Złote Imperium
Isaku położył się i spróbował przespać. Nie wątpił, że Nithael przyjmie pomoc, miał nadzieję że Elra też. A jeśli nie, to może Ruva go przekona. Chociaż jednocześnie wciąż nie do końca ufał tamtym Pradawnym. Nie podobało mu się to wszystko.
*
Armia umarłych zbliżała się wciąż i wciąż, aż wreszcie stanęła może godzinę marszu od linii Nieśmiertelnych. Syrus mógł obserwować z góry jak czarnoksiężnicy porzucają dotychczasowe zajęcie, by przywołać pełne ludzi klatki. Umarli otwarli je, wypuszczając nieszczęśników. Nieświadomie istnienia barykad, ci rzucili się do ucieczki w jedynym możliwym kierunku, a armia ruszyła z wyciem i rechotem, poganiając ich złośliwie.
16.2: Wywiad z wampirem
- Akayla
- Kruk
Re: 16.2: Wywiad z wampirem
Złote Imperium
- Poganiają w naszym kierunku tłum przerażonych, bezbronnych ludzi - doniósł Syrus Isaku. - Co robimy?
- Poganiają w naszym kierunku tłum przerażonych, bezbronnych ludzi - doniósł Syrus Isaku. - Co robimy?
- Cerro
- Takeshi
Re: 16.2: Wywiad z wampirem
Złote Imperium
Isaku zaklął w duchu.
- Otworzę im barierę, zatrzymam armię magią... Daj mi znać, gdy tylko wyczujesz jakieś upiory.
Zadziałał zgodnie z tym, co powiedział. Wydał rozkaz, by otworzyć barykady. Nie wszystkie Nieśmiertelni zdążyli zdemontować, ale przynajmniej część ludzi zdołała się dostać za nie. Żołnierze natychmiast zaczęli odprowadzać ich na tyły.
Ubrany w zbroję Isaku stał w pierwszym szeregu. Dosłownie centymetr przed nosem pierwszych szeregów umarłych stanął pewniej na nogach i uniósł ramię, jakby miał na nim niewidzialną tarczę. Pierwsi wrogowie dosłownie roztrzaskali się o barierę białej magii. Czarnoksiężnicy posłali w nią kule magii, ale Isaku ułożył pokrytą czarnomagiczną pajęczyną dłoń równo ze swoim ugiętym ramieniem i zaapsorbował ją całą.
Syrus nie musiał mówić mu o upiorze - Isaku sam go ujrzał. Wyskoczyła wysoko ponad głowami wszystkich, wprost na barierę. Isaku zwolnił zaklęcie w ostatniej chwili, gdy czarny ogień niemal go dotknął i cofnął się gwałtownie za szeregi gotowych Nieśmiertelnych.
Dosłowne zaraz potem uderzyła w nich dzika horda trupów, przedzierając się przez rozebrane barykady.
- Smoki ziemi, teraz! - rozkazał Isaku, bo upiór był tylko jeden, z przodu.
Isaku zaklął w duchu.
- Otworzę im barierę, zatrzymam armię magią... Daj mi znać, gdy tylko wyczujesz jakieś upiory.
Zadziałał zgodnie z tym, co powiedział. Wydał rozkaz, by otworzyć barykady. Nie wszystkie Nieśmiertelni zdążyli zdemontować, ale przynajmniej część ludzi zdołała się dostać za nie. Żołnierze natychmiast zaczęli odprowadzać ich na tyły.
Ubrany w zbroję Isaku stał w pierwszym szeregu. Dosłownie centymetr przed nosem pierwszych szeregów umarłych stanął pewniej na nogach i uniósł ramię, jakby miał na nim niewidzialną tarczę. Pierwsi wrogowie dosłownie roztrzaskali się o barierę białej magii. Czarnoksiężnicy posłali w nią kule magii, ale Isaku ułożył pokrytą czarnomagiczną pajęczyną dłoń równo ze swoim ugiętym ramieniem i zaapsorbował ją całą.
Syrus nie musiał mówić mu o upiorze - Isaku sam go ujrzał. Wyskoczyła wysoko ponad głowami wszystkich, wprost na barierę. Isaku zwolnił zaklęcie w ostatniej chwili, gdy czarny ogień niemal go dotknął i cofnął się gwałtownie za szeregi gotowych Nieśmiertelnych.
Dosłowne zaraz potem uderzyła w nich dzika horda trupów, przedzierając się przez rozebrane barykady.
- Smoki ziemi, teraz! - rozkazał Isaku, bo upiór był tylko jeden, z przodu.
- Akayla
- Kruk
Re: 16.2: Wywiad z wampirem
Złote Imperium
Rozległ się głuchy pomruk drżącej ziemi, a potem grunt zarwał się pod nogami armii. Nieumarli wpadli w głębokie doły, naszpikowane kamiennymi kolcami. Ożywione trupy nabijały się bądź roztrzaskiwały o gruz i własnych towarzyszy. Pionowa ściana najbliższej pułapki przebiegała nie dalej niż dwa metry przed palisadą.
Bez wątpienia należało smokom pogratulować dzieła, bowiem przepastne wyrwy w ziemi pochłonęły w zasadzie wszystkich nieumarłych, którzy nie zdążyli przedtem dotrzeć do palisady.
Potem smoki wykazały się inicjatywą i postawiły kamienne barykady pomiędzy ich wilczymi dołami, a broniącymi się Nieśmiertelnymi - dość solidne, by wytrzymały napór hordy bez pomocy magii.
- Czarnoksiężnicy? - zwrócił się Syrus do Isaku.
Rozległ się głuchy pomruk drżącej ziemi, a potem grunt zarwał się pod nogami armii. Nieumarli wpadli w głębokie doły, naszpikowane kamiennymi kolcami. Ożywione trupy nabijały się bądź roztrzaskiwały o gruz i własnych towarzyszy. Pionowa ściana najbliższej pułapki przebiegała nie dalej niż dwa metry przed palisadą.
Bez wątpienia należało smokom pogratulować dzieła, bowiem przepastne wyrwy w ziemi pochłonęły w zasadzie wszystkich nieumarłych, którzy nie zdążyli przedtem dotrzeć do palisady.
Potem smoki wykazały się inicjatywą i postawiły kamienne barykady pomiędzy ich wilczymi dołami, a broniącymi się Nieśmiertelnymi - dość solidne, by wytrzymały napór hordy bez pomocy magii.
- Czarnoksiężnicy? - zwrócił się Syrus do Isaku.
- Cerro
- Takeshi
Re: 16.2: Wywiad z wampirem
Złote Imperium
Isaku znajdował się w tej chwili w piekle. To nie były zwykli nieumarli; ledwie padli, wstawali, podpaleni biegli dalej. Było ich pełno wszędzie wokół niego, chociaż ciął mieczem ile sił w ramieniu.
- Miałeś ich zdjąć! - krzyknął, chwilowo nie mając czasu na uprzejmości.
Bardziej poczuł niż usłyszał, że coś dzieje się za nim. Rozrąbał kolejnego trupa i obejrzał się krótko za siebie. Na chwilę zrodziło mu krew w żyłach.
Za linią Nieśmiertelnych otwarły się portale, z których wypadły demony na martwych koniach. Tak mu się wydawało, ale później rozpoznał rogate hełmy, maski i przede wszystkim proporce. Widział je nie tak dawno na Wschodzie, gdy ostatni kichi Cesarstwa odmówili poddania się i armia Nieśmiertelnych zgniotła ich w pewnej dolinie.
Isaku krzyknął, ale po pierwsze nikt nic nie usłyszał, a po drugie ktoś zaraz rąbnął go bojowym młotem pod żebra i książę zwalił się bez tchu pod nogi walczących. Zobaczył jeszcze błyski mieczy kichich - dobyli ich w ostatniej chwili, tak że krew bryzgnęła w niebo, jeszcze bardziej czerwona niż zachodzące słońce.
*
Jednocześnie z atakiem nieumarłych, daleko na południu armia Królestw runęła na linię fortyfikacji bronioną przez armię faraona i Czerwonych. Długa linia fortec i murów zdawała się niemożliwa do zdobycia, ale żołnierze szarżowali ją z niespotykanym oddaniem. Może dlatego, że gdy spadali z drabin, lani wrzącym olejem, przebici strzałami i nadpaleni magią, wstawali ponownie i wznawiali szturm, już martwi, ale wciąż gnani tym samym celem.
*
W stolicy Imperium dzwony najpierw rozbrzmiały w Świątyni, a dopiero potem do komnat faraona wpadł kusznik, przenikliwym szeptem oznajmiając:
- W pałacu są upiory, Najjaśniejszy Panie! Do ogrodów, cicho, może zdołamy was wyprowadzić.
*
Archipelag
Magiczna kopuła nad Archipelagiem zaczęła powlekać się doskonałą czernią. Premier, który wyszedł na taras swego uroczego, najmłodszego domku, natychmiast wrócił, by podnieść słuchawkę muga (Magicznego Urządzenia Głosowego) i z nią wyszedł ponownie na taras.
- Ministrze, proszę zarządzić ewakuację w głąb lądu, posłać wiadomości do naszych sojuszników i zwołać posiedzenie Rządu w trybie natychmiastowym. - Wahał się przez chwilę, podczas gdy wszelkie światło gasło, gdy głód niezliczonych upiorów rozprawiał się z kopułą. Doszedł najwyraźniej do wniosku, że woli by na strzępy rozerwali go konserwatyści niż one, bo dodał: - I powiadomcie ziggurat. Chcę tu mieć Czarnoksiężnika.
*
Królestwo Północy
Nithael czuł pewien lekki niepokój. Właściwie nawet dość silny. Właściwie był myślami tak daleko, że przegrywał z Yato w szachy, zupełnie bez takiej intencji. Nie łudził się, że to szósty zmysł, nie bał się za specjalnie odkąd miał na miejscu te całe golemy, po prostu martwił się o głupiego smarkacza Isaku i nie przyznałby się do tego na najgorszych torturach.
Ale potem przez roztrzaskane szyby wpadły do komnaty wściekłe upiory. Wybawiły go tym samym z problemu - mógł udawać, że miał doskonałą intuicję - ale stworzyły nowy - chciały go zabić i niezbyt umiał wobec tego zareagować, otoczony z trzech stron.
Isaku znajdował się w tej chwili w piekle. To nie były zwykli nieumarli; ledwie padli, wstawali, podpaleni biegli dalej. Było ich pełno wszędzie wokół niego, chociaż ciął mieczem ile sił w ramieniu.
- Miałeś ich zdjąć! - krzyknął, chwilowo nie mając czasu na uprzejmości.
Bardziej poczuł niż usłyszał, że coś dzieje się za nim. Rozrąbał kolejnego trupa i obejrzał się krótko za siebie. Na chwilę zrodziło mu krew w żyłach.
Za linią Nieśmiertelnych otwarły się portale, z których wypadły demony na martwych koniach. Tak mu się wydawało, ale później rozpoznał rogate hełmy, maski i przede wszystkim proporce. Widział je nie tak dawno na Wschodzie, gdy ostatni kichi Cesarstwa odmówili poddania się i armia Nieśmiertelnych zgniotła ich w pewnej dolinie.
Isaku krzyknął, ale po pierwsze nikt nic nie usłyszał, a po drugie ktoś zaraz rąbnął go bojowym młotem pod żebra i książę zwalił się bez tchu pod nogi walczących. Zobaczył jeszcze błyski mieczy kichich - dobyli ich w ostatniej chwili, tak że krew bryzgnęła w niebo, jeszcze bardziej czerwona niż zachodzące słońce.
*
Jednocześnie z atakiem nieumarłych, daleko na południu armia Królestw runęła na linię fortyfikacji bronioną przez armię faraona i Czerwonych. Długa linia fortec i murów zdawała się niemożliwa do zdobycia, ale żołnierze szarżowali ją z niespotykanym oddaniem. Może dlatego, że gdy spadali z drabin, lani wrzącym olejem, przebici strzałami i nadpaleni magią, wstawali ponownie i wznawiali szturm, już martwi, ale wciąż gnani tym samym celem.
*
W stolicy Imperium dzwony najpierw rozbrzmiały w Świątyni, a dopiero potem do komnat faraona wpadł kusznik, przenikliwym szeptem oznajmiając:
- W pałacu są upiory, Najjaśniejszy Panie! Do ogrodów, cicho, może zdołamy was wyprowadzić.
*
Archipelag
Magiczna kopuła nad Archipelagiem zaczęła powlekać się doskonałą czernią. Premier, który wyszedł na taras swego uroczego, najmłodszego domku, natychmiast wrócił, by podnieść słuchawkę muga (Magicznego Urządzenia Głosowego) i z nią wyszedł ponownie na taras.
- Ministrze, proszę zarządzić ewakuację w głąb lądu, posłać wiadomości do naszych sojuszników i zwołać posiedzenie Rządu w trybie natychmiastowym. - Wahał się przez chwilę, podczas gdy wszelkie światło gasło, gdy głód niezliczonych upiorów rozprawiał się z kopułą. Doszedł najwyraźniej do wniosku, że woli by na strzępy rozerwali go konserwatyści niż one, bo dodał: - I powiadomcie ziggurat. Chcę tu mieć Czarnoksiężnika.
*
Królestwo Północy
Nithael czuł pewien lekki niepokój. Właściwie nawet dość silny. Właściwie był myślami tak daleko, że przegrywał z Yato w szachy, zupełnie bez takiej intencji. Nie łudził się, że to szósty zmysł, nie bał się za specjalnie odkąd miał na miejscu te całe golemy, po prostu martwił się o głupiego smarkacza Isaku i nie przyznałby się do tego na najgorszych torturach.
Ale potem przez roztrzaskane szyby wpadły do komnaty wściekłe upiory. Wybawiły go tym samym z problemu - mógł udawać, że miał doskonałą intuicję - ale stworzyły nowy - chciały go zabić i niezbyt umiał wobec tego zareagować, otoczony z trzech stron.
- Akayla
- Kruk
Re: 16.2: Wywiad z wampirem
Złote Imperium
Syrus nie odpowiedział, tylko zanurkował, spaść na głowę pierwszego i zaraz zniknąć, podczas gdy jego ciało rozpadało się, trafione runicznym nożem. Przynajmniej czarnoksiężnicy mieli nie podnieść się z martwych.
*
Przed następnym ciosem Isaku ochronił rozbłysk białej mocy. Katana odbiła się od tarczy, Pradawny zasyczał wściekle.
Błysnęło znów. Blask objął cały obóz. Trzasnęło jakby gromem, a krzyki zamarły w gardłach nieumarłych. Zwalili się bez ruchu, wyładowania białej mocy tańczyły po ich ciałach. Chwilę później rozpadły się w proch.
Pradawny położył łapę na plecach Isaku. Przez chwilę ból był straszliwy. W następnej rany księcia zamknęły się bez śladu.
- Upiory w obu pałacach i na Archipelagu - poinformował go. - Pradawni Zachodu uciekli. Idę uratować resztę Nieśmiertelnych.
I zniknął, powtórzyć swój wyczyn w pozostałych obozach.
*
Hisame zaś klął w duchu. Nieumarli mogli przeć naprzód dopóki się nie rozpadli, jego ludzie nie.
Chwilowo miał jeszcze jednak czas. Był zdesperowany, ale miał czas.
- Niech formacja się przygotuje - polecił swojej obstawie. - Obrzucimy ładunkami tych którzy jeszcze nie dotarli do umocnień.
*
Elra sapnął, ale potem skinął głową i podał ramię Danie.
- Zwęszą nas - powiedział cicho, podążając za kusznikiem. - Może jednak powinniśmy skorzystać z Pradawnego i zniknąć...
W tym samym czasie w mieście rozstawione przez Syrusa wampiry, wspierane przez golemy Pradawnych, podjęły się walki z czarną hordą.
*
Archipelag
W zigguracie Cicha już zdążyła połapać się w sytuacji i zatrudniła pająki do zebrania wszystkich bliskich faraona w jednym miejscu. Wkrótce będą musieli się wynosić i doskonale o tym wiedziała.
*
Królestwo Północy
Kilka rzeczy wydarzyło się jednocześnie - Yato poderwał się z bronią w rękach, błysnęła biała magia, a głowa jednego z upiorów, ścięta przez Ravhonę, potoczyła się po posadzce. Uderzenie atakujących przyjęły na siebie golemy: odepchnęły upiory wielkimi tarczami i kontratakowały, z nieludzką prędkością tnąc mieczami. Natomiast Nithael i Yato znikli.
*
Inny wymiar
Biała magia wyrzuciła ich oboje, wraz ze stołem, w przedziwnej przestrzeni. Była... cóż, biała, oślepiająco wręcz. Powykręcane drzewa odcinały się od reszty chyba płaskiego otoczenia tylko dzięki rzucanym przez nie, ostrym cieniom.
Grunt był miękki, ugiął się pod nimi, gdy uderzyli, i podrzucił ich, jak trampolina. Pionki rozsypały się.
Yato zamrugał i rozejrzał się, mrużąc oczy. Wyglądało, że byli bezpieczni.
Syrus nie odpowiedział, tylko zanurkował, spaść na głowę pierwszego i zaraz zniknąć, podczas gdy jego ciało rozpadało się, trafione runicznym nożem. Przynajmniej czarnoksiężnicy mieli nie podnieść się z martwych.
*
Przed następnym ciosem Isaku ochronił rozbłysk białej mocy. Katana odbiła się od tarczy, Pradawny zasyczał wściekle.
Błysnęło znów. Blask objął cały obóz. Trzasnęło jakby gromem, a krzyki zamarły w gardłach nieumarłych. Zwalili się bez ruchu, wyładowania białej mocy tańczyły po ich ciałach. Chwilę później rozpadły się w proch.
Pradawny położył łapę na plecach Isaku. Przez chwilę ból był straszliwy. W następnej rany księcia zamknęły się bez śladu.
- Upiory w obu pałacach i na Archipelagu - poinformował go. - Pradawni Zachodu uciekli. Idę uratować resztę Nieśmiertelnych.
I zniknął, powtórzyć swój wyczyn w pozostałych obozach.
*
Hisame zaś klął w duchu. Nieumarli mogli przeć naprzód dopóki się nie rozpadli, jego ludzie nie.
Chwilowo miał jeszcze jednak czas. Był zdesperowany, ale miał czas.
- Niech formacja się przygotuje - polecił swojej obstawie. - Obrzucimy ładunkami tych którzy jeszcze nie dotarli do umocnień.
*
Elra sapnął, ale potem skinął głową i podał ramię Danie.
- Zwęszą nas - powiedział cicho, podążając za kusznikiem. - Może jednak powinniśmy skorzystać z Pradawnego i zniknąć...
W tym samym czasie w mieście rozstawione przez Syrusa wampiry, wspierane przez golemy Pradawnych, podjęły się walki z czarną hordą.
*
Archipelag
W zigguracie Cicha już zdążyła połapać się w sytuacji i zatrudniła pająki do zebrania wszystkich bliskich faraona w jednym miejscu. Wkrótce będą musieli się wynosić i doskonale o tym wiedziała.
*
Królestwo Północy
Kilka rzeczy wydarzyło się jednocześnie - Yato poderwał się z bronią w rękach, błysnęła biała magia, a głowa jednego z upiorów, ścięta przez Ravhonę, potoczyła się po posadzce. Uderzenie atakujących przyjęły na siebie golemy: odepchnęły upiory wielkimi tarczami i kontratakowały, z nieludzką prędkością tnąc mieczami. Natomiast Nithael i Yato znikli.
*
Inny wymiar
Biała magia wyrzuciła ich oboje, wraz ze stołem, w przedziwnej przestrzeni. Była... cóż, biała, oślepiająco wręcz. Powykręcane drzewa odcinały się od reszty chyba płaskiego otoczenia tylko dzięki rzucanym przez nie, ostrym cieniom.
Grunt był miękki, ugiął się pod nimi, gdy uderzyli, i podrzucił ich, jak trampolina. Pionki rozsypały się.
Yato zamrugał i rozejrzał się, mrużąc oczy. Wyglądało, że byli bezpieczni.
- Cerro
- Takeshi
Re: 16.2: Wywiad z wampirem
Złote Imperium
Isaku nie zdążył podziękować. Już w chwili, gdy Pradawny znikał, uderzyła go niewyobrażalnie potężna klątwa. Zdążył ją złapać w czarnoksięskie tatuaże, ale nadmiar musiał drugą ręką wyrzucić w niebo. Potęga zaklęcia była tak wielka, że rozdarła atmosferę i skłębiła chmury, z których począł walić błyszczący fioletem grad.
Nieśmiertelni stanęli zwarci i gotowi. Isaku odwrócił się do nowego niebezpieczeństwa. Wokół pootwierały się portale, z których wymaszerowały nowe oddziały trupów. Było to już dziwnie mało ważne dla księcia, który skupił się na Wielkim Wampirze.
Długowłosy, blady, poważnych mężczyzna w lśniącej zbroi dosiadał martwego konia. Otaczała go gwardia Starszych i Poślednich, przytoczona jego armią. Jakiś Nieśmiertelny cisnął w niego włócznią. Wampir złapał ją i odrzucił błyskawicznie, zabijając śmiałka. Dobył miecza, by dać swojej armii sygnał do ataku. Zbici w wystraszoną grupkę Nieśmiertelni unieśli miecze.
Nikt nie wiedział, skąd wzięli się Czerwoni, ale kilka rozmazanych smug czerwieni i złota zjawiło się tuż przy wampirach. W gwardii Wielkiego wdarł się lekkie chaos. Błysnęła stal.
Jeden z Czerwonych - Isaku nie wiedział który - zdołał przebić się przez wampiry. Ciągnąc za sobą smugi krwi skoczył na Wielkiego.
Wielki cisnął mieczem jakby to był nożyk, Czerwony rzucił noże. Przed jednym wampir się uchylił, drugi wbił mu się w ramię i natychmiast ciało wampira ogarnął ogień. Przebity mieczem Czerwony padł między wampiry. Pozostałych Isaku nie widział, ale odzyskał zdolność myślenia.
- Zawalcie ziemię wokół nas! - rozkazał smokom. - Hans, spal ich!
Formacja uderzyła natychmiast prosto w grupę wampirów. Isaku ujrzał, że Wielki zdołał się ugasić i uderzył drugą klątwą. Isaku przygotował się, by ją złapać, a armia nieumarłych runęła do ataku. Książę modlił się tylko, by smoki zdążyły.
*
Dana nie zdążyła odpowiedzieć. Krzyknęła i znikła, wciągnięta między wymiary.
Z portalu wypadł Neatan, mimo tego że właśnie miał się odezwać do Cichej i wbił się pazurami - bo miał pazury - w ziemię, jedną ręką zanurzony między wymiary.
- Broń nas, to ten drań - wycedził mało informatywnie do Elry, bo przez mur i z pałacu wylała się ku nim fala upiórów i wampirów.
Kusznik strzelił - co było heroiczne - a chwilę potem ogień objął dokładnie wszystko. Nad ogrodami i pałacem przeleciał Ząbek, paląc budynki, krzaki, mur, wampiry... Ale niestety jego ogień strawiły upiory, które wypadły nienaruszone na faraona i jego kusznika.
Neatan poddał się.
- Niech Pradawny cię zabierze - powiedział, wyrwał pazury z ziemi i wpadł między wymiary.
Isaku nie zdążył podziękować. Już w chwili, gdy Pradawny znikał, uderzyła go niewyobrażalnie potężna klątwa. Zdążył ją złapać w czarnoksięskie tatuaże, ale nadmiar musiał drugą ręką wyrzucić w niebo. Potęga zaklęcia była tak wielka, że rozdarła atmosferę i skłębiła chmury, z których począł walić błyszczący fioletem grad.
Nieśmiertelni stanęli zwarci i gotowi. Isaku odwrócił się do nowego niebezpieczeństwa. Wokół pootwierały się portale, z których wymaszerowały nowe oddziały trupów. Było to już dziwnie mało ważne dla księcia, który skupił się na Wielkim Wampirze.
Długowłosy, blady, poważnych mężczyzna w lśniącej zbroi dosiadał martwego konia. Otaczała go gwardia Starszych i Poślednich, przytoczona jego armią. Jakiś Nieśmiertelny cisnął w niego włócznią. Wampir złapał ją i odrzucił błyskawicznie, zabijając śmiałka. Dobył miecza, by dać swojej armii sygnał do ataku. Zbici w wystraszoną grupkę Nieśmiertelni unieśli miecze.
Nikt nie wiedział, skąd wzięli się Czerwoni, ale kilka rozmazanych smug czerwieni i złota zjawiło się tuż przy wampirach. W gwardii Wielkiego wdarł się lekkie chaos. Błysnęła stal.
Jeden z Czerwonych - Isaku nie wiedział który - zdołał przebić się przez wampiry. Ciągnąc za sobą smugi krwi skoczył na Wielkiego.
Wielki cisnął mieczem jakby to był nożyk, Czerwony rzucił noże. Przed jednym wampir się uchylił, drugi wbił mu się w ramię i natychmiast ciało wampira ogarnął ogień. Przebity mieczem Czerwony padł między wampiry. Pozostałych Isaku nie widział, ale odzyskał zdolność myślenia.
- Zawalcie ziemię wokół nas! - rozkazał smokom. - Hans, spal ich!
Formacja uderzyła natychmiast prosto w grupę wampirów. Isaku ujrzał, że Wielki zdołał się ugasić i uderzył drugą klątwą. Isaku przygotował się, by ją złapać, a armia nieumarłych runęła do ataku. Książę modlił się tylko, by smoki zdążyły.
*
Dana nie zdążyła odpowiedzieć. Krzyknęła i znikła, wciągnięta między wymiary.
Z portalu wypadł Neatan, mimo tego że właśnie miał się odezwać do Cichej i wbił się pazurami - bo miał pazury - w ziemię, jedną ręką zanurzony między wymiary.
- Broń nas, to ten drań - wycedził mało informatywnie do Elry, bo przez mur i z pałacu wylała się ku nim fala upiórów i wampirów.
Kusznik strzelił - co było heroiczne - a chwilę potem ogień objął dokładnie wszystko. Nad ogrodami i pałacem przeleciał Ząbek, paląc budynki, krzaki, mur, wampiry... Ale niestety jego ogień strawiły upiory, które wypadły nienaruszone na faraona i jego kusznika.
Neatan poddał się.
- Niech Pradawny cię zabierze - powiedział, wyrwał pazury z ziemi i wpadł między wymiary.
- Akayla
- Kruk
Re: 16.2: Wywiad z wampirem
Złote Imperium
Ziemia wokół grupki obrońców zapadła się gwałtownie. Piasek i kawałki kamieni zjechały w czeluści otchłani razem z nieumarłymi, miażdżąc tych, którzy mieli nieszczęście wylądować w złym miejscu.
Syrus spadł z nieba wraz z ogniem formacji.
Pod osłoną płomieni zniósł z ramion głowy kilku Poślednich i heroicznie cisnął swój runiczny nożyk, w panującym chaosie w zasadzie niewidoczny, w wampirzego czarnoksiężnika. Ostrze weszło głęboko w jego udo.
Potem Syrus czmychnął - złapał nóż martwego Czerwonego, który wbił się w ziemię za wampirami, zmienił w kruka i odleciał, żeby za chwilę uderzyć z zaskoczenia z innej strony.
Zamierzał dołożyć starań, żeby wsadzić nóż Czerwonego prosto w łeb Władcy Umarłych.
Wśród spływającej na wampiry pożogi dla Wielkiego powstał kolejny problem - portale za jego plecami zatrzasnęły się, a w ich miejsce rozbłysło światło białej magii. Moc niewyobrażalnie potężnego zaklęcia uderzyła w nich, paląc, zostawiając wampiry ciężko ranne lub całkowicie spopielone.
*
Inny wymiar
Elra próbował ich bronić - z marnym skutkiem.
- Re! - zawołał. W następnej chwili biała moc zabrała jego i kusznika spomiędzy upiorów i wyrzuciła w innym wymiarze, tam gdzie przedtem Nithaela i Yato.
Elra pozbierał się na nogi. Trochę świecił.
Obok zjawił się Pradawny. Na czele całego szwadronu ich magicznej armii. Wyciągnął łapę do faraona.
- Krwi - zażądał.
Elra skrzywił się. Nie podobało mu się, że są absolutnie zdani na pomoc, łaskę i niełaskę tych Pradawnych. Wyciągnął jednak rękę.
Istota dziabnęła go w dłoń, starła z niej kroplę krwi palcem, a potem pstryknęła. Portal do wymiaru, do którego uciekł wampir z Daną, otworzył się, a golemy natychmiast wbiegły do środka, wesprzeć Neatana w jego zmaganiach, wzbijając dziwny biały kurz z miękkiego podłoża. Przejście zamknęło się, a Pradawny zniknął. Zamierzał utrudniać wampirowi ucieczkę do kolejnego wymiaru jak tylko mógł, uważając jednakże by nie wpaść na upiory.
*
Złote Imperium
Tymczasem obrona miasta szła relatywnie dobrze. Golemy Pradawnych, mimo że magiczne, zdawały się być nietykalne dla upiorów, a poruszały się z prędkością dorównującą Poślednim.
Tak więc, zadziwiająco wręcz skutecznie, zepchnęły hordę Parysusa do defensywy, zostawiając za sobą ślad z upiorów które zasiekły i zadeptały na śmierć.
Podobnie zresztą miała się rzecz na Północy.
Ziemia wokół grupki obrońców zapadła się gwałtownie. Piasek i kawałki kamieni zjechały w czeluści otchłani razem z nieumarłymi, miażdżąc tych, którzy mieli nieszczęście wylądować w złym miejscu.
Syrus spadł z nieba wraz z ogniem formacji.
Pod osłoną płomieni zniósł z ramion głowy kilku Poślednich i heroicznie cisnął swój runiczny nożyk, w panującym chaosie w zasadzie niewidoczny, w wampirzego czarnoksiężnika. Ostrze weszło głęboko w jego udo.
Potem Syrus czmychnął - złapał nóż martwego Czerwonego, który wbił się w ziemię za wampirami, zmienił w kruka i odleciał, żeby za chwilę uderzyć z zaskoczenia z innej strony.
Zamierzał dołożyć starań, żeby wsadzić nóż Czerwonego prosto w łeb Władcy Umarłych.
Wśród spływającej na wampiry pożogi dla Wielkiego powstał kolejny problem - portale za jego plecami zatrzasnęły się, a w ich miejsce rozbłysło światło białej magii. Moc niewyobrażalnie potężnego zaklęcia uderzyła w nich, paląc, zostawiając wampiry ciężko ranne lub całkowicie spopielone.
*
Inny wymiar
Elra próbował ich bronić - z marnym skutkiem.
- Re! - zawołał. W następnej chwili biała moc zabrała jego i kusznika spomiędzy upiorów i wyrzuciła w innym wymiarze, tam gdzie przedtem Nithaela i Yato.
Elra pozbierał się na nogi. Trochę świecił.
Obok zjawił się Pradawny. Na czele całego szwadronu ich magicznej armii. Wyciągnął łapę do faraona.
- Krwi - zażądał.
Elra skrzywił się. Nie podobało mu się, że są absolutnie zdani na pomoc, łaskę i niełaskę tych Pradawnych. Wyciągnął jednak rękę.
Istota dziabnęła go w dłoń, starła z niej kroplę krwi palcem, a potem pstryknęła. Portal do wymiaru, do którego uciekł wampir z Daną, otworzył się, a golemy natychmiast wbiegły do środka, wesprzeć Neatana w jego zmaganiach, wzbijając dziwny biały kurz z miękkiego podłoża. Przejście zamknęło się, a Pradawny zniknął. Zamierzał utrudniać wampirowi ucieczkę do kolejnego wymiaru jak tylko mógł, uważając jednakże by nie wpaść na upiory.
*
Złote Imperium
Tymczasem obrona miasta szła relatywnie dobrze. Golemy Pradawnych, mimo że magiczne, zdawały się być nietykalne dla upiorów, a poruszały się z prędkością dorównującą Poślednim.
Tak więc, zadziwiająco wręcz skutecznie, zepchnęły hordę Parysusa do defensywy, zostawiając za sobą ślad z upiorów które zasiekły i zadeptały na śmierć.
Podobnie zresztą miała się rzecz na Północy.
- Cerro
- Takeshi
Re: 16.2: Wywiad z wampirem
Złote Imperium
Wielki wyszczerzył się jeszcze do Syrusa, ale był szybszy. Sam sobie otwarł portal, a jego rumak cofnął się w niego. Tym sposobem ulotnili się z pola bitwy. Starsi i Pośledni chyba nie byli warci takich starań, tak jak nieumarli.
*
Inny wymiar
Nithael, który zbierał swoje szachy, na widok Elry westchnął ciężko.
- Nie mów mi, że mają Danę i doszło już do wyłączenia logiki.
*
Złote Imperium
Ale nie mieli Dany. Neatan zdołał ją wyrwać tuż przed drugim skokiem, nie bez pomocy jej samej. Wielki gdzieś tam czmychnął przed golemami, a mała królowa złapała się chwiejnie Neatana i znaleźli się nagle w pałacu.
Było to przyjemne. Także dlatego, że w poprzednim wymiarze najwyraźniej nie było tlenu.
Największym problemem pałacu był obecnie pożar. Stanęli jednak dość daleko od niego, obok Kellama rozsądnie ustawionego na dziedzińcu, z dala od płomieni. Wielki miał nawet filiżankę herbaty. Towarzyszył mu Mamoru, osmalony i zakrwawiony. Upiory udało się wypchnąć ze Świątyni chwilę temu, chociaż nie bez strat.
Była też z nimi kobieta, szczupła, drobna, ubrana w czarne nogawice i czarny płaszczyk z kapturem. Miała ogromne, ciemne, absolutnie cudowne oczy i uśmiechnęła się do nich niepewnie.
- Możesz mnie zacząć trzymać ciut lżej - powiedział Neatan do wczepionej w niego Dany.
- Coś cię ugryzło? - spytał Kellam, wskazując jej okrwawione ramię.
- Podrapało - zapewniła cicho i rozejrzała się.
Jak na zawołanie pobiegły ku nim psy, nieco zmierzwione. Dana patrzyła na nie niemal z rozpaczą...
A potem krzyknęła i pobiegła naprzeciw Ćmie, która wypadła z płonącego pałacu, umorusana, ale żywa i zupełnie wesoła.
Wielki wyszczerzył się jeszcze do Syrusa, ale był szybszy. Sam sobie otwarł portal, a jego rumak cofnął się w niego. Tym sposobem ulotnili się z pola bitwy. Starsi i Pośledni chyba nie byli warci takich starań, tak jak nieumarli.
*
Inny wymiar
Nithael, który zbierał swoje szachy, na widok Elry westchnął ciężko.
- Nie mów mi, że mają Danę i doszło już do wyłączenia logiki.
*
Złote Imperium
Ale nie mieli Dany. Neatan zdołał ją wyrwać tuż przed drugim skokiem, nie bez pomocy jej samej. Wielki gdzieś tam czmychnął przed golemami, a mała królowa złapała się chwiejnie Neatana i znaleźli się nagle w pałacu.
Było to przyjemne. Także dlatego, że w poprzednim wymiarze najwyraźniej nie było tlenu.
Największym problemem pałacu był obecnie pożar. Stanęli jednak dość daleko od niego, obok Kellama rozsądnie ustawionego na dziedzińcu, z dala od płomieni. Wielki miał nawet filiżankę herbaty. Towarzyszył mu Mamoru, osmalony i zakrwawiony. Upiory udało się wypchnąć ze Świątyni chwilę temu, chociaż nie bez strat.
Była też z nimi kobieta, szczupła, drobna, ubrana w czarne nogawice i czarny płaszczyk z kapturem. Miała ogromne, ciemne, absolutnie cudowne oczy i uśmiechnęła się do nich niepewnie.
- Możesz mnie zacząć trzymać ciut lżej - powiedział Neatan do wczepionej w niego Dany.
- Coś cię ugryzło? - spytał Kellam, wskazując jej okrwawione ramię.
- Podrapało - zapewniła cicho i rozejrzała się.
Jak na zawołanie pobiegły ku nim psy, nieco zmierzwione. Dana patrzyła na nie niemal z rozpaczą...
A potem krzyknęła i pobiegła naprzeciw Ćmie, która wypadła z płonącego pałacu, umorusana, ale żywa i zupełnie wesoła.
- Akayla
- Kruk
Re: 16.2: Wywiad z wampirem
Złote Imperium
Syrus więc także umknął. Szczęśliwie zanim trafiło w niego kolejne zaklęcie Pradawnych, które tym razem spętało wampirze niedobitki. Moc zawinęła się wokół nich jak kokony, z wnętrza rozległy się stłumione krzyki. Ucichły po chwili, za to wróciło łupanie magii, na całej powierzchni pobojowiska, gdy Pradawni sprawnie rozprawiali się z setkami tysięcy nieumarłych.
Kiedy skończyli i wszystko ucichło, jeden z nich wrócił do Isaku.
- Miasta obronione. Jeden z moich braci poszedł wesprzeć defensywę na południu, pozostali zwrócili się do Premiera Archipelagu z ofertą militarnego wsparcia. Sugerowałbym kuć póki gorące i przeprowadzić kontratak jak najszybciej.
*
Inny wymiar
- Mają Danę. Jeszcze myślę - zapewnił go Elra. Trochę warczał.
Chwilę później wrócił Pradawny. Sam. Szwadron wysłał do zigguratu, żeby bronił krewnych faraona, na początek.
- Jest bezpieczna - zapewnił faraona, co uspokoiło go natychmiast. - Podobnie jak wasze miasta.
*
Złote Imperium
Nadleciała Adhara. Zmieniła się w powietrzu i wylądowała miękko obok Mamoru.
- Opieka nad rannymi już zorganizowana - poinformowała go. Zerknęła z troską na Danę.
*
Archipelag
Obok Premiera Archipelagu błysnęło i na stoliku wylądował Pradawny.
- Jesteś skłonny przyjąć pomoc, Premierze? - zwrócił się do niego uprzejmie.
Syrus więc także umknął. Szczęśliwie zanim trafiło w niego kolejne zaklęcie Pradawnych, które tym razem spętało wampirze niedobitki. Moc zawinęła się wokół nich jak kokony, z wnętrza rozległy się stłumione krzyki. Ucichły po chwili, za to wróciło łupanie magii, na całej powierzchni pobojowiska, gdy Pradawni sprawnie rozprawiali się z setkami tysięcy nieumarłych.
Kiedy skończyli i wszystko ucichło, jeden z nich wrócił do Isaku.
- Miasta obronione. Jeden z moich braci poszedł wesprzeć defensywę na południu, pozostali zwrócili się do Premiera Archipelagu z ofertą militarnego wsparcia. Sugerowałbym kuć póki gorące i przeprowadzić kontratak jak najszybciej.
*
Inny wymiar
- Mają Danę. Jeszcze myślę - zapewnił go Elra. Trochę warczał.
Chwilę później wrócił Pradawny. Sam. Szwadron wysłał do zigguratu, żeby bronił krewnych faraona, na początek.
- Jest bezpieczna - zapewnił faraona, co uspokoiło go natychmiast. - Podobnie jak wasze miasta.
*
Złote Imperium
Nadleciała Adhara. Zmieniła się w powietrzu i wylądowała miękko obok Mamoru.
- Opieka nad rannymi już zorganizowana - poinformowała go. Zerknęła z troską na Danę.
*
Archipelag
Obok Premiera Archipelagu błysnęło i na stoliku wylądował Pradawny.
- Jesteś skłonny przyjąć pomoc, Premierze? - zwrócił się do niego uprzejmie.
Kto jest online
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości