Inny wymiar
- Każesz wywęszyć rodzynkę w winnicy! - oznajmił Lis. - Dwa dachy w prawo i biegnij w lewo. Pod tobą! - ostrzegł.
Jedna z dachówek spod nogi Syrusa ześlizgnęła się i rozbiła w malowniczej uliczce, prawie na głowie jakiejś panienki, drepczącej tamtędy z koronkowym parasolem nad głową. Pod spodem kłębiły się larwy, które natychmiast, gdy dostały trochę powietrza, spuchły do rozmiarów męskiej nogi i rzuciły się na hakkaiego przeraźliwie wielkimi, oblepionymi jakimś paskudztwem szczękoczułkami.
19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Inny wymiar
Syrus krzyknął i wybił się potężnie z dachu, krusząc pod stopą kolejną dachówkę. Tym jednym susem przesadził ulicę, wylądował ciężko na budynku po drugiej stronie i pobiegł dalej, mniej więcej we wskazanym przez Lisa kierunku, szybko strzelając oczami za siebie, czy robaki ich nie gonią, gotów w razie czego ponownie skakać między wymiary, poza ich zasięg.
Przynajmniej tamta panienka pachniała człowiekiem. Chyba. Co za dziwaczne miejsce.
Syrus krzyknął i wybił się potężnie z dachu, krusząc pod stopą kolejną dachówkę. Tym jednym susem przesadził ulicę, wylądował ciężko na budynku po drugiej stronie i pobiegł dalej, mniej więcej we wskazanym przez Lisa kierunku, szybko strzelając oczami za siebie, czy robaki ich nie gonią, gotów w razie czego ponownie skakać między wymiary, poza ich zasięg.
Przynajmniej tamta panienka pachniała człowiekiem. Chyba. Co za dziwaczne miejsce.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Inny wymiar
Robaki ich goniły, ale nie umiały skakać. Spadły na panienkę, o czym świadczyły przeraźliwe wrzaski.
- Już zamordowałeś człowieka! - wrzasnął na niego Lis. - W lewo! Zarośnięty balkon!
Dom w zasadzie był całkiem blisko miejsca, w którym wylądowali. Ładna kamieniczka, stłoczona z pozostałymi wokół jakiegoś skwerku, na którym stały dorożki i gawędzili ich właściciele (pachnący ludźmi). Rzeczywiście na najwyższym piętrze znajdował się wielki balkon, z którego kwiaty i zielone rośliny wręcz wydawały się wybuchać i z którego zwieszały się pnącza, obsypane wielobarwnym kwieciem.
Syrus mógł poczuć jednak zapach trupa na okolicznych dachach, a potem ze wszystkich stron zaatakowali go hakkai. Zakapturzeni, bezszelestni, bez rodowych znaków. Ich ciała cuchnęły zgnilizną.
Robaki ich goniły, ale nie umiały skakać. Spadły na panienkę, o czym świadczyły przeraźliwe wrzaski.
- Już zamordowałeś człowieka! - wrzasnął na niego Lis. - W lewo! Zarośnięty balkon!
Dom w zasadzie był całkiem blisko miejsca, w którym wylądowali. Ładna kamieniczka, stłoczona z pozostałymi wokół jakiegoś skwerku, na którym stały dorożki i gawędzili ich właściciele (pachnący ludźmi). Rzeczywiście na najwyższym piętrze znajdował się wielki balkon, z którego kwiaty i zielone rośliny wręcz wydawały się wybuchać i z którego zwieszały się pnącza, obsypane wielobarwnym kwieciem.
Syrus mógł poczuć jednak zapach trupa na okolicznych dachach, a potem ze wszystkich stron zaatakowali go hakkai. Zakapturzeni, bezszelestni, bez rodowych znaków. Ich ciała cuchnęły zgnilizną.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Inny wymiar
Syrus, klnąc w duchu, umknął z zasięgu pierwszego, skoncentrował się i skokiem wylądował na wskazanym przez Lisa balkonie. Stamtąd, śmignął do środka i zatrzasnął za sobą urocze, przeszklone drzwi, bo pierwsi nieumarli już skakali z dachów w ślad za nim.
Syrus, klnąc w duchu, umknął z zasięgu pierwszego, skoncentrował się i skokiem wylądował na wskazanym przez Lisa balkonie. Stamtąd, śmignął do środka i zatrzasnął za sobą urocze, przeszklone drzwi, bo pierwsi nieumarli już skakali z dachów w ślad za nim.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Inny wymiar
Znalazł się w jasnym, pustym pomieszczeniu, które wyraźnie było niedużym salonem. Na kanapie, wśród haftowanych poduszek i porzuconego koca, spał jakiś ozdobny, długowłosy piesek, który półprzytomnie uniósł łepek i zamerdał na Syrusa ogonem. Chyba nie miał żyłki obrońcy. Lis wyciągnął nos i zaczął węszyć intensywnie. Jeżeli w pomieszczeniach unosił się jakiś ludzki zapach - został skutecznie zamaskowany.
Hakkai wylądowali na balkonie w ślad za Syrusem. Nie dobili komicznie w szybę, ale stanęli wśród roślinności i wiklinowego kompletu wypoczynkowego, spoglądając na nich. Przewodzący im mężczyzna dziwnie znajomym ruchem przechylił głowę na bok i ściągnął zakrywającą twarz chustę. Syrus mógł zobaczyć swoją własną twarz, wyraźnie nadszarpniętą zębem czasu i raczej dawnej śmierci.
Znalazł się w jasnym, pustym pomieszczeniu, które wyraźnie było niedużym salonem. Na kanapie, wśród haftowanych poduszek i porzuconego koca, spał jakiś ozdobny, długowłosy piesek, który półprzytomnie uniósł łepek i zamerdał na Syrusa ogonem. Chyba nie miał żyłki obrońcy. Lis wyciągnął nos i zaczął węszyć intensywnie. Jeżeli w pomieszczeniach unosił się jakiś ludzki zapach - został skutecznie zamaskowany.
Hakkai wylądowali na balkonie w ślad za Syrusem. Nie dobili komicznie w szybę, ale stanęli wśród roślinności i wiklinowego kompletu wypoczynkowego, spoglądając na nich. Przewodzący im mężczyzna dziwnie znajomym ruchem przechylił głowę na bok i ściągnął zakrywającą twarz chustę. Syrus mógł zobaczyć swoją własną twarz, wyraźnie nadszarpniętą zębem czasu i raczej dawnej śmierci.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Inny wymiar
Wspaniale, podsumował w duchu Syrus. Powoli skinął nieumarłemu głową w charakterze pozdrowienia, nie do końca pewien, na ile ten kontaktuje, zważywszy stan jego rozkładu i ogólną magiczność otoczenia.
- Cześć, piesku - przywitał stworzenie łagodnie, a potem, oglądając się krótko na oczekujących na balkonie hakkaich, niepewnie postąpił o krok naprzód. - Neatanie...? Przepraszam za najście. Szukamy pomocy. Czy mógłbyś poświęcić nam chwilę swojego czasu? Proszę - spróbował znów.
Wspaniale, podsumował w duchu Syrus. Powoli skinął nieumarłemu głową w charakterze pozdrowienia, nie do końca pewien, na ile ten kontaktuje, zważywszy stan jego rozkładu i ogólną magiczność otoczenia.
- Cześć, piesku - przywitał stworzenie łagodnie, a potem, oglądając się krótko na oczekujących na balkonie hakkaich, niepewnie postąpił o krok naprzód. - Neatanie...? Przepraszam za najście. Szukamy pomocy. Czy mógłbyś poświęcić nam chwilę swojego czasu? Proszę - spróbował znów.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Inny wymiar
Piesek podbiegł do niego, merdając ogonem. Potem złapał go zębami za nogę i eksplodował. Z jego wnętrza wylazła wielka, muskularna, ciągle mniej więcej psia bestia, a długie, ładne włosy zwieszały się jej tylko z grzbietu, poza tym odsłaniając nagą, brązową skórę. Lis czmychnął pod sofę. Miał dość tego wymiaru. Pies szarpnął Syrusem, zwalając go na twardy parkiet.
Z jednego z pomieszczeń wyszedł Neatan. Był dużo młodszy od wersji znanej Syrusowi, a może przede wszystkim mniej zrujnowany, ale na pewno był już dorosłym mężczyzną. Czarne włosy miał związane na karku i nosił lekki, niedbały zarost. Przez jego lekką koszulę przeświecało blado tatuaże. Chodził tutaj boso. Przyjrzał się Syrusowi i wyszedł na chwilę. Wrócił z parasolem, którym z bezpiecznej odległości dźgnął go dość mocno między żebra.
Piesek podbiegł do niego, merdając ogonem. Potem złapał go zębami za nogę i eksplodował. Z jego wnętrza wylazła wielka, muskularna, ciągle mniej więcej psia bestia, a długie, ładne włosy zwieszały się jej tylko z grzbietu, poza tym odsłaniając nagą, brązową skórę. Lis czmychnął pod sofę. Miał dość tego wymiaru. Pies szarpnął Syrusem, zwalając go na twardy parkiet.
Z jednego z pomieszczeń wyszedł Neatan. Był dużo młodszy od wersji znanej Syrusowi, a może przede wszystkim mniej zrujnowany, ale na pewno był już dorosłym mężczyzną. Czarne włosy miał związane na karku i nosił lekki, niedbały zarost. Przez jego lekką koszulę przeświecało blado tatuaże. Chodził tutaj boso. Przyjrzał się Syrusowi i wyszedł na chwilę. Wrócił z parasolem, którym z bezpiecznej odległości dźgnął go dość mocno między żebra.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Inny wymiar
Syrus, wobec takiego traktowania, zrobił minę i bardzo powoli uniósł ręce nad głowę w geście poddania i pokoju. Psu nie próbował się wyszarpać.
- Cześć - przywitał się uprzejmie.
Syrus, wobec takiego traktowania, zrobił minę i bardzo powoli uniósł ręce nad głowę w geście poddania i pokoju. Psu nie próbował się wyszarpać.
- Cześć - przywitał się uprzejmie.
- Los
- Mistrz Gry
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Inny wymiar
Neatan jakby z namysłem pociągnął łyk lemoniady, której szklankę trzymał w drugiej ręce. Z kuchni wydreptał drugi pies. Ten był krępy, miał płaską mordkę i zeza. Pomachał skręconym w korkociąg ogonkiem i usiadł obok Neatana, który nagle, znienacka, dźgnął Syrusa w skroń. Obserwował go chwilę.
- Rozkazuję ci mówić: czym jesteś? - spytał w końcu.
Neatan jakby z namysłem pociągnął łyk lemoniady, której szklankę trzymał w drugiej ręce. Z kuchni wydreptał drugi pies. Ten był krępy, miał płaską mordkę i zeza. Pomachał skręconym w korkociąg ogonkiem i usiadł obok Neatana, który nagle, znienacka, dźgnął Syrusa w skroń. Obserwował go chwilę.
- Rozkazuję ci mówić: czym jesteś? - spytał w końcu.
- Akayla
- Kruk
Re: 19: Płynne przejścia od podróży łódką do apokalipsy
Inny wymiar
- Jestem wampirem - odrzekł grzecznie Syrus i uśmiechnął się, pokazując swoje ostre kły, żeby Neatan mógł sobie zobaczyć. Potem schował je z powrotem. - Pochodzę z odległego wymiaru. Szukałem ciebie, panie.
- Jestem wampirem - odrzekł grzecznie Syrus i uśmiechnął się, pokazując swoje ostre kły, żeby Neatan mógł sobie zobaczyć. Potem schował je z powrotem. - Pochodzę z odległego wymiaru. Szukałem ciebie, panie.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 0 gości