Twierdza - Stary Świat
Isaku ją usłyszał, ale w tej chwili był, przynajmniej w swojej własnej głowie, w zupełnie innym miejscu i czasie, zagubiony między prawdą i złudzeniem, przeżywając nie tyle nawet wspomnienie, co oślepiająco realny powrót przeszłości, która może zdarzyła się naprawdę, a może wcale nie.
Im mocniej zagłębiał paznokcie w swoje własne ciało, tym łatwiej było mu rozdzielić złudzenia od prawdy i po chwili, leżąc skulony na podłodze, był już w zasadzie pewien że jest to podłoga bliżej nieokreślonego pomieszczenia Czerwonych, nie pałacu w Semiramidzie, że jest w o wiele gorszym stanie niż wtedy i że ból jego niezgojonych oparzeń jest absolutnie nieznośny.
Wyprostował się powoli, żeby usiąść na piętach i obejrzał swoje ciało. Wydawało się, że wszystkie odsłonięte mięśnie zarosły przynajmniej cienką warstwą skóry. Miał wrażenie, że wnętrze tułowia pali go żywym ogniem, ale całkiem możliwe, że to był tylko fantomowy ból jakiegoś przeszłego cierpienia - revetów, jeśli te zdarzyły się naprawdę, teraz sobie przypominał i dla odmiany zatopił paznokcie w udzie, żeby to wspomnienie znów nie przejęło kontroli nad rzeczywistością - natomiast to oparzenia wymagały specjalnych zabiegów. Wiedział, że nie dostanie sepsy, nie z białą magią, ale ból sączących się ropą ran był absolutnie nieznośny.
- Potrzebuję wody i bandaży. Proszę - powiedział.
Rakodi - Stary Świat
Jon odszukał w końcu Hisame i Roara.
- Tu jesteście - sapnął, łapiąc ich strzemiona, żeby mu znowu nie przepadli.
- Trzymajmy się razem, co? - zakpił kusznik i zeskoczył z siodła, żeby oddać konia Jonowi. - Jesteś cały?
- Jakimś cudem. Wy? - spytał chłopak.
Legiony wciąż stały - ale dlatego, że podniósł je Drake. Jeżeli ktoś uszedł z nich żywy, to dawno już zniknął w miejskich uliczkach, wśród przerażonych grup cywilów. Bitwa w tej części miasta właściwie dobiegła końca. Jon wskoczył na wierzchowca i wśród gramolących się na nogi zwłok pojechał w kierunku Nyma, oglądając się za Hisame i Roarem. Pozdrowił elfa kiwnięciem głową.
- Dziękuje - powiedział i starł z ust czyjąś krew, która dostała mu się na język, gdy wypowiadał to słowo. Po pieszej walce był zbryzgany od stóp do głów.
*
Apepi obserwował bitwę z wysoko położonej komnaty, opierając ozdobione złocistą obręczą ze szlachetnymi kamieniami czoło o szybę. Wezwany dowódca jego gwardii wpadł do środka, rozczochrany i przerażony.
- Pałac jest pod atakiem, Najjaśniejszy Panie! - doniósł od razu. - Zdołamy przeprowadzić cię do portalu...
- Poddajcie miasto - powiedział Apepi.
- Najjaśniejszy Panie, możemy uciec...
Apepi obejrzał się na niego przez ramię. Gwardzista zająknął się i wycofał. Po chwili zabiły dzwony, dając znać jeszcze walczącym, o ile jacyś byli, że czas rzucić broń.
Dla młodego faraona było nader oczywiste, że podpisał własny wyrok śmierci, ale w tej chwili nie było już nic do ocalenia, za wyjątkiem tych cywilów, którzy jakoś przetrwali dotychczasową rzeź. Port płonął, miejskich bram nie było, po Czarnoksiężniku ciągle nie było nawet śladu... Apepi był pewien, że jego posłaniec dotarł do Semiramidy, ale najwyraźniej jednak zdołał rozgniewać czymś Augustusa wystarczająco, by zostać skazanym na porażkę i śmierć. Ucieczka tam portalem nie byłaby więc niczym różna od tego, co miało go spotkać tutaj.
Różne miejsca - różne światy
Neatan bynajmniej nie próżnował, wbrew temu, co się Apepiemu wydawało. Po krótkiej rozmowie z Augustusem, gdy tylko otrzymali posłańca od Apepiego, udał się na Górę Mrefu. Nie zastał tam Isaku, po którego przyszedł. Uśmiercił atakujące go revety, których ciała opadły wokół zakrwawionego kamienia i zszedł do osady.
Setnik, który tam stacjonował, nic nie potrafił mu powiedzieć.
Zagniewany Neatan zostawił wioskę i trupy jej mieszkańców trawione przez płomienie, po czym ruszył dalej.
Świątynia w Nowym Świecie stała pusta. Obrócił ją w perzynę. To samo zrobił z każdą znaną sobie twierdzą Czerwonych w Starym Świecie.
Nic.
Nic.
Nic.
Czy porwali księcia wbrew jego woli? Czy może pakt został zerwany? Układy z Otchłanią były bardzo dosłowne i nawet taki szczegół miał znaczenie. Gdziekolwiek był Isaku, jeżeli walczył ze wszystkich sił, by jak wierny pies powrócić do swego pana - ręce Augustusa i Neatana tym samym pozostawały związane.
Nie było go jednak w miastach ZKP w Nowym Świecie. Nie było go w Meselerinie.
Z władcami jednego i drugiego, Neatan będzie miał do pogadania, ale nie dziś. Nie teraz.
Międzygórze w Nowym Świecie było zupełnie wymarłe. Kiedy Neatan je opuścił, pozostawił za sobą tylko wielką rozpadlinę w ziemi, która pochłonęła ogromne miasto. Przeklęte elfy.
Przeczesał Meselerin i Międzygórze w Starym Świecie.
Potem dotarł na Północ - i jakże ciekawe rzeczy ujrzał.
Zawrócił do Semiramidy, gdzie wydrapał szukające runy. Gdy pracowały, przeglądał wszystkie swoje pomniki i figurki, szukając jakiegokolwiek śladu...
Gdzie był Isaku? Jak go znaleźli? Czy Jon dotarł do Mrefu? Wobec tamtejszego setnika nikt nigdy nie miał podejrzeń, ale z drugiej strony działania Szubienicznika w czasie Wojny Czteroletniej nigdy jakoś go nie dotknęły, może więc miał z Jonem swoisty pakt o nieagresji... może pod Mrefu Wielki Wampir zwęszył księcia Isaku i zdecydowali się go uwolnić.
Czy Jon go uśmiercił i zabrał ciało? Mogłoby tak być. Byłby to akt łaski - wielkoduszny i jednocześnie satysfakcjonujący dla młodego księcia, bo pozwalający mu z czystym sumieniem wywrzeć dawną zemstę.
Runy szukające nic nie znalazły. Może ukryli Isaku pod runami, których Neatan nie mógł namierzyć i przełamać - na razie. A może rzeczywiście nie żył.
Czarnoksiężnik poszedł, naradzić się z Cesarzem i Lupusem. Uzurpator był mało wartościowy, każdego idiotę można było posadzić na jego miejsce, miast nadających się na stolicę w Złotym Imperium nie brakowało. Mogli go poświęcić, nawet zakładając, że wrogowie, podobno niezbyt liczni, zdołają w ogóle wedrzeć się do Rakodi. Musieli jednak zdecydować, co dalej, czy warto ponieść ewentualne ryzyko, czy też wciąż muszą traktować Nowy Świat jak wrażliwego bobasa.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Twierdza - Stary Świat
Kaede potaknęła. Była gotowa. Przysunęła mu miednicę i wyciągnęła rolki opatrunkowe ze skórzanej, lekarskiej torby.
- Będzie dużo łatwiej, jeśli ja to zrobię - zauważyła łagodnie. - Pozwól mi, dobrze? - poprosiła.
*
Hatsze obudziła się gwałtownie, wydając z siebie dziwny głuchy odgłos.
- Kochanie, wydaje mi się że to już - wydusiła z siebie z wysiłkiem.
Rakodi - Stary Świat
Nym odpowiedział mu skinięciem, podczas gdy Hisame robił wszystko co w jego mocy by ich konie, przerażone bliskością wilka, nie zrzuciły ich z grzbietów.
- Nie ma za co, książę.
- Cali - zapewnił Hisame.
Potem wszyscy obejrzeli się, bo w mieście zaczęły bić dzwony.
- Poddają się - stwierdził fakt Nym. - Chodźcie, trzeba złączyć się z pozostałymi, zgarnąć Uzurpatora i znikać.
Wydał z siebie krótki okrzyk, pogonił wilka i rzesza jego jeźdźców pognała główną ulicą w kierunku pałacu, rozpychając sobą tych z ludzi, którzy nie mieli dość rozsądku by zejść im z drogi.
*
Smok cienia wylądował miękko przy prowadzącej wraz z drugą grupą szturm na pałac Ashorze. Wilk na którym siedziała elfka, zaskomlił jak szczenię.
- Wiedziałam, że sobie poradzisz! - zawołała pogodnie Lora, szczerząc się do Ashory jak głupia. Potem obejrzała się na pałac. Dzwony biły już w całym mieście. - Bierzmy faraona i odwrót, zanim Czarnoksiężnik tu przyjdzie.
Kaede potaknęła. Była gotowa. Przysunęła mu miednicę i wyciągnęła rolki opatrunkowe ze skórzanej, lekarskiej torby.
- Będzie dużo łatwiej, jeśli ja to zrobię - zauważyła łagodnie. - Pozwól mi, dobrze? - poprosiła.
*
Hatsze obudziła się gwałtownie, wydając z siebie dziwny głuchy odgłos.
- Kochanie, wydaje mi się że to już - wydusiła z siebie z wysiłkiem.
Rakodi - Stary Świat
Nym odpowiedział mu skinięciem, podczas gdy Hisame robił wszystko co w jego mocy by ich konie, przerażone bliskością wilka, nie zrzuciły ich z grzbietów.
- Nie ma za co, książę.
- Cali - zapewnił Hisame.
Potem wszyscy obejrzeli się, bo w mieście zaczęły bić dzwony.
- Poddają się - stwierdził fakt Nym. - Chodźcie, trzeba złączyć się z pozostałymi, zgarnąć Uzurpatora i znikać.
Wydał z siebie krótki okrzyk, pogonił wilka i rzesza jego jeźdźców pognała główną ulicą w kierunku pałacu, rozpychając sobą tych z ludzi, którzy nie mieli dość rozsądku by zejść im z drogi.
*
Smok cienia wylądował miękko przy prowadzącej wraz z drugą grupą szturm na pałac Ashorze. Wilk na którym siedziała elfka, zaskomlił jak szczenię.
- Wiedziałam, że sobie poradzisz! - zawołała pogodnie Lora, szczerząc się do Ashory jak głupia. Potem obejrzała się na pałac. Dzwony biły już w całym mieście. - Bierzmy faraona i odwrót, zanim Czarnoksiężnik tu przyjdzie.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Twierdza - Stary Świat
- Nie - powiedział Isaku, wyciągając czystą szmatkę z jej własnej torby. - Nie dotykaj mnie.
Unurzał materiał w wodzie i zaczął ostrożnie, na oślep, przemywać rozległe oparzenie na swojej głowie, krzywiąc się przy tym.
*
Mamoru uniósł się na łokciu i zaklął przeraźliwie.
- Wszystko będzie dobrze - powiedział. - Poczekaj.
Wybiegł z pomieszczenia i wrócił po chwili, z jakąś młodą dziewczyną, która dwa razy pomagała prawdziwej akuszerce. Nikogo innego nie znalazł. Dziewczyna niosła już balię z zimną wodą, którą Mamoru zaraz podgrzał i stos czystych prześcieradeł.
Mamoru pomógł Hatsze się podnieść.
- Chodź, pospacerujmy - zachęcił. - Będzie dobrze.
Rakodi - Stary Świat
Jon bez słowa spiął konia. Nie ma opcji, żeby elfy zgarnęły sobie całą zasługę dopadnięcia Uzurpatora. Za długo na to czekał.
*
Ashora kiwnęła głową i zeskoczyła z wilka, który i tak bardzo chciał przywitać Lorę natychmiast.
- Jest twój - powiedziała, wsadzając Lorze wodze w rękę.
Uścisnęła ją mocno ramionami okrytymi pierzastym płaszczem i krzyknęła do swoich ludzi:
- Pałac!
*
Spotkali się więc wszyscy troje na dziedzińcu tegoż - Nym, Jon i Ashora.
- Znajdźcie go - powiedział ten drugi do Hisame i Roara, podczas gdy Ashora wysyłała oddziały elfów do przeszukiwania pałacu. - Poślij z nimi paru ludzi - polecił Sabihowi.
Spojrzał niespokojnie na słońce. Byli już tu długo, Neatan mógł się zjawić w każdej chwili.
- Nie - powiedział Isaku, wyciągając czystą szmatkę z jej własnej torby. - Nie dotykaj mnie.
Unurzał materiał w wodzie i zaczął ostrożnie, na oślep, przemywać rozległe oparzenie na swojej głowie, krzywiąc się przy tym.
*
Mamoru uniósł się na łokciu i zaklął przeraźliwie.
- Wszystko będzie dobrze - powiedział. - Poczekaj.
Wybiegł z pomieszczenia i wrócił po chwili, z jakąś młodą dziewczyną, która dwa razy pomagała prawdziwej akuszerce. Nikogo innego nie znalazł. Dziewczyna niosła już balię z zimną wodą, którą Mamoru zaraz podgrzał i stos czystych prześcieradeł.
Mamoru pomógł Hatsze się podnieść.
- Chodź, pospacerujmy - zachęcił. - Będzie dobrze.
Rakodi - Stary Świat
Jon bez słowa spiął konia. Nie ma opcji, żeby elfy zgarnęły sobie całą zasługę dopadnięcia Uzurpatora. Za długo na to czekał.
*
Ashora kiwnęła głową i zeskoczyła z wilka, który i tak bardzo chciał przywitać Lorę natychmiast.
- Jest twój - powiedziała, wsadzając Lorze wodze w rękę.
Uścisnęła ją mocno ramionami okrytymi pierzastym płaszczem i krzyknęła do swoich ludzi:
- Pałac!
*
Spotkali się więc wszyscy troje na dziedzińcu tegoż - Nym, Jon i Ashora.
- Znajdźcie go - powiedział ten drugi do Hisame i Roara, podczas gdy Ashora wysyłała oddziały elfów do przeszukiwania pałacu. - Poślij z nimi paru ludzi - polecił Sabihowi.
Spojrzał niespokojnie na słońce. Byli już tu długo, Neatan mógł się zjawić w każdej chwili.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Twierdza - Stary Świat
Wobec tak stanowczego protestu, Kaede nie oponowała. Zamiast tego przesiadła się na łóżko za jego plecami i, za pośrednictwem łącza telepatycznego, użyczyła mu swoich oczu. Żeby chociaż trochę uprościć mu zadanie.
*
Hatsze skrzywiła się i skinęła głową, przyjmując jego pomoc. Bolało jak jasna cholera, ale na razie jeszcze czuła się znośnie.
Rakodi - Stary Świat
Hisame kiwnął głową, zeskoczył z konia i pobiegł szukać, pomagając sobie magią.
Do Apepiego jednak jako pierwsze dotarł upiory i wampiry, które przedtem wyciągnęły Lorę z jej komnaty. Wiedziały w końcu, gdzie jest.
Grupa wyrosła z podłogi faraońskiej komnaty, za jego plecami.
- Pójdziesz z nami, panie - odezwał się jeden z wampirów.
Wobec tak stanowczego protestu, Kaede nie oponowała. Zamiast tego przesiadła się na łóżko za jego plecami i, za pośrednictwem łącza telepatycznego, użyczyła mu swoich oczu. Żeby chociaż trochę uprościć mu zadanie.
*
Hatsze skrzywiła się i skinęła głową, przyjmując jego pomoc. Bolało jak jasna cholera, ale na razie jeszcze czuła się znośnie.
Rakodi - Stary Świat
Hisame kiwnął głową, zeskoczył z konia i pobiegł szukać, pomagając sobie magią.
Do Apepiego jednak jako pierwsze dotarł upiory i wampiry, które przedtem wyciągnęły Lorę z jej komnaty. Wiedziały w końcu, gdzie jest.
Grupa wyrosła z podłogi faraońskiej komnaty, za jego plecami.
- Pójdziesz z nami, panie - odezwał się jeden z wampirów.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Twierdza - Stary Świat
Zajęło to wyjątkowo dużo czasu, ale w końcu Isaku obmył się - po ranach resztę skóry, żeby wyglądać w miarę - a potem owinął czystym bandażem praktycznie całą głowę, szyję, niemały kawałek barków i tułowia, plecy oraz kawałki nóg i rąk, tam gdzie miał wypalone rany. Do tego już potrzebował trochę pomocy Kaede, ale nawet gdy tylko coś przytrzymywała, spinał się cały ze strachu przed najmniejszym zetknięciem ich skóry.
Kiedy w końcu skończyli, ponownie zawinął się w prześcieradło i wdrapał na łóżko.
- Musiałbym się przespać - powiedział przepraszająco, kładąc się tam na boku, niepewien czy w ogóle zdoła zasnąć przez ból... z drugiej strony był absolutnie wycieńczony i w głowie mu wirowało, musiał nie spać już długo.
*
W tym czasie poród Hatsze zdecydowanie dotarł do fazy, gdy Mamoru niewiele był w stanie pomóc, tylko siedzieć obok niej, trzymać ją za rękę i monitorować. Na ile się na tym znał, wszystko szło w miarę dobrze. Ich nie-całkiem-akuszerka uważała podobnie, sugerując tylko Hatsze, żeby spróbowała różnych pozycji - od klęczenia po leżenie na plecach - i wybrała sobie taką, w której będzie jej najwygodniej. Czerwone rzadko rodziły na plecach jak większość północnego świata. Mało wygodne.
- Jest główka - oznajmiła dziewczyna. - Dalej już będzie łatwiej. Oddychaj, oddychaj - zachęcała.
Pół godziny później dziecko przyszło już na świat. Dziewczyna sprawnie obcięła pępowinę, umyła drącego się wniebogłosy chłopaka i położyła go przy Hatszepsut, żeby mogła go nakarmić.
- Napij się - zachęcił cicho Mamoru, gdy już uwolnił się od absolutnego stuporu, jaki wzbudził w nim widok dziecka - jego dziecka - na tym świecie i podał żonie kubek wody. Ręka mu się trzęsła.
Rakodi - Stary Świat
Apepi obejrzał się na nich i skinął głową na zgodę, a potem odetchnął i ruszył się z miejsca. Wyprowadzono go na dziedziniec. Pozostali przeszukujący pałac, gdy zorientowali się, co się dzieje, zawrócili do czekających na dziedzińcu ludzi.
- Zwiążcie go - polecił tylko Jon na widok faraona.
Ashora skinęła swoim ludziom głową na znak, że mają posłuchać. Gdy to było załatwione, Jon zawołał:
- Przygotować się do skoku!
Rozkaz podawano dalej i dalej, wiążąc wierzchowce i chwytając się za ramiona.
Karai zeskoczył z murów wokół pałacu prosto do Jona. Wyciągnął ramię, a kiedy chłopak je chwycił, cała armia znalazła się na dzikiej plaży, przy osłoniętej wysokimi klifami zatoce. Czerwony skoczył raz jeszcze, po jego pozostawione z dala od Rakodi juczne konie z ogromem zapasów.
- Miejsce powinno być bezpieczne - powiedział do Jona. - Zwykł tutaj cumować Syrus i jego przemytnicy.
Jon kiwnął głową.
- W takim razie rozbijemy się tu na chwilę - zdecydował.
Ludzie musieli odpocząć, ranni zostać opatrzeni, poza tym mieli pewnie sporo do porozmawiania w ramach swojego małego sojuszu - teraz zdominowanego liczebnie przez elfy - i musieli wymyśleć, co z Apepim. Bo w gruncie rzeczy Jon nie miał szczególnego planu. Uzurpator zalazł mu solidnie za skórę, ale teraz był związany i bez broni.
Zajęło to wyjątkowo dużo czasu, ale w końcu Isaku obmył się - po ranach resztę skóry, żeby wyglądać w miarę - a potem owinął czystym bandażem praktycznie całą głowę, szyję, niemały kawałek barków i tułowia, plecy oraz kawałki nóg i rąk, tam gdzie miał wypalone rany. Do tego już potrzebował trochę pomocy Kaede, ale nawet gdy tylko coś przytrzymywała, spinał się cały ze strachu przed najmniejszym zetknięciem ich skóry.
Kiedy w końcu skończyli, ponownie zawinął się w prześcieradło i wdrapał na łóżko.
- Musiałbym się przespać - powiedział przepraszająco, kładąc się tam na boku, niepewien czy w ogóle zdoła zasnąć przez ból... z drugiej strony był absolutnie wycieńczony i w głowie mu wirowało, musiał nie spać już długo.
*
W tym czasie poród Hatsze zdecydowanie dotarł do fazy, gdy Mamoru niewiele był w stanie pomóc, tylko siedzieć obok niej, trzymać ją za rękę i monitorować. Na ile się na tym znał, wszystko szło w miarę dobrze. Ich nie-całkiem-akuszerka uważała podobnie, sugerując tylko Hatsze, żeby spróbowała różnych pozycji - od klęczenia po leżenie na plecach - i wybrała sobie taką, w której będzie jej najwygodniej. Czerwone rzadko rodziły na plecach jak większość północnego świata. Mało wygodne.
- Jest główka - oznajmiła dziewczyna. - Dalej już będzie łatwiej. Oddychaj, oddychaj - zachęcała.
Pół godziny później dziecko przyszło już na świat. Dziewczyna sprawnie obcięła pępowinę, umyła drącego się wniebogłosy chłopaka i położyła go przy Hatszepsut, żeby mogła go nakarmić.
- Napij się - zachęcił cicho Mamoru, gdy już uwolnił się od absolutnego stuporu, jaki wzbudził w nim widok dziecka - jego dziecka - na tym świecie i podał żonie kubek wody. Ręka mu się trzęsła.
Rakodi - Stary Świat
Apepi obejrzał się na nich i skinął głową na zgodę, a potem odetchnął i ruszył się z miejsca. Wyprowadzono go na dziedziniec. Pozostali przeszukujący pałac, gdy zorientowali się, co się dzieje, zawrócili do czekających na dziedzińcu ludzi.
- Zwiążcie go - polecił tylko Jon na widok faraona.
Ashora skinęła swoim ludziom głową na znak, że mają posłuchać. Gdy to było załatwione, Jon zawołał:
- Przygotować się do skoku!
Rozkaz podawano dalej i dalej, wiążąc wierzchowce i chwytając się za ramiona.
Karai zeskoczył z murów wokół pałacu prosto do Jona. Wyciągnął ramię, a kiedy chłopak je chwycił, cała armia znalazła się na dzikiej plaży, przy osłoniętej wysokimi klifami zatoce. Czerwony skoczył raz jeszcze, po jego pozostawione z dala od Rakodi juczne konie z ogromem zapasów.
- Miejsce powinno być bezpieczne - powiedział do Jona. - Zwykł tutaj cumować Syrus i jego przemytnicy.
Jon kiwnął głową.
- W takim razie rozbijemy się tu na chwilę - zdecydował.
Ludzie musieli odpocząć, ranni zostać opatrzeni, poza tym mieli pewnie sporo do porozmawiania w ramach swojego małego sojuszu - teraz zdominowanego liczebnie przez elfy - i musieli wymyśleć, co z Apepim. Bo w gruncie rzeczy Jon nie miał szczególnego planu. Uzurpator zalazł mu solidnie za skórę, ale teraz był związany i bez broni.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Twierdza - Stary Świat
Kaede kiwnęła głową twierdząco.
- Musiałbyś - zgodziła się miękko, a potem wyciągnęła z torby jakąś buteleczkę i nalała mu do kubeczka. - Powinno trochę pomóc - wyjaśniła, podając mu.
Kiedy wypił, zapakowała swoją torbę z powrotem i poskładała brudne naczynia.
- Gdybyś czegoś potrzebował, czegokolwiek, jestem w pobliżu - zapewniła go.
*
Hatsze uśmiechnęła się do niego słabo, ze zmęczeniem, przyjmując szklankę.
- Dziękuję, najdroższy - zapewniła go łagodnie. Wypiła całą zawartość w kilku łykach, oddała mu naczynie, a potem delikatnie złapała go za rękę, dla uspokojenia ich obojga.
Zatoka - Stary Świat
Rozłożyli się więc, a Lora skorzystała z okazji by uściskać Ashorę porządniej, zdobyć sobie lepszy ekwipunek i wywiedzieć się o wszystko, co działo się w kraju pod jej nieobecność. Kiedy usłyszała o ewakuacji, skinęła głową z aprobatą.
- Bardzo dobrze - pochwaliła. - A Meselerin? Jak kuzynka sobie radzi?
Kaede kiwnęła głową twierdząco.
- Musiałbyś - zgodziła się miękko, a potem wyciągnęła z torby jakąś buteleczkę i nalała mu do kubeczka. - Powinno trochę pomóc - wyjaśniła, podając mu.
Kiedy wypił, zapakowała swoją torbę z powrotem i poskładała brudne naczynia.
- Gdybyś czegoś potrzebował, czegokolwiek, jestem w pobliżu - zapewniła go.
*
Hatsze uśmiechnęła się do niego słabo, ze zmęczeniem, przyjmując szklankę.
- Dziękuję, najdroższy - zapewniła go łagodnie. Wypiła całą zawartość w kilku łykach, oddała mu naczynie, a potem delikatnie złapała go za rękę, dla uspokojenia ich obojga.
Zatoka - Stary Świat
Rozłożyli się więc, a Lora skorzystała z okazji by uściskać Ashorę porządniej, zdobyć sobie lepszy ekwipunek i wywiedzieć się o wszystko, co działo się w kraju pod jej nieobecność. Kiedy usłyszała o ewakuacji, skinęła głową z aprobatą.
- Bardzo dobrze - pochwaliła. - A Meselerin? Jak kuzynka sobie radzi?
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Twierdza - Stary Świat
Mamoru ujął jej dłoń. Ich młoda akuszerka spiesznie zbierała i wymieniała prześcieradła na świeże.
- Nie mam pomysłu na imię - wyznał Mamoru po chwili ciszy.
Mieli tyle na głowie, że koniec końców nawet nie zrobili burzy mózgów w tym temacie.
Zatoka - Stary Świat
Ashora siedziała na jakimś kamieniu w oczekiwaniu, aż mroczne elfy porozbijają namioty i raczyła się nieprzyzwoicie rozwodnionym winem. Wzruszyła ramionami.
- Jakoś - powiedziała. - Podobnie jak u nas, nic strasznego się u nich nie działo. Widzę po tej garstce księcia, że też przysłali mu co nieco. Domyślam się, że działają podobnie jak Północ. Próbowali coś ugrać na rozmowie z nimi, ale bez wielkiego skutku. Córka faraona nie chciała odpuścić na pół kroku, zresztą miała ze sobą Rodorma. Ale teraz to nasze najmniejsze zmartwienie. Wydaje mi się, że nikt nie ma planu, co dalej - przyznała.
Semiramida - Stary Świat
Decyzja została podjęta. Berg nie miał o tym pojęcia, chociaż mógł się zorientować, że coś się zmieniło, gdy do jego celi wpadli strażnicy. Jeden z nich, bez słowa wyjaśnienia czy jakichkolwiek wyjaśnień, uderzył go kilka razy batem, na oślep i do krwi. Potem wypadli tak jak wpadli.
Dopiero w południe wrócili, żeby skrępować mu ręce i wyprowadzić na rozpalony bezlitosnym słońcem świat zewnętrzny. Został wrzucony na dobrze znany wóz i powieziony gdzieś na miasto, gdzie oddano go w ręce ludzi, którzy bardziej niż strażników, przypominali oprychów.
Plac musiał mieścić się w slumsach lub innej podłej dzielnicy. Tłoczyli się na nim ludzie, głównie mężczyźni w różnym wieku, powiązani lub skuci łańcuchami. Przy kilku stołach z baldachimami siedzieli pisarze w towarzystwie osiłków. Berga popchnięto do jednego z nich. Stojący w kolejce przed nim mężczyzna został dociśnięty do blatu, a jeden z osiłków wypalił mu na nagich plecach piętno. Potem powleczono go, wyjącego z bólu, w kierunku otwartego portalu. Pisarz zanotował coś ze spokojem.
Spojrzał na Berga obojętnie, wyraźnie bez cienia świadomości, z kim ma do czynienia. Osiłek złapał go za kark i również docisnął do blatu.
Mamoru ujął jej dłoń. Ich młoda akuszerka spiesznie zbierała i wymieniała prześcieradła na świeże.
- Nie mam pomysłu na imię - wyznał Mamoru po chwili ciszy.
Mieli tyle na głowie, że koniec końców nawet nie zrobili burzy mózgów w tym temacie.
Zatoka - Stary Świat
Ashora siedziała na jakimś kamieniu w oczekiwaniu, aż mroczne elfy porozbijają namioty i raczyła się nieprzyzwoicie rozwodnionym winem. Wzruszyła ramionami.
- Jakoś - powiedziała. - Podobnie jak u nas, nic strasznego się u nich nie działo. Widzę po tej garstce księcia, że też przysłali mu co nieco. Domyślam się, że działają podobnie jak Północ. Próbowali coś ugrać na rozmowie z nimi, ale bez wielkiego skutku. Córka faraona nie chciała odpuścić na pół kroku, zresztą miała ze sobą Rodorma. Ale teraz to nasze najmniejsze zmartwienie. Wydaje mi się, że nikt nie ma planu, co dalej - przyznała.
Semiramida - Stary Świat
Decyzja została podjęta. Berg nie miał o tym pojęcia, chociaż mógł się zorientować, że coś się zmieniło, gdy do jego celi wpadli strażnicy. Jeden z nich, bez słowa wyjaśnienia czy jakichkolwiek wyjaśnień, uderzył go kilka razy batem, na oślep i do krwi. Potem wypadli tak jak wpadli.
Dopiero w południe wrócili, żeby skrępować mu ręce i wyprowadzić na rozpalony bezlitosnym słońcem świat zewnętrzny. Został wrzucony na dobrze znany wóz i powieziony gdzieś na miasto, gdzie oddano go w ręce ludzi, którzy bardziej niż strażników, przypominali oprychów.
Plac musiał mieścić się w slumsach lub innej podłej dzielnicy. Tłoczyli się na nim ludzie, głównie mężczyźni w różnym wieku, powiązani lub skuci łańcuchami. Przy kilku stołach z baldachimami siedzieli pisarze w towarzystwie osiłków. Berga popchnięto do jednego z nich. Stojący w kolejce przed nim mężczyzna został dociśnięty do blatu, a jeden z osiłków wypalił mu na nagich plecach piętno. Potem powleczono go, wyjącego z bólu, w kierunku otwartego portalu. Pisarz zanotował coś ze spokojem.
Spojrzał na Berga obojętnie, wyraźnie bez cienia świadomości, z kim ma do czynienia. Osiłek złapał go za kark i również docisnął do blatu.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Twierdza - Stary Świat
Hatsze mruknęła.
- Ja też nie - przyznała z zażenowaniem. Milczała krótką chwilę. - Wschodnie? Czerwonych? Imperialne? Freyowe? - zapytała, bo wszystkie cztery pule wydawały się... cóż, adekwatne.
Zatoka - Stary Świat
Lora mruknęła.
- Trudno mieć - stwierdziła cicho. - Najlepsze co możemy to krok za krokiem i do przodu. - Przez chwilę milczała. - Mnie się poszczęściło. Ten faraon nie jest aż taki zły. Ale boję się o Berga, on został z tym sukinsynem...
Westchnęła ciężko i pokręciła głową.
- Chodźmy znaleźć Jona.
Semiramida - Stary Świat
Trudno było pisarza winić - Berg był zarośnięty, trochę chudy i nieświeży, cień dawnego siebie. I wystraszony.
Szarpnął się w uścisku osiłka, próbując uciec przed żelazem, ale nie był w stanie. Krótko później zawył z bólu, gdy wypalano mu piętno.
Hatsze mruknęła.
- Ja też nie - przyznała z zażenowaniem. Milczała krótką chwilę. - Wschodnie? Czerwonych? Imperialne? Freyowe? - zapytała, bo wszystkie cztery pule wydawały się... cóż, adekwatne.
Zatoka - Stary Świat
Lora mruknęła.
- Trudno mieć - stwierdziła cicho. - Najlepsze co możemy to krok za krokiem i do przodu. - Przez chwilę milczała. - Mnie się poszczęściło. Ten faraon nie jest aż taki zły. Ale boję się o Berga, on został z tym sukinsynem...
Westchnęła ciężko i pokręciła głową.
- Chodźmy znaleźć Jona.
Semiramida - Stary Świat
Trudno było pisarza winić - Berg był zarośnięty, trochę chudy i nieświeży, cień dawnego siebie. I wystraszony.
Szarpnął się w uścisku osiłka, próbując uciec przed żelazem, ale nie był w stanie. Krótko później zawył z bólu, gdy wypalano mu piętno.
- Cerro
- Takeshi
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Twierdza - Stary Świat
- Czerwonych? - zasugerował bardziej niż zdecydował Mamoru. Wydawało się... odpowiednie.
Zatoka - Stary Świat
Ashora mruknęła i wstała z kamienia.
Jona się trochę naszukały, bo nie spodziewały się go zastać w pospiesznie zorganizowanym polowym szpitalu, gdzie magowie udzielali pierwszej pomocy ludziom, których Karai przenosił potem do twierdzy. Jednak był tam, nosił, przekładał, podawał i przecierał zakrwawione stoły między pacjentami, dysząc przy tym ciężko, bo mięśnie bolały go po długotrwałej walce.
Semiramida - Stary Świat
Został pchnięty dalej. Założono mu powróz na szyi, na samym końcu długiego ciągu niewolników, których następnie przeprowadzono przez portal. Zanim opuścili ten świat, zobaczył jeszcze legionistów klnących nad niedomkniętą skrzynią. Potem znalazł się na pustyni. Za jego plecami przerzucano jeszcze skrzynie z zapasami, sprzętami i jednym niepozornym lisem.
Był na miejscu budowy drogi. Słońce prażyło, strażnicy snuli się wokół źli i wściekli, a w cieniu byle jak skleconych daszków inni niewolnicy siedzieli, najwyraźniej zadowoleni z chwilowej przerwy. Gdy na piach upadły skrzynie, rzucili się ku nim jak stado dzikich zwierząt.
- Gdzie, wy bydlęta? - ryknął konny strażnik i na niewolników posypał się grad ciosów, rozpraszając ich z powrotem pod daszki.
Na przybywających czekał już kowal, zakuwając nogi każdego w pozbawione zamka łańcuchy. Berg nie był wyjątkiem. Popchnięto go potem dalej i zostawiono w zasadzie samego sobie - jedynym co dostał był kłujący cios batem, żeby przesunął się i zrobił miejsce.
Grata i Myrkrinu - Stary Świat
Na dalekiej Północy, Maula odebrała późnym porankiem raport Syrusa i powiedzieć, że była niezadowolona z decyzji Czerwonych, to mało. Przez dwie godziny krążyła po sali tronowej jak rozeźlona lwica, nim zawołała Lukasa.
- Niech Syrus będzie pod ręką. Każ powiązać okręty i zebrać ludziom załogę. Za pół godziny skaczemy.
- Ten złodziejaszek? - spytał wampir.
- Wrzuć go do zęzy, chyba że jesteś głodny.
Lukas kiwnął głową i już go nie było. Dziwna czy nie, przynajmniej jakaś decyzja została podjęta.
- Czerwonych? - zasugerował bardziej niż zdecydował Mamoru. Wydawało się... odpowiednie.
Zatoka - Stary Świat
Ashora mruknęła i wstała z kamienia.
Jona się trochę naszukały, bo nie spodziewały się go zastać w pospiesznie zorganizowanym polowym szpitalu, gdzie magowie udzielali pierwszej pomocy ludziom, których Karai przenosił potem do twierdzy. Jednak był tam, nosił, przekładał, podawał i przecierał zakrwawione stoły między pacjentami, dysząc przy tym ciężko, bo mięśnie bolały go po długotrwałej walce.
Semiramida - Stary Świat
Został pchnięty dalej. Założono mu powróz na szyi, na samym końcu długiego ciągu niewolników, których następnie przeprowadzono przez portal. Zanim opuścili ten świat, zobaczył jeszcze legionistów klnących nad niedomkniętą skrzynią. Potem znalazł się na pustyni. Za jego plecami przerzucano jeszcze skrzynie z zapasami, sprzętami i jednym niepozornym lisem.
Był na miejscu budowy drogi. Słońce prażyło, strażnicy snuli się wokół źli i wściekli, a w cieniu byle jak skleconych daszków inni niewolnicy siedzieli, najwyraźniej zadowoleni z chwilowej przerwy. Gdy na piach upadły skrzynie, rzucili się ku nim jak stado dzikich zwierząt.
- Gdzie, wy bydlęta? - ryknął konny strażnik i na niewolników posypał się grad ciosów, rozpraszając ich z powrotem pod daszki.
Na przybywających czekał już kowal, zakuwając nogi każdego w pozbawione zamka łańcuchy. Berg nie był wyjątkiem. Popchnięto go potem dalej i zostawiono w zasadzie samego sobie - jedynym co dostał był kłujący cios batem, żeby przesunął się i zrobił miejsce.
Grata i Myrkrinu - Stary Świat
Na dalekiej Północy, Maula odebrała późnym porankiem raport Syrusa i powiedzieć, że była niezadowolona z decyzji Czerwonych, to mało. Przez dwie godziny krążyła po sali tronowej jak rozeźlona lwica, nim zawołała Lukasa.
- Niech Syrus będzie pod ręką. Każ powiązać okręty i zebrać ludziom załogę. Za pół godziny skaczemy.
- Ten złodziejaszek? - spytał wampir.
- Wrzuć go do zęzy, chyba że jesteś głodny.
Lukas kiwnął głową i już go nie było. Dziwna czy nie, przynajmniej jakaś decyzja została podjęta.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Twierdza - Stary Świat
Hatsze mruknęła na zgodę. Ze wszystkich grup, ta i ewentualnie jeszcze wschodnia wydawała jej się najstosowniejsza. A w każdym razie absolutnie nie zależało jej na imperialnej.
- Masz jakieś propozycje? - zachęciła męża.
Zatoka - Stary Świat
Lora spojrzała najpierw na Jona, potem na Ashorę, a potem poszła pomóc. W przeciwieństwie do księcia i wszystkich pozostałych w obozie, była zupełnie wypoczęta i w znakomitym samopoczuciu, zaś praca przy potrzebujących, w przeciwieństwie do co poniektórych, nie była czymś poniżej jej godności.
Grata i Myrkrinu - Stary Świat
Syrus zjawił się krótko po wyjściu Lukasa, w ogólnie pojętej okolicy Mauli, ale nie za blisko. Skoro miał być pod ręką. Przygotowanie Sokoła do wypłynięcia pozostawił w rękach Aldarina.
Hatsze mruknęła na zgodę. Ze wszystkich grup, ta i ewentualnie jeszcze wschodnia wydawała jej się najstosowniejsza. A w każdym razie absolutnie nie zależało jej na imperialnej.
- Masz jakieś propozycje? - zachęciła męża.
Zatoka - Stary Świat
Lora spojrzała najpierw na Jona, potem na Ashorę, a potem poszła pomóc. W przeciwieństwie do księcia i wszystkich pozostałych w obozie, była zupełnie wypoczęta i w znakomitym samopoczuciu, zaś praca przy potrzebujących, w przeciwieństwie do co poniektórych, nie była czymś poniżej jej godności.
Grata i Myrkrinu - Stary Świat
Syrus zjawił się krótko po wyjściu Lukasa, w ogólnie pojętej okolicy Mauli, ale nie za blisko. Skoro miał być pod ręką. Przygotowanie Sokoła do wypłynięcia pozostawił w rękach Aldarina.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość