zauważyłaś wzrost lub spadek ich siły?
*
Fariha wzięła książeczkę radośnie i zabrała się za przeglądanie, chwilowo zamykając buzię na kłódkę.
Adhara pokiwała głową.
- Rozumiem - zapewniła. - Czyli wasze poszukiwania skończyły się dość dobrze? Cieszę się.
- Cerro
- Takeshi
Re: 18. Magia nie istnieje!
- Dziękuję - powiedziała Dana, przyjmując filiżankę, gdy herbata była już gotowa.
*
- Nie zawsze - powiedziała Maula. - Nie wiem, od czego to zależy. Nie miałam wielu okazji do testów. Przychodzą mi łatwiej. To nawet nie wzrost sił, co większa naturalność, jakbym nie musiała już zapamiętywać run. To bardziej instynkt.
*
- Tak mi się wydaje - potaknął Alim. - Chyba że wiedźmy wyczuwają kłamstwa. W takim razie poderżną nam gardła w nocy.
*
- Nie zawsze - powiedziała Maula. - Nie wiem, od czego to zależy. Nie miałam wielu okazji do testów. Przychodzą mi łatwiej. To nawet nie wzrost sił, co większa naturalność, jakbym nie musiała już zapamiętywać run. To bardziej instynkt.
*
- Tak mi się wydaje - potaknął Alim. - Chyba że wiedźmy wyczuwają kłamstwa. W takim razie poderżną nam gardła w nocy.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości